Komory. Związek Komorów.

Spis treści

12-11-2014

Komory, archipelag Komorów, informacje praktyczne

Komory, archipelag Komorów, informacje praktyczne  (na listopad 2014).

Informacje ogólne: Komory (właściwa nazwa Związek Komorów) od 1975 roku samodzielne wyspiarskie państwo, jest od 2002 roku federacją trzech zamieszkanych, samorządnych wysp: Anjouan, Moheli i Wielki Komor, leżących w archipelagu Komorów na oceanie Indyjskim. Nazwa Komory pochodzi z języka arabskiego: „księżyc”. Archipelag Komorów usytuowany jest w Kanale Mozambickim pomiędzy Madagaskarem i wschodnim wybrzeżem Afryki (Mozambik). W skład archipelagu wchodzi jeszcze Majotta, ale ta nie należy do Związku Komorów, gdyż  pozostaje z wyboru terytorium zamorskim Francji (obecnie departament zamorski). Podróż po Majotcie opisałem wcześniej tutaj.  Różnica czasowa: plus 2 godziny do czasu naszego, tzn. gdy u nas jest np.  12.00, to na Komorach 14.00. Historia tej dawnej kolonii („Wyspy Perfumowe”) po uzyskaniu niepodległości od Francji, była burzliwa i obfitowała nie tylko w zmianę nazwy, ale również liczne  zamachy stanu (aż 16). Dawna nazwa: Federalna Islamska Republika Komorów. Była również zlikwidowana przy pomocy wojska, secesja wysp Anjouan i Moheli. Państwo jest niewielkie: tylko 2170 km2, przy liczbie mieszkańców ok. 670 tysięcy. Wyspy są: górzyste, zróżnicowane terenowo, pochodzenia wulkanicznego i klimacie podzwrotnikowym suchym i wilgotnym. Posiadają również miejsca gdzie deszcze są rzadkim zjawiskiem.

Kiedy jechać? Komory posiadają gorącą, monsunowa porę deszczową, od listopada do kwietnia. Temperatura średnia w ciągu całego roku wynosi +26oC. Cyklony od stycznia do kwietnia. Jechać najlepiej przed rozpoczęciem pory deszczowej, gdyż po zakończeniu pory deszczowej jest mnóstwo komarów… Patrz bezpieczeństwo…

Wiza: jest wymagana, ale bez problemu dostaniesz ją na lotnisku, po wypisaniu 2-ch dokumentów (bez zdjęć), pokazaniu biletu wylotowego i opłaceniu 30 EUR. Można również po przeliczeniu zapłacić USD. Mnie formalności z wypisywaniem i otrzymaniem wizy zajęły 10 minut.

Język urzędowy: arabski, francuski i komoryjski. Po angielsku porozumiesz się czasami. Przy moim koślawym francuskim zawsze kogoś znalazłem z angielskim, lub rozmawiałem językiem turystycznym…

Waluta: obowiązuje frank komoryjski (KMF). Przelicznik wymiany na lotnisku był 1 EUR= ok.492 KMF, ale potrącają ok. 4,1% prowizji. Efektywnie 1 EUR wyszło mi po 472 KMF. Wymiany poza bankami nie ma, ale można płacić walutą wymienialną w hotelach i instytucjach np.: linie lotnicze… (EUR, USD, nie używałem innych walut).

Internet i telefony, prąd, wtyczki: Internet jest dostępny, np. w hotelach. Telefony GSM nasze chyba nie działają (z mojego Plusa nie pogadałem). Prąd i wtyczki jak w Polsce.

Ceny: towary i usługi : zróżnicowane ale generalnie niezbyt wysokie, choć wiele artykułów importują. Dla ułatwienia podaję ceny w EUR. Przykłady: 2 l. C. Coli= ok. 2,5 EUR, woda niegazowana 1,5 l.=0,6 EUR. Bagietka ok. 0,15 EUR, transport bardzo tani zbiorowymi taksówkami: np. przejazd 40 km za 1,5 EUR!, przyzwoite hotele tanie od ok. 20 EUR/pokój.

Jak dojechać? Najwygodniej samolotem. Ja przyleciałem tutaj z Majotty samolotem lecącym z  Reunionu. Widziałem połączenia z Addis Abeby oraz Tanzanii.

