Korea Północna, relacja z podróży
Korea Północna, relacja z podróży
Tekst: Łukasz Sakowski, zdjęcia: Paweł Krzyk
Naszą koreańską przygodę rozpoczęliśmy od dwudniowego pobytu w Pekinie. Po szybkim zwiedzaniu najważniejszych zabytków chińskiej stolicy i przejściu ładnych paru kilometrów piechotą – coś koło dwudziestu, przyszedł oczekiwany dzień wyjazdu. Z naszą grupą spotkaliśmy się w hotelu położonym w centrum Pekinu. Byłem zaskoczony, że w „imprezie” organizowanej przez chińskie biuro podróży, biorą udział prawie same anglojęzyczne osoby, w tym Amerykanie, kilku Brytyjczyków, my oraz pan Marek, również podróżnik z Polski. Po wysłuchaniu kliku wskazówek co do sposobów podróżowania, zasad zachowania oraz praktycznych rad, podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna grupa podróżująca pociągiem do Pyongyangu, druga lecąca samolotem. Byliśmy uczestnikami tej drugiej z racji powrotu samolotem do Pekinu, i kontynuowaniu naszej dalszej trasy po Chinach. Odebrawszy nasze wizy a tak dosłownie, karty wjazdu na teren Demokratycznej Republiki Korei, w skrócie KRLD, mogliśmy szykować się na najbliższy wylot, który był zaplanowany na następny dzień. Lot odbyliśmy leciwym rosyjskim, wróć radzieckim samolotem TU 204, który jak się okazało po wylądowaniu na lotnisku w Pyongyangu, był jedną z nowocześniejszych maszyn we flocie naszego przewoźnika Air Koryo. Jeszcze podczas lotu otrzymaliśmy od przemiłych stewardes karteczki dotyczące osób wjeżdżających na teren KRLD, oraz o tym jakie rzeczy wwozisz ze sobą. Lepiej napisać prawdę o ilości waluty, liczbie telefonów, laptopów, kamer wideo, aparatów fotograficznych, lekach jakie masz ze sobą – i tak sprawdzą dokładnie, co przewozisz podczas kontroli. Odbierając bagaż z pasa bagażowego, przychodzimy do stanowiska imigracyjnego, gdzie uśmiechnięty sztywno celnik wstawia nam pieczątkę z datą wjazdu do kraju na koreańskiej wizie. Poza uśmiechniętym sztywno pogranicznikiem jest jeszcze Pani i Pan ze skanerem bagażu, którzy sprawdzają wszystko co w nim przewozicie. Odniosłem wrażenie, że każda z tych kontroli zakończy się odgłosem wciąganej lateksowej rękawiczki… i zaproszenia na bok do pokoju kontroli osobistej. Całe szczęście myliłem się. Czego nie można ze sobą przywozić i na co trzeba zwrócić uwagę jadąc do Korei Północnej. Zabronione są wszystkiego rodzaju aparaty i kamery z lokalizatorem GPS, urządzenia, które mają napisane na obudowach trzy magiczne litery „GPS”. Zostaw w domu zegarki z nawigacją, a nawigację z telefonu usuń, tak jak ja mapy działające w offline. Jeśli Pani ma „dobry” humor, sprawdzi Twój telefon pod kątem treści jakie w nim masz, więc usuń amerykańskie filmy, historię przeglądarki, niektóre aplikacje i zdjęcia, które mogą być problematyczne, tzn. budzić podejrzenia. Co niektórzy mają sprawdzane laptopy, kamery i aparaty odnośnie zdjęć, które na nich są. W KRLD jest całkowity zakaz propagowania treści pornograficznych, religijnych i politycznych. Postaraj się także przeczytać przed przyjazdem wszystkie posiadane czasopisma i periodyki. Na pewno zostawisz je na wjeździe. My mieliśmy problem z przewodnikiem po Chinach, ale po zatwierdzeniu przez wyższych stopniem został nam oddany. Po przygodach na odprawie wizowej, gdy Twoje dłonie są już dobrze wilgotne, przechodzisz na teren KRLD. Właśnie oficjalnie przekroczyłeś granice tego państwa. Ale nie ma mowy żebyś wyszedł sam poza teren terminala. Gdy cała grupa się zbierze, wraz ze swoimi Przewodnikami, a mieliśmy ich trzech, przechodzicie do autokaru z czekającym już kierowcą, który będzie woził Was po wyznaczonych szlakach w KRLD. Dlaczego tylko po wyznaczonych szlakach? W KRLD nie obejrzysz wszystkiego co będziesz chciał. Turystom pokazuje się tylko miejsca, które można obejrzeć. Jest 5 zasad, które powinien przestrzegać każdy turysta. O to one:
- Nie można fotografować żołnierzy, ich fragmentów wyposażenia oraz placów budowy.
