Księstwo Hutt River

Spis treści

20-05-2015

Samozwańcze państewka w świecie.

Samozwańcze państewka w świecie.

Tekst: Paweł Krzyk

Przy okazji zwiedzania Hutt River postanowiłem umieścić słów kilka o innych takich miejscach…

Znalazłem w Internecie o podobnym temacie ciekawy artykuł Olgierda Domino. Publikuję niżej niektóre jego informacje.

„Kilka lat temu Frank Zappa kpił, że każde państwo, żeby uznawano je za „pełnoprawne i prawdziwe”, musi mieć: własne piwo, drużynę piłkarską i kilka głowic jądrowych… W rzeczywistości mini niby-państwa wyrastają niczym grzyby po deszczu. Ile ich jest, tak naprawdę nikt nie wie. Do ONZ należy niespełna 200 państw, międzynarodowa federacja piłkarska skupia o kilkadziesiąt reprezentacji więcej. Z pobieżnych szacunków wynika, że samozwańczych tworów państwowych może być co najmniej 500, a może nawet 600. Są jakby wykwitem współczesnej mody. Powstają z powodu frustracji ludzi bezskutecznie zmagających się z bezduszną – przeważnie fiskalną – maszynerią swego dotychczasowego państwa. Są efektem ekstrawagancji, dziwactwa, rozczarowania rządem, politykami czy też obyczajowego protestu. Próbą stworzenia utopii, turystycznej atrakcji (Królestwo Walachii na Morawach) czy historyczną ciekawostką (np. Seborga, która nigdy formalnie nie stała się częścią Włoch- patrz również: na moją relację z Księstwa Zakonnego Seborga). Istnieje więc na zapomnianej morskiej platformie przeciwlotniczej na Morzu Północnym Księstwo Sealandii, założone w latach 60. ubiegłego wieku przez brytyjskiego nadawcę radiowego. Niegdyś było ono rajem dla piractwa w eterze, później spokojną przystanią dla pornograficznych portali internetowych. Narkotykowym rajem stała się Christiania, leżąca w sercu stolicy Danii. Niezależne państewko Whangamomona, założone w Nowej Zelandii, największy rozgłos uzyskało wówczas, gdy na jego władcę wybrano… kozę. Angielskiemu lichemu komediantowi Danny’emu Wallace’owi w całej jego karierze udał się tylko jeden numer. W 2005 roku w swoim mieszkaniu na East End proklamował królestwo, a na głowę włożył koronę jako król Danny I. Istnieje Cesarstwo Aerican Empira, Protektorat Ibrosian, Brytyjskie Dominium Zachodniej Florydy, a nawet wirtualne Królestwo Pierogów. Entuzjaści starożytnego Rzymu wskrzesili go w amerykańskiej wersji jako Nova Roma, a za drutem kolczastym w Wiedniu egzystuje Republika Kugelmugel. W 2000 roku maciupka Republika Molossi (w amerykańskim stanie Nevada) gościła nawet uczestników Igrzysk Olimpijskich Mikropaństw. Ale prawdziwą wylęgarnią takich samozwańczych maleńkich tworów państwowych pozostają Antypody. W Nowej Zelandii i Australii istnieje co najmniej 14 pseudo państw. Na skrawkach lądu u wybrzeży Queenslandu dewianci założyli w 2004 roku Królestwo Gejów i Lesbijek. Protestowali w ten sposób przeciwko zakazowi „małżeństw” osób tej samej płci. W 1981 roku mieszkaniec rudery przy King Cross w Sydney proklamował niepodległość Cesarstwa Atlantium, „unikatowego suwerennego państwa luźno powiązanego z Nową Południową Walią”. Tytułuje się Jego Cesarską Wysokością Jerzym II. A o rzut beretem (przepraszam, rzut koroną) dalej rozciągają się włości księcia Pawła z Wy, który przez kilkanaście lat bezskutecznie domagał się zgody na wybudowanie podjazdu do swojego domu. Na niepodległość usiłowali wybić się także niektórzy mieszkańcy Melbourne oraz Tasmanii. Do rzadkości należy jednak, by takie państewka przetrwały dłużej. Padają jedno po drugim jak muchy, gdy tylko natrafią na opór lub kontrakcję urzędowych przedstawicieli dotychczasowych suwerenów, lub gdy ich fundatorom minie chęć na polityczną ekstrawagancję, albo – w najgorszym wypadku – zejdą oni z tego świata.”