Bezpieczeństwo: kraj bezpieczny dla turysty. Nie ma żadnych ograniczeń w podróżowaniu. Ale dużym problemem jest: malaria, denga i… Bóg wie co jeszcze. Obowiązuje posiadanie „żółtej książeczki” ze szczepieniem przeciwko żółtej febrze. O profilaktyce antymalarycznej piszę pod malaria. Nie pij wody nieprzegotowanej (nawet mycie zębów). Na wyspie Anjouan woda nie nadaje się do spożycia nawet po przegotowaniu. Medycyna i farmacja na bardzo słabym poziomie- czytałem sugestie szybkiej zmiany kraju w przypadku problemów zdrowotnych, na np.: Reunion, Majottę (Unia Europejska i raczej normalna dla nas „cywilizacja), ale i: RPA, Kenia, Tanzania. Majotta to tylko 40 minut lotu. W nagłych przypadkach może pomóc Ambasada Francji w Moroni… I jeszcze jedno: tutaj 99% mieszkańców jest muzułmanami-trzeba zachować właściwą postawę. Pamiętaj zawsze o pytaniu o zgodę, zanim zaczniesz fotografować  ludzi, zwłaszcza kobiety. Ne fotografuj obiektów rządowych…

Transport i informacje turystyczne: Wyspy posiadają lotniska. Można popłynąć pomiędzy wyspami, to tylko od ok. 75 do 115 kilometrów, ale unikaj przeładowanych łódek.

Wielki Komor ma lotnisko międzynarodowe oddalone o 22 km od stolicy Moroni. Na lotnisku ani w mieście nie znalazłem typowej informacji turystycznej. Nie ma też żadnych map i prospektów. Podobno można coś znaleźć w budynku rządowym, ale nie podpowiem- nie próbowałem (Ministerstwo Transportu i Turystyki- w centrum przy głównej ulicy). Mnie wystarczyło przygotowanie z Internetu i informacje zdobyte na miejscu. Po wyjściu z terminalu należy wsiąść do zbiorowych taksówek, które zawiozą gdzie trzeba za niewielką opłatą. Ja jechałem te 22 km wprost do hotelu za 4,5 EUR, a jak się potargujesz (lub zrobisz jak niżej) możesz pojechać i za 1,1 EUR. Najlepiej nie reagując na zaczepki „usłużnych naciągaczy”, nic nie mówiąc, wsiąść do taksówki, podając nazwę hotelu, która rusza po napełnieniu się chętnymi. Przykład: naciągacz negocjuje cenę od 20 EUR, gdy faktyczna wynosi 1,5 EUR- zwykle dopadają tacy klienta już w strefie normalnie dla miejscowych niedostępnej. Ja wielokrotnie tak robiłem i płaciłem tyle co inni (podejrzałem ile płacą inni, ale lepiej mieć trochę drobnych). Dobrze jest znać nieco francuski (chociażby podstawy i liczebniki). Na Moheli poleciałem z Moroni samolotami linii AB Aviation: dwa loty codziennie. Bilety można kupić tylko na miejscu (przez Internet niedostępne)- najlepiej od razu po przylocie na lotnisku. Biuro linii AB: po wyjściu z terminalu skręć w prawo jakieś 100 m- znajduje się z lewej strony w parterowym budyneczku. Kontakt do anglojęzycznego pracownika tego Biura: Fahar 3327349- tu kosztują bilety ok. 98 EUR/obie strony. Główne biuro linii znajduje się w Moroni: AB Agence, Hadoudja, w centrum miasta niedaleko głównego budynku rządowego Unii Komorów (z hotelu Moifaka miałem 5 minut spaceru- i zapłaciłem tylko 91 EUR). Drogi na Wielkim Komorze w beznadziejnym stanie: wąskie i bardzo „dziurawe”. Większość taksówek i pojazdów drogowych (poza stolicą) jest w stanie wskazującym … na potrzebę szybkiego złomowania. Taksówki ruszają poza miasto, jak się napełnią pasażerami.

Wyspa Moheli: o dolocie patrz wyżej. Stolica Moheli, Fomboli, znajduje się w odległości ok.3 km od lotniska. Dojazd taksówką za 0,5 EUR. Taksówki male i duże odjeżdżają z placyku w centrum miasta, obok bazaru i grupy dużych drzew. Ceny na najdłuższych trasach nie przekraczają 1,5 EUR (2 godziny jazdy). Taksówki większe jeżdżące np. do: Quallah, Nioumachoua, czy Istamia, kosztują tyle samo, i maja zwyczaj nie wyjeżdżania dopóki się nie napełnią. Robią przed wyjazdem kółka po uliczkach Fomboli co może trwać kilka godzin. Ja siedziałem 3 godziny…, zanim wiaterek przeciągu nie ochłodził nieco spocone ciuchy. Nic się na to nie poradzi. Drogi są dobre tylko przy stolicy, im dalej tym gorzej.