- Nie można fotografować miejsc, w których są pokazani przywódcy w taki sposób, że ich cały wizerunek nie mieści się w kadrze zdjęcia. Dotyczy to także pomników, czyli nie można mieć zdjęcia, na którym jest tylko np. stopa ukochanego wodza Kim Dzong Una.
- Zakupione gazety koreańskie nie podlegają wyrzucaniu. Oznacza to, że jeśli przeczytałeś gazetę bo znasz koreański, grzecznie odkładasz ją np. w lobby hotelu. W przeciwnym razie wyrzucenie jej do kosza grozi karami. Jeśli zabierasz gazetę ze sobą, zdjęcia przywódców nie mogą zostać zniszczone – nie można zrobić na nich zagięć. Możesz je spakować w całości, bądź spakować w szary papier.
- Nie opuszczaj sam hotelu. Jeśli chcesz pobiegać zrób to dookoła parkingu, lecz pod żadnym pozorem nie wychodź sam poza teren hotelu. Mieszkańcy Pyonyangu są na tyle życzliwi, że z miejsca dzwonią na policję. Szwędający się delikwent jest zabierany na komisariat i tam ma dość duże problemy. Jeśli jesteś typem Szwędacza porozmawiaj ze swoim Przewodnikiem, a na pewno za odpowiednią opłatą wyjdzie z Tobą na spacer.
- Nie korzystaj z urządzeń nawigacyjnych i z modułów Wifi – włączenie i wykrycie aktywnego modułu wifi kosztuje 1250 USD. Jakoś nie chciałem się przekonać i mój telefon poprzez całą podróż pozostawał w trybie samolotowym. Istnieje koreańska linia komórkowa, ale jest ona dostępna tylko dla mieszkańców.
Po 40 minutowej podróży z nowego terminalu lotniska w Sunanie, oddanego do użytku w czerwcu 2015 dojechaliśmy do naszego hotelu. Nocleg, jak przystało na bardzo „oficjalnych” gości, mieliśmy w Yanggakdo International Hotel. Taki czterdziestu paro piętrowy hotel z basenem (2 euro bez ograniczenia czasu), kręglami i salami masażu, w którym pokoje wielkością i standardem dorównują tym z hotelów Sheraton czy International Continental. Hotel jest pełen turystów, w tym wszystkich gości zagranicznych.
W pierwszym dniu pobytu w Korei widzieliśmy mało, tyle co z za szyb naszego autokaru. Moim zdaniem sam Pyongyang to miejsce czyste, z dużą ilością zieleni, wysokimi, mieszkalnymi blokami, starymi i nowymi, które tak jak na nowo wybudowanej ulicy naukowców, ufundowanej przez Kim Dzong Una, zamieszkują pracownicy naukowi, nauczyciele. W nowych wysokich budynkach niskie piętra są biurami i lokalami użytkowymi. Te górne zamieszkują ich pracownicy.
Jadąc ulicami Pyongyangu naszym oczom ukazują się jego perełki architektoniczne, między innymi największy łuk triumfalny, stadion, czy też pomnik założycieli. Poza tym jest sporo placów budowy, na których wznoszą się wysokie, budujące się budynki. Nad miastem góruje piramidalna bryła – mi przypominała rakietę, nieukończonego hotelu Rayongyang. Niestety nie można go zwiedzać. Ludzie podróżują autobusami, trolejbusami, dzieci wracają ze szkoły w mundurkach jedząc lody i śmiejąc się. W sklepach są ludzie, kupują owoce i inne produkty. Moim oczom ukazała się, jak gdyby pocztówka z lat siedemdziesiątych lub osiemdziesiątych, pokazująca naszą kochaną stolicę lub moje rodzinne miasto Łódź, jako miejsce panującego szczęścia i dobrobytu. Ale czy tak jest naprawdę to czas pokaże. Jutro zaczynamy zwiedzanie, a wtedy może zobaczymy jak to wszystko wygląda w rzeczywistości.
