Niue, relacja z podróży, informacje praktyczne.
Niue, relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Informacje dotyczące zwiedzania, organizacyjne i praktyczne znajdziesz na końcu relacji.
W drodze z Kiribati na Niue musiałem zrobić dwa stopy z noclegami. Najpierw było Fidżi, które stało się dla mnie prawdziwą samolotową stacją przesiadkową. W hoteliku wieczorem zorganizowano wieczór muzyczny z ceremonią picia kavy, napoju sporządzanego z korzeni pieprzowca. Uciekłem spać, gdyż imprezka zamieniła się w miejsce spożywania, nie tylko tego lekko oszałamiającego napoju… Następny nocleg miał miejsce w Nowej Zelandii. Na Niue można się dostać wyłącznie nowozelandzkimi samolotami, które wylatują dwa razy na tydzień.
Spotkałeś się kiedyś z nazwą Niue? To niezwykle rzadko odwiedzany kraj, który nazywają „Skałą Polinezji”. Dlaczego? Niue jest inne krajobrazem od potocznych wyobrażeń o egzotycznych, rajskich wyspach Pacyfiku. Wyspa różni się od innych wysp koralowych czy wulkanicznych, gdyż stanowi swoistego rodzaju dwa w jednym. Jest wyspą koralową, ale trudno ci będzie znaleźć na niej piaszczyste plaże. Dawna laguna w wyniku procesów wulkanicznych została wypiętrzona w górę na sześćdziesiąt kilka metrów, tak że obecnie jest to raczej skalista wyspa z mnóstwem klifów i niegościnnych ostrych skał. Znajduje się na środku południowego Pacyfiku w pobliża Samoa I Tonga, dwa tysiące czterysta kilometrów od Nowej Zelandii.
Mieszkam w centrum stolicy Alofi. Ładnie brzmi… stolica! Całe państewko liczy raptem tysiąc pięćset mieszkańców. Pierwszego dnia zwiedziłem najludniejsze miejsce jednego z najmniejszych wyspiarskich państewek, dobrowolnie stowarzyszonego z Nową Zelandią. Alofi to kilkadziesiąt domów z najważniejszymi dla mieszkańców instytucjami. Wyróżniają się budynek rządowy, informacja turystyczna…(foto).Oficjalną walutą jest dolar nowozelandzki. Pieniążki można wymienić na poczcie, będącej jednocześnie bankiem. Oczywiście kupisz również znaczki Niue. Wydawać by się mogło, że to państewko jest praktycznie częścią Nowej Zelandii i funkcjonuje wyłącznie dzięki podatnikom tego kraju. Na pewno gro środków finansowych pochodzi z oficjalnej pomocy Nowej Zelandii, która dostarcza trzy czwarte lokalnego budżetu. Jednak nie bądź zdziwiony, gdy znajdziesz w drodze do lotniska… ambasadę nowozelandzką. Niby terytorium zależne a faktycznie prawie samodzielne państwo. Import w tym „kraju” przewyższa czterdziestopięciokrotnie eksport. Jest jednym z krajów gdzie ta różnica jest największa. Niue zwraca się w kierunku produktów ekologicznych. Chcą stworzyć na swojej wyspie, jedyny kraj na świecie całkowicie wolny od pestycydów.
Dobrym pomysłem na zwiedzanie w sumie dużej wyspy, jest wynajęcie jakiegoś pojazdu. Pamiętać trzeba, że na Niue obowiązkowo przed zajęciem miejsca kierowcy, trzeba odwiedzić posterunek policji w Alofi. W oparciu o własne prawo jazdy, otrzymasz za dwadzieścia dwa i pół dolara nowozelandzkiego miejscowe „prawko”. Zrobili sobie z tego kolejne źródło dochodu wyspiarzy. Nawiasem mówiąc prawo jazdy jest całkiem niezłą pamiątką z Niue. W miejscu pamięci znajduje się kilka tablic pamiątkowych, upamiętniających ofiary zwłaszcza pierwszej wojny światowej.
