Afganistan, relacja z podróży

Afganistan, relacja z podróży.

Tekst i foto: Paweł Krzyk

Czy w Kabulu jest bezpiecznie?

 

Sądzę, że jest to jest to najważniejsze pytanie podróżników, którzy planują odwiedzenie Afganistanu. W Internecie nie można było znaleźć aktualnych informacji, a o przewodnikach  najlepiej zapomnieć podczas przygotowywania podróży. Planowałem przyjazd od dwóch lat, lecz powstrzymywały mnie „bombowe” informacje. W końcu postanowiłem ograniczyć pobyt tylko do kilku dni w stolicy Afganistanu. I tutaj również wystraszyły mnie europejskie niusy o wybuchach bomb w miejscach publicznych. W ostatnim czasie chyba nie pisano o tym, więc przyjechałem. Na miejscu okazało się, że nie czytałem zbyt dokładnie.

– Ostatni   wybuch bomby?- Niedawno, tydzień temu, o tam, trzy ulice dalej! – zginęło piętnastu policjantów i czterech cywili- usłyszałem od sklepikarza oferującego pamiątki turystyczne.

– Chyba by mnie tu nie było, gdybym o tym wiedział!

W ten sposób moja zwykła relacja z kolejnej podróży, stała się prawie reportażem korespondenta wojennego. Bo też wojna- niestety, ciągle tutaj trwa i nic nie wskazuje na rychłe zakończenie. Obecnie, jest to możliwe miejsce walki, każdego dnia.

Ulice wokół lotniska były pełne punktów kontrolnych. Zobaczyłem nie tylko tam, wielu uzbrojonych żołnierzy i policjantów w pełnym rynsztunku bojowym. Oczywiście czasami czułem się nieswojo, w pobliżu ochroniarzy z bojowymi karabinami amerykańskimi i kałasznikowami, w postawie nastawionej na użycie w każdej chwili. Nie ukrywam, że czułem się nagi, narażony na łaskę tych strażników.

 Nie przybyłem do Afganistanu: jako przedsiębiorca, czy do kogoś w organizacji pozarządowej- próbować zmienić świat, jeździć z eskortą w opancerzonym pojeździe i ledwo wymieniać kilka słów z mieszkańcami. Nie, byłem prostym turystą, odwiedzającym kolejny kraj. Chciałem się przekonać, jak piękny może być Afganistan, zaciekawiony, po wcześniejszym oglądaniu majestatycznych i przepięknych gór na pograniczu z Tadżykistanem. Przyjechałem nieco poznać kraj i uczestniczyć w życiu codziennym mieszkańców Kabulu. Przed przyjazdem słyszałem o opowieściach  na temat sił bezpieczeństwa, mogących strzelać do obcokrajowców…

 Musiałem przebywać pośród posiadaczy setek załadowanej broni każdego dnia, ale wciąż żyję, dzieląc się dzisiaj moją opowieścią. Zawsze należałem do ludzi ostrożnych, chyba niegłupich i w ostatnich dniach pobytu idąc ulicami, przestałem czuć niepokój i paranoję. Nigdy nie czułem, że moje życie jest w każdej chwili zagrożone, chociaż muszę przyznać, że czasami można poczuć się zaniepokojonym- pośród czujnych oczu posiadaczy broni gotowej do wykorzystania. Byłem białym mężczyzną, „nie wierzącym”,  który chodził po ulicach. Jedynym obcokrajowcem napotkanym na ulicach Kabulu, który nie prowadził samochodu opancerzonego.  Nie próbowałem mieszać się z tłumem i nosiłem własne turystyczne ubranie. Nie byłem nękany i spotykałem się z wyraźną sympatią mieszkańców. Byłem traktowany jak gość i przyjmowany z dużym, jasnym uśmiechem.

