Filipiny: Cebu i Bohol, po trzęsieniu ziemi i tajfunie. Relacja cz.II

Cz.II: Cebu i Bohol, po trzęsieniu ziemi i tajfunie.

Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk

Już ponad dwa tygodnie przed przylotem dotarły do mnie ostrzeżenia z kraju, i później na trasie z miejscowych telewizji, o tragicznym w skutkach potężnym trzęsieniu na Filipinach. Ziemia zatrzęsła się w dniu 15.pażdziernika 2013r, o 8.12 lokalnego czasu, w dniu święta narodowego. Trzęsienie trwało ok. dwóch godzin, a w późniejszym czasie były jeszcze 24 wstrząsy wtórne, które nie wywołały fal tsunami. Epicentrum znajdowało się na popularnej wśród turystów, słynącej z pięknych plaż wyspie Bohol. W wyniku tego trzęsienia ziemi zginęło 156 osób (na wyspach Bohol, Cebu oraz Siquijor). W ostatnich latach nie jest to jedyne nieszczęście tego typu  w tym kraju. Filipiny leżą na tzw. pierścieniu ognia, strefie częstych trzęsień ziemi i aktywności wulkanicznej na Pacyfiku. W 1990 roku na największej filipińskiej wyspie Luzon, w wyniku trzęsienia ziemi o sile 7,7 w skali Richtera zginęło prawie 2 tys. ludzi. Byłem w czasie obecnego trzęsienia ziemi daleko na środku Pacyfiku. Jakby tego było mało, już w czasie zwiedzania Filipin będąc w górach  wyspy Luzon, na prawie ten sam rejon Filipin, spadło kolejne nieszczęście. Nadszedł w dniu 8 listopada tajfun Yolanda (Haiyan), który przeszedł ze wschodu na zachód i został oceniony jako największy w tym roku na świecie. Wiatr wiał z siłą ok. 300 km/h. Wg wypowiedzi Filipińczyków w miejscowej prasie, przy czymś takim można się tylko: modlić, modlić , modlić! Ewakuowano 120 tysięcy mieszkańców środkowych regionów Filipin. Tajfun przeszedł przez środkową część kraju w odległości około 100 km na północ od Cebu. Zastanawiałem się czy nie zrezygnować z wyjazdu do Cebu i Bohol. Do zwiedzenia tych dwóch wysp skłoniły mnie relacje innych turystów, którzy tu byli po trzęsieniu ziemi, oraz informacje o normalnym funkcjonowaniu wysp z biur turystycznych. Z publikatorów filipińskich wiem, że Cebu i Bohol nie ucierpiało wskutek przejścia Yolandy. Postanowiłem nie rezygnować z wykupionych przed trzęsieniem: biletów lotniczych i rezerwacji hotelowych. Miejscowymi Liniami Philippine Air przylatuję wieczorem z Manili na wyspę Cebu. Linie posiadają nowoczesne samoloty i … bardzo niskie ceny (lot ok.600 km za 110 zł). Jest to chyba najlepszy i może nawet najtańszy, sposób przemieszczania się pomiędzy głównymi wyspami Filipin. Taksówką dojeżdżam z lotniska do zarezerwowanego Cebu Guesthouse w Cebu City (ok.8 USD/noc/ łóżko). Hostel taki sobie. Jedyną zaletą jest lokalizacja w centrum, i cena. Cebu City posiada ok. 900 tysięcy mieszkańców, i jest miastem bez miejsc atrakcyjnych turystycznie. To taka mniejsza Manila- kilka godzin wystarczy na zwiedzenie miasta. Na ulicach kilkakrotnie widzę białych mężczyzn w średnim wieku z młodszymi paniami Filipinkami. Widać nie najlepszy status materialny, zmusza młodych mieszkańców do różnych przedsięwzięć… aby się wyrwać z biedy. Wg statystyk podobno poza granicami mieszka kilkanaście milionów Filipińczyków. Zwiedzam miasto w niedzielę kilkugodzinnym spacerem. Najpierw trafiłem do Fortu San Pedro (wstęp 30 PHP, 1 USD= 42,6 PHP). W przeciwieństwie do miasta, gdzie praktycznie nie widać zniszczeń po trzęsieniu ziemi i tajfunie, ta stara budowla ucierpiała. W kilku miejscach popękały historyczne mury. Obok fortu znajdują się pirsy portu, z którego jutro odpłynę wodolotem na wyspę Bohol (kupuję bilet za 510 PHP- ok.93 km/ 2 godziny). Drogę szybkiego ruchu w pobliżu centrum i portu, poprowadzono po grobli przez zatokę. Odkrywca Filipin Portugalczyk Ferdynand Magellan 7 kwietnia 1521 r. postawił tutaj krzyż. Jego replika znajduje się w rotundzie przed budynkiem władz miasta. Rotunda także ucierpiała- jest podparta w wielu miejscach, i nie ma do niej wstępu. W pobliżu inny ślad tym razem tajfunu: wykrot dużego drzewa. Na zdjęciach Fort i rotunda z krzyżem.