Idąc kilkadziesiąt metrów w dół dojdzie się do portu, reklamowanego jako największy z małych klubów jachtowych. Ja łódek nie widziałem, poza trzema kajakami z bocznymi pływakami. Łodzie opuszczają z mola do wody dźwigiem. Statki zaopatrzeniowe i tak nie mogą podejść do portu. Przywiezione towary z kotwicowiska rozładowuje się na łodzie, które dostarczają je na nabrzeże. Warto tam zejść dla widoków klifów oraz podziwiania kolorowych, rafowych mieszkańców głębin.
Idąc kilometr w bok od centrum Alofi, drogą wiodącą przez środek wyspy, dojdzie się do muzeum narodowego. Jedno niewielkie pomieszczenie ale za to z ceną wstępu „made in Niue”- aż dziesięciu dolarów. Po pięciu minutach „zwiedzania”, poszedłem do znajdującej się w pobliżu szkoły. Dumnie nazywają „Uniwersytetem Południowego Pacyfiku” ale jest faktycznie szkołą podstawową (sześć lat), i średnią (dalszych siedem). Akurat na boisku klubu krykietowego, organizowano festyn sportowy z okazji pożegnania najstarszej klasy.
W Alofi znajduje się kilka sklepów większych i malutkich. Masz do wyboru również kilka niezbyt atrakcyjnych pamiątek, oferowanych przez miejscowe starsze panie.
Byłem sensacją na drodze, kiedy poszedłem na dziesięciokilometrowy spacer w kierunku południowym. Mnóstwo zatrzymujących się z zapytaniem, czy wszystko jest w porządku… i czy mogą mi pomóc. Na Niue wyłącznie się jeździ. Mnie bardziej odpowiadał spacer przy dobrej pogodzie. Ludzie na wyspie zajmują pas nadmorski i to z rzadka. Wnętrze wyspy poza nielicznymi plantacjami, jest od niepamiętnych czasów w stanie nienaruszonym przez człowieka. Idąc mogłem to zauważyć i obserwować życie w… lesie pierwotnym. Po drodze spotykam kruszarnię skał. Nic dziwnego, w miejscu gdzie występują same skały i niewiele gruntów, aby mieć materiały budowlane trzeba je wyprodukować, nawet piasek…
Wzdłuż obwodu wyspy znajdują się wszystkie miejsca atrakcyjne turystycznie. Niueńczycy doskonale je oznakowali oraz wybudowali bezpieczne ścieżki dojścia. Nie bądź zdziwiony, na przykład przy parkingu, natryskami i toaletami z prawdziwego zdarzenia. W klifach na wyspie znajduje się wiele grot, wypłukanych przez morską wodę w koralowych skałach, które podniesienie brzegów morskich odsłoniło. Podobała mi się Grota Amanau. W czerwcu oraz ponownie w listopadzie na Niue ogląda się migrujące wieloryby. Po zachodniej stronie wyspy znajduje się kilka miejsc, z których można prowadzić obserwacje z brzegu. Jednym z nich jest Anaene Point.