Hotele:

Wielki Komor:  spałem w hotelu zarezerwowanym korespondencyjnie przez Internet. Miałem bardzo duży problem z rezerwacją internetową: brak w wyszukiwarkach, trzeba pisać do hotelu… Hotel Moifaka,B.P.704 Hamramba, Moroni. Tel. +269 7730333 lub 7731556. Jedna  osoba rozmawia dobrze po angielsku- stąd miałem podstawową informację turystyczną. contact@moifakahotel.fr, lub hotelmoifaka@yahoo.fr . Ceny: jedynka 14.000 KMF/pokój bez śniadania, z wifi. W pobliżu znalazłem równorzędny Hotel Ravinala Moroni Zilimadjou, Tel: 7735190 lub 3491708. ravinalafimi@yahoo.fr . Cena 10.000 KMF/ jedynkę.

Moheli: spałem w wiosce Quallah 2 w sympatycznym hoteliku przy plaży: Sambadjan Village. Wart polecenia: czysty, moskitiera, śniadanie, dwa kroki do plaży, ale bez prądu!!! Cena 12,5 EUR/ bungalow 2 osobowy-mają 7 bungalowów. Kontakt tylko tel. 7726023, lub do przewodnika Mustafa (j. angielski) GSM nr: 3314701.

Drugi hotel w Fomboli: Pensjonat Aljazira, 5 minut pieszo od postoju taxi w głąb miasta. Kontakt: Tel. 7721339 i 3495900, oraz E-mail: pensjonaldjazira@yachoo.fr. Wart polecenia: czysty, moskitiera, śniadanie, wifi, cena 25 EUR/pokój 2 osobowy.

Przewodniki: nie szukałem, wystarczyły mi informacje z Internetu oraz informacje na miejscu.  

Atrakcje turystyczne: takich „super ekstra” nie ma wiele, chyba, że przyjedziesz tutaj na dłużej i na odpoczynek: puste plaże, nurkowanie, jacht, wulkany, wędrówki po miejscach prawie nie dotkniętych stopą ludzką…, oraz przyjaźni ludzie.

Ja zwiedziłem:

na Wielkim Komorze: pojechałem na cały dzień taksówkami zbiorczymi z Moroni do Lac Sale (Salle). Jest to Jezioro wulkaniczne w kraterze wygasłego wulkanu. Po drodze kilka atrakcji-patrz relacja. Wydałem na kilka taksówek łącznie ok. 6 EUR/ ponad 90 km (!!!) Koniecznie zabierz: jakiś posiłek, dużo picia i dobre buty (skały). Wróciłem drugą stroną wyspy przez Mbeni. Warto zrobić kilka stopów. W stolicy warto zwiedzić centrum. Połazić i zobaczyć jak się żyje znacznie biedniej, niż np. na sąsiedniej Majotcie. Można się wybrać z przewodnikiem na krawędź czynnego wulkanu Kartala (2361 m… jeżeli „łobuz” nie szykuje się do…). Czasami sypie popiołami- wybuchł  ostatnio w 1977 r. Mniejszy wybuch z jednego z licznych kraterów miał miejsce w 2007 roku (z lawą). Znalazłem dokładną informację w tym temacie: służę pomocą zainteresowanym. Biuro „Karthalatours-espace tourisme”,BP 5457-Hamramba, Moroni, www.karthalatours.fr, E-mail: karthalatours@hahoo.fr. organizuje wypady z przewodnikiem na wulkan. Ceny: wypad 1 dniowy: 120 Eur/1 osobę, 100 EUR/ 2-5 osób. Wypad 2 dniowy z noclegiem na kalderze: odpowiednio: 150 – 120 EUR. Wędrówka 1-dniowa: rozpoczyna się o 5.00 i trwa do ok. 18.00, ok. 15 km pod górę: 7 godzin/ i 6 w dół. W cenie znajduje się m. innymi  sprzęt, namioty, wyżywienie i picie. Ja nie byłem, gdyż wulkan w czasie mojego pobytu był pokryty chmurami.