Zanim opiszę sam Pyongyang muszę pokrótce opisać historię samej Korei Północnej. Jest ona położona na północnej stronie półwyspu koreańskiego. Jej terytorium zajmuje około 120 500 km kwadratowych. Z jednej strony – zachodniej, otoczona jest przez Morze Żółte, ze wschodniej przez Morze Japońskie. Północna jej część graniczy z Chinami oraz Rosją. Południowa strona KRLD graniczy z Koreą Południową. Granica przebiega wzdłuż 38 równoleżnika. Strefę buforową stanowi Koreańska Strefa Zdemilitaryzowana, zwana DMZ. Historia Korei Północnej sięga około 5000 tysięcy lat wstecz, gdy jako połączona wspólnie z częścią południową nosiły nazwę Korei. Historia Korei jest bardzo krwawa. Było to miejsce licznych najazdów wojsk chińskich i japońskich. Do 1905 roku istniało na półwyspie koreańskim Cesarstwo Koreańskie. Po wojnie rosyjsko-japońskiej Koreą zaanektowała Japonia. Po kapitulacji Wielkiego Cesarstwa Japońskiego, tern półwyspu został podzielony pomiędzy Związek Radziecki i Stany Zjednoczone. Wówczas została utworzona wyżej wymieniona granica, po której północnej stronie władze przejął Tymczasowy Komitet Ludowy Korei Północnej pod wodzą Kim Ir Sena (Kim Il Sunga), na południu władzę objął proamerykański Li Syng Mana, który został powołany przez Zgromadzenie Narodowe na prezydenta Korei Południowej. Wycofanie się wojsk amerykańskich w 1949 roku i coraz głębsza destabilizacja wewnętrzna Korei Południowej, doprowadziła do zbrojnej napaści Korei Północnej na Korę Południową. Kim Il Sung dostał poparcie od Józefa Stalina oraz Mao Zeodonga, który potwierdził gotowość do udziału w zbrojnej ofensywie na południową stronę półwyspu koreańskiego. Wojska koreańskie przekroczyły granicę Korei południowej 25 czerwca 1950 roku. 27 czerwca do wojny przystąpiły siły amerykańskie. Wojna była krwawa i trwała trzy lata. Zakończyła się 27 lipca 1953 roku. Po wojnie swoją pozycję jako lidera umocnił Kim Ir Sen. W latach 60-tych została przyjęta ideologia Dżucze, czyli kult własnego ciała i samowystarczalności. Dlatego Korea Północna miała sama się bronić od najeźdźców oraz nie potrzebowała pomocy z zewnątrz. W latach 70-tych nastąpiła też rozbudowa stolicy KRLD, którą jest Pyongyang. Większość z oglądanych przez nas podczas objazdu miasta budowli, jest wykonana w myśl marksistowskich idei. Są to wysokie, monumentalne budowle mające przyćmić inne na świecie. Większość budowli, które pokrywają Pyongyang to wysokie bloki mieszkalne. Każde mieszkanie składa się z pokoju, sypialni i kuchni. Ludzie otrzymują je za symboliczną wpłatę, która jest oddawana jeśli klucze do mieszkania zostały zdane. Mieszkań się nie mebluje. Są one w pełni umeblowane. Nasze zwiedzanie zaczęliśmy wcześniej rano na przepięknym placu fontann, z którego to roztacza się widok na bibliotekę międzynarodową. Na placu jest umiejscowiona rzeźba przedstawiająca tańczące osoby. Zwana jest jako „płatek śniegu”. Po spędzeniu paru chwil i zakupie kwiatów – w KRLD jest to symbol składany jako wyrazy szacunku dla Założycieli, udaliśmy się na plac, na którym są umiejscowione ogromne, odlane z brązu postacie Kim Ir Sena (Kim Il Sunga) oraz jego syna Kim Jong Ila. Przed wejściem na plac, otrzymaliśmy stosowne instrukcje od naszych przewodników o sposobie zachowania. Chętni mogli zakupić kwiaty. Osoby z kwiatami idą na przedzie, za nimi pozostała część grupy. Osoby noszące kapelusz lub okulary powinni je zdjąć. Idąc z poważnymi minami i jeszcze bardziej poważnym nastroju, słuchając pieśni wychwalających Założycieli, dotarliśmy na plac. Przez całą drogę od autokaru do placu, w parku ukryte są głośniki. W tle słychać marszowe pieśni wychwalające Prezydenta i Generała. Mieliśmy ogromne szczęście ponieważ tego dnia odbywały się uroczystości państwowe, przez co na placu było mnóstwo dorosłych i dzieci składających kwiaty przed pomnikiem ukochanych Przywódców. Po dotarciu na miejsce ustawieniu się w linii, złożyliśmy przyniesione kwiaty i oddaliśmy niski pokłon. Przyszedł czas na wykonanie zdjęć, ale tak jak wspominałem wcześniej, zdjęcia musiały ukazywać całe sylwetki Wodzów. Na zdjęciach: pokłony przed Prezydentem i Przewodniczącym, oraz… pilnowanie torebek złożonych przez starszą młodzież…, tym koleżankom, które w tym czasie poszły grupowo się ukłonić.
