Ferendżi lubi indżerę, relacja z podróży
Etiopia. Ferendżi lubi indżerę, relacja z podróży.
Tekst i foto: Paweł Krzyk
Etiopia, czyli dawniej Abisynia, jest państwem położonym we wschodniej Afryce- w tak zwanym Rogu Afryki. Jest krajem ponad trzy razy większym od Polski i ponad 90-ma milionami mieszkańców. Spalona afrykańskim słońcem ziemia, która dziś na początku XXI wieku jest żywym skansenem, muzeum samej ludzkości. To tutaj odnaleziona została Lucy, szkielet istoty ludzkiej odmiany Australopithecus afarensis- sprzed 3,2 miniona lat. Była istotą dwunożną, o małym mózgu i dużej twarzy. Miała około jednego metra wysokości i ważyła trzydzieści kilogramów. Obecnie jest ozdobą Muzeum Narodowego w stolicy kraju Addis Abebie (foto).
Współczesna populacja Etiopii składa się z bardzo wielu plemion, ale jako społeczeństwo cechuje ją kilka ekstremalnych wskaźników. Przeciętna wieku wynosi niespełna osiemnaście lat. Niezwykła rozrodczość, powodująca zwiększenie się liczby ludności trzy krotnie w ciągu pięćdziesięciu lat- jedna kobieta rodzi średnio ponad pięć razy. To również jeden z najuboższych krajów świata, nękany koszmarnymi klęskami głodu- ostatnio w latach 1984-1985.
Napotkasz w tym kraju niezwykle miejsca, począwszy od kościołów wykopanych pod ziemią, gór z czynnym wulkanem, rozległymi górskimi wyżynami, na których każde miejsce jest wykorzystywane do uprawy ziemi. Jeszcze niedawno- kilkanaście lat temu, na głównej drodze z Addis Abeby na południe nie było mostów (około 700 km). Droga schodziła do poziomu okresowej rzeki i potem wspinała się na drugi brzeg.
– Jak sobie radzą w porze deszczowej? – zapytałem wtedy.
– Nie jeździmy- usłyszałem w odpowiedzi.
Nie może zatem zdumiewać stół bilardowy, który sfotografowałem z plakatu turystycznego.
Etiopia posiada długą historię. To tutaj podobno znajduje się Arka Przymierza- słynne chrześcijańskie tablice z boskimi przykazaniami- przekazanymi Mojżeszowi. Temat Arki jest owiany tajemnicą, którą spopularyzowało współcześnie kilka filmów.
Popatrzyłem jak to wygląda od strony etiopskiej. Podczas pierwszej podróży miałem przyjemność być w kościele w Aksum, gdzie Arka Przymierza obecnie jest przechowywana i stale strzeżona przez pojedynczego mnicha– strażnika Arki.
Biblijna Księga Królewska nadaje królowej Saby miano „Królowej Wschodu” i opisuje spotkanie króla Salomona z władczynią (X wiek przed naszą erą). Według legendy Salomon i królowa Saby (Bilkis, lub Makeda) mieli syna zwanego Menelik, czyli „syn króla”. Kiedy chłopak skończył dwadzieścia lat dowiedział się od matki, kto jest jego ojcem i wyruszył na spotkanie z nim. Salomon przyjął syna z honorami i zatrzymał na trzy dni.
W tym czasie Azariusz (jeden z towarzyszy Menelika) miał sen, który zinterpretował, jako rozkaz, by wykraść Arkę Przymierza i zabrać ją do Etiopii, na miejscu pozostawiając kopię. Tak też uczynił. Armia Salomona nie zdołała pojmać Menelika i Azariasza. Salomon miał wówczas wizję, według której jego syn jest prawowitym właścicielem Arki. Nakazał więc najwyższemu kapłanowi utrzymać w sekrecie zniknięcie świętej skrzyni. W Aksum Menelik dał początek etiopskiej dynastii Salomona. Zwiedzając Addis Abebę często usłyszysz o Meneliku- to imię etiopskich cesarzy.
Motyw Arki Przymierza jest głęboko zakorzeniony w etiopskiej tradycji. Każdy kościół posiada kopię Arki Przymierza, znanej jako Tabot, która jest przechowywana w najświętszym miejscu świątyni. Współcześni chrześcijanie w Etiopii głęboko wierzą, że Arka nadal istnieje.
Etiopia jest Ziemią Obiecaną dla rastafarianów (chodzą w dredach). Mieszkają w miasteczku Szaszemenie, na ziemi darowanej im w drugiej połowie dwudziestego wieku przez cesarza Hajle Selasje.
W tym kraju nie należy specjalnie się dziwić mnogim odmiennym zwyczajom społecznym. Przykłady? Proszę bardzo:
– W Etiopii nadal obowiązuje kalendarz etiopski. Boże Narodzenie obchodzą 7 stycznia a Nowy Rok- 11 września…
– Większość Etiopczyków liczy czas od wschodu do zachodu słońca, co w konsekwencji powoduje 6- godzinną różnicę pomiędzy czasem etiopskim a czasem zachodnim. Czas liczy się od naszej godziny 6.00 rano, a więc w południe według systemu etiopskiego wypada godzina 6.00. A ja głupi, początkowo sądziłem- będąc w autobusie, że nie potrafią zmienić czasu na zegarze w chińskim nowym pojeździe!