 

20-05-2015

Księstwo Hutt River, relacja z podróży

Jak z farmera zostać księciem i utworzyć własne państwo?

Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk

Takie pytania sobie samemu postawił farmer, rolnik Leonard George Casley, w stanie Zachodnia Australia w 1970 roku. Powodem secesji z terenu Australii, własnego dużego gospodarstwa rolnego o powierzchni 75 km2, położonego 595 kilometrów na północ od Perth, był spór z gubernatorem australijskiego stanu Sir Douglasem Kendrewem. Gubernator ten jednym pociągnięciem pióra, drastycznie zmniejszył rolnikowi ilość zakontraktowanej pszenicy. Casley pomstując z sąsiadami, poszperał w dokumentach i znalazł Konwencję z Montevideo z 1933 roku, która wylicza kryteria państwowości. Następnie Casley zaczął nazywać siebie księciem Leonardem I, i wysłał informację o secesji w dniu 21 kwietnia 1970 roku do władz stanu Australia Zachodnia. Napisał kartę praw obywateli swego państwa, które nazwał od przepływającej po jego terenie niewielkiej rzeki Hutt River. Początkowo urzędnicy wydawali się być wyłącznie rozbawieni szalonymi pomysłami swojego obywatela. Całkowicie zbagatelizowali jego pierwsze prawne postępowania. Kiedy natomiast wystąpił z żądaniem uznania go za niepodzielnego i jedynego władcę na swoich 75 kilometrach kwadratowych, nastąpiła burza i nawet próba „uciszenia” zbuntowanego terytorium. Leonard I działając jednak prawnie, spowodował i udowodnił, że wszystko co zdarzyło się nad jego rzeką, przeprowadzone zostało bez naruszenia obowiązującego prawa. Nastąpiły dalsze działania prawne, jednak te pierwsze były najważniejsze, gdyż lekceważenie z jakim urzędnicy potraktowali jego pierwszą notę o  niepodległości, srodze się zemściło. Otóż wg australijskiego prawa, mieli oni dwa lata na podjęcie jakiegoś działania w odpowiedzi. Nie zrobili nic, więc faktycznie uznali niezawisłość terenu „Jego Wysokości, Księcia Leonarda I”. Po upłynięciu terminu dwóch lat, 21 kwietnia 1972 roku Leonard I proklamował monarchię konstytucyjną, oraz pełną niepodległość Księstwa Hutt River, pozostając jednak w Brytyjskiej Wspólnocie Narodów. Następowały kolejne działania sądowe i na arenie międzynarodowej, w tym wniosek o przyznanie statusu obserwatora w ONZ…  Obecnie suwerenność Księstwa Hutt River nie budzi wątpliwości, bo obszar tego państwa został już dawno wyłączony z australijskiej strefy fiskalnej i celnej. Firmy zagraniczne mogą się rejestrować na terenie księstwa. Płacą one tylko 0,5% podatku od rocznych zysków na rzecz księstwa i nie podlegają opodatkowaniu w Australii. Księstwo Hutt River stało się jednym z rajów podatkowych. Jakby nie liczyć istnieje od prawie 45 lat. Długo by tę historię opisywać ale chyba w tej relacji nie o to chodzi. O dalszych prawdziwych faktach związanych z istnieniem samodzielnej państwowości, napiszę w dalszej części relacji. Miałem duży kłopot z dotarciem do tego mini kraju. Najpierw szukałem najlepszego sposobu dotarcia do tego odległego  miejsca: zorganizowana przez kogoś wycieczka z Perth, lot do miasta Geraldton i tam wynajęcie samochodu… na ostatnie ponad 130 kilometrów. Faktem również jest to, że młode osoby pracujące w hotelowej informacji turystycznej w Perth… nie wiedziały: gdzie się znajduje oraz co to jest Księstwo Hutt River? W końcu postanowiłem wynająć samochód i pokonać cała drogę, prawie 600 km do Księstwa po dobrych australijskich drogach. Jazdę przez stan Zachodnia Australia opisuję w innej relacji TUTAJ. Dojechać do terenu Księstwa wcale nie jest łatwo, gdyż nie wiedzie tam żadna wyasfaltowana droga. Podpowiadam następcom najlepszy dojazd: Przed miasteczkiem Binnu z drogi nr 1 skręcić w lewo przy drogowskazie: Principality of Hutt River (37 km- droga Chilimony), i jechać coraz gorszą drogą z resztkami asfaltu. Następnie skręcić w lewo w drogę Ogilvie West (15 km), już po całkowitym bezdrożu, po czerwonej, polnej-szutrowej drodze, wśród spalonej słońcem ziemi po ściętym zbożu (jesień). Ostatnie 19 kilometrów, zresztą podobnie i wcześniejsze 18, jedzie się: wśród beżowo- czerwonych pól, gęstego buszu, kolczastych zarośli i … mocno się zastanawiałem czy jadę po dobrej drodze. Od czasu do czasu widzę: jakieś elewatory, pojedyncze zabudowania i … nic, zupełne pustkowie. Na drodze tylko mój pojazd, którym nie mogę jechać zbyt szybko, bo te kamienie szutru łatwo mogą poobijać lakier. Nie będę: „taki”, który nie dzieli się posiadaną wiedzą. Niżej masz mapkę całego terenu od miasteczka Northampton, oraz zdjęcie drogi.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

