Kurdystan Iracki (Irak)
Spis treści
Kurdystan, relacja z podróży
Kurdystan Iracki, relacja z podróży (na styczeń 2019).
Tekst i foto: Paweł Krzyk
Prawie każdemu Irak kojarzy się z wiadomościami o: wojnie, zamachach i Państwie Islamskim, które obcina głowy „niewierzącym w Allacha”. Jest jednak również drugi Irak- kurdyjski, gdzie jest normalnie i wbrew pozorom prawie bezpiecznie. Do Kurdystanu- autonomicznej jednostki Iraku, z własnym rządem, prezydentem, armią… wjeżdża się bez wizy. Na granicy obywatelom Unii Europejskiej bez ceregieli i jakichkolwiek dodatkowych kwitów, wbijają stempel do paszportu i reszta zależy już od turysty.
Kurdów jest w świecie dość dużo- aż około 25 milionów. Są licznym narodem, nie posiadającym niepodległego kraju. W Kurdystanie zamieszkuje około 20% populacji. Kurdyjski region autonomiczny został początkowo utworzony w 1970 roku, ale faktycznie zaistniał dopiero w 1991 roku, kiedy Kurdowie zbrojnie wyparli wojska irackie ze swojego terenu. Ustanowili w ten sposób faktycznie niezależne państwo, ale niepodległości nie ogłosili.
Później armia kurdyjska skutecznie odparła ataki Państwa Islamskiego. W 2017 roku przeprowadzono referendum niepodległościowe, którego Irak nie uznał. Po referendum, iracka policja i armia zaatakowała Kurdystan i odebrała mu część terytorium. I tym samym wolny Kurdystan przeszedł do historii, tym bardziej, że USA zależało na integralności terytorialnej państwa irackiego.
Swoją kurdystańską przygodę, rozpocząłem od zwiedzenia stolicy- Erbil. Najciekawszym rejonem dla mnie, były okolice Cytadeli. Góruje nad centrum miasta i została wpisana na listę… UNESCO.
Aby wejść do cytadeli, trzeba przejść przez duży plac, gdzie w porze południowej rozłożyli się uliczni sprzedawcy. Mnie zasmakowała kurdyjska herbata, bardzo słodka i podawana w malutkich szklaneczkach. A jeżeli oferował ją sprzedawca, taki jak na załączonej fotografii, nie sposób było odmówić.
Wewnątrz cytadeli istnieją pozostałości glinianej zabudowy i prawdę mówiąc niewiele jest tam do zobaczenia. Za to są z niej wspaniale widoki na miasto.
W centralnej części miasta, poza budynkami rządowymi znajduje się duży kryty bazar. Po niespiesznym spacerze pośród uśmiechniętych ludzi, spotkałem się z Karmanem-młodym, lokalnym biznesmenem, organizującym zwiedzanie Kurdystanu dla obcokrajowców. Dogadałem z nim szczegóły wycieczek na dwa następne dni.
Trzeba wiedzieć, że w Kurdystanie transport publiczny jest mocno ograniczony. Kursują wyłącznie nieliczne taksówki zbiorcze pomiędzy większymi miastami. Autobusów nie ma. Tak, gdy chce się coś zobaczyć poza stolicą, trzeba wynająć transport, a z powodu licznych wojskowych punktów kontrolnych- koniecznie z lokalnym kierowcą. Ja polecam usługi Karmana.
O szczegółach organizacyjnych piszę w załączonych informacjach praktycznych
Pierwszą wycieczką była 400 kilometrowa podróż, mająca na celu dojazd do miasta Duhok (lub Dohuk). Nazwy są różne, gdyż inaczej są nazywane w arabskim języku obowiązującym w Iraku, oraz w lokalnym języku kurdyjskim.
Pierwszym przystankiem było najświętsze miejsc Jezydów – wioska Lalish. Jezydyzm jest religią łącząca islam i chrześcijaństwo. Ziemia jest święta, więc chodzi się w ich świątyni boso, nie mogą pluć, stawać na próg świątyni. Nie uznają przemocy, dlatego nie walczą w kurdyjskiej armii. Z tego powodu są również prześladowani. Byli bardzo brutalnie mordowani przez terrorystów z Państwa Islamskiego. Lalish jest takie spokojne. Podobała mi się tam atmosfera pogaduszek przy herbatce, oczywiście, w wyłącznie męskim gronie.