Na Moheli. Ciekawym miejscem jest wioska Quallach nr 2 i nr 1, w pobliżu których można obejrzeć wielkie czarne nietoperze (1,5 m rozpiętości skrzydeł), oraz wodospad. Wycieczka z przewodnikami (2-ch) trwa ok. 5 godzin i kosztuje 2 x 5 EUR. Warte zwiedzenia jest miasteczko Nioumachoua, 8 km dalej za wioską nr 2. Można popłynąć (drogo), pojechać taxi, lub motocyklem. Można tam przenocować w podobnym hoteliku przy plaży. Na krańcu wyspy znajduje się Itsamia, gdzie na plażach składają jaja wielkie żółwice morskie. Podgląda się je późnym wieczorem za drobną opłatą. Jest mini hotelik przy plaży Pamiętaj, że taksówki nie kursują tam w niedzielę. Ja z Quallah musiałem wrócić do Fomboli aby się przesiąść na kolejną taxi do Itsamia. Z Itsamia jeździ tylko jedna, wyjeżdża wcześnie rano i wraca przed wieczorem. Jak nie zdążysz pozostaje tylko pieszo i okazja. Niżej mapki trasy na Wielkim Komorze, oraz na Moheli.

mapka trasy na Wielkim Komorze MOHELI

Powrót do relacji z podróży

 

 

16-11-2014

Komory, relacja z podróży.

Komory, relacja z podróży.

Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk

Wyspy Komorów zwiedzam w listopadzie  2014r. w czasie podróży po Afryce Wschodniej. Szczegóły organizacyjne zwiedzania Komorów  przedstawiłem w informacjach praktycznych (kliknij). Komory…, a cóż to jest, mało kto potrafi powiedzieć  o nich cokolwiek. Są wciśnięte pomiędzy Madagaskar i afrykański Mozambik na oceanie Indyjskim. Archipelag Komorów składa się z czterech zamieszkanych wysp, z których trzy stanowią małe samodzielne państwo afrykańskie: Unię Komorów, a jedna, Majotta jest częścią Francji, i tak- Unii Europejskiej, to prawie 9 tysięcy kilometrów od Europy. Jest to miejsce niezbyt popularne turystycznie, i patrząc na tych co przylecieli ze mną w samolocie z Majotty, nie zauważyłem turystów. Było jedno małżeństwo „białasów”- dyplomatów. Patrząc na wszystkich turystów spotkanych w ciągu ośmiu dni, licząc ich na palcach, wykorzystałbym tylko trzy: poza mną,  jedna młoda para Francuzów! Poziom życia na Majotcie w porównaniu do  Unii Komorów jest zdecydowanie wyższy, więc nic dziwnego, że mieszkańcy Komorów próbują się tam przedostać. Jednocześnie państwo Komory uważa  Majottę za część Komorów. W drugim dniu pobytu na wyspie Wieki Komor trafiłem przypadkiem na miejscowe święto narodowe i dzień wolny od pracy, którego nazwa sugerowała „ święto powrotu Majotty do Komorów”. Hasła polityczne na głównym budynku rządowym mówiły: „Majotta to nie Francja, i nie Unia Europejska”. Patrząc na standard życia mieszkańców Majotty i Unii Komorów, osobiście sądzę, że połączenie jest nieprawdopodobne. Historycznie patrząc, dawne kolonialne francuskie Wyspy Perfumowe stały się w 1975 roku Federalną Islamską Republiką Komorów, by od roku 2002 zostać federacją trzech wysp pod nazwą „”Związek (Unia) Komorów”. W czasie mojej wyprawy zwiedziłem dwie z nich: Wielki Komor i Moheli.