 

 

 

Potem nagle pokazuje się niska tablica granicy państwowej, na której nie ma nikogo kto chciałby kontrolować dokumenty. Znowu jadę dalej kilka kilometrów, by w końcu trafić do niewielkiej dolinki, w której znajduje się kilka zabudowań stolicy Nain. Przy bramie wjazdowej do Nain znajdziesz informację o godzinach odwiedzin: codziennie od 9.00 do 16.00 (z wyjątkiem Świąt Bożego Narodzenia). Granicę i wjazd do Nain pokazuję na kolejnych zdjęciach.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.plJestem jedynym gościem i po zaparkowaniu zaczynam zwiedzanie, od małego budyneczku z pomnikiem Księcia Leonarda z przodu. Później idę przy kościółku w kierunku budynku poczty i spotykam… jej wysokość księżnę, żonę następcy tronu, która  grabi liście na czerwonej ziemnej uliczce po wczorajszej ulewie. Zapytałem jak się do niej zwracać? Powinienem ją tytułować: Jej Wysokością…? Usłyszałem w odpowiedzi: formalnie tak, ale to żaden problem, i mam się nie przejmować. Po chwili dołączył książę. Po przywitaniu i wymianie grzeczności, książę informuje, że niestety księcia Leonarda nie ma i on pełni honory domu. Zapytał, czy życzę sobie  otrzymać pamiątkową wizę i stempel w paszporcie (nie mam jednak takiego obowiązku). W końcu zapomnieliśmy o sprawie wizy i opowiada o kłopotach w Nain z ulewami, które w ostatnich dwóch dniach pozalewały im do wysokości 20 centymetrów pomieszczenia sklepiku i miejsca wystaw pamiątek państwowych. Już wszystko w porządku, ciągnikiem ze spychaczem utworzyli niski wał z ziemi, aby się przed kolejnymi kłopotami ustrzec w przyszłości. Książę opowiada mi o głównych dokumentach państwowych i pokazuje resztę oficjalnych „ budynków państwa”. Na zdjęciach pomnik głowy państwa, oraz małżonkowie następcy tronu przed w/w budynkiem.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Księstwo: wydaje prawa jazdy, posiada własne tablice rejestracyjne pojazdów, emituje własną walutę – dolary Hutt River. Ma ono także własną funkcjonującą pocztę i wydaje poszukiwane przez filatelistów na świecie znaczki. Zwiedzam budynek poczty, na którym widnieje napis Hutt River Province Post Office, i kupuję z rąk księcia: zestaw znaczków i banknotów Księstwa Hutt River (po 4 AUD). Za sprawą australijskiej poczty, która przestała dostarczać przesyłki nastąpiło nawet wypowiedzenie wojny w 1977 roku. Po trzech dniach, książę tak samo listownie wojnę odwołał. W istocie- był to kolejny trik księcia, który przeczytał w Konwencji Genewskiej, że „Każdy kra, który niepokonany przetrwa stan wojny, zostaje automatycznie uznany za suwerenny”. Wydawać by się to mogło zabawnym, gdyby nie było prawdziwym. Na zdjęciach kolejnych: parterowy drewniany budynek rezydencji książęcej, oraz budynki poczty oraz kościoła katolickiego.