Zwiedzanie Dohuk rozpocząłem od tamy Dohuk. Znajduje się za miastem i w drodze do niej, zmieniła mi się zielonkawo- bura równinna kraina, na pagórki i wzgórza. Dohuk jest ponad milionowym miastem, w którym dobrze jest zjeść posiłek… i ruszyć dalej.
Jadąc z powrotem w kierunku Erbil, drogowymi serpentynami wspiąłem się do Raban Hormizd Monastery, za miasteczkiem Alqosh. Wjazd do Alqosh, poprzez bramę z krzyżem na szczycie, wskazywał na chrześcijańskie poglądy mieszkańców. Przedmiotowy klasztor znajduje się na zboczu stromej góry. Kiedyś budynki klasztorne, oraz liczne wykute w skalach groty zamieszkiwało 600 mnichów. Obecnie nie ma już żadnego. Klasztor stał się strzeżonym zabytkiem. Z tarasów rozciąga się widok na całą okolicę. W dalekim zarysie można dostrzec jezioro Mosul, do którego wpływa rzeka Tygrys. Alqosh zapamiętałem także z możliwości zakupu alkoholu- zdobyłem dwie puszki holenderskiego piwa. Nawet cena była znośna- podobna do europejskiej (jeden do półtora dolara).
Moje wycieczki rozpoczynałem i kończyłem w Erbil. Po pierwszej, zmęczony z radością skosztowałem piwka. Na drugą wycieczkę postanowiłem zboczyć w irackie góry. Góry w Iraku znajdują się wyłącznie w Kurdystanie, cała reszta terenu jest równinna. Stąd nic dziwnego, że w sobotę w kierunku pogranicza z Iranem, jechaliśmy w kawalkadzie pojazdów z wycieczkami z całego Iraku. Po drodze zatrzymaliśmy się przy zamku Khanzad, miasteczkach Shaqlawa oraz Rawanduz. Tutejsze Zakopane nazywa się Rawanduz i z niego można wjechać kolejką na górę Korek. Zamierzałem i ja w gondoli tam wjechać, ale skutecznie zniechęciła mnie wielokrotnie zakręcona kolejka innych turystów. Załączone zdjęcia zrobiłem z Pank Resort, okazałego hotelu na grzbiecie górskim.
Dojazd do Rawanduz odbywa się szosą wykutą wysoko na zboczu górskiego kanionu. Po drodze przerywnikami były wspaniale wodospady: Bekhal oraz Gali Ali Beg.
Z powrotem do Erbil pojechaliśmy drogą wiodąca w dole kanionu przy rzece. Raz za razem otwierały się kolejne widoki na góry i urwiska kanionu. Mimo, że to było ponad 270 kilometrów, ten dzień nie dłużył mi się.
Jakie jest jedzenie w Kurdystanie?- dobre, bezpiecznie podane i w niezłym wyborze. Jest to obecnie kraj zorganizowany i na niezłym poziomie gospodarczym. Wszędzie wiele jest miejsc, w których można coś zjeść na szybko. W restauracyjkach, poza arabskimi potrawami, bryluje mięso z grilla: kurczaki i jagnięcina, oraz poza oliwkami, wiele warzywnych dodatków. Zawsze do posiłku dodatkiem był placek chlebka, butelka wody i ewentualnie „czaj”. Lubiący słodkości, również nie powinni narzekać.
Na koniec, to co namiętnie oglądają Arabki i Kurdyjki, nie zawsze w tak okrywającym wdzięki ubraniu. Obok na mapce szkic przebytej trasy w Kurdystanie.
Przejście do następnej relacji: Wschodnie Włochy
Kurdystan, informacje praktyczne
Iracki Kurdystan, informacje praktyczne (na styczeń 2019)
Tekst: Paweł Krzyk
Informacje ogólne: Region Kurdystanu – autonomiczna jednostka administracyjna, będąca federalnym podmiotem Iraku. Kurdystan znajduje się na północnym wschodzie kraju i obejmuje 3 prowincje: As-Sulajmanijja, Dahuk i Irbil oraz częściowo prowincje: Dijala, Niniwa i Kirkuk. Stolicą autonomii jest Irbil, zwany po kurdyjsku Hewlêr.
