Mont Isa, Australia, relacja z podróży
Mont Isa, Australia, relacja z podróży (na marzec 2020)
Tekst i foto: Paweł Krzyk
Australijski stan Queensland to północno-wschodnia część kraju, ze stolicą w Brisbane. Jest uznawany za drugie najgorętsze miejsce na świecie- odnotowano aż 69,2 °C. Ja obecnie zapraszam do miasteczka zaledwie 20- tysięcznego- Mont Isa. Nie ze względu na temperaturę, choć było w słońcu około pięćdziesięciu.
Mont Isa istnieje dopiero od 1923 roku i jest drugim pod względem powierzchni, górniczym miastem w świecie. Posiada aż 43 tysiące km2– to około 15% naszego kraju; około 1500 km dróg; no i znacznie więcej- 4500 km, tuneli podziemnych. Czyli miasto, to, z którego żyją,… nie znajduje się na powierzchni…
Znajduje się w górach Selwyn, nad okresową rzeką Leichhard. Zostało założone w 1923 roku. Z resztą rozległego kraju/ kontynentu jest skomunikowane drogami, lotniczo i… koleją do Brisbane. Obecnie gdy to piszę, wydaje mi się niezłym pomysłem, popatrzenie na krainę kangurów… z okna pociągu.
Rozpocząłem moją dwudniową przygodę ze stolicą tutejszego „Śląska”, od wjechania na miejski punkt widokowy. Znajduje się w centrum i miałem z niego wspaniałą panoramą na tę spaloną słońcem krainę. Piszę o palącym słońcu nawiązując do dzisiejszej temperatury. Uciekłem ze skwaru do punktu informacji turystycznej Outback at Isa, będącego jednocześnie muzeum: kopalni, miejskim, rodeo i parkiem.
Pokazali turystyczną wersję kopalni i rodzaje pozyskiwanych minerałów. Z wyjątkiem węgla jest tam prawie wszystko, od rud popularnych po uran, również minerały połszlachetne. Można się też wybrać na wycieczkę pod ziemię, ja niestety zjawiłem się zbyt późno.
Wyraźnie widać, że ciągu półtora wieku dawną krainę aborygeńskiego plemienia Kalkadonów, zamieniono najpierw w bydlęce pastwiska, by na końcu całkowicie uzależnić się od kopalni.
Od polowy XX wieku kopalnia organizuje zawody rodeo. Nazywają nawet Mont Isę stolicą rodeo. Oczywiście istnieje duży teren, rodzaj stadionu z ogromnym parkingiem, do odbywania w sierpniu zawodów dla „krowich chłopców”.
Najbardziej przypadł mi do gustu mini park za muzeum, w którym ze zdziwieniem odkryłem niezwykle rzadko spotykane drzewa papierowe, których pnie składają się z kolejnych warstw ,możliwych po kolei do oddzielenia- jak kartki papieru.
Zwiedzanie dokończyła runda po sklepach, jako żywo przypominająca mi… północnoamerykański kontynent. Z zakupionym piwem uciekłem do klimatyzowanego wnętrza hotelowego.
Stan Queensland posiada oczywiście wiele innych atrakcji. Tutaj przecież jest kurort nadmorski Brisbane, Cairns- stolica światowego nurkowania na Wielkiej Rafie, ogromne lasy deszczowe z wieloma atrakcjami… Ja w obecnej wyprawie opuszczam już Australię w kierunku północnym do Papui i Nowej Gwinei.
Z uwagą śledzę doniesienia światowe z frontu walki z koronowirusem. Jak z hukiem zamykane są kolejne drzwi: całych krajów, kolejnych granic, przestrzeni powietrznej…, błyskawicznym znikaniu towarów ze sklepów, oraz… ilości ofiar. W rejonie, w którym przebywam, wirus jest, ale w Australii nikt maseczek nie nosi. W sklepach jest normalnie, choć niektóre półki są opróżnione.
Popatrzyłem na internetowe wykazy krajów, w których hospitalizują ofiary wirusa i moich kolejnych adresów tam nie znalazłem. Postanowiłem pojechać dalej, głównie z powodu niemożliwości zwrotu zakupionych biletów na kolejne półtora miesiąca. Liczę, że za półtora miesiąca obecna europejska panika zaniknie i stanie się bardziej normalnie.
Niżej galeria zdjęć
Przejście do następnej relacji: Turcja, W krainie Amazonek, Samsun…
Przejście do poprzedniej relacji: Australia, Wyspy Torresa…
Przejście na początek trasy: Tajlandia, Khon Kaen…