– Ludność Etiopii jest bardzo religijna i skrupulatnie przestrzega licznych postów określonych przez Etiopski Kościół Ortodoksyjny. Wchodząc do kościołów etiopskich, należy zdjąć buty. Turyści zwykle obowiązani są do wykupienia biletów wstępu do świątyń, a także do wniesienia opłat za prawo do wykonywania zdjęć. – W okresach postu dania mięsne i rybne mogą być w restauracjach niedostępne.
Ale dość o odmiennościach społecznych. Najciekawsze dla mnie występują w zwyczajach ludów, zamieszkujących etiopskie południe na pograniczu z Kenią. Jestem w Etiopii po raz kolejny i przyjechałem tylko po to, aby odwiedzić dwa plemiona, w pełni zasługujące na miano prymitywnych.
Zamierzałem przyjechać wcześniej ale wstrzymywały mnie wiadomości o eboli- śmiertelnej chorobie, która jeszcze trzy lata temu spowodowała odcięcie całych afrykańskich regionów. Wprawdzie epidemia eboli wygasła, ale w Etiopii stosunkowo często występuje szczególnie niebezpieczna odmiana malarii– mózgowej, i co by nie powiedzieć wielu innych tropikalnych paskudztw- od wymieniania których cierpnie skóra. W każdym razie warto w Etiopii być ostrożnym i stosować odpowiednie zabezpieczenia.
Dolina Omo – wyżłobiony przez rzekę o tej samej nazwie, skrawek lądu na południu kraju jest jednym z najdzikszych miejsc na Ziemi. Jedno z ostatnich tego typu, które znika z dnia na dzień. I to znika bardzo szybko. Dziko żyjące plemiona zmniejszają się liczebnie i cywilizują. Postęp technologiczny robi swoje. Można we wiosce nie wysyłać dzieci do szkół, nie mieć prądu, ale to nie znaczy, że nie ma telefonów komórkowych- zasilanych solarnie.
Aby dotrzeć do miasto Jinka, stolicy południowego regionu Etiopii trzeba przejechać ponad 580 kilometrów. Ja to zrobiłem w autobusie publicznym, z przesiadką w Abra Minch w ciągu jednego dnia. Po drodze i na postojach niejednokrotnie wyciągałem sprzęt fotograficzny, aby ustrzelić kolejne górskie krajobrazy, tarasowe poletka czy zmieniające się kształty chat. Najciekawsze były postoje na posiłek- pozwalały pochodzić, rozprostować kości i obiektywem podpatrzeć co nieco.
W etiopskim listopadzie lato było w pełni, zboża żółknące w pobliżu stolicy, im bardziej na południe były zieleńsze. Podobały mi się baobaby. Pierwszy raz przekroczyłem rzekę Omo o zmroku (po 18-j). Trzeba wiedzieć, że na tej szerokości geograficznej dzień i noc dzieli dobę prawie zawsze na połowę- teraz dzionek jest 13- godzinny.
Z Jinka wyrusza się na podbój Doliny Omo. Warto w tym miasteczku zajrzeć na niezwykle interesujący bazar (najlepiej w sobotę)- mnóstwo ludzi nie tylko z 27- tysięcznej Jinki. Na bazar ściągają prze barwne tłumy sprzedających i kupujących, z całej okolicy i oferują wszystko co mają do zbycia: wszelkie owoce ziemi, warzywa, sprzęt gospodarstwa domowego…
Targowisko obejmuje kilka placyków w pobliżu, które podzielono według oferowanego towaru. Mnie spodobał się na rynku zwierzęcym mężczyzna z plemienia Hamar, który nosił we włosach kilkanaście różnobarwnych dziecięcych spinek do włosów. Jak się coś kupi trzeba to odnieść do siebie, na przykład obserwowałem mężczyznę, który niósł na głowie zwój plecionych mat.
Transport na targowisko odbywa się przede wszystkim na grzbietach: osłów, koników i… własnym. Skorzystać można z taczek, w których jedynym metalowym elementem było kółko z przodu- reszta, jakby żywcem zapożyczona od Flinstonów. Na końcu, mój przygodnie spotkany przewodnik pokazał mi targowego kowala.
– Hmm! Jak określić wiek stosowanej przez niego technologii? – Sam sobie wymyśl!
Stosował palenisko z węgla drzewnego, kuł jakieś żelastwo na kawałku drugiego młotka leżącego na ziemi, a dmuchał w palenisko miechem, wykonanym z kawałka skóry i sznurka.
Najciekawszymi dla mnie były spotkania z konkretnymi sprzedawcami bazarowymi, zwłaszcza takimi, którym chciałem zrobić zdjęcia. Robiłem co mogłem, aby coś zagadać, rozweselić- wtedy nie było ucieczki przed obiektywem czy gestów protestu.
– Co jem w Etiopii?- Najczęściej główne danie narodowe, noszące nazwę indżera (Yndżera).