Następnie udaliśmy się na plac Kim Il Sunga. Pięknie położony nad rzeką Taedong- gang plac z widokiem na Bibliotekę Międzynarodową. I tu ciekawostka, czy ktoś z Was zastanawiał się nad tym, dlaczego podczas defilad wszyscy idą równym krokiem? Odpowiedź tkwi w namalowanych znakach na płytach placu, które umiejscowione są w odpowiedniej odległości, wymuszając na idących krok defiladowy. Wokół wiele potężnych murali politycznych.
Odwiedzenie metra było kolejnym punktem naszej wycieczki. Zostało ono wybudowane w latach 1973 do 1985 roku. Wzorowane jest na metrze moskiewskim z bardzo ładnymi zdobieniami stacji. Jego łączna długość wynosi 35 km, podzielone jest pomiędzy dwie linie o łącznej liczbie 18 stacji. Każda ze stacji metra jest bogato zdobiona w obrazy przedstawiające władców, oraz sceny odtworzone w obrazach lub płaskorzeźbach, przedstawiające ludzi pracujących w czynie społecznym. Nam udało się odwiedzić sześć stacji. Pierwszą, drugą i ostatnią pozwolono nam obejść osobiście, trzy środkowe przejechaliśmy oglądając je za szyb wagonów.
Po wyjściu ze stacji mogliśmy podziwiać łuk triumfalny. No właśnie łuk triumfalny! Przecież, takie miasto jak Pyongyang, nie może być pozbawione elementów wychwalających triumf wygranej ludu KRLD. Co ważne dla osób jadących do Korei Północnej, łuk tutejszy jest wyższy od tego w Paryżu o 11 metrów. Pytanie dotyczące wysokości na pewno zostanie zadane, więc podaję gotową odpowiedź. Ja znalazłem informację o 4 metrach, ale zostałem skutecznie wyprowadzony z błędu przez naszego przewodnika. Ważnym punktem podczas zwiedzania Pyongayngu jest wieża ideologii Dżucze. Wieża ma 150 metrów wysokości (foto Wieża Dżucze).. Z szczytu rozciąga się przepiękna panorama całego miasta, ze wszystkimi charakterystycznymi punktami. Dla tych co nie zechcą wchodzić schodami jest winda, ale tylko na sześciu osób. Północni Koreańczycy dla uczczenia tej idei, liczą czas w dwojaki sposób- od roku 1911 liczą lata po swojemu- teraz mają rok 105-y (oprócz normalnego dla nas 2016-go).