Ma powierzchnię 78 736 km². Liczba ludności około 5,5 miliona: Kurdowie, Arabowie, Asyryjczycy…. Występuje różnica czasowa w zimie +2 godziny do Polski, tzn. gdy w Polsce jest 12.00 to tutaj 14.00.
Kiedy jechać? Najlepszy okres do podróżowania jest podobny do popularnego u nas Egiptu. W styczniu, kiedy ja tutaj byłem, było słonecznie z temperaturą lekko na plusie.
Wiza: Obywatele polscy, nie potrzebują wizy. Obywatele Unii Europejskiej otrzymują ją bezpłatnie na granicach lądowych oraz w portach lotniczych.
Język urzędowy: arabski oraz kurdyjski.
Waluta: obowiązuje dinar iracki (IQD) oraz równolegle USD. Kurs wymiany możliwy w wielu miejscach: na lotnisku, w hotelach i stoiskach wymieniaczy przy bazarach. Dobrze jest mieć małe nominały USD, resztę przy płatnościach wydadzą w dinarach.
Kurs wymiany: 1 USD= ok. 1200 IQD, 1 EUR= 1350 IQD
Internet i telefony, prąd, wtyczki: Internet jest dostępny prawie wszędzie. Telefony GSM nasze działają. Prąd i wtyczki- uniwersalne, podobnie jak u nas.
Ceny: towary i usługi : „podobne do polskich”. Hotele najtańsze od ok.35 USD. Posiłek typu bazarowego w cenie od około 1,5 USD. W restauracji tani posiłek 2-daniowy za około 5-6 USD. Bardzo tanie paliwo- ok. 0,5 USD/litr.
Jak dojechać? Najwygodniej samolotem. Można lądem (bez wizy) od strony Turcji, Iranu oraz (jeżeli posiada się wizę iracką) Iraku
Bezpieczeństwo: kraj raczej bezpieczny, choć nasze MSZ ostrzega. Ja nie zetknąłem się z żadnymi sygnałami świadczącymi o zagrożeniu.
Co do zdrowia: nie ma większych zagrożeń.
Transport i informacje turystyczne: na lotnisku nie zauważyłem informacji turystycznej. Brak broszur itp. bajerów turystycznych. Ruch prawostronny. Najwygodniej korzystać z taksówek. Brak transportu publicznego, poza taksówkami kursującymi pomiędzy miastami. Ja wynająłem taksówkę z kierowcą z lokalnego biura turystycznego. Widziałem duży autobus publiczny, jadący z Turcji (Diyarbakir) do Erbil.
Niżej podaję szczegóły transportowe:
Erbil,
lotnisko-hotel w centrum: po przylocie, przed pawilonem lotniska czekać na darmowy bus lotniskowy kursujący pomiędzy terminalami. Po kilku minutach jazdy dociera się do terminalu, gdzie podjeżdżają taksówki, oraz są taksówki lotniskowe. Niestety, w nocy dostępne są tylko te lotniskowe, za dużą cenę 30 USD/ 6 km jazdy.
Powrót na lotnisko: można wynegocjować cenę od ok.7-10 USD (standard to 20 USD).
Wycieczka na północ w stronę Dohuk: -około 400 km jazdy, cena 150 USD + posiłek kierowcy (ok.5-6 USD), oraz cena noclegu, jeżeli jest w programie. Podobnie było z drugą wycieczką w stronę gór- do Pank Resort…
Skorzystałem z usług Karmana, wartego polecenia młodego człowieka, który oferuje swoje usługi pod adresem: www.iraqikurdistantours.com- ma w ofercie wycieczki do 4 dni.
Hotele
Spałem tylko w Erbil/Irbil:
Dlasa Hotel, Sultan Muthafar Street. Za cenę 35 USD/noc. Hotel taki sobie. Jedynym plusem była lokalizacja w samym centrum, skąd krótkim spacerem docierałem do miejsc wartych zwiedzenia w Erbil.
Przewodniki: nie szukałem. Wystarczyły mi informacje z Internetu, oraz informacje na miejscu.
Atrakcje turystyczne: pomijam w tym miejscu- patrz w relacji.
Powrót do relacji: Kurdystan Iracki