Podstawowym problemem Niue, moim zdaniem jest wyludnianie się. Jadąc dookoła wyspy samochodem obserwuję kilka wiosek. Te w najbliższym sąsiedztwie Alofi wyglądają normalnie. Należą, powiedziałbym do domów raczej… bogatszych. Jadąc do bardziej odległych wiosek, zobaczyłem „wioski duchy”. Mieszkańcy opuścili je, niejednokrotnie pozostawiając część wyposażenia. Większe wioski typu Mutalau, posiadają kilka zamieszkanych domów w centrum, na przykład w pobliżu pomnika upamiętniającego przybycie pierwszych misjonarzy w połowie dziewiętnastego wieku. Ale trochę dalej… Zobaczysz stojące samochody bez powietrza w kołach i całe rzędy domów… pustych. Przed domami na Niue grzebie się zmarłych. Niejednokrotnie w miejscu gdzie ktoś mieszkał, zobaczysz tylko… groby. Resztą zajęły się służby porządkowe lub sama natura. Ocenia się, że mieszkańcy wyemigrowali za granicę do Nowej Zelandii, za pracą i lepszym standardem życia. Żyje ich tam dwadzieścia tysięcy. Nie jest to trudne, gdyż obywatele Niue posiadają nowozelandzkie paszporty. Ludzie wyemigrowali i nigdy nie wracają z powrotem, zobaczyć swojej włości. Wioski na północnym i wschodnim wybrzeżu dają wyobraźnie o tym, jak musiała wyglądać Europa… po zarazie w średniowieczu. Obecnie na Niue nie ma zbyt wiele miejsc pracy, poza pracą dla rządu. Część dochodu mieszkańców pochodzi z przelewów członków rodziny, mieszkających poza granicami.
Najciekawszymi turystycznie miejscami były wielokomorowe Groty Avaiki. Nie są zbyt wielkie lecz bardzo urokliwe. Stanowią swoistego rodzaju połączenie grot lądowych z morskimi. Jak wyjdziesz z komór z wielokolorowymi naciekami, stalaktytami…, stalagmitami, otwiera się największa grota połączona z morzem. Istnieje możliwość wykąpania się.
Kolejnymi miejscami znajdującymi się na większości widokówek, są Łuk Talava i morskie baseny Limu. Niezbyt dobre oświetlenie nie pozwoliło mi pokazać naturalnego piękna łuku. Jest to piękny, naturalny kamienny most nad laguną. Nie jest łatwo do niego dotrzeć. Trzeba iść po kamiennej ścieżce, ponad dwadzieścia pięć minut w jedną stronę. Sugeruję mocniejsze obuwie o twardej podeszwie. Tuż za wioską Namukulu znajduje się Rafa Limu. Zastanawiałem się nad kąpielą w Limu, ale zrezygnowałem po ostrzeżeniu, o wynoszącym w ocean silnym prądzie morskim. W czasie odpływu oba miejsca są doskonałe do eksploracji.
Przez przypadek skręciliśmy w głąb wyspy. Chcemy dojechać do plantacji hodującej polinezyjską odmianę wanilii. Nie dojechaliśmy…, skręciliśmy na którymś z nieoznakowanych odgałęzień polnej drogi nie tam gdzie powinniśmy- a zapytać nie było kogo. Kompletne bezludzie. Ale dobrze, że poruszamy się samochodem z napędem na cztery koła. Drogi stawały się coraz gorsze i prowadziły pomiędzy tropikalnym lasem deszczowym, i… polami obsadzonymi przede wszystkim lokalnymi odmianami ziemniaków, taro i jamem. Przy okazji wjeżdżamy do parku z rzeźbami…, takimi współczesnymi.
Wyspa Niue jak już pisałem, składa się ze skał rafowych. Te ze swojej natury są porowate i bardzo ostre. Rosnąca na nich roślinność, musi sięgać korzeniami głęboko w głąb w poszukiwaniu wody, gdyż naturalnego gruntu jest na wyspie niewiele. Sądzę, że większość miejsc z gruntem jest wykorzystywana rolniczo- na skałach rolnikowi nic nie urośnie. Patrząc na drzewa rosnące pomiędzy skałami, można mieć wyobrażenie, jak wygląda las… po trzęsieniu ziemi: skały sterczące w górę i pnie drzew we wszystkich kierunkach. Jedna z roślinek przypomina płatki kwiatów… namalowane na liściach. Nie znam jej nazwy.
