Archipelag Phi Phi
Wyspy Phi Phi (Pi Pi)
Można by powiedzieć… witamy w raju! W tumanach rozpylonej śrubami motorów wody morskiej, tworzą się mini tęcze. Ponad godzinę płynie sie na południe od Phuket i szybka łódź ląduje na jednym z najsłynniejszych archipelagów świata- wyspach Phi Phi. Rajskie wysepki zostały rozsławione przez film z Leonardo Di Caprio „Niebiańska Plaża”. Od tego czasu- czyli około 15 lat, nastąpił znaczący rozwój turystyki w tym rejonie Tajlandii. Lądujemy na niewielkiej tytułowej plaży- Plaża Maya, która ma poważny problem: jak zmieścić na niewielkim odcinku mnóstwo łodzi większych i mniejszych z… tłumami turystów.
Odwiedzamy aż 6 wysepek, wśród których można ponurkować. Ja zadowoliłem się pływaniem z rurką (snorkeling), gdyż sama rafa jest niezbyt atrakcyjna i mało kolorowa. Wapienne wysepki wyrastają z wody prawie pionowo.
Jedna z atrakcji jest Grota Wikingów. Morska jaskinia otrzymała swoja nazwę od rysunków naskalnych. Nikt obecności Wikingów tutaj nie udowodnił, ale wszystkie łódki turystyczne zbliżają się do niej. Lądują na brzegu wyłącznie pomysłowi Chińczycy, szukający w skalnych zakamarkach gniazd jaskółczych (jeden z jadalnych specjałów tej nacji). „Jaskółcze gniazda”- swoja drogą… czego Chińczycy nie jedzą! Inną wysepkę zamieszkują wyłącznie małpki-makaki. Nie wiem… czego jest więcej, na i przy wysepce: łodzi turystycznych, czy tych milusich małpeczek- próbujących złapać przysmaki, rzucane z tych pierwszych?
Tylko jedna z wysepek archipelagu jest zamieszkaną (6 tysięcy) i na niej można znaleźć nocleg w hoteliku, czy zjeść posiłek w czasie wycieczki. Wszędzie najbardziej atrakcyjną była lazurowa toń, zachęcająca do pływania czy do skakania, niczym… filmowy Leonardo.
Przejście do poprzedniej relacji: Boże Narodzenie pod palmami
Przejście do następnej relacji: Phuket i okolice