Trynidad, relacja z podróży
Trynidad. Relacja z podróży
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Trynidad zwiedzam samotnie w styczniu 2013 r., w czasie prawie dwu miesięcznej wyprawy, którą nazwałem „Wielką Karaibską Przygodą”. Trynidad jest pierwszym miejscem z kilkunastu, które zamierzam odwiedzić. Przyleciałem do stolicy Port of Spain trzema samolotami przez Frankfurt i Tobago. Jest wieczór ok.18-tej i szybko zapada noc. Wymieniłem pieniądze na lotnisku po dobrym kursie w nieco schowanym z boku kantorze. Na lotnisku jest informacja turystyczna posiadająca mapki Trynidadu i miasta. Obowiązuje tu dolar Trynidadu i Tobago, ale można w hotelach i w taxi płacić USD. Kurs wymiany netto: 1 USD=6 dolarów TiT a 1 EUR= 7,5. Transport z lotniska oddalonego od centrum o ok.30 km możliwy wieczorem tylko taksówką za od 20-30 USD. Nocuję w zarezerwowanym wcześniej hotelu Two Seasons Guesthouse w zachodniej dzielnicy St. James (nocleg w zależności…możliwy od 18- 35 USD/noc, standard niezły jak na hostel, wi-fi, bez śniadania, wentylator). Rankiem ruszam pieszo zwiedzić Port of Spain. Miasto ma oficjalnie tylko ok. 50 tysięcy mieszkańców, a wg informacji z ulicy ok.130 tysięcy. Jest stolicą Trynidadu i Tobago dwóch wysp leżących niedaleko od siebie w pobliżu Ameryki Płd. Trynidad jest oddalony od Wenezueli zaledwie o 11 km. Nie wiem jak to jest z tym państwem: formalnie są samodzielną republiką, ale zauważyłem w czasie ostatniej Olimpiady Letniej reprezentację tego kraju występującą pod nazwą tylko Tobago (czyżby separacja???). Wyspy te są osobliwą parą. Trynidad jest wielokulturowy, większy (80×61 km) i na nim znajduje się stolica. Z uwagi na wydobycie na Trynidadzie ropy naftowej, gazu ziemnego i asfaltu, państwo to należy do najbogatszych w Ameryce Środkowej. Zajmują się gospodarczo również przetwórstwem ropy: rafinerie, zakłady petrochemiczne i nawozów sztucznych. Tobago jest zupełnie inne nastawione na turystykę. Jest ciepło w dzień ok. 27 stopni C, w nocy ok.20, klimat tropikalny wilgotny. Pora deszczowa trwa do grudnia, sucha od stycznia do maja- i jest to pora sezonu turystycznego. Nie występują w tym regionie częste gdzie indziej na Karaibach huragany. Niby teraz w styczniu już pora sucha, ale popaduje. Całe szczęście deszczyki (kilka w ciągu dnia) są niewielkie, krótkotrwale, i natychmiast potem znowu świeci słońce. Idę do centrum przez dzielnicę Woodbrook, z niską kolorową zabudową z efektownymi fasadami domów mieszkalnych. Na ulicach rzędy samochodów w ruchu lewostronnym i korki.
W centrum znajduje się kilka wieżowców zlokalizowanych wzdłuż promenady Independence. W pobliżu również port morski i port jachtowy, w tym także dla tych pływających miast-wycieczkowców. Stał właśnie jeden, który przypłynął z Ameryki Płd. Tylko z tego powodu na ulicy widzę sporo białych twarzy. Turystów nie ma dużo na Trynidadzie, a populacja tubylców jest głównie pochodzenia: hinduskiego i negroidalnego (po ok.40%), mieszanego tych dwóch ok.18%. (białych niecały 1%).
Ulica ta rozpoczyna się od pomnika krykiecisty Trynidadczyka Briana Lara. Należy do największych współczesnych graczy w krykieta- kapitan drużyny Indii Zachodnich. Nieco dalej z prawej strony fotografuję historyczną latarnię morską, która stoi na środku skrzyżowania na drodze nadmorskiej. W pobliżu dwa historyczne obiekty zmieniły swoje przeznaczenie. Dawne magazyny stały się dworcem autobusowym, a leżący naprzeciwko Fort San Andres stał się Muzeum Miejskim. Z dworca można odjechać na cały teren wyspy. Muzeum niestety było nieczynne sfotografowałem budynek z zewnątrz. Od promenady w głąb miasta prowadzi kilka ulic, ale najciekawszą jest Ulica Frederick, która łączy ją z trawiastym terenem Queen’s Park Savannah. Początkowy kraniec ulicy przypomina bazar z mnóstwem indyjskich butików i sklepów, sklepików wszelkiego rodzaju. Sprzedaż odbywa się także na chodnikach. Mnie zaciekawiły pomarańcze wiszące na straganie już obrane ze skóry (to białe na zdjęciu). Zdjęcie drugie zrobiłem na ogrodzeniu jednego z domów mieszkalnych. Przedstawia zespół muzyczny grający muzykę nazywaną pan sweet. Są to bębny zrobione z beczek stalowych nazywane patelniami. Pierwowzorem tych instrumentów perkusyjnych były puste beczki po paliwie, z amerykańskich baz wojskowych, zlokalizowanych tutaj w czasie II wojny światowej. Wibrujące bardzo głośne dźwięki tych instrumentów towarzyszą w czasie słynnego trynidadzkiego karnawału zespołom grającym calypso , soca (połączenie muzyki souli i calypso) … Przygotowania do karnawału obecnie trwają.