Jedynym hotelem, który odpowiedział na moje zapytanie o nocleg, był Park Star Hotel w centrum miasta. Zmierzając do niego, często taksówka przejeżdżała pod ciężkimi stalowymi bramami z  rur, zabezpieczającymi przed wjazdem pojazdów wyższych niż dwa i pół metra. Podobnie ulica z hotelem, już na samym początku zabezpieczona była potrójnymi szlabanami, z grupami uzbrojonych ochroniarzy przy każdym z nich. Na pierwszym masywnym szlabanie: kto i po co zmierza? Po kilku metrach, kolejny  stop i oglądanie samochodu lusterkami od dołu. Na trzecim tuż przed hotelem, oglądanie dokumentów kierowcy. A potem?

Wychodzę z samochodu wśród wysokich betonowych płyt i idę  korytarzem z zaułkami do drzwi z „judaszem”, bez klamki od mojej strony. Wewnątrz pięciu uzbrojonych ochroniarzy, bramka prześwietlająca, dokładne sprawdzenie bagażu z wypakowaniem wszystkich bambetli.

– Kamera?-proszę uruchomić!

A może to bomba? Na koniec tylko dokładne obmacanie ludzkiej postaci i już możesz iść do… recepcji hotelowej, gdzie było  normalnie- jak  w każdym hotelu. Trafiłem do przyzwoitych warunków, gorzej z ceną za nocleg…

 

 

Przy pomocy recepcji hotelowej, wybrałem się ich zaufaną taksówką do najdalej oddalonych zabytków miasta:  Muzeum Narodowego i ruin Pałacu Darul Aman. Miasto Kabul leży na wysokości tysiąca osiemset metrów i daje o sobie znać górski chłodek. Czuję się jak w czasie wyjazdu z kraju- temperatura nieco na plusie, nie musiałem zmieniać odzienia na lżejsze. Brr, sądziłem, że będzie cieplej.

Po drodze w korku przejechanie piętnastu kilometrów, pozwoliło poobserwować miasto i jego główne zabytki. Kabul jest ekonomicznym i kulturalnym centrum kraju, znajduje się nad rzeką Kabul w wąskiej dolinie między górami Hindukuszu. Jest uważany za najszybciej rozwijające się miasto na świecie. Ponad pięć milionów osób nazywa stolicę Afganistanu swoim domem, a miasto stale rośnie w niewiarygodnym tempie. Widać to, nie tylko po ilości parterowych domostw z niewypalonej cegły na przedmieściach.

 

 

Na skraju miasta z daleka widoczna jest ruina Pałacu Darul Aman. Darul Aman Palace jest prawdopodobnie jedną z najbardziej znanych ruin wojennych na świecie, odzwierciedlającą bogatą historię Afganistanu. Zniszczony pałac jest dowodem- pomnikiem, pokazującym sytuację w Kabulu i w Afganistanie, przez ostatnie cztery dekady wojny. Pierwotnie, został zbudowany w latach dwudziestych dwudziestego wieku jako parlament przez króla Amanullah Chana. Chociaż Darul Aman oznacza dosłownie „miejsce pokoju”, ironicznie później mieścił również Ministerstwo Obrony. Zniszczenia widoczne w pałacu i wokół niego nie były spowodowane przez komunistów, którzy walczyli między sobą, ani też przez inwazję radziecką, ale przez Mudżahedinów, którzy pokonali Rosjan pod koniec lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku.

W 2005 roku planowano przywrócenie budynkowi pierwotnego przeznaczenia na parlament, ale wymagałoby to co najmniej sześćdziesięciu milionów dolarów. Uruchomiono nawet specjalny fundusz do tego celu, ale nigdy nie wygenerował dużo pieniędzy.

Więc co teraz jest? Do czego służą widowiskowe ruiny na wzgórzu? Nikt naprawdę nie wie … Na pewno jest pozostałością po wojnie, zbrodni i wielu cierpieniach. Zauważyłem rusztowania, którymi obstawiono mury zewnętrzne. Za pałacem jest budowany nowy budynek Parlamentu, świeci z daleka jego złota kopuła. Technicznie pałac jest zamknięty dla publiczności i nie ma żadnej możliwości zorganizowania wycieczki do środka, nawet za łapówkę dla strażników.

