Ze Strasbourga do Plaży Omaha, relacja z podróży
Ze Strasbourga do Plaży Omaha, relacja z podróży.
Tekst i foto: Paweł Krzyk i Łukasz Sakowski
Swoją przygodę we Francji rozpoczynamy od Strasbourga miasta leżącego pomiędzy Niemcami a Francją w dolinie rzeki Ren. Jego początki sięgają cesarstwa rzymskiego, obecnie jest stolicą i głównym ośrodkiem gospodarczy Alzacji. Większość z nas zna to miasto ze słyszenia, ponieważ mieszczą się tutaj Rada Europy, Parlament Europejski czy też Europejski Trybunał Praw Człowieka.
W pierwszej kolejności swoje kroki kierujemy na stare miasto. Jeśli przyjedzie się tu własnym samochodem warto uzbroić się w cierpliwość. Znalezienie wolnego miejsca parkingowego zajmuje dużo czasu. Nam pomógł uprzejmy jegomość, z wyglądu pochodzenia arabskiego, który był ubrany w dość obszerne, ubrudzone, „lekko” śmierdzące ubranie. Z jego ust wydobywał się odorek alkoholu. Wykazał się na tyle uprzejmością i pomógł mi kupić bilet w parkomacie. Za tą czynność został wynagrodzony w kwocie dwóch euro. Ze zdziwieniem popatrzył na mnie i zapytał:
– czy nie mam dychy? Moje zdziwienie było równie ogromne co jego. Od razu przed oczyma zobaczyłem naszego polskiego „Ryśka” mówiącego:
– „Kierowniku nie masz dychy pożyczyć?” Jeśli by tak było w naszym rodzimym kraju, to wszystkie „Ryśki” w niedługim czasie rozbijałby się mercedesami. Widać Strasbourg to bogate miasto.
Spacerem zaczęliśmy zwiedzać zatłoczone uliczki starego miasta. Po paru minutach dochodzimy do kościoła Notre Dame. Zbieżność nazw nie jest przypadkowa. Jak się okazuje we Francji kościoły Notre Dame, znaczą kościoły pod wezwaniem Matki Boskiej (Naszej Pani). Tłumy ludzi wokół budynku i w jego wnętrzu utrudniają spokojne zwiedzanie.
Strasbourg słynie z przepięknych kamienic zbudowanych w stylu muru pruskiego. Kolorowe fasady, przypominające domy z piernika przyciągają oko swoim wyglądem. Elementem charakterystycznym dla tego miasta są bowiem wypieki pierników oraz bociany. Można kupić maskotki oraz magnesy przedstawiające te ptaki, które występują licznie w rejonie Alzacji.
Kolejnym etapem naszej wędrówki przez Francję jest Nancy, stolica Lotaryngii. Jest to miasto utożsamiane z królem Stanisławem Leszczyńskim, który uciekając z Polski osiedlił się tutaj wraz z żoną Katarzyną Opalińską. Wyżej wspomniany był ostatnim księciem Lotaryngii. Za jego sprawą powstał kościół Notre-Dame den Bon Secours oraz Plac Stanisława, gdzie w XIX wieku odsłonięto pomnik księcia. Styl barokowy jest stylem bardzo ozdobnym, ociekającym złotem i wszelkiego rodzaju ozdobami. Widać to na licznych latarniach stojących na placu, czy też łuku triumfalnym otwierającym wejście z placu do Pałacu Książąt Lotaryngii.
Spacerując po Nancy widać wielki wpływ jaki miał na to miejsce król Stanisław. Wiele restauracji, wydarzeń kulturowych czerpie z jego postaci. Możemy natknąć się na dyskotekę Stanisława, czy też drinki, gdzie w nazwach użyte jest imię księcia.
Francja jest krajem na wskroś katolickim. Świadczą o tym przede wszystkim liczne zabytki, które zachowały się po dziś dzień. Możemy tu znaleźć tysiącletnie kościoły, rzeźby, pomniki. Większość francuskich miast posada starówki, których zabudowania są niezmienione od czasów średniowiecznych. Nie inaczej jest w Rouen, położonym w Normandii nad Sekwaną. W starożytności było grodem galicyjskim, w okresie rzymskim nosiło nazwę Rotomagus. Około XI wieku stało się stolicą Normandii. Miasto w średniowieczu słynęło z eksportu wina z rejonów Szampanii i Bordeaux, a w okresie XV wieku zaczęto wyrabiać tutaj fajans.
Miasto zasłynęło spaleniem na stosie Joanny d’Arc. Dziewica Orleańska, bo taki przydomek nosiła Joanna d’Arc, urodziła się około 1412 roku. Zmarła spalona na stosie 30 maja 1931 roku właśnie w Rouen. Jest bohaterką narodową, patronką Francji oraz świętą kościoła katolickiego. Joanna twierdziła, że otrzymała widzenie o samego Boga, który nakazał jej uwolnienie Francji spod panowania angielskiego. Oskarżona o herezję uniknęła pierwszego procesu. Jednakże w wyniku kolejnego straciła życie na stosie. Po jej śmierci wojna pomiędzy Francją a Anglią trwała jeszcze przez dwadzieścia dwa lata aby zakończyć się w 1453 roku ostateczną wygraną Francuzów.