Rozpocząłem od  Grande  Comore (Ngazidia), czyli od największej z nich, na której znajduje się stolica. Moroni znajduje się ponad dwadzieścia kilometrów od lotniska, ale transport taksówkami jest tani i nie stanowi problemu. To niezbyt interesujące miasto zbudowano z: kamieni wulkanicznych, domów z blachy i… byle czego, a znajduje się nad brzegiem oceanu wokół naturalnej zatoczki. Nad miastem wisi aktywny 2361 metrowy wulkan Karthala. W czasie mojego pobytu był pokryty chmurami. Tuż przy zatoczce portowej znajduje się najbardziej okazały XV wieczny budynek Meczetu Piątkowego Badjanani. Nazwa meczet Piątkowy oznacza we wszystkich krajach muzułmańskich najważniejszą świątynię, w której w ich dniu świątecznym (piątek) odbywają się główne uroczystości religijne. W porcie spotkałem oprócz zwykłych statków towarowych i łodzi z plastyku, także wąziutkie dłubanki z bocznymi pływakami, którymi biedniejsi czarni rybacy wypływają na połowy… na ocean. Zniknęły bezpowrotnie duże łodzie drewniane, tzw. boutres, od których wzięła nazwę poprzednia kolonialna nazwa stolicy: Port aux Boutres. Na zdjęciach niżej centrum miasta z meczetem, oraz pozujący mi jeden z rybaków przy swojej dłubance.

wedrowki z pawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Meczet od lądu jest otoczony najstarszą, zbudowaną z ciemno szarego kamienia wulkanicznego częścią miasta, tzw. medyną Mtsangani. Niskie budynki stłoczone na niewielkim obszarze z wąskimi uliczkami wypełnione są zwykle straganami, sklepikami i  tłumem czarnoskórych mieszkańców Komorów. A tak w ogóle: białoskórzy, poza nielicznymi turystami na Komorach są wyłącznie przedstawiciele ambasad i zagranicznych placówek gospodarczych. W sklepikach nie znalazłem jednak nic co mnie zainteresowało. Sklepy pamiątkowe, widokówki, i temu podobne…  to coś całkowicie tu nie znanego. Za to spotkasz wiele warsztacików, gdzie ci coś zreperują, począwszy od „antycznego’ telefonu komórkowego, po krawca, szewca… Mnie się udało naprawić bransoletkę zegarka i zeszyć maszynowo  pęknięte szwy spodni. Znajdziesz również bazar warzywno-owocowy, oraz typowy „pchli targ”- czyli jak mówią niektórzy : „szwarc mydło i powidło”, oczywiście w miejscowym wydaniu, czyli prawie wszystko. A wszystko to wśród śmieci, resztek złomu samochodowego i… zwyczajnego nieciekawego zapachu, szczególnie drażniącego przy ponad + 30 stopniach ciepła. Część miejscowych kobiet pokrywa twarze żółtawą papką ze sproszkowanego drzewa sandałowego, co podobno chroni od słońca i dobrze wpływa na cerę. Spływając potem uciekłem dalej do centrum, które poza okazalszymi budynkami państwowymi, wygląda jak na pierwszym zdjęciu niżej. Budynki z blachy i kamieni wulkanicznych. Do murowania używają poza cementem, piasku pochodzącego ze zmielonych  rozlewisk wulkanicznych, co powoduje ciemniejszy kolor obiektów. Drugie zdjęcie dedykuję mojemu koledze Jarkowi- jest na nim buda w centrum miasta zbudowana z blachy i patyków, w której reklamuje swoje usługi miejscowy masażysta!