Kolejnym budynkiem, ikoną Kabulu, jest pobliski Pałac Tajbeg. Pierwotnie został zbudowany dla rodziny królewskiej. Obecnie znajduje się przy bazie wojskowej i nie jest publicznie dostępny. W grudniu 1979 r. właśnie od niego rozpoczęła się inwazja radziecka. Po szturmie budynek został zdobyty i zginął w nim prezydenta Hafizullah Amin. Sam pałac znajduje się w podobnym stanie jak dawny parlament.

Czy wyobrażasz sobie, jak Afganistan wyglądałby bez dziesięcioleci wojny? Zanim wystrzelono pierwsze pociski, ten kraj Azji Centralnej był celem odwiedzin turystów z całego świata. Patrząc na Błękitny Meczet w Mazar-E-Sharif, łatwo zrozumieć dlaczego. Meczet przyciągał tysiące pielgrzymów każdego roku. Według legendy pochowano w nim kuzyna Proroka Mohammeda. Na zdjęciu niżej pokazuję zaprzyjaźnionego wojaka  Esmę, który pozuje mi na tle Pałacu Darul Aman

 

 

Prawie wszędzie w mieście zauważysz wysokie betonowe ściany, zasłaniające budynki od strony ulicy. Powyższy pałac miał podwójne szeregi  takich umocnień, które bardziej zasługują na nazwę przenośnych fortyfikacji. Mają na celu uniemożliwienie wjazdu pojazdom z ładunkami wybuchowymi. Uniemożliwiają również ostrzeliwanie na wprost  od strony ulicy. Wjazd pojazdami do wewnątrz, odbywa się poprzez slalom pomiędzy blokami betonowymi i flankującymi się posterunkami z bronią maszynową. Nic dziwnego, gdy spojrzy się na stan niektórych budowli Kabulu.

 

 

Naprzeciw Pałacu Darul Aman mieści się afgańskie Muzeum Narodowe. Zwiedza się je za drobną opłatą. Dla mnie niewielkie muzeum było okazją do spojrzenia na historię Afganistanu, sięgającą do trzech tysięcy lat p.n.e. Wiele imperiów walczyło o ziemie afgańskie, z powodu strategicznego położenia wzdłuż szlaków handlowych południowej i centralnej Azji- w tym jedwabnego szlaku. Wymienię tylko co ważniejszych: Persowie, Aleksander Wielki, Turcy, wielcy Mogołowie, Timurydzi, Brytyjczycy, Rosjanie,  Pakistańczycy, Amerykanie i Unia Europejska.  Były  okresy ciągotek do socjalizmu w Demokratycznej Republice…, liczne  wojny domowe, przewroty oraz interwencje obcych państw.

Do tego dochodzą problemy z radykalnym islamem. Obecnie kraj jest państwem wyznaniowym i nosi nazwę Islamskiej Republiki Afganistanu. Historia tego terenu posiada wiele wątków buddyjskich. Z kolei pokazywanie wizerunków istot żywych, jest sprzeczne z islamem, więc współcześni wyznawcy niszczyli zabytki: pozbawiając je głów lub wycinając z rzeźb twarze. Całkiem niedawny przykład barbarzyństwa religijnego miał miejsce 8 marca 2001 roku. Zniszczone zostały dwa posągi Buddy, męski i żeński, powstałe w Bamjan w trzecim wieku naszej ery. W dwudziestym wieku zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jednak talibowie wysadzili je w powietrze, bo uznali, pokazywanie wizerunku za sprzeczne i ich religią. Obecnie czynione są wysiłki dla odtworzenia tego zabytku. Można odnaleźć również polski ślad w postaci szczątków lokomotywy, którą Marszałek Piłsudski ofiarował wraz z torami emirowi Amanullahowi (1922 r.).