Po zwiedzeniu wieży został nam podany obiad, podczas którego mogliśmy spróbować zupy „hot pot”. Jak głosi legenda, żołnierz siedzący w okopach nie miał w czym ugotować posiłku. Na głowie jednakże miał hełm, do którego po zdjęciu z głowy włożył mięso i następnie warzywa, przez co ugotował smaczną zupę. W restauracji, w której podają zupę „hot pot” to ty sam jesteś kucharzem. Posileni, zwiedziliśmy pomnik ufundowany w 50 rocznicę utworzenia partii pracy (foto). Spod pomnika przeszliśmy do muzeum sztuki, w którym to przedstawione były dzieła sztuki północno koreańskiej. Obrazy przedstawiały przede wszystkim krajobrazy, dzikie zwierzęta, warzywa i produkty spożywcze oraz ludzi podczas czynności codziennych. Mnie urzekł obraz pani na basenie w czepku na głowie, siedzącej w żółtym pontonie. Obraz ten wykonany był farbami olejnymi. Nie zabrakło również zdjęć naczelnego wodza ludu północno koreańskiego, przedstawionego w zajęciach typowo codziennych, takich jak odwiedzanie szkół, zakładów pracy, wytwórni alkoholu i instruowanie ich dyrektorów co i jak powinno wyglądać. Prowadża nas do wielu sklepików ale w większości z treściami politycznymi i turystycznymi. Mnie zaciekawiły znaczki pocztowe z wszechobecnymi „jedynie słusznymi” postaciami…
Przedostatnim punktem naszego objazdu po Pyongyangu było muzeum wojny koreańskiej. Muzeum jest bardzo rozległe. Podzielone jest na dwa tereny: odkryty i budynek muzeum. Na terenie odkrytym, dumna Pani przewodnik z muzeum pokazuje nam zdobyte pojazdy wroga, w większości armii amerykańskiej. Niestety, pomimo wystawienia ekspozycji sprzętu użytego przez wojska Korei Północnej, nie zostają nam one udostępnione. Kolejnym przystankiem jest USS „Pueblo”, jedyny amerykański przetrzymywany w niewoli statek wojskowy. Po zapoznaniu się z ekspozycją dostępną na otwartym terenie, przechodzimy do budynku muzeum, w którego salach oglądamy film propagandowy, o tym jak to Ameryka rozpoczęła wojnę z Koreą Północną. Kolejne sale ukazywały sposób życia żołnierzy. Byliśmy w lesie, zimą w okopach, a także w tunelach wydrążonych w górze o nazwie „Hill 1211”. Podążając kolejnymi salam zawędrowaliśmy na ostatnie piętro muzeum, na którym znajduje się panorama działań wojennych. Panorama jest większa od tej Racławickiej we Wrocławiu, i przedstawia bitwę podczas Wojny Koreańskiej. Sama projekcja wzbogacona jest o efekty dźwiękowe i wizualne. Na końcu znowu sklepik, gdzie wyróżniały się plakaty o tematyce antyamerykańskiej (foto).
Ostatnim punktem naszej wizyty była biblioteka narodowa. Jak dowiedzieliśmy się od naszego przewodnika, biblioteka to serce kulturalno- naukowe miasta. Mieszkańcy w wolnych chwilach mogą tu przychodzić, i czytać wybrane ze spisu dzieła. Około 80% wolumenów stanowią dzieła naukowe. Pozostałe to książki beletrystyczne. Nie zabrakło również wydawnictw muzycznych. Budynek biblioteki pomieści przeszło 6000 osób. Przechodząc poszczególne sale spotkałem może dwadzieścia. W jednej z sal stały laptopy, telewizory oraz magnetofony, na których można było posłuchać zbiorów audio. Książki wyszukuje się na komputerach w odpowiednich wyszukiwarkach. Żeby nie było, komputery wyposażone są w system operacyjny Windows 98 lub Windows 2000. Ciężko mi je odróżnić, bo troszkę lat temu je używałem. Wśród książek, które zostały nam pokazane, znalazły się takie dzieła jak „Harry Potter i Kamień Filozoficzny”, „Przeminęło z wiatrem”, czy też wolumen techniczny „Jak hodować kury”. Wszystko to w języku angielskim. Lecz zwykły czytelnik nie ma się co martwić brakiem znajomości języka zachodu. W bibliotece pracują tłumacze. Zostawiając wypożyczoną książkę, po 10 dniach otrzymujemy ja przetłumaczoną na język koreański. Trzeci dzień zaczynamy od przygotowania się do wizyty w Pałacu Słońca, zwanego Kumsunsang. Pałac został ufundowany przez rodaków swojemu naczelnemu prezydentowi. Miejsce służyło mu do pracy. Obecnie jest to mauzoleum, w którym na widok publiczny wystawione są zabalsamowane zwłoki prezydenta Kim Il Sena oraz jego syna Kim Jong Ila. Dla Koreańczyków z KRLD jest to „miejsce święte”. Panuje tu odpowiednia etykieta, której należy bezwzględnie przestrzegać. Przyjeżdżając do mauzoleum przechodzimy do poczekalni, w której poczekamy wraz z innymi grupami na swoją kolej do wejścia. Wchodzimy ustawieni czwórkami. Po dotarciu do głównej Sali, witają nas dwie uśmiechnięte ogromne figury naczelnych wodzów. Musimy więc oddać