Nevis (St. Kitts & Nevis)
Spis treści
Nevis, relacja z podróży
Nevis, relacja z podróży
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Nevis o podobnej historii do Saint Kitts, jest państewkiem obecnie wchodzącym w skład Federacji Saint Kitts i Nevis. Państwo, w którym obaj wspólnicy niby są razem, ale prawie wszystko posiadają oddzielne. Na pewno łączy ich głowa państwa, którym jest brytyjska królowa. Po drugie wojnie światowej Brytyjczycy zastanawiali się, co zrobić ze swoimi kolonialnymi Indiami Zachodnimi. Najpierw sztucznie połączono Saint Kitts, Nevis i Anguilę, jednak ta ostatnia podziękowała za współpracę w końcowych latach XX wieku. Od lat 90-tych również Nevis nie bardzo kocha sąsiada. Jest znanym rajem podatkowym i niezbyt chce się dzielić posiadanym zyskiem z rejestracji spółek offshore’owych. W 1998 roku miało miejsce na Nevis referendum, którego celem była próba oddzielenia się. Nie miała jednak mocy stanowiącej z uwagi na brak zgody dwóch trzecich ilości mieszkańców. Nad wyspą Nevis dominuje wygasły stożek wulkanu Mt. Nevis (983 m…). Jego stożek zwykle otaczają chmury. Odkrywcy Kolumbowi, białe obłoki skojarzyły się ze śniegiem i to on prawdopodobnie nazwał wyspę imieniem Matki Boskiej Śnieżnej (Nuetra Senora de las Nieves). Brytyjczycy, którzy podporządkowali sobie wyspę z początku XVII wieku, skrócili sobie nazwę na Nevis. Szczegóły organizacyjne zwiedzania zawarłem w Informacjach praktycznych (kliknij). Ja zobaczyłem Nevis z pokładu promu, którym przypłynąłem z Saint Kitts. Stożek wulkaniczny przykrywały jak zwykle chmury. Zakotwiczyła tam chmura deszczowa, która postanowiła mnie co kilkanaście minut pomoczyć… Trudno, za kilka minut i tak wysiadłem w stolicy Charlestown.
Stolica to raptem kilka ulic. Niż w tym dziwnego, cale państwo liczy sobie tylko nieco ponad dwanaście tysięcy mieszkańców. Ładne nabrzeże, stylowe kolonialne budynki w centrum, budynki rządowe… W porcie w odróżnieniu od sąsiedniego Saint Kitts, nie stoi żaden wycieczkowiec. Turyści przybywają na Nevis samolotami lub przypływają promem, tak ja to zrobiłem.
Jedyna droga otacza wyspę dookoła (około 30 kilometrów). Postanowiłem wyspę objechać publicznymi środkami transportu i przejść pieszo, tam gdzie ten pierwszy nie dociera. Zacząłem od mini busa, którym za dwa dolary, dotarłem do znajdującego się po przeciwnej stronie wyspy Butlers. W autobusiku do Butlers dojechałem jako jedyny pasażer. Zawrócił i pojechał z powrotem, a ja poszedłem do przodu. Miałem do przejścia tylko cztery kilometry do Zion, skąd zaczynała się linia autobusików, jeżdżących po drugiej stronie wyspy. Wolniutki spacerek był prawdziwą frajdą i pozwalał wsłuchiwać się w naturę, oglądać nieliczne zabudowania… i myśleć o czymkolwiek… Nevis posiada dziewiczą przyrodę, nieco więcej roślinności oraz ptactwa. Właśnie ze względu na wspaniały krajobraz wyspy, jest nazywana Bramą lub Sekretem Karaibów. Również tutaj w okresie niewolnictwa uprawiano trzcinę cukrową. Przy drodze spotykam ruinki wiatraków cukrowych i zabudowań farm, na tle szczytu Mt. Butler’s.
Przy szosie widzę dziecko obsługujące stragan z owocami i warzywami, gdy matka w tym czasie pracuje w polu. Zastanowiła mnie kolczasta roślinność typu pustynnego, która świadczy o tym, że wbrew pozorom Nevis jest dość suchym miejscem.
Jedynych spotkanych po drodze, większych żywych stworzeń (poza kierowcami samochodów), prawie przestraszyłem się. Niespodziewanie na zakręcie, z tupotem przez kolczaste krzewy, i na kilka głosów: „iii- aa”, „iii-aa””, wyrwało przede mną w busz, stadko dziko pasących się osiołków. Wygląda na to, że to one się mnie obawiały. Zatrzymały się po kilkunastu metrach i zezowały na mnie swoimi oczyma w otoczce jaśniejszych włosów, tak że przypominały oczy z okularami… Półtorej godziny i jestem w kolejnej wiosce. Lion, niemal żałowałem, że spacer się kończy. Droga prowadzi ostro pod górkę i nie ma sensu się pocić. Jadę kilka minut kolejnym busikiem, aby wysiąść w pobliżu Ogrodu Botanicznego. Mówią o nim, że posiadają największą na Karaibach kolekcję palm. Ja natomiast uważam, że na pewno jest to miejsce z najwyższą ceną za bilet wstępu w wysokości 13 USD (+ dodatkowo za filmowanie), do ogrodu typu park z plamami, który wolno obchodzi się w trzydzieści minut.
Wracam do Charlestwon także autobusikiem. Początkowo rozważałem zanocowanie na Nevis, lecz po zapoznaniu się z cenami noclegów (najtańszy Guest House za grubo ponad 100 dolarów amerykańskich), odpłynąłem tego samego dnia z powrotem, na tylko niewiele tańszą Wyspę Świętego Krzysztofa. W następnym dniu odleciałem, poprzez kilka amerykańskich lotnisk o siedem stref czasowych do przodu. Będę prawie na środku Oceanu Spokojnego, ale o tym będzie w kolejnej relacji. Niżej mapka z trasą zwiedzania na wyspach Saint Kitts i Nevis.
Przejście do następnej relacji: Samoa Amerykańskie
Przejście do poprzedniej relacji: Saint Kitts
Przejście na początek trasy: Gujana Francuska