www.wedrowkizpawlem.pl

www.wedrowkizpawlem.pl

Chyba najbardziej ucierpiała podczas trzęsienia ziemi znajdująca się w pobliżu  XV-wieczna Bazylika Świętego Dzieciątka, której  wieża rozpadła się. Bazylika obecnie jest zamknięta dla wiernych, a niedzielną mszę świętą oglądam na dużym placu obok tej świątyni. Cudowna figurka Dzieciątka Jezus z tej katedry jest eksponowana poza budynkiem bazyliki.

www.wedrowkizpawlem.pl

www.wedrowkizpawlem.pl

Przy następnej ulicy znajduje się katedra katolicka z zarysowaną fasadą. W niej mam okazje uczestniczyć w części niedzielnej mszy świętej po angielsku. W drodze do hotelu mijam ładny pomnik pokazujący historię Cebu. Obok znajduje się zabytkowy XVII wieczny budynek Yap- Santiago Ancestral House, z ładnym muzeum wewnątrz. Na zdjęciach pokazuję zarysowaną katedrę i w/w budynek.

www.wedrowkizpawlem.pl

www.wedrowkizpawlem.pl

Magellan nie odpłynął zbyt daleko w czasie swojej odkrywczej podróży, gdyż na znajdującej się niedaleko wyspie Mactan zginął z rak lokalnego wodza Lapu- Lapu. Następne odkrycia faktycznie dokonywali jego oficerowie. Okolica wyspy Cebu jest usiana wyspami, i można tutaj znaleźć niezłe miejsca do wypoczynku i poleniuchowania nad wodą, podobnie zresztą jaki na pozostałych wyspach, wysepkach. O godzinie 9,20 następnego dopołudnia szybkim promem- wodolotem przepływam, na kolejną wyspę Bohol, do 100 tysięcznego miasta Dagbilaran. To ta wyspa pod którą było epicentrum trzęsienia, i na której było najwięcej ofiar. Już w porcie zaatakowali mnie różni głośni naganiacze, którzy pytają czego szukam: hotel? Wycieczki??? Opędzam się gdyż nic nie słyszę, w tym chórze głosów i przekrzykiwania się. Do hotelu przywozi mnie ryksiarz (20 PHP). Hotel również w centrum: Buen Bella, Parras St.26 (700 PHP/noc/pokój 1 osobowy). Hotel wart polecenia. Wydawać by się mogło, że po tak silnym trzęsieniu i tajfunie, to powinno być miejsce… po prostu zniszczone. Nic podobnego, ja prawie nie widzę zniszczeń w mieście. Owszem na ścianach niektórych budynków są zarysy innych, których już nie ma. Ale nie ma także śladów po nich- zostały doszczętnie rozebrane, i trwają budowy nowych budynków. Godne podziwu za tempo działania. W kościele katolickim im Św. Józefa Robotnika zastałem porządkowanie i segregowanie kartonów z darami. Miasto Dagbilaran jest podobne do tych poprzednich. Tutaj się mieszka i pracuje, a turystów zaprasza np. na … plaże. Na zdjęciach masz ulicę Dagbilaran, i różniste odmiany ryżu. Tutaj masowo go produkują, dlatego ich tyle znają.

www.wedrowkizpawlem.pl

www.wedrowkizpawlem.pl

Drugiego dnia wybrałem się z moim zaprzyjaźnionym kierowcą rikszy na wycieczkę, do głównych poza plażami, atrakcji turystycznych Bohol. Jest to najciekawszy dla singla sposób podróży (1200 PHP/6 godzin). Jedziemy szybko wzdłuż brzegu morskiego, a potem skręcamy wgłęb lądu. W wiosce Loboc zobaczyłem co może trzęsienie ziemi. Z kościoła prawie nic nie zostało, dzwonnica obok to tylko sterta gruzu. A obok w pobliżu mostu nad rzeką, budowle prawie wszystkie do kapitalnego remontu lub odtworzenia. Sam zobacz na zdjęciach.

