Tucuman, Salta, Jujuy, relacja z podróży

Tucuman, Salta, Jujuy, relacja z podróży (na listopad 2019)

Tekst i foto: Paweł Krzyk

 

Jadę dalej i dalej przez wschodnią Argentynę, a wszystko z dala od turystycznych szlaków. To jednak ogromny kraj… Niektórzy mnie pytają,

– a po co tam jedziesz?

– Otóż, jestem takim Smerfem Podróżnikiem, którego po prostu to ciekawi. Może to głupia odpowiedź, ale  prawdziwa. Niekiedy, dopiero będąc na miejscu odkrywa się : sytuacje, miejsca, ludzi… naprawdę interesujących. Niejednokrotnie na pytanie,

– skąd jesteś? Usłyszę,

– a wiesz, to super!, ciekawe… bo moim: dziadkiem, babką, ojcem, był też Polak (-a)!

 I następuje długa historia, której, za przeproszeniem siedząc na tyłku w domu, nigdy się nie usłyszy.

Dziś tylko dwie godziny w autobusie „La Union” i docieram do San  Miguel de Tucuman. Tucuman to duże 850- tysięczne miasto na równinie, w klimacie podzwrotnikowym z  dużą ilością wody, co powoduje, że nazywają je „ogrodem Argentyny”. Na dodatek miasto, które wiąże się z niepodległością Argentyny. W dniu 9 lipca 1816 ogłoszona tu została deklaracja niepodległości, nieuznawana aż do 1862 przez Hiszpanię. Siedziba Kongresu- La Casa de la Independencia, gdzie ogłoszono tę deklarację, jest traktowana jak narodowa świątynia przez Argentyńczyków. Obecnie budynek-muzeum jest kultowym, i wszyscy tubylcy się tam fotografują. Zwiedzając, warto się przejść Pasażem Niepodległości.

 

 

Dużo pięknych zabytków: katedra, pałac gubernatora, klasztor Franciszkanów (foto), bazylika La Merced i wiele innych.

 

 

Argentyńczycy są przyjacielscy, a ich pożywienie bezpieczne i podane z zachowaniem sanitarnych standardów. Niejednokrotnie, gdy zgłodnieję, jadam z ulicznych straganów i restauracyjek.

 

 

Tym razem cztery godziny w autobusie i witam miasto bardzo turystycznie popularne.

Salta jest pięknym miastem w kotlinie górskiej na północy Argentyny, pełnym hosteli… i turystów argentyńskich.

 

 

Przedwieczorny, piątkowy spacer w okolicach ścisłego centrum z tłumem ludzi na deptaku i Placu Niepodległości, zadowoliłby najbardziej wybrednego. Pełno ludzi, atmosfera fiesty, występy zespołu folklorystycznego z muzyką i strojami regionalnymi… A wszystko w zabytkowym otoczeniu… i ogłuszającej „muzyce” cykad.

 

 

Ciekaw jestem czy znajdzie się ktoś, kto nie chciałby zrobić sobie fotki z takimi dziewczynami w strojach ludowych? Następują foto sesje w wykonaniu zespołu przed kamerą TV, z udziałem przechodniów, oraz chóralny śpiew pieśni narodowych w wykonaniu zespołu i kibiców. Mnóstwo straganów i tłumy…typu festynowego.

W dniu następnym nie mogłem sobie odmówić spaceru w to samo miejsce. Poszedłem dookoła urokliwymi uliczkami i jeszcze raz w okolice Placu Centralnego- tym razem w pełnym oświetleniu, i znowu muzyce cykad. Grał zespół muzyczny przy fontannie.

Już z bagażem trzeba było pójść w stronę dworca autobusowego. Skusiłem się na wjazd kolejką linową na wzgórze San Bernardo. Warto było, dla pełnego widoku miasta w dolinie.

 

 

San Salvador de Jujuy (Chuchuj, ale to brzmi…!), znajduje się w odległości kolejnych dwóch godzin w   autobusie. Prowincja Jujuy leży w samym północno-zachodnim narożniku Argentyny i sąsiaduje z Boliwią oraz Chile. Około 350- tysięczne San Salvador de Jujuy to dość duże miasto, ale nie ma zbyt wiele turyście do zaoferowania. W porównaniu do sąsiednich, wcześniej zwiedzanych, wydało mi się… takie sobie. Zajmują się górnictwem, uprawiają trzcinę cukrową i tytoń, oraz hodują bydło i lamy.

Dla porządku odnotowuję, że warto zwiedzić: plac Belgrano, pałac gubernatora, katedrę, i ulicę Belgrano (main street): z mnóstwem ludzi, dredowych handlarzy pamiątek i oryginalnych tubylczych postaci z okolicznych plemion…

 

 

Przygotowując program tej podróży przegapiłem to, co w prowincji Jujuy jest najciekawsze. Zauważyłem dopiero na reklamach powypisywanych na autobusach i zacząłem  główkować

– jak ten błąd naprawić?

 Za Jujuy znajduje się miasteczko i wąwoz Quebrada de Humahuaca. Wpisano je na Listę… UNESCO jako połączenie cudownych krajobrazów, licznych osiedli i miasteczek, w których zachowało się wiele zabytków prekolumbijskich i kolonialnych, a także  tysiącletni charakter kultury ludu Omahuaca.

Na dodatek można tam dotrzeć dwoma liniami autobusowymi z Jujuy (ok 2g). Zaplanowałem nieco po wariacku. Najpierw wczesny wyjazd autobusem do Humahuaca dla przepięknego pasma górskiego  Hornocal, a potem wynajętą taksówką do wioski Purmamarca i wzgórza siedmiu kolorów. Zobacz sam na zdjęciach czy warto…

 

 

Na dodatek popatrzysz nie tylko na boskie widoki górskie, również na miasteczka, wioseczki, bazarowe sklepiki i miejsca zamieszkania tutejszych oryginalnych ludów. Chyba, najbardziej rzucającą się w oczy, ich wspólną cechą charakterystyczną jest… niewielki wzrost. Oczywiście poza karnacją i strojami podobnymi do ludów zamieszkałych bardziej na północ: Paragwaju i Peru.

Jest to możliwe do expresowego obejrzenia w jeden dzień, ale następcom radzę rozłożyć na spokojne zwiedzanie trzy dniowe (z dwoma noclegami).

 

 

Ja musiałem zdecydować się na szybki powrót do Salta, i dalszą, całonocną jazdę w autobusie na wschodni kraniec Argentyny. Trasę pokazałem na mapce.

 

 

 

Przejście do następnej relacji: Resistencia, …

Przejście do poprzedniej relacji: La Rioja, Catamarca, Santiago de Estero

Przejście na początek trasy: Chubut, Półwysep Valdez