Wody wokół Niue posiadają rafy koralowe z czystą przezroczystą wodą, pełną ryb i… wielu odmian jadowitych węży koralowych. Można uprawiać nurkowanie profesjonalne. Węże nie stanowią zagrożenia dla nurków z powodu zbyt małych otworów gębowych. Ceny jednak są… „niuańskie”, sto pięćdziesiąt dolarów za dwa nurkowania z łodzi. Drugie zdjęcie pokazuje turystyczną mapkę wyspy, na której zaznaczyłem trasę zwiedzania.
Na ostatniej mapce, pokazuję całą trasę mojej wyprawy dookoła świata w części dotyczącej Oceanu Spokojnego.
Niue, informacje praktyczne (na maj 2016).
Tekst: Paweł Krzyk
Informacje ogólne: Niue jest samodzielnym państwem, dobrowolnie stowarzyszonym z Nową Zelandią. Głową państwa jest królowa brytyjska, obecnie Elżbieta II. Składa się z wyspy o powierzchni 260 km2. Stolicą jest Alofi.
Kiedy jechać? Najlepiej w porze suchszej pomiędzy majem i listopadem.
Wiza: od Polaków wiza nie jest wymagana.
Język urzędowy: angielski oraz niue.
Waluta: dolar nowozelandzki. Wymiana możliwa w jednym miejscu w banku i poczcie w Alofi. Ja wymieniłem w Nowej Zelandii na Lotnisku. Kurs wymiany 1 USD=1,36 NZD.
Internet i telefony, prąd, wtyczki: Internet był dostępny odpłatnie w moim hotelu w cenie 1godzina = 5 NZD. Telefony nasze nie działają. Wtyczki angielskie czyli dwie skośne blaszki (potrzebny reduktor), napięcie sieci 240 Volt.
Ceny, towary i usługi: bardzo wysokie. Oceniam około 100-300 % drożej niż w Nowej Zelandii.
Jak dojechać? Można przylecieć tylko Air New Zealand, latają dwa razy w tygodniu.
Bezpieczeństwo: kraj bardzo bezpieczny, jak w Nowej Zelandii.
Transport i informacje turystyczne. W porcie lotniczym brak informacji turystycznej ale każdemu turyście wręczano mapkę z listą lokali gastronomicznych. W stolicy Alofi istnieje informacja turystyczna. Ruch lewostronny. Nie istnieją jakiekolwiek publiczne środki lokomocji. Tylko prywatne samochody, motocykle i rowery. Nie ma taksówek. Ja przemieszczałem się: pieszo, autostopem i przyłączyłem się do innych turystów do kosztu wynajmu samochodu. Niżej podaję szczegóły:
–do hotelu miałem bezpłatny transfer hotelowy z/na lotnisko.
–spacer na południe. Przyjemny spacerek. Czas około 2 godzin. Można próbować autostopem chętnie się zatrzymują sami i oferują podwiezienie.
–spacer w stronę muzeum w Alofi. Spacer pół godziny w jedną stronę.
–objazd wyspy dookoła wynajętym samochodem. Koszt wynajmu dziennegosamochodu około 40- 50 NZD, motocykla 30 NZD. Koszt wymiany prawa jazdy na posterunku policji 22,5 NZD.
Hotele : istnieją kilka miejsc noclegowych w różnych cenach i standardzie. Spałem w Peleni’s Guest House w Alofi. Nocleg za 50 NZD/noc w pokoju 2-osobowym bez śniadania. Jest obok inny hotelik znacznie tańszy za 25 NZD Niue Backpackers, www.niuebackpackers.com.
Przewodniki: nie szukałem, wystarczyły mi informacje z Internetu, oraz informacje na miejscu.
Atrakcje turystyczne: wyłącznie spacery na wyspie oraz objazd wyspy samochodem dookoła. Patrz relacja.
Przejście do następnej relacji: Indie: Z Dardzelingu do Joldhapara
Przejście do poprzedniej relacji: Kiribati
Przejście na początek trasy: Gujana Francuska