www.wedrowkizpawlem.pl

www.wedrowkizpawlem.pl

Numerem jeden na Bohol są malownicze Czekoladowe Wzgórza, przypominające krople zastygłej czekolady, faktycznie mające kształt stojących w grupach stożków lub półkolistych pagórków . Nazwę zawdzięczają kolorowi trawy, która brązowieje w porze suchej. Jest tych wzniesień 1268 o wysokości od 30 do 100 metrów. Jedna z  legend wiąże historię powstania wzgórz z olbrzymami rzucających w siebie skalami. Inna bardziej romantyczna opowiada o miłości do śmiertelniczki, i łzach olbrzyma po jej śmierci, z których powstały te kopce. Ogląda się je z punktu widokowego (wstęp 60 PHP). Jadąc z powrotem wjeżdżamy do małego rezerwatu, którego  atrakcją są wyraki (tarsier), małpy z gatunku naczelnych, ale mniejsze od ludzkiej dłoni (wstęp 60 PHP). Na zdjęciach wzgórza i tarsier puszczający mi „oczko”.

www.wedrowkizpawlem.pl

www.wedrowkizpawlem.pl

Wracając podziwiam mroczny wysoki las mahoniowy, i widzę dwa kolejne kościoły w stanie do częściowej rozbiórki. Z wyjątkiem jednego, wszystkie mosty na tej 60 km drodze, wymagały odtworzenia lub naprawy po trzęsieniu ziemi. W czasie jazdy widzę mnóstwo pól ryżowych na  których trwają prace przygotowawcze do sadzenia ryżu. W strugach deszczu chłopi zmiękczają ziemię na zalanych poletkach: rodzajem maszyny na specjalnych ażurowych kolach, pługiem ciągnionym przez rogatego bawola, lub … motyką na długim dwumetrowym kiju. Na zdjęciach jeden z kościołów oraz pola ryżowe.

www.wedrowkizpawlem.pl

www.wedrowkizpawlem.pl

W warsztacie produkującym maczety kupuję jedną, do mojej kolekcji „dziwnych” noży. Mój kierowca mnie pyta czy poczułem trzęsienie ziemi? Zdumiony zaprzeczam- podobno był właśnie niewielki wstrząs. A później już tylko brzegi morskie. Największą atrakcją Filipin są jednak plaże i ocean z rafą koralową, choć czasami zniszczoną od polowania na ryby materiałami wybuchowymi. Załączyłem zdjęcia tego domu z warsztatem maczetowym, oraz brzeg w czasie odpływu.

www.wedrowkizpawlem.pl

16

Będąc już na Bohol dowiaduję się o bardzo tragicznych szczegółach związanych z przejściem Yolandy. Najprawdopodobniej ponad dziesięć tysięcy ofiar pochłonął ten najgroźniejszy tajfun w historii. Wiele ofiar zginęło w falach oceanu, które zachowały sie jak w przypadku tsunami. Tym razem jednak fale te pchał wiatr, z szybkością ok. 300 km na godzinę. Na obszarze środkowych Filipin mniej lub bardziej od tajfunu ucierpiało ok.10 mln mieszkańców. Zniszczenia są porównywalne do tsunami sprzed kilku lat. Na ulicach ciała ofiar. W wielu miastach, jak Tacloban, stolicy prowincji Leyte, chyba nie ma budynku który by nie ucierpiał (to jest około 150 km na północ od Bohol w stronę Manili). Z miejscowych relacji wynika, że w miastach i wioskach tego regionu panuje anarchia, gdyż ocalali mieszkańcy dopuszczali się przemocy  w walce o żywność i wodę. Wprowadzono tam stan wyjątkowy. Wojsko zaprzestało działań na Mindanao i przyszło pomagać. Przeczytałem komentarz, że ludzie są agresywni nie dlatego, że pragną zadać cierpienie, lecz dlatego, że są spragnieni i głodni. Tajfuny są niestety w tym państwie ponad 7 tysięcy wysp codziennością. Formułują się zwykle nad wodami oceanu i wędrują na zachód. I na koniec jeszcze jedno: ktoś zapyta co to w ogóle jest tajfun?  Tak we wschodniej Azji nazywa się cyklon tropikalny, z silnym wiatrem i opadami deszczu, oraz tzw. „okiem cyklonu”, ze względnym spokojem wewnątrz oka. Na Atlantyku te same zjawiska przyrodnicze są huraganami. Na mapce obok masz trasę którą przebyłem na całych Filipinach.

Tagbilaran

 

 

Po ośmiu  dniach pobytu na Filipinach, lecę do Chiang Mai w Tajlandii  (kliknij).

Przejście do poprzedniej części wyprawy: Cz.I: Z Manili do Sagady

Przejście na początek wyprawy: Kolumbia.