pokłon. Co ważne do zapamiętania. Musimy być należycie ubrani. Nie w jakąś koszulkę klapki czy też sandały. Nie przejdzie także ubiór na turystę z Sopotu, czyli kąpielówki i klapki. Panowie, zakładacie garnitur lub marynarkę, panie, sukienkę lub spódnice i żakiet. Nie zabieramy telefonów, okularów, długopisów, żadnych monet, metalowych przedmiotów, portfeli i urządzeń GPS. Możemy zabrać tylko aparat fotograficzny. Maszerując czwórkami trzymamy „ruki pa szwam”, czyli ręce wzdłuż tułowia. Pokłon oddajemy starannie. Ja liczyłem do 5 i wyprost. Po gorącym przywitaniu przez naszych „duuużych” gospodarzy, wjeżdżamy windami na ostatnią kondygnację, gdzie udajemy sie do miejsca spoczynku prezydenta Kim Il Sunga. Oczywiście stajemy na wprost, oddajemy pokłon i zaczynamy okrążać zabalsamowanego przywódcę. Idziemy w lewo gdzie znów oddajemy pokłon, następnie dookoła na prawicę wodza, i tam oddajemy trzeci, ostatni pokłon. Następnie wychodzimy z sali. Po wyjściu możemy obejrzeć liczne medale i odznaczenia, przyznane za osiągi oraz tytuły naukowe. Analogicznie postępujemy w niższej Sali, gdzie wystawione są zwłoki Przewodniczącego Kim Jong Ila. Wychodząc z Sali, widzimy także odznaczenia i tytuły naukowe. Niestety, nie znalazłem wśród nich, żadnych odznaczeń od państw nie związanych z ustrojem socjalistycznym. Są natomiast polskie odznaczenia. Jedno z nich podpisał towarzysz Zawadzki, drugie to zaszczytne wyróżnienie od Śląskiej Akademii Rolniczej. Możemy tutaj zobaczyć mapę odbytach podróży kolejowych i lotniczych. W swoim życiu obaj Przywódcy dużo podróżowali. Prezydent Kim Il Sung odwiedził także Polskę. W salach po których przechodzimy, możemy obejrzeć wagony kolejowe, typu salonka, w których podróżowali po kraju i świecie. Wagon Generała Kim Jong Ila wystawiony jest wraz z biurkiem, przy którym zmarł. Pozostało ono nienaruszone od czasu jego śmierci. Oficjalnie śmierć nastąpiła podczas podroży koleją w 2011 roku, w wieku 63 lat na zawal serca. Prezydent Kim Il Sung zmarł w biurze w 1994 roku w wieku 83 lat. Mogliśmy również podziwiać pojazdy jakimi poruszali się Wodzowie. Niestety nie znajdziemy tutaj koreańskiej motoryzacji. Oba samochody to mercedesy. Wśród pojazdów znajduje się także jacht motorowy jakim podróżował Kim Jong Il. Jednostka została zbudowana na bazie korwety rakietowej. Po wyjściu i odebraniu kamer i innych rzeczy, mogliśmy wykonać pamiątkowe zdjęcia w ogrodzie, ale tylko z budynkiem mauzoleum. Niestety nie mogliśmy wykonać zdjęć nawet reszty ogrodu. Drugą część dnia zajęła nam podróż do Kaesun. Miasta leżącego przy granicy z Koreą Południową. Jest to miasto przy strefie zdemilitaryzowanej. Można tam dojechać autostradą o pieszczotliwie nazwie Bouncing motorway. Przed odjazdem odwiedziliśmy trzypiętrowy supermarket. Oferowane w nim produkty były dostępne dla wszystkich. Oprócz artykułów spożywczych, piwa, alkoholu, można było także kupić napoje gazowane, w tym napoje z grupy Coca-Cola jak Fanta i Sprite. Alkohol w KRLD produkuje się z żołędzi lub igieł sosnowych. Ten z żołędzi to narodowy produkt o nazwie Suzo. Ma od 22% do 30% alkoholu. Wyjeżdżając z Pyongyangu dojeżdżamy do Bramy Pojednania (foto). Została zbudowana z okazji pojednania się ludu północnokoreańskiego z ludźmi z południa (znane spotkanie przywódców w roku 2000). Jak wiemy, pojednanie w chwili obecnej już nie istnieje. Obie Koree są w fazie wojny. Zawieszenie broni zostało zerwane przez Koreę Północną. Po trzech godzinach jazdy i niezłym „masażu” całego ciała, dojechaliśmy do celu. Tutaj jeszcze wtręt odnośnie autostrady. Jest to szeroka droga, która łączy Pyongyang z Kaesun. Nie ma praktycznie ruchu ulicznego. Po jezdni chodzą ludzie i jeżdżą rowery. W KRLD własność prywatna zupełnie nie istnieje. Poza ciężarówkami, samochodami wojskowymi i autobusami, po drodze tej nic nie jeździ. Samochody osobowe spotyka się głównie w stolicy. Przede wszystkim taksówki, jednakże wieczorem na ulicach pojawiają się luksusowe SUV-y i limuzyny. Poza stolicą, cały transport odbywa się na rowerach lub plecach mieszkańców. Droga ta ma znaczenie militarne. W razie ataku ma pozwolić na przemieszczenie się w jednym kierunku dużych ilości sprzętu wojskowego. Po drodze mieliśmy jedyną okazję zobaczyć prawdziwe życie mieszkańców poza miastami, nie upiększane przez wybiórcze pokazywanie i opisywanie przez „opiekunów”. Zastanowił mnie obrazek rolnika z zaprzęgiem krowim do dwukółki.