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Mam ze szczegółami opis pamiątek, które otrzymali przedstawiciele Księstwa od gości. Jest ich wiele, choć nie zauważyłem takich, jakby to powiedzieć… bardzo oficjalnych- międzypaństwowych. Jest wiele dowodów uznania ze strony odwiedzających osób prywatnych, oraz osób czy organizacji współpracujących z Księstwem. Zauważyłem „poloniki”, ze strony naszych rodaków: zestaw ołowianych pamiątek rodem z kraju i szalik z barwami narodowymi (foto). Wydawane są własne paszporty, Księstwo liczy zaledwie 36 stałych mieszkańców, ale można nabyć obywatelstwo księstwa i paszport. Obecnie ponad 13 tys. osób na świecie legitymuje się obywatelstwem Hutt River. Zapytałem wprost: ile kosztuje wydanie paszportu: 250 AUD, z ważnością 5-letnią. Uzyskałem informację, że Księstwo mianowało około sześćdziesięciu własnych przedstawicieli dyplomatycznych i konsularnych za granicą, oraz posiada ambasadorów we wszystkich stanach Australii. Księstwo posiada także przedstawicielstwa w niektórych krajach (m. innymi w Luksemburgu, i Burkina Faso), a pełnoprawną ambasadę na Wybrzeżu Kości Słoniowej, bo państwo to oficjalnie uznało księstwo (www.hutt-river-province.com). Na zdjęciach: szalik polski na jednej z gablot, oraz  granatowy ze złotymi napisami, paszport Księstwa Hutt River.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Książę z dumą pokazuje mi kolejne inwestycje- między innymi budowę basenu, oraz informuje, że w tym miejscu w Nain nie zamieszkują wszyscy obywatele stale zamieszkali w Hutt River. Księstwo posiada również drugą farmę nieco mniejszą, która znajduje się w kierunku południowym i nie graniczy z ziemiami obecnego Księstwa. Oglądając kościółek, zauważyłem przed nim nagrobek księżny Shirley (żony Księcia Leonarda), która zmarła w dniu 7 lipca 2013 r. Z uwagi na to, że rozmowa z księciem przebiegała otwarcie i przyjacielsko, gratulując prawie 45- lecia istnienia Księstwa, zapytałem co jego zdaniem stanie się z ich państwem … po śmierci Księcia Leonarda (ma ponad 90 lat). W odpowiedzi zaprowadził mnie do dużego rodzinnego zdjęcia i odpowiedział: „nas” jest już …. I wymienia: czterech synów, ale jeden tutaj  nie mieszka gdyż uczy się; trzy córki; oraz 26 wnuków i 21 prawnuków. Na wypadek kłopotów z dziedziczeniem, mamy specjalną komisję koronacyjną. Opowiedział mi o znaczeniu poszczególnych symboli na fladze kraju, a o sprawach heraldycznych możesz sam przeczytać i wręczył mi broszurę opisującą tę tematykę.\ Moje dwie godziny minęły niezwykle szybko. Wierz mi czytelniku tej relacji, nie było to zwykłe zwiedzanie jakiegoś tam kolejnego kraju. Z jednej strony: trudno uwierzyć w te… „Książęce sprawy”, a z drugiej- raczej niezbyt okazałe budowle w stolicy Nain. Znam bardziej okazałe… znajomych w Polsce. Faktem natomiast jest prawdziwość i autentyczność tego „miejsca na końcu świata”. Po pożegnaniu wyjeżdżając, minęły mnie dwa minibusy z turystami. Turystyka jest jednym ze źródeł dochodów Księstwa: około 60 tysięcy odwiedzających rocznie. Na ostatnich zdjęciach pokazuję: nagrobek księżny, oraz okazały kwiatostan  jednej z odmian krzewu banksia. Sfotografowałem ten kwitnący krzew na krótko przed wyjazdem poza granicę Principality of Hutt River.

wedrowkizpawlem.pl

wedrowkizpawlem.pl

Na koniec, przy okazji niejako, trochę informacji o innych mini krajach, czyli :

Samozwańcze państewka w świecie.

Znalazłem w Internecie o podobnym temacie ciekawy artykuł Olgierda Domino. Publikuję niżej niektóre jego informacje.