wedrowkizpawlem.pl

04 Wielki Komor, Moroni, centrum masażu

Drogi poza stolicą istnieją przede wszystkim wokół wyspy. Istnieją, to właściwe słowo: są wąskie i niezwykle dziurawe. Bardzo tani transport po wyspie zapewniają taksówki zbiorcze, większe typu mały mini bus oraz zwykle samochody osobowe. Zwyczajem jest wyruszanie w trasę po wejściu do pojazdu kompletu pasażerów. Jednak komplet pasażerów oznacza zajęcie w każdym rzędzie siedzeń przez 4 osoby (normalnie przeznaczonych dla 2-3 osób), oraz jedno siedzenie obok kierowcy przez dwóch. Często pojazd jeździ po mieście i zbiera chętnych, co potrafi trwać i trwać. Czasami z ulgą witałem wyjazd w trasę, kiedy przeciąg od okna łagodził temperaturę wewnątrz. Z postoju w pobliżu targowiska Volovolu wybrałem się na całodzienną wycieczkę, z Moroni na północny kraniec Wielkiego Komoru. Głównym celem było dotarcie do zielonego jeziorka Lac Sale w kraterze wygasłego wulkanu. Za jeziorkiem znajduje się również ładna plaża. Na zdjęciach jezioro i plaża.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Jadąc po zachodniej stronie wyspy obserwowałem kolejne stożki wulkaniczne oraz szerokie, nie pokryte roślinnością rozlewiska lawowe, na których ulokowano miejsca kruszenia skał wulkanicznych do celów budowlanych i drogowych. Pierwszym ciekawszym miejscem po drodze była malownicza niewielka plaża w wiosce Itsandra.   Dalej za portem lotniczym znajdują się kolejne wioski z meczecikami, aż dojedzie się do Mitsamiouli. Miejsce do krótkiego zwiedzenia z plażą, ładnymi baobabami, i przesiadka na kolejną taksówkę do wioski Bangoi Kouni, za którą znajduje się Lac Sale. Zdjęcia niżej zrobiłem  w wioskach po drodze.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Za Lac Sale na krańcu wyspy znajduje się niewielka wioska z ciekawą formacją skalną przypominającą ogon smoka. Ze skały wystają okazałe słupowate formacje skalne przypominające narośla na … ogonie dinozaura? Warto zrobić postój na zrobienie zdjęć, lub wspięcie się na skałę. Jedną z wiosek zapamiętałem z małego białego meczetu, przy których w centrum wioski na środku drogi, wokół baobabu na murowanych ławkach siedzieli mężczyźni. Zapomnij o wyciągnięciu aparatu fotograficznego w takim miejscu. W kolejnej wyszły starsze dzieci ze szkoły, i poczerniało na szosie. Wszystkie dziewczęta posiadały czarne długie stroje i białe chusty na głowach. Na kolejnych fotografiach: małe pracujące dziecko zwożące wózkiem kamienie z wulkanicznego wyrobiska, oraz zwierzęta chroniące się przed pionowo padającymi promieniami słonecznymi.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Moja kolejna przesiadka taksówkowa miała miejsce w Mbeni po wschodniej stronie wyspy. Znalazłem transport wiodący drugą stroną wyspy, a prowadzący  później nowo wyremontowaną drogą przez środek wyspy w pobliżu wulkanu. W ten sposób prawie objechałem  Wielki Komor dookoła. Na zdjęciach kolejne scenki z drogi: sklep w kontenerze samochodowym oraz uliczny sklepik mięsny.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Na Moheli (Mwali),  drugą zwiedzaną wyspę Komorów, poleciałem małym samolocikiem AB Aviation.  Moheli  jest mało zagospodarowana i była dla mnie najciekawszym miejscem Komorów. Długa  30 i szeroka na 15 kilometrów. Lot trwał niecałe 30 minut, i za kolejne 20 minut taksówką zbiorczą dotarłem do centrum Fomboli- stolicy wyspy. Miejsce szumnie nazywane stolicą jest niezbyt ciekawe do zwiedzania, więc od razu próbuję znaleźć kolejną taksówkę do wioski Quallah nr 2, znajdującej się po drugiej stronie wyspy. Wszystkie taksówki odjeżdżają z centralnego placu miasta z bazarkiem i grupą dużych drzew. Szybko znalazłem  mikrobus, która rusza w tamtą stronę, wsiadłem, ale ten robi niespieszne prawie cztery okrążenia po uliczkach miasta, próbując złapać kolejnych pasażerów. Duszno, parno, wszystko się lepi… a tu nic, czekamy. W końcu po prawie trzech godzinach znalazł się klient, który chce przewieźć kilkanaście worków cementu- podjeżdżamy, załadowali do tyłu kosztem jednej ławki , która wylądowała na dachu nad kabiną i… ruszyliśmy. Jak ten pociąg z dziecięcego wierszyka. Taksówka okrąża połowę wyspy, a jedyna druga wiedzie dookoła wyspy, pnąc się i wijąc po kolejnych wzniesieniach. Im dalej od Fomboli tym droga bardziej zniszczona. Czasami więcej w niej dziur niż miejsc z asfaltem. Jazda te około 30 kilometrów trwa 2 godziny. Wyspa jest również górzysta, wilgotna i pokryta bujną, tropikalną dżunglą. W końcu jestem na miejscu w Quallach 2, w którym chcę się zaszyć na dwa dni. Na zdjęciach masz mój samolocik linii AB, oraz … jak wygląda wioska Quallach nr 2.

