Ontario, relacja z podróży

Kanada, Ontario, relacja z podróży (na czerwiec 2022)

Tekst i foto: Paweł Krzyk

 

Bruce penisula.

Bruce to półwysep w kanadyjskiej prowincji Ontario, który oddziela Zatokę Georgian… od reszty jeziora Huron.

Półwysep jest popularnym miejscem turystycznym z pięknymi widokami do biwakowania, wędrówek i wędkowania, z dwoma parkami narodowymi. Można tez ponurkować do wraku. Ja miałem okazję wpaść do Parku Narodowego Bruce Peninsula. Ja pojechałem na koniec półwyspu do Tobermory, skąd promem odpłynąłem na jezioro Horon w kierunku wyspy Monitoulin (niecałe 2g, 45 km).

 

 

Wyspa Monitoulin

Manitoulin (Île Manitoulin) to kanadyjska wyspa, w prowincji Ontario, położona w północnej części jeziora Huron. Od stałego lądu oddziela ją North Channel. Zajmuje dużą powierzchnię aż 2766 km² i jest największą na świecie wyspą położoną na jeziorze. Wyspę porasta tajga, jest nieco jezior i rzek z wodospadami, a gościom (głównie z Kanady i USA) oferuje się wędkarstwo, sporty wodne, oraz szlaki piesze i rowerowe.

Jak wspomniałem, przypłynąłem na nią dużym promem samochodowym MS Chi Cheemaun. do Południowego Beymouth, a potem pojechałem w stronę Little Current. Przez Most Swing wróciłem na stały ląd…Prom kursuje w sezonie letnim (niecałe 2 g.), przez przypadek trafiłem na dobrą porę do przeprawy.

Obecnie wyspę zamieszkuje 12,6 tys. mieszkańców, z czego ok. 25% to Indianie z sześciu niewielkich rezerwatów.

 

 

Z baribalem w … Sault Ste Marie.

Przyjechałem do 75 tysięcznego miasta w prowincji Ontario, aby z niego wjechać do leżącego naprzeciw za rzeką, amerykańskiego miasta o tej samej nazwie…

Po powrocie poszedłem na spacer przez centrum miasta. Kilka ciekawostek: stare domy, muzeum miejskie, lotnicze, oraz historyczna zabudowa nad graniczną rzeką St. Marys.

Jakie było moje zdziwienie, gdy kilka metrów przede mną ulicę przekroczył tutejszy groźny drapieżnik, niedźwiedź baribal i to z małym. Zamarłem bez ruchu, a około półtorametrowa mama buszowała na mini tarasiku przy drzwiach wejściowych. Sytuację dostrzegł jeden z kierowców i na mój gest bezradności zatrzymał się. W ciągu kilku sekund następni utworzyli mur z samochodów, za którymi przeszedłem na drugą stronę ulicy. A dzika, chyba głodna mama, jak sarenka przeskoczyła metrową poręcz tarasu, i poszła sobie za dom…

Na pewno zapamiętam nazwę miasta…

 

 

Przejście do następnej relacji: Nowa Fundlandia i Labrador