Noc spędzamy w hotelu, którego stanu nie powstydziłby się sam towarzysz Gierek. Wysoki na cztery piętra, prostokątny budynek z dużą ilością lastryka. Ciekawostką był dostęp do ciepłej wody, która była włączona dwa razy dziennie pomiędzy 6 i 7 rano, oraz analogicznie pomiędzy 18 a 19 wieczorem. Kaesun oprócz strefy DMZ posiada skansen oraz najstarszy uniwersytet, wybudowany za czasów dynastii Koryo. W muzeum, pokazane jest życie mieszkańców z okresu panowania czterech dynastii. Mieliśmy również szansę spojrzeć na starą dzielnice Kaesun z niską koreańską zabudową. Niestety nie pozwolono nam pochodzić wąskimi uliczkami.
DMZ oznacza strefę zdemilitaryzowaną. Jest to pas szerokości cztery kilometry, po dwa dla każdej ze stron. W strefie znajdują się dwie wioski zamieszkane przez około 200 osób. Po stronie północnokoreańskiej znajduje się budynek, w którym doszło w roku 1953 roku, do podpisania aktu zawieszenia broni. Pośrodku strefy DMZ znajdują się baraki wojskowe, w których prowadzono negocjacje. Linia graniczna przebiega równo przez środek stołu negocjacyjnego. Tutaj jest jedyną okazja, żeby przejść ze strony północnej na stronę południową nie ponosząc żadnych konsekwencji.
Konsekwencje mogą być przykre w skutkach, bo na śmiałków oprócz bardzo dużej liczby uzbrojonych żołnierzy, czeka także ciężka artyleria, czyli „działko” i wyrzutnie rakiet. W tym miejscu pozwolę sobie wtrącić anegdotę o „działku” w celu wyjaśnienia tego pojęcia. Na trasie spotkaliśmy kolegę podróżnika Marka z Wiednia, którego w tym miejscu serdecznie pozdrawiam. W naszych rozmowach na temat Korei, zostało wspomniane zdarzenie jakie miało miejsce kilka miesięcy temu. Obecnie panujący Marszałek Kim Jong Un, skazał na śmierć poprzez rozstrzelanie z artylerii swojego wuja. Powodem oficjalnym były różnice światopoglądowe. Nieoficjalnie mówi się jednak, że wujek dopuścił się zbrodniczego czynu, mianowicie zaśnięcia podczas przemówienia Przywódcy. W naszej grupie krążył żart o tym, że jak nie będziesz posłuszny regułom stawianym przez przewodników, to przed wyjazdem szykuj się na „działko”. Popołudniem weszliśmy na wzgórze w miejscowości Kaesun, gdzie oddaliśmy stosowny pokłon przed dwoma odlanymi z brązu postaciami tutejszych „bóstw”. Pomniki są tej samej wielkości co te w stolicy.
Wybierając się do KRLD w tym okresie, chcieliśmy zobaczyć święto rocznicy utworzenia najważniejszej i jedynej partii – Partii Pracy. Obchody przypadają 10 października. W tym dniu obejrzelismy pokazy taneczne na placu Kim Il Sunga. Młodzi Koreańczycy tańczyli w parach w dziesięciu dużych kołach. Uczestników byli około tysiąca sześciuset. Kobiety ubrane były w kolorowe narodowe stroje. Mężczyźni zaś w białe koszule i nieodzowny czerwony krawat. Występy rozpoczęły się około godziny siedemnastej i trwały do zmroku. W uroczystościach mógł brać udział każdy. Chętni spośród zagranicznych gości, mogli przyłączyć się również do tańca w rytm patriotycznych pieśni.