13 AB Aviation

wedrowkizpawlem.pl

Bungalowy hoteliku znajdują się tuż przy niewielkiej pięknej plaży. Siedem domków ze ścieżkami obrośniętymi krotonami posiadają wbrew pozorom niezły standard. Jedynym minusem jest brak prądu, a WC i natrysk znajdują się za betonowymi ściankami, z tylu za bungalowami. Rzuciłem plecak i czym prędzej wyskoczyłem z przepoconych ciuchów, aby poleniuchować w cieplutkiej wodzie oceanu. Już z wody przyglądałem się wioskowym rybakom, którzy przygotowywali swoje łodzie do nocnych połowów: kilka dużych łodzi z plastyku, ale i kilka takich dłubanek z jednego pnia drzewa z jednym bocznym pływakiem. Późnym wieczorem obserwowałem mrugające światełka lamp z ich łodzi daleko na oceanie. Na zdjęciach mój hotelik i plaża.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Hotelik ostatnio dzięki pomocy Francji i Unii europejskiej rozbudowano. Pomimo pokrycia dachów blachą falistą wewnątrz widać tylko plecionkę palmową, a wszystkie łóżka posiadają moskitiery. Zachód słońca z mojego tarasiku wyglądał jak na załączonej fotografii.

17 Moheli

wedrowkizpawlem.pl

Rano w towarzystwie przewodnika, którym okazał się być  Mustafa, nauczyciel angielskiego z wioskowej szkoły podstawowej, ruszyłem na wycieczkę do dżungli. W jego towarzystwie zajrzałem do jednej z klas szkolnych (foto), oraz przyglądałem się życiu mieszkańców. Tylko dzięki niemu udało mi się zrobić fotkę tej młodej mamie robiącej pranie na ulicy. Normalnie w kraju muzułmańskim nie sposób zrobić zdjęcie kobiecie, bez narażenia się na poważne kłopoty.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Za czasów kiedy Komory były kolonią francuską nosiły nazwę Wysp Perfumowych, gdyż głównym towarem był ekstrakt perfum z kwiatów drzew ylang- ylang  (polska nazwa jagodzin wonny). Obecnie również uprawiane są te drzewa. Normanie bardzo wysokie (do 25 metrów), na plantacjach są przycinane do postaci karłowatej nie przekraczającej wzrostu człowieka. Miałem okazję widzieć prymitywny sposób uzyskiwania tego półproduktu perfumowego: podgrzewanie, lekka fermentacja i ochłodzenie (jak bimber?). Idąc na wycieczkę w głąb dżungli w stronę wzgórz, obserwuję kolejne poletka w dżungli, na których mieszkańcy ze swoimi maczetami próbują coś ziemi wydrzeć: kokosy, bananowce, drzewa chlebowe, nieco ananasów i wypas bydła. Idę w towarzystwie aż dwóch przewodników, gdyż mam zobaczyć czarne wielkie nietoperze, których rozpiętość skrzydeł dochodzi do półtora metra, oraz wodospad. Obie te turystyczne atrakcje należą do różnych wiosek, stąd potrzeba zapłaty kolejnemu przewodnikowi. Nieźle zmęczony docieram po dwóch godzinach marszu, w mokrym pagórkowatym terenie do gęstwiny z nietoperzami. Popatrzyłem… i  tyle. Zdołałem się im przyjrzeć tylko okiem kamery filmowej. Na zdjęciach plantacja karłowatych drzew ylang- ylang, oraz moi przewodnicy. Kwiaty ylang pokazałem przy okazji opisu podróży na Majotcie.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Po południu korzystając z okazji wyjazdu motocyklem,  pojechałem do oddalonej o 8 kilometrów większej wioski- miasteczka Nioumachoua. Jest ono  głównym osiedlem po tej stronie wyspy. Wciśnięte w wąwóz opada w stronę plaży. W centrum obecnie niskie budynki wykonano głownie z betonu i szarych pustaków, ale na obrzeżach i w sąsiedztwie plaży pozostało wiele starszej tradycyjnej zabudowy, z drewna i plecionki z liści palmowych. Nie ukrywam, że te części miasteczka bardziej i się podobały. To taka… egzotyka. Domy typu „kurna chata” bez komina, gdzie dym z paleniska domowego wydostaje się dostępnymi szczelinami… Ściany wykonane z poprzeplatanych patyków, które oblepiono ziemią zmieszaną ze słomą, a wszystko pod dachem, strzechą z liści palmowych. Wędruję przez dwie godziny i podglądam otoczenie okiem kamery, a mogę to robić bez większych problemów, gdyż moim kierowcą motocykla jest kolega Mustafy, również nauczyciel. Chodzimy plotkując z jego byłymi uczniami i znajomymi. Od nich wiem, że na Komorach typowa rodzina mieszkająca w taki domku pod strzechą, posiada średnio pięcioro dzieci. Na zdjęciach miasteczko.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Urody Nioumachoua dodaje łańcuch niewielkich wysepek oddalonych o około kilometr od brzegu. Są skaliste i wyglądają na bezludne. Miasteczko posiada także droższy murowany hotelik przy grupce baobabów(patrz foto), oraz mniejszy z bungalowami podobnymi do tych w Quallah.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Ostatni dzień na Moheli zamierzałem spędzić w Itsamia na wschodnim krańcu wyspy. Aby tam dojechać trzeba wcześnie rano taksówką minibusem przed godzina piątą rano, wyjechać do Fomboni, i stamtąd złapać kolejny busik do Itsamia.  Jak już dotarłem z powrotem do stolicy okazało się, że w jutrzejszą niedzielę niemożliwy jest powrót z powrotem. „”Klops” bez wyjścia- nie mogę tam pojechać aby pooglądać wielkie zielone morskie żółwice składające jaja na plaży, gdyż muszę w tę niedzielę odlecieć z powrotem na Wielki Komor. W taki sposób nocuję w Fomboli i mam sporo czasu na przepierkę, i zrobienie tych notatek. Specjalnie sobie nie krzywduję, gdyż te morskie stwory podczas składania jajek, widziałem już kilkakrotnie. Niezwykłość tego miejsca polega wyłącznie na tym, że na Moheli żółwice składają jajka przez cały rok, gdy tymczasem na innych wyspach tylko w niektóre miesiące. Miałem okazję z bliska popatrzeć na „stolicę” autonomicznej wyspy Mohela. Nie różni się specjalnie od innych większych wiosek, poza tym, że tutaj wszyscy przyjeżdżają do sklepów po zakupy, i ładują potem na te mini busy wszystko co się zmieści, również długie rury, kątowniki itd. Plaża Fomboli bardziej zasługuję na nazwę miejski śmietnik. Zdjęcia niżej pokazują jedną z ulic oraz plażę w centralnej części miasta.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

