Tanjung Pandan, Wyspa Belitung, relacja z podróży

Tanjung Pandan, Wyspa Belitung, relacja z podróży (na luty 2020)

Tekst i foto: Paweł Krzyk

             

              Zwiedzam wyspę znajdującą się w środku „niczego”. Mnie interesują okolice miasta Tanjung Pandan, na Wyspie Belitung (indonezyjska prowincja Wyspy Bangka i Belitung). Nazwa Belitung, nawet znawcom regionu nic nie mówi.

 Mówi o tym rejonie świata nieco Wikipedia, a poza tym próżno by szukać jakiejkolwiek informacji w przewodnikach, itp.

„Leży pomiędzy Sumatrą a Borneo; od północy oblewa ją Morze Południowochińskie; od południa Morze Jawajskie; od zachodu cieśnina Gaspar oddzielająca od wyspy Bangka; od wschodu cieśnina Karimata oddzielająca od Borneo. Otoczona przez 189 mniejszych wysp…” Powierzchni niecałe 5 tysięcy km2, zamieszkiwanej przez około 200 tysięcy- głównie Malajów. Historycznie od XIX wieku władali tu Brytyjczycy, później Holendrzy, którzy rozpoczęli wydobycie cyny. Od 1950 r. należy do Indonezji.

Przez ponad 100 lat wyspa była de facto kopalnią cyny. Obecnie złoża się wyczerpują, kopalni prawie nie ma, a ponad 40% niegdyś dziewiczego terenu, zajmują równe szeregi plantacji palmy olejowej. Plusem są natomiast walory turystyczne w tym piękne piaszczyste plaże, z wiankiem rafy koralowej.

Dla turystyki wyspy zostały odkryte kilka lat temu, za sprawą popularnego tu filmu „Tęczowe oddziały”. Dziejąca się na wyspie akcja filmu zauroczyła widzów pięknymi widokami, że linie lotnicze zdecydowały się na regularne połączenia. Poza turystyką, wspomnianymi plantacjami palm olejowych, uprawia się tu palmy kokosowe, pieprz, kawę, kauczukowce…

Zwiedzałem wyspę pieszo: centralny placyk z górniczym pomnikiem czarnej bryły rudy, spacer po centrum, potem w stronę Plaży Tanjung Pandan. Dla mnie od pierwszej chwili był to skuterowy świat, oraz miejsce niezwykle przyjazne. Wszyscy przyjaźnie pozdrawiali jedynego białasa na ulicy.

Drugiego dnia ruszyłem od rana skuterkiem na północny kraniec wyspy, aby popatrzeć  na tutejsze piękne wysepki. Jest ich naście i w ciągu jednego dnia, korzystając z wynajętej rybackiej łódki, można wiele z nich dość dokładnie eksplorować.

Prawdą jest, że zwykle podróżnicy szukają właśnie nieznanych miejsc, nie zadeptanych przez tłumy turystów. Tutaj trochę tak jest. Może kiedyś będzie to turystyczna Mekka, typu Malediwy, Seszele czy Karaiby. Obecnie przyroda już jest, miejsce jest autentyczne, ale faktem jest także to, że prawie wszystkie plaże znajdują się przy przystaniach rybackich. Ludzie łowią ryby, porzucają na plaże resztki sieci, butelki, plamy benzyny… W pobliżu ludzkich siedzib, miasteczek, po prostu jest brudno.

 

Nieliczne wspaniałe, czyste plaże są zasługą właśnie rozwijającej się powoli turystyki, lub odległości od… ludzi. Nie wiem, czy doczekam kurortu o nazwie Belitung.

Niżej galeria zdjęć

 

Przejście do następnej relacji: Indonezja, Wyspa Biak

Przejście do poprzedniej relacji: Indonezja, Balikpapan

Przejście na początek trasy: Tajlandia, Khon Kaen…