Z wyglądu przypomina mocno sprany, gąbkowy, cienki dywanik łazienkowy. Wierzcie mi, nie jest tak żle- jak się z pozoru wydaje. Jest to rodzaj płaskiego pieczywa na zakwasie chlebowym, ma formę wilgotnych, cienkich naleśników, z jednej strony gładkich a z drugiej porowatych- lekko gąbczastych, zwykle o średnicy do 50 cm. Wypieka się ją z mąki miłki abisyńskej (teff), zboża będącego podstawową rośliną uprawną w Etiopii. Yndżerę spożywa się na zimno z różnymi mięsnymi gulaszami i sałatkami, w ten sposób, że odrywa się małe kawałki z placka pieczywa, posługując się wyłącznie prawą ręką i nabiera nimi potrawy do zjedzenia. Po podaniu dania, wylewa się na placek chlebka wszystkie dodatki. Te wsiąkają w placek… Kiedy cały „obrus” z indżery znika z talerza, posiłek jest skończony.
Z Jinka ruszyłem na kilkudniową wyprawę do plemion. W dolinie w stronę plemion Bodi i Mursi nie kursują żadne publiczne środki lokomocji. Dodatkowo teren jest objęty Parkiem Narodowym Mago. Aby wjechać, należy zorganizować przy pomocy miejscowego pośrednika wyprawę samochodem z napędem na cztery koła z obowiązkowym udziałem przewodnika. Podczas wjazdu na teren parku do ekipy dołącza uzbrojony strażnik, i przebywa w samochodzie do czasu wyjazdu z Parku Narodowego.
– Brzmi, niepokojąco?- Może tak, choć moim zdaniem ten karabinek kałasznikowa strażnika parkowego nie ma specjalnego uzasadnienia. Zresztą nie wiem- nie spotkałem się z inna opinią.
– Takie przyjęto zasady odwiedzania Parku Mago- usłyszałem w odpowiedzi na moje zainteresowanie powodem wjazdu strażnika.
Pierwszą grupą plemienną byli Bodi. Posiadają bardzo ciemną karnację skóry, którą zdobią poprzez trwale tatuaże, powstałe z blizn po nacięciach na skórze. Żyją głównie z hodowli bydła i kóz. Razem populacja plemienna liczy 12 tysięcy. Strojem męskim zwykle jest wyłącznie kawałek tkaniny noszony na ramieniu. Czasem zakrywa… samcze wdzięki.
Pokaźny brzuch w niemal całej Afryce jest oznaką zdrowia i zamożności. W plemieniu Bodi wierzą w to chyba najmocniej. Bodi są znani ze swojego święta Kael, stanowiącego prawdziwą pochwałę otyłości. Przed świętem zawodnicy są w specjalny sposób tuczeni krowią krwią zmieszaną z mąką. Co roku organizują „konkurs” na najgrubszego mężczyznę, który jest uznawany za najseksowniejszego- może wybrać dowolną partnerkę życiową.
Nie mniej ciekawą grupą plemienną są bardziej liczni Hamarowie. Ich kobiety zaplatają warkoczyki fryzur i barwią je czerwoną ziemią. Mężczyzn odróżniałem przede wszystkim po zabawnych ozdobach głów: jakieś bardzo kolorowe ozdoby, różnokolorowe kolczyki w uszach wykonane z przewodów elektrycznych… Stroje kobiece składają się przede wszystkim z różnorakich pasków i ozdób, trójkątnego kawałka skóry w charakterze spodenek (majtek) i tykwy jako torebki.
Młodzi chłopcy Hamarów przechodzą interesujący rytuał przejścia do dorosłości. Polega to miedzy innymi na skokach poprzez grzbiety krów.
Prawdziwą ikoną Etiopii jest plemię Mursi. Liczy 10 tysięcy członków. Ich kobiety znane są z oszpecania twarzy poprzez nacinanie dolnej wargi, w taki sposób aby zakładać tam talerzyki.
– Ja to nazywam oszpecaniem,- oni uważają wprost przeciwnie.- Kobiety z największymi talerzykami są najbardziej cenne na przedmałżeńskim rynku.
Z biegiem lat te talerzyki dorastają do coraz pokaźniejszych rozmiarów. Bez talerzyka dolana warga kobieca przypomina zwisający wałek- sięgający poniżej brody.
Wioski Mursi turyści odwiedzają najczęściej, co spowodowało prawdziwy konkurs przyozdabiania się kobiet, gdy tylko zobaczą nadjeżdżających białasów- nazywanych Ferendżi. Możesz zrobić zdjęcia. Byle jak najwięcej, gdyż za każdą sfotografowaną osobę zapłacisz. Jeżeli matka występuje z dzieckiem opłata wzrasta w dwójnasób. Nie są to duże pieniądze: 5- 10 birr- lokalnej waluty, o równowartości około 18- 36 centów amerykańskich.
Poniżej zamieszczam mapkę Etiopii z trasą podróży.
Przejście do następnej relacji: Etiopia, Bodi. Tam gdzie nadmiar tłuszczu jest zaletą
Przejście na początek trasy: Erytrea