W czasie ostatniego noclegu w centrum  Moroni na Wielkim Komorze, trafiłem na coś, co zrekompensowało mi nieudaną wyprawę do żółwi. Przy uliczce z moim hotelem słyszę damskie śpiewy i melodyjną muzykę na instrumentach perkusyjnych. Zaintrygowany podszedłem: muzyka i publiczne występy kobiet muzułmańskich(!!!) I co się okazało, cały tłumek odświętnie ubranych kobiet świętuję tradycyjną tutaj, oryginalną komoryjską, damską uroczystość przedślubną. Taki odpowiednik wieczoru panieńskiego. W czasie zabawy w naprawdę eleganckich strojach, kobiety obwieszone złotymi ozdobami, śpiewają i bawią się, w rytm własnoręcznie wygrywanej muzyki. W pewnym momencie utworzony został taneczny wesoły murzyński korowód, w którym kobiety i dziewczęta z pieniążkami w kopertach, idą je wręczyć przedstawicielce organizatorów. Jak się dopytałem w imprezce nie uczestniczą państwo młodzi. Tą młodą parą byli: Asmina i Abdallah. Pozwolono mi filmować i kręcić film. Na całych Komorach prawie nie robiłem zdjęć postaciom ludzkim, a na koniec taka niespodzianka. Myślę, że  ceremonia będzie  ozdobnikiem filmu o Komorach. Jak się okazało, gdybym trafił do żółwic nie mógłbym być tutaj. Jak mówią: nie ma nic złego…  Niżej dwie fotki z opisanego „wieczoru panieńskiego”- na Komorach, bez udziału panny młodej!

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Odlatuję następnego dnia przez stolicę Kenii, Nairobi, na Zanzibar. Obok mapka mojej trasy w Archipelagu Komorów.

loty na Zanzibar

 

Następna relacja będzie z Zanzibaru.

Powrót na początek trasy: Majotta

 

 

 

 

 

04-03-2016

Komory, film z podróży

Oferuję film podróżniczy w jakości HD. Czas 20 minut. Wyspy Komorów zwiedzałem w czasie podróży do Afryki wschodniej…