W połowie długości ulicy wokół niewielkiego Parku Woodford znajduje się kilka ciekawych zabytkowych budowli. Pierwszą z lewej strony jest anglikańska 19- wieczna Katedra Trinity (św. Trójcy- niestety zamknięta). Obok całą zachodnią stronę zajmuje Czerwony Dom- budynek parlamentu Trynidadu i Tobago.
Po stronie północnej można zobaczyć budynek sądowy i stary ratusz miejski (nowy przylega do niego z boku). Nieco dalej wzdłuż ulicy Frederick wszedłem do kościoła przylegającego do szkoły średniej. Trwała msza święta ale odprawiały ją… trzy kobiety. Dopiero od odźwiernego dowiedziałem się, że jest to kościół rzymsko- katolicki.
Kilka minut spaceru dalej na północ przy końcu ulicy wszedłem do Muzeum Narodowego (wstęp wolny). Zbiory niewielkie pokazujące: faunę, florę wyspy ale materiały historyczne. Tutaj nieco o historii Trynidadu. Odkrył go Kolumb w 1498 r, w czasie trzeciej wyprawy do Indii Zachodnich. Zamieszkiwali ją wcześniej Arawakowie, a na Tobago Karibowie. Nazwę arawaską Kraina Kolibrów , zmienił Kolumb na Trynidad (hiszp.. Trójca-od trzech wierzchołków w górach wyspy). Wojowniczy mieszkańcy prawie 100 lat bronili się przed zaborczością Hiszpanów. Dopiero w 1592 r. Hiszpanie zdobyli tu przyczółek dla obrony swojej armady ze skarbami. W wieku 18-m przybyli osadnicy z Francji , a od 1797 zawładnęli Trynidadem Anglicy. Hiszpanie uprawiali tytoń i kakao korzystając z niewolniczej pracy Indian, a po ich wymarciu afrykańskich murzynów. Po zniesieniu niewolnictwa Brytyjczycy sprowadzili hinduskich robotników najemnych. W czasie II wojny światowej Trynidad był morską bazą USA, Niepodległość otrzymali od Wielkiej Brytanii w 1962 r. Na zdjęciach pokazuję budynek muzeum i jeden z murali historycznych.
Muzeum pokazuje też sztukę współczesną , malarstwo, rzeźbę. Za muzeum znajduje się okazały budynek Galerii Sztuki. Niestety zamknięta z powodu renowacji budynku.
Park Savannah jest wykorzystywany głównie w czasie karnawału. Spacerując jego krawędzią obserwowałem budowę trybun oraz setek stoisk typu sklepowo- restauracyjnego . Sfotografować ze mną chciała się para malarzy.
Tuż obok fotografuję pomnik ku pamięci żołnierzy w latach… oraz kilka starych domów. Jest tych domów kilka, i są nazywane siedmioma wspaniałymi. Nie wszystkie są w stanie technicznym zasługującym na taką nazwę. Pokazuję jeden z budynków.
W pobliżu parku znajdują się między innymi: budynki rządowe i ambasady, ogród botaniczny i zoo. Na zdjęciach budynek rządu oraz męska szkoła średnia.
Jednym z bardziej zadbanych budynków jest pałac anglikańskiego arcybiskupa. Nie znam nazwy tego kwiatu na zdjęciu, a fotografuję go dla kształtu w środku.
Mieszkańcy Trynidadu. Wybrałem dla tej relacji tylko dwa zdjęcia. W pierwszym charakterystyczne są dredy starszego pana, który wiedział gdzie leży Polska, i waga tych dżentelmenów. Tutaj to jest problemem społecznym. A drugie to urzędniczki, które wyszły z budynku rządowego.
Doszedłem prawie do krańca północnego miasta. Z tej strony miasto sąsiaduje z Górami Północnymi, których zbocza opadają w kierunku Port of Spain. Duże opady deszczu powodują liczne wodospady. Wyspa w środku posiada Jezioro Asfaltowe (Pitch Lake). Stronę wschodnią porasta wilgotny las równikowy, a zachodnia jest w większości uprawnymi polami. Rozważałem wycieczkę w głąb wyspy, ale zrezygnowałem z tego. Jedną z przyczyn była sytuacja jaka zaobserwowałem na ulicy, kiedy to policjanci zwracali uwagę białym turystom na noszony niedbale w ręku sprzęt fotograficzny… , tłumacząc, że łatwo mogą go stracić… Wracam do mojej dzielnicy St. James ulicą Western Main Road, znaną jako „ miasto które nie śpi”. Widzę bogatą ofertę nocnego życia, ale nie skorzystałem z niej z w/w powodu. W drobnym sklepiku znalazłem skrzynkę z czymś co zostało powiązane sznurkami. To drobne kraby morskie, (koszt 6,5 USD/kg).
Następną relację możesz znaleźć pod: Curacao. Wylatuję na nią jutro.