Spacerując po Rouen czujemy ducha Joanny d’Arc. Stare kamienice, a jest ich ponad dwa tysiące, spoglądają na morze turystów ciągnące się alejkami. Ściany budynków wykonane z muru pruskiego i pomalowane na różne kolory, przeciągają wzrok przyjezdnych. Liczne sklepiki stragany oferują lokalne produkty spożywcze oraz rękodzieło. W centrum starego miasta góruje strzelista katedra Notre-Dame z licznymi pięknymi witrażami. Zasłynęła w obrazach Claude’a Moneta, który uwiecznił ją w swoich dziełach prawie trzydziestokrotnie. Spacerując ulicami możemy podziwiać Pałac Sprawiedliwości oraz wieżę Joanny d’Arc – miejsce, w którym była więziona.
Wielu z nas Normandia kojarzy się z II Wojną Światową. Na samą myśl, przed oczyma stają nam odziały amerykańskie, które lądują na plaży w okolicach świtu i są rozstrzeliwane przez ufortyfikowane oddziały niemieckie. Normandia była miejscem zaciekłych walk pomiędzy stacjonującymi tutaj oddziałami niemieckimi a przeprowadzającymi ofensywę oddziałami alianckimi. Obrazy te wykorzystuje film Stevena Spielberga „Szeregowiec Rayan”, czy też serial „Kompania Braci”.
Jednym z miejsc, które bardzo ucierpiało w wyniku działań wojennych jest Caen. Miasto to było stolicą historycznej Normandii. Zostało założone przez Wilhelma Zdobywcę, który wybudował w nim dwa opactwa Abbaye aux Hommes – opactwo męskie, gdzie został pochowany oraz Abbaye aux Dames – opactwo dla kobiet.
W wyniku działań wojennych, podczas operacji Overlord Caen zostało zniszczone niemal w 60%. Podczas walk o Normandię w opactwie męskim działał szpital polowy – lazaret, dla ponad 6000 tysięcy rannych i umierających żołnierzy. Będą w salach Abbaye aux Hommes odczuwa się dramatyzm tamtych czasów. Mury przesiąknięte są bólem, cierpieniem i strachem. Mamy okazję obejrzeć wystawę poświęconą tamtym wydarzeniom – wydarzeniom, które nigdy nie powinny już wrócić.
Czas, w którym mamy okazję odwiedzić Normandię jest wyjątkowy. W tym czasie miały miejsce obchody siedemdziesiątej piątej rocznicy rozpoczęcia operacji D-Day. Na plaży Omaha zgromadziły się tysiące osób, chcących oddać hołd poległym żołnierzom. Przez cały weekend trwały obchody rocznicy. Mogliśmy podziwiać autentyczne, odresturowane pojazdy z tamtego okresu, które były uczestnikami normalnego ruchu drogowego. Była także rekonstrukcja bitwy wraz ze skokami spadochronowymi z alianckich samolotów.
D-Day było operacją lądowania sił alianckich na plaży w Normandii. Była to jedna z części większej operacji o kryptonimie Overlord. Siły alianckie rozpoczęły desant o 5.30 rano 6 czerwca 1944 roku. Plaża została podzielona na odcinki. Jednym z nich był wcześniej wspomniany odcinek Omaha, o długości przeszło trzydziestu jeden kilometrów. Żołnierze byli dostarczani na brzeg w płaskodennych barkach. Wysoka fala i krzyżowy ostrzał z gniazd karabinów maszynowych, moździerzy oraz baterii dział artyleryjskich, doprowadził do utraty przez oddziały alianckie w pierwszych godzinach natarcia wszystkich swoich oficerów. Większość żołnierzy zginęła od kul z karabinów maszynowych, a ci którzy uniknęli serii często topili się pod ciężarem swojego wyposażenia. Nasiąknięty osprzęt uniemożliwiał przemieszczanie, co czyniło ocalałych łatwym celem. Po stracie większości dowódców człon natarcia się załamał. Dopiero przegrupowanie ocalałych żołnierzy doprowadziło, po blisko dziesięciu godzinach od rozpoczęcia bitwy, do zwycięstwa i usunięcia niemieckich ufortyfikowanych oddziałów. Zginęło ponad trzy tysiące żołnierzy. Była to jedna z najkrwawszych bitew podczas tej operacji, przez co plaża nosi przydomek „Bloody Omaha” – krwawa Omaha.
Na plaży zbudowany został pomnik ku chwale poległych żołnierzy, w otoczeniu flag państw biorących udział w kampanii, w tym również naszej biało-czerwonej. Idąc po twardym piasku widzimy steki białych i czerwonych róż, które położone zostały w jednej linii wzdłuż plaży. Na domach pamiętających czasy wojny, widnieją flagi francuskie i amerykańskie. Spotykane kobiety mają przewiązane chusty z flagi amerykańskiej. Gwar, muzyka, liczne śmiechy, wśród mijanych ludzi czuć radość, ale gdzieś tam głęboko każdy tutaj ma przed oczyma obrazy tamtych wydarzeń, tamtych ludzi, którzy dla nas, będących tu i teraz poświęcili swoje życie, abyśmy mogli być uśmiechnięci i szczęśliwi.
Przejście do następnej relacji: Francja, Góra Świętego Michała
Przejście do poprzedniej relacji: Bajeczne niemieckie zamki