 

 

W Afganistanie są jeszcze miejsca, o których można powiedzieć, że żadna ludzka istota tam nie była. To duża kraina gór z niektórymi regionami dosłownie nietkniętymi. Ziemie uprawne zajmują dwanaście procent powierzchni, zaś lasy tylko trzy.

A jaka jest reszta kraju? Ukryte jeziora, nieokrzesane góry- Afganistan pewnego dnia zmieni się w „El Dorado” dla miłośników przyrody. Miałem ich przedsmak, jadąc wysoko w górach w Tadżykistanie wzdłuż całej granicy. Chciałbym móc, kiedyś w sposób bezpieczny je zobaczyć.

Wędrując po licznych kabulskich bazarach, podziwiałem niezwykłą różnorodność etniczną Afganistanu. To wielobarwną mieszanką kultur i plemion, z których najliczniejszymi są: Pasztunowie, Tadżycy i Uzbecy. Języki dari (afgański z  perskim) i paszto są językami urzędowymi, i służą jako wspólny język większości Afgańczyków. Mniejsze grupy w całym kraju mówią ponad siedemdziesięcioma innymi językami i niezliczonymi dialektami. Poziom życia ludności i jej zdrowotność należą do najniższych w świecie; powszechnym zjawiskiem jest analfabetyzm – aż sześćdziesiąt trzy procent!. Afganistan należy do krajów o najsłabszych gospodarkach. ONZ zalicza go do najsłabiej rozwiniętych państwa świata.

Nic dziwnego, że tutaj łatwo podsycać animozje i przedłużać działania wojenne: kraj historycznie na szlaku przemarszu rozlicznych armi, bieda, analfabetyzm i … tysięce ochotników islamskich, którzy przybyli do Afganistanu dla prowadzenia świętej wojny.

– Jaki mają poziom dostępu do wiedzy?- czyżby tylko ten z ust imama w meczecie? -Łatwo znaleźć kolejnych bojowników za wiarę- jeżeli tylko tę wiedzę się trochę liznęło. W miastach żyje tylko jedna czwarta ludności.

Na ulicach Kabulu rzadko ujrzysz kobietę (to kraj mężczyzn), a jeszcze rzadziej osobę modnie ubraną w kolorowe ciuchy typu zachodniego. Na ulicach było wiele kobiet w burkach, żebrzących wraz z dzieciakami. Było to miejsce wolne od zachodnich zachowań kulturowych- jakbym przybył do nowego świata. Miejsce pełne codziennych zmagań, pomiędzy uzbrojonymi żołnierzami i policjantami.  Spotykałem młodych przedsiębiorców na każdym rogu ulicy, dzieci oferujące czyszczenie butów, zaglądające do zeszytów w przerwach pomiędzy klientami.

 

 

Pieniądze wymienisz prawie wszędzie na ulicznych straganikach. Młody biznesmen siedzi  na stołeczku przy szafce, w której ma wystawione paczki banknotów. Podchodzisz i wymieniasz to co chcesz.

Gdy usiądziesz z Afgańczykiem, zaproszony na kubeczek zielonej herbaty, możesz usłyszeć najbardziej niesamowite historie. W ciągu ostatnich dekad Afganistan wyprodukował najwięcej uchodźców na świecie. Niemal każda rodzina afgańska jest w jakiś sposób dotknięta wydarzeniami w kraju. Wielu wyjechało, niektórzy pozostali, a inni, którzy urodzili się gdzieś indziej, wrócili. Były to historie, często opowiadane mi po rosyjsku, które sprawiły, że uśmiechałem się, do smutnych, które zmuszały do myślenia o życiu- niestety większość rozmówców uważało je za beznadziejne.

