Kanada. Iqaulit i polarna okolica, relacja z podróży

Kanada. Iqaulit i polarna okolica, relacja z podróży (na czerwiec 2022)

Tekst i foto: Paweł Krzyk

 

Igaluit jest stolicą ogromnej prowincji kanadyjskiej Nunavut. Tylko 6 razy większa od Polski, ale z populacją ok. 32- tysięczną, z tego 85% jest Inuitami. Tyle, że… prawie cały teren jest tundrowy, w większości wyspiarski, z klimatem rownież arktycznym i subarktycznym.

Zamierzam być w kilku miejscach, pierwsza na liście jest niespełna 8- tysięczna stolica. To takie coś, gdzie można tylko dolecieć, lub dopłynąć, gdy w zatoce Frobishera nie będzie lodu (Ziemia Bafina).

Samo Igaulit nie posiada nazw ulic- tylko unikatowe numery. Ja zamieszkałem u Torstena pod 446-m. Domy wielokolorowe, częściowo na palach i wszędzie dwujęzyczne napisy po angielsku, oraz w Inuktitut. Dojrzy się skutery śnieżne, sanie do nich, łodzie… Nic dziwnego, żyją z łowiectwa, rybołówstwa i rękodzieła, oraz ostatnio w coraz większym stopniu, z posiadanych bogactw naturalnych.

 

 

Na najdalszą kanadyjską, arktyczną i subarktyczną północ latają samoloty, i samolociki- Canadian Nord. Jednocześnie daje się zauważyć nieznajomość nazw arktycznych portów lotniczych, nawet wśród personelu wielkich lotnisk.

– Iqaulit, stolica prowincji? A co to jest?

Na tym lotnisku dla wylotu dalej (na północ), nie kontrolują pasażerów i bagażu.

Mam dziś kilka stopów na krańcu Ziemi Bafina. Pierwszy Pond Inlet, potem Arctic Bay, a o trzecim- jeszcze dalej… Tutaj mam okazję pokazać cztery obowiązujące języki. Zgadniesz, który to inuicki?

 

 

Do polarnej, półtora tysięcznej osady Pond Inlet, na północnym krańcu Ziemi Baffina, doleciałem 18 osobowym samolocikiem. Leci się nad bezdrożnymi pustkowiami, gdzie jest mnóstwo gòr, z których spływają jęzory lodowcowe, czasem tworzące swoistego rodzaju autostrady.

Nagle  pośród wzgórz i łach lodowych, wyłania się mini lotnisko  z maciupkim budynkiem.

Prawie o północy, kołujemy po szutrowej nawierzchni i ciągle jest jasno, ze słoneczkiem, które nie ma zamiaru znikać za horyzontem.

Witam, w tej podróży po raz pierwszy, w krainie białych nocy i… białego misia.

 

 

Arctic Bay na północno- zachodnim krańcu ogromnej Ziemi Baffina, na półwyspie Borden.

Witam nadal w ciągu dnia, mimo, że północ minęła jakiś czas temu.

 W pięknym oświetleniu słonecznym nie mogę się oderwać od okna. Coraz większe lodowce pośród gór i … w sumie niczego.

Na szutrowym lotnisku wyszedłem poza budynek… i wróciłem, kontemplować białą noc, oraz schować się przed chłodkiem w okolicy zera…

 

 

Na krańcu świata w Resolute.

Tak chciałoby się powiedzieć po wylądowaniu nad Zatoką Resolute  na Wyspie Cornwallisa, wchodzącej w skład Wysp Królowej Elżbiety.

To miejsce najdalsze na kanadyjskiej, subarktycznej północy, gdzie można się dostać bez statku, a w zasadzie powinienem powiedzieć lodołamacza. Pod brzuchem samolociku nieustannie pokazują się, częściowo połamane kry kolejnych pól lodowych.

Mieszka tu od 200 do 250 mieszkańców (wg tubylca), głównie związanych z firmą wydobywczą ATCO (oficjalnie 198). W budynku jednopomieszczeniowego lotniska, wita gości groźna postać ogromnego białego misia.

Podobnie było przed budynkiem hotelu, w „centrum” jedynej tu osady. Nie mogłem sobie odmówić fotki przed suszącą się wielgachną skórą… To niesamowite miejsce, nawet jak na moje wszędobylskie, podróżnicze doświadczenia.

Ale, lepiej nie pytaj…

– ile kosztuje nocleg w jedynym dostępnym  hotelu?

Innym pytaniem (retorycznym) jest takie, o ilości spotkanych turystów…

 

 

 

Przejście do następnej relacji: USA. Sault Ste Marie-Michigan

Przejście do poprzedniej relacji: Pow wow w Montrealu

Przejście na początek trasy: Ontario