„Kilka lat temu Frank Zappa kpił, że każde państwo, żeby uznawano je za „pełnoprawne i prawdziwe”, musi mieć: własne piwo, drużynę piłkarską i kilka głowic jądrowych… W rzeczywistości mini niby-państwa wyrastają niczym grzyby po deszczu. Ile ich jest, tak naprawdę nikt nie wie. Do ONZ należy niespełna 200 państw, międzynarodowa federacja piłkarska skupia o kilkadziesiąt reprezentacji więcej. Z pobieżnych szacunków wynika, że samozwańczych tworów państwowych może być co najmniej 500, a może nawet 600. Są jakby wykwitem współczesnej mody. Powstają z powodu frustracji ludzi bezskutecznie zmagających się z bezduszną – przeważnie fiskalną – maszynerią swego dotychczasowego państwa. Są efektem ekstrawagancji, dziwactwa, rozczarowania rządem, politykami czy też obyczajowego protestu. Próbą stworzenia utopii, turystycznej atrakcji (Królestwo Walachii na Morawach) czy historyczną ciekawostką (np. Seborga, która nigdy formalnie nie stała się częścią Włoch- patrz również: na moją relację z Księstwa Zakonnego Seborga). Istnieje więc na zapomnianej morskiej platformie przeciwlotniczej na Morzu Północnym Księstwo Sealandii, założone w latach 60. ubiegłego wieku przez brytyjskiego nadawcę radiowego. Niegdyś było ono rajem dla piractwa w eterze, później spokojną przystanią dla pornograficznych portali internetowych. Narkotykowym rajem stała się Christiania, leżąca w sercu stolicy Danii. Niezależne państewko Whangamomona, założone w Nowej Zelandii, największy rozgłos uzyskało wówczas, gdy na jego władcę wybrano… kozę. Angielskiemu lichemu komediantowi Danny’emu Wallace’owi w całej jego karierze udał się tylko jeden numer. W 2005 roku w swoim mieszkaniu na East End proklamował królestwo, a na głowę włożył koronę jako król Danny I. Istnieje Cesarstwo Aerican Empira, Protektorat Ibrosian, Brytyjskie Dominium Zachodniej Florydy, a nawet wirtualne Królestwo Pierogów. Entuzjaści starożytnego Rzymu wskrzesili go w amerykańskiej wersji jako Nova Roma, a za drutem kolczastym w Wiedniu egzystuje Republika Kugelmugel. W 2000 roku maciupka Republika Molossi (w amerykańskim stanie Nevada) gościła nawet uczestników Igrzysk Olimpijskich Mikropaństw. Ale prawdziwą wylęgarnią takich samozwańczych maleńkich tworów państwowych pozostają Antypody. W Nowej Zelandii i Australii istnieje co najmniej 14 pseudo państw. Na skrawkach lądu u wybrzeży Queenslandu dewianci założyli w 2004 roku Królestwo Gejów i Lesbijek. Protestowali w ten sposób przeciwko zakazowi „małżeństw” osób tej samej płci. W 1981 roku mieszkaniec rudery przy King Cross w Sydney proklamował niepodległość Cesarstwa Atlantium, „unikatowego suwerennego państwa luźno powiązanego z Nową Południową Walią”. Tytułuje się Jego Cesarską Wysokością Jerzym II. A o rzut beretem (przepraszam, rzut koroną) dalej rozciągają się włości księcia Pawła z Wy, który przez kilkanaście lat bezskutecznie domagał się zgody na wybudowanie podjazdu do swojego domu. Na niepodległość usiłowali wybić się także niektórzy mieszkańcy Melbourne oraz Tasmanii. Do rzadkości należy jednak, by takie państewka przetrwały dłużej. Padają jedno po drugim jak muchy, gdy tylko natrafią na opór lub kontrakcję urzędowych przedstawicieli dotychczasowych suwerenów, lub gdy ich fundatorom minie chęć na polityczną ekstrawagancję, albo – w najgorszym wypadku – zejdą oni z tego świata.”

 

Następną relację z wyprawy znajdziesz pod : Australia Zachodnia, Perth i  Okolice.

Powrót do poprzedniej relacji: Wyspy Kokosowe.

Powrót na początek trasy: Singapur, Changi.

 

26-01-2016

Księstwo Hutt River, film z podróży

Oferuję film podróżniczy w jakości HD. Czas 8 minut. Księstwo Hutt River i zachodnia Australię zwiedzałem w czasie dłuższej wyprawy na „Wyspy wokół Australii”…