Kolejny dzień rozpoczynamy od wizyty w tutejszej Akademii Sztuk Pięknych. Możemy podziwiać dzieła wybitnych, znanych artystów, ale tylko w swoim kraju. Poznaliśmy rzeźbiarza, spod którego dłuta wyszły twarze władców na figurach z brązu. Byliśmy także świadkiem powstawania malowidła w technice akwareli, przedstawiającego tygrysa. Prace zostały namalowane przez artystę malująco tylko tygrysy. Tygrys to koreański symbol szczęścia i siły. Z akademii przenosimy się do Koreańskiego Studia Filmowego. Na jego terenie znajdują repliki ulic i wiosek. Zbudowano imitację fragmentów miasteczek: północnokoreańskich, chińskich i japońskich z początku lat 20-tych XX wieku, a także europejską z tamtego okresu. Najwięcej filmów kręci się tutaj o tematyce wojennej, dotyczącej przede wszystkim konfliktu amerykańsko-koreańskiego. Produkcje filmowe są bardzo ważne dla reżimu północnokoreańskiego. Większość programu w telewizji wypełniają filmy propagandowe oraz produkcje wojenne. Te drugie wychwalają zwycięstwo Korei Północnej w wojnie ze Stanami Zjednoczonymi. Dostępny jest także kanał informacyjny oraz z piosenkami karaoke. Odwiedziliśmy również kompleks naukowo-techniczny Sci-Tech. Na pięciu piętrach mamy najnowocześniejszą bibliotekę naukową z trzema tysiącami stanowisk, z komputerami z dostępem do Intranetu, północnokoreańskiego odpowiednika Internetu. Do niedawna było dostępnych siedemnascie stron intranetowych. Do biblioteki ma dostęp każdy mieszkaniec. Dorośli przychodzą nie tylko się uczyć, ale również obejrzeć programy naukowe. Dzieci przychodzą głównie oglądać bajki. Poza biblioteką na niższych piętrach, pokazane są makiety ze zdobyczami technologicznymi Korei Północnej, jak wydobycie węgla, korzystanie ze źródeł energii odnawialnej, czy też łączność telefonii komórkowej. Najciekawsze jest jednak piętro dla dzieci, gdzie pokazany jest wygląd oceanu, z bogactwem rafy niespotykanym nawet w Egipcie, makietą lasu o różnych porach roku. Dzieci mogą pobawić się, zdalnie sterowanymi pojazdami, w tym przypadku wyrzutniami rakiet, potrenować loty w symulatorze lotu. Mnie zaciekawił jednak siedmioletni chłopiec, który grał na symulatorze strzelca rakietowego na okręcie. Miał za zadanie zatopić jak największą liczbę okrętów Stanów Zjednoczonych, i szło mu to całkiem sprawnie. Przed wyjazdem do Korei Północnej przez światowe media, przetoczyła się fala informacji na temat udanego wystrzelenia kolejnej rakiety dalekiego zasięgu…, i możliwych skutków. Będąc w tym kompleksie naukowym, nie pozwolono nam zapomnieć o fakcie posiadania przez Koreańczyków rakiet balistycznych. W środku budynku przez całą jego pięciokondygnacyjną wysokość, znajduje się model właśnie takiej rakiety. Czyżby właśnie po to zbudowano ten budynek???
W drodze do miasta Nampo możemy obejrzeć zakłady metalowe Cholimma. Są to najważniejsze zakłady przemysłu ciężkiego KRLD. Fabryka została odbudowana w 1956 roku, a miesiąc po rozpoczęciu produkcji podobno podwoiła ilość produkowanej stali o 183%. Pozwolono nam obejrzeć tylko jedną halę, gdzie stały dwa czynne piece hutnicze. Dla mnie oraz dla Pawła, były to „techniczne antyki” do wytwarzania stali. Może tylko z tego powodu nam to pokazano… Inne hale były objęte tajemnicą. Zakłady zatrudniają osim tysięcy osób. Pracownicy mieszkają na terenie kompleksu. W krajach socjalistycznych wyznacznikiem dobrobytu i rozwoju była ilość produkowanej stali. Nie inaczej jest w przypadku Korei, gdzie możemy dowiedzieć się że ilość ta systematycznie wzrasta. Nocleg przypadł nam w kompleksie wypoczynkowym w pobliżu miasta Nampo. Jest to wojskowy ośrodek dla elit rządzących. Kