Czarnogóra (Montenegro)
Spis treści
Czarnogóra, Montenegro
Czarnogóra- relacja z podróży
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
W obecnej długiej podróży po Europie zwiedzam małe kraje, czy też terytoria zależne, naszego kontynentu. Rozpocząłem od Księstwa Zakonnego Seborga,… a ostatni opis podróży był o Federacji Bośni i Hercegowiny (kliknij). Wjeżdżam do Czarnogóry (Montenegro) od strony Chorwacji. Jadę autobusem z Dubrownika, który przy okazji nieco zwiedziłem. Pierwszy przystanek w Montenegro zrobiłem w Herceg Nowi. To tylko kilkanaście minut jazdy autobusem od granicy z Chorwacją. Obowiązująca waluta Czarnogóry jest Euro. Już na stacji autobusowej znajduję kwaterę, zaczepiony przez właścicielkę pensjonatu (10 EUR/noc). Zwiedzam stari grad Herceg Nowi w dwie godziny, i tak prawdę mówiąc więcej na to nie potrzeba, chyba, że znajdzie się chętny na dłuższy postój w knajpce, lub na … grubo- kamienistej plaży. Miejsce jest ładne, leżące nad jedynym fiordem nad Adriatykiem, Boką Kotorską. To XIV wieczne miasto jest u wejścia do fiordu, i jego władca pobierał stosowne opłaty. Można zwiedzić dobrze utrzymany fort, który obecnie służy jako… amfiteatr, z widokiem na wlot do fiordu (wstęp 1 EUR). Piękny widok na fiord i miasto jest wart tej opłaty.
Wewnątrz starego miasta napisy są trójjęzyczne, jest jeszcze rosyjski (często słyszalny w gronie turystów). Zwiedzam Cerkiew Św. Michała Archanioła (Serbski Ortodoksyjny Kościół Prawosławny), oraz dwa kościoły katolickie Św. Hieronima i Leopolda. Spaceruję po całym starym grodzie, porcie jachtowym. Podziwiam widoki, spokojne knajpki z pizzami oraz owocami morza, i… wracam do swojego pensjonatu. Zauważam, że ceny w stosunku do poprzednio odwiedzanego kraju są 50 do 100 % wyższe.
W drugim dniu pobytu w Czarnogórze, wyjeżdżam rankiem znowu autobusem do kolejnych miejsc przy Boka Kotorskiej. Po 25 minutach jestem już w Perast, spokojnym, cichym i małym miasteczku (350 mieszkańców). Tu chodzi się po schodkach, z wyjątkiem uliczki nadmorskiej. Tutaj jakby… czas wolniej płynął. Piękne nieco zaniedbane zabytki, i wspaniały widok na fiord, z dwoma zabudowanymi wysepkami. Kilka kościołów muzeum (zamknięte).
Po niecałych dwóch godzinach, znowu autobusem ruszam do Kotor (1 EUR,25 minut). Po drodze widzę prom, którym można przepłynąć na drugą stronę fiordu (z Kamenari do Lapetane). Kręta droga wije się wzdłuż brzegu fiordu i można podziwiać kolejne małe miejscowości, z jednej, i z doskonale widocznej, drugiej strony fiordu. Miasto znajduje się na końcu fiordu. Kotor wpisany na listę Dziedzictwa… Unesco, jest pełen wąskich uliczek, placyków o różnych kształtach, ładnie utrzymanych domostw, kościołów, pałacu, i … dużych murów obronnych, które z dołu wiją się, aż do twierdzy na szczycie wzgórza nad miastem. Miasto swoją długą historią sięga III wieku przed n.e. Miasto posiada trzy bramy. Cierpiało wskutek trzęsień ziemi- ostatnio w 1979 r. Było to jedno z ładniejszych miejsc, które widziałem w czasie tej wyprawy. Niżej dwa zdjęcia: jedna z bram i mury zewnętrzne, oraz widok na miasto wewnątrz z bramy od strony morza.
Dwie godziny i znowu jadę autobusem dalej, do Budvy (3 EUR,40 minut). Budva leży nad Adriatykiem i jest znanym 14 tysięcznym, dużym kurortem, z licznymi plażami i kąpieliskami. Miasto „modne” latem okupowane przez dobrze sytuowaną młodzież okolicznych krajów, zwłaszcza z Belgradu. Miasto w sezonie droższe od innych. Zostawiam plecak w przechowalni bagażu na dworcu autobusowym (2 EUR) i idę na spacer do centrum (15 minut). Nad morzem znajduje się otoczone murami obronnymi niewielkie (doskonale odrestaurowane), stare średniowieczne miasto i forteca, pełne wąskich uliczek, sklepików, restauracyjek i barów. Odwiedzam 2 kościoły oraz idę na spacer, po murze obronnym wokół miasta. Kilka niezłych, nieco kamienistych plaż, i piękne widoki na … góry otaczające miasto, oraz wysepkę w zatoce. Można tu spędzić sporo czasu wypoczywając. Ja jednak zwiedzam je w ciągu trzech godzin i odjeżdżam dalej. Na zdjęciach pokazuję: port jachtowy z widokiem na okoliczne góry, oraz starówkę od strony plaży.
Przed wieczorem jestem w Montenegro Hostel Podgorica. Ale po kolei: autobus kosztował 6 EUR, a hostel to tylko ok.300 m, od dworca autobusowego i kolejowego w stronę centrum. Hostel wart polecenia, niezłe warunki i dobra lokalizacja, oraz niska cena (12,5 EUR/łóżko). W hotelach ceny zaczynały się powyżej 30 EUR/pokój 1-osobowy. Postanawiam zostać w nim aż trzy noce, gdyż stolica Czarnogóry jest dla mnie niezłym miejscem na wypady w okolicę, dla dokończenia mojego programu zwiedzania kraju. Zmęczony bardzo intensywnym dniem szybko zasypiam. Następcom proponuję podzielić dzisiejszą trasę na dwa dni. Trzeci dzień w Montenegro (druga, angielska nazwa Czarnogóry), niedzielę, poświęcam na wycieczkę do Monastyru Ostrog- „świętego miejsca” dla wyznawców Serbskiego Ortodoksyjnego Kościoła Prawosławnego. Ruszam autobusem o 7,45 do Bogetići (40 minut, 3 EUR, jadą co ok.30-45 minut). Z autobusu wysiadam na skrzyżowaniu dróg na szosie … w górach. Wokół potężna dolina górska, z widocznymi w oddali rurami elektrowni wodnej tzw. szczytowo- pompowej, i … postój taxi, na skrzyżowaniu z boczna drogą. Sporo ludzi wysiadło i wszyscy idą w tę boczną drogę. Dołączam do trzech innych osób i wsiadamy do taxi (2 EUR/osobę)), i jedziemy ok. 6 km w ledwo jadącym korku drogowym. Okazuje się, że dzisiejsza niedziela jest głównym dniem corocznych obchodów rocznicy śmierci patrona Monasteru, i miejscem gdzie od kilku dni ciągną pielgrzymki wyznawców. Ciekawe dla mnie wydarzenie, a byłoby jeszcze bardziej interesujące, gdyby nie padało. Zaczęło nie padać,` a… lać jak… Trudno musiałem wysiąść z taxi, bo dalej już nie jechały. Zostało jeszcze 3 km drogi. Ci przezorni z parasolami idą dalej, ja próbuję przeczekać. Ruszam za co nieco i porządnie moknę zanim doszedłem. Zrobiłem kilka zdjęć, pogadałem z pielgrzymami, i poszedłem szybko w dół. Taksówka i już stoję z powrotem na tym samym skrzyżowaniu, tyle… że…(brzydkie słowo) już nie pada.
O 13-tej suszę się, zmieniam odzież i idę zwiedzić Podgoricę. Miasto ładnie położone, wokół góry, ale mi się nie podoba. Jest takie surowe, domy na obrzeżach typu szare-betonowe blokowisko, a centrum jakieś takie… nijakie. Najciekawsze miejsce jest przy rzece Moraczy, z ładnym mostem milenijnym. Nie miałem zbyt wiele czasu na zwiedzanie, gdyż ten deszcz, któremu uciekłem przy Monastyrze, dotarł do Podgoricy, i po prostu leje jak… Wszedłem z musu na piwko, a patrząc na sąsiadów, skusiłem się na wczesną kolację z wędzonymi żeberkami…. Mniam, mniam, i tylko za 5,5 EUR. Uzupełniam notatki, a jak nieco przestało prawie truchcikiem do hotelu. I tak nieco przemiękłem… Publikuje te notatki przed zaśnięciem. Na zdjęciach rzeka Moracza w Podgoricy, oraz wieża zegarowa w najstarszej części miasta.
Czwartego dnia w „Crnej Gore” jadę na północ zwiedzić Kaniony rzeczne Montenegro: Tarę i Moraczę. Wyszła mi z tego całodzienna 10 godzinna eskapada autobusami publicznymi. Chciałem wykupić wycieczkę, ale w tym dniu nie jest organizowana, i w sumie dobrze. Zobaczyłem tylko nieco mniej a na pewno o ponad połowę taniej. Ruszyłem autobusem o 7-j do Durdenica Tara (3g./8 EUR). Ale po kolei, jadę najpierw wzdłuż rzeki Moracza (Moraća), z wspaniałymi widokami na głęboki kanion rzeczny. Droga wije się przez kolejne krótkie wiadukty i arkadowe mosty. Zobaczę to w drodze powrotnej. Krótki starszy autobus wdrapuje się z niezła prędkością na przełęcz w Crkunia. Z prawej strony mam cały czas niesamowicie głęboki kanion i kolejne dolinki, a nad nimi jeszcze czapy śniegu w górskich jarach. Popaduje, jak tu mówią „kisza”. Czasami w niektórych tunelach czuję się jak w … chodniku kopalnianym, z nieregularnie ociosanymi głazami na bokach i suficie. Tunele są nieoświetlone, ciemne, i wiją się tak jak zbocze góry. Pierwszy postój w Kolaśin po 2-ch godzinach, a potem w bok była droga do kurortu zimowego Biejasica. Potem jadę już wzdłuż Tary, z krótkim postojem w Mojkovac. Następnie jest już Park Narodowy Durmitor. Góry wyższe, a Tara została daleko w dole. Koniec wycieczki przy ogromnym betonowym moście na łuku drogi. Podziwiam ten most: długi 366m i wysoki 149 m, do lustra wody rzeki Tary.
Można popłynąć na rafting (45 EUR,12 km na wodzie/1 godzina). Zjadam w knajpce Cevapi i o 12,30 mam autobus z powrotem (rzadko jeżdżą, 6 EUR do klasztoru Moracza). Widoki po drodze urzekają, tym bardziej że już nie pada. Przekonałem się, że ten kraj to prawie same góry. Wysiadam przy tym Monastyrze (klasztorze) i zwiedzam go.
Po kolejnej godzinie o 16-j jadę z powrotem do Podgoricy. Obok płynie rzeka Moracza hucząc, w coraz głębszym kanionie. Udowadniam sobie, że w 10 godzin można odbyć tę długaśną wycieczkę. Gdy pojedziesz również na rafting zanocuj tam (tylko 11 EUR), lub jedź swoim samochodem. Na zdjęciach: ładny mostek na Tarze w pobliżu klasztoru, oraz pamiątki, które chyba były najbardziej oryginalne w Czarnogórze (wódka ze śliwek rakija, oraz miód- czasami z dodatkiem orzechów i rodzynek).
Niżej pokazuję całą trasę mojego szlaku, od Dubrownika w Chorwacji, do wyjazdu w stronę Kosowa.
Jutro o 7.45 wsiadam do autobusu, i odjeżdżam do Kosowa
film Czarnogóra
zajrzyj niżej