 

 

Podczas spaceru wzdłuż rzeki, do  codziennego kabulskiego smogu dołączył smród gór śmieci na ulicach. Nietrudno dojrzeć narkomanów urzędujących w tym śmietnisku. Niestety to kolejny  smutny fakt z Kabulu.  Kraj jest największym na świecie producentem opium, surowca, z którego wytwarzana jest heroina. Kolejnym faktem jest to, że Afgańczycy stają się ich wiodącym konsumentem.

Co tutaj się je? Próbowałem wszystkiego: posiłki w restauracji, różnorodne śniadania hotelowe, uliczne fast foody, przegryzki oferowane z wózków dwukółek i z  taczek. To było naprawdę niezłe, zwłaszcza kebaby z dodatkiem ciepłego jeszcze placka chlebowego. Generalnie nie miałem ze znajdywaniem posiłku żadnego problemu.

Bardzo mi się podobały małe piekarnie chlebkowych placków. Wszystko odbywało się w jednym pomieszczeniu: z tyłu robili ciasto, potem formowali placki, następnie okrągły piec  w postaci beczki, w którym je pieczono na wewnętrznych ścianach. Na końcu siedział na ladzie sprzedawca, otoczony plackami wokół- sprzedawał z okna wystawy (patrz foto). Na drugim zdjęciu mój kebab.

Co się pije? Woda z kranu jest podłej jakości i nie powinno się jej używać- paskudnie smakuje, nawet przegotowana z herbatą. W Republice Islamskiej… nie pije się oficjalnie alkoholu. Sklepów z trunkami wyskokowymi nie uświadczysz, chyba, że znajdziesz w ambasadzie lub bazie wojskowej.

 

 

 

 

 

 

 

 

Na koniec to co jest w Afganistanie ciekawe, a czego niestety nie zobaczyłem. Nie udało mi się, ponieważ przyjechałem w nieodpowiedniej porze roku- trzeba być w okresie od kwietnia do czerwca. Piłka nożna? Krykiet? Polo? Nie, narodową grą w Afganistanie jest Buzkashi!

-Nigdy nie słyszałeś o tym?

– Nie martw się,  mnie tylko obiło o uszy podczas zwiedzania sąsiednich krajów i nic  nie zapamiętałem.

W grze biorą udział dwie drużyny jeźdźców na koniach (čapandazi). Zadaniem zawodników każdej z drużyn jest poderwanie podczas jazdy z wyznaczonego kręgu leżących na ziemi zwłok kozła z obciętą głową (dawniej do tej gry używano korpusu zabitego wcześniej niewolnika), przewiezienie ich dookoła boiska i zrzucenie do „bramki”- okręgu zaznaczonego na ziemi. Zadaniem zawodników przeciwnej drużyny jest odebranie „piłki” przeciwnikom, przewiezienie jej dookoła i zrzucenie do okręgu rywali.

W grze nie ma żadnych zasad. Dozwolone jest bicie konia lub jeźdźca trzymanymi (często w zębach) małymi nahajkami, przepychanie, strącanie z konia. Do gry wykorzystywane są specjalnie do tego celu szkolone konie, które potrafią osłonić jeźdźca własnym ciałem, gdy ten spadnie podczas potyczki. To dość brutalna zabawa- jedna z najtwardszych gier na ziemi.

Afganistan zwiedzany w 2018 roku to miejsce, gdzie od prawie czterdziestu lat trwają wojny. Bytują w nim ludzie, którzy nigdy nie doświadczyli czegoś innego niż przemoc, karabiny i ekstremizm. Co jest warte takie życie? Czy kiedykolwiek będzie pokój? Czy jest nadzieja na lepszy Afganistan, gdzie dzieci mogą dorosnąć w pokoju i godności, gdzie ludzie będą szanować się za to, kim są?

I jeszcze jedna uwaga, może komunał: „Nie przyjeżdżaj obecnie do Afganistanu tylko dlatego, że chcesz się pochwalić byciem w strefie wojennej”- nie warto ryzykować!

 

Przejście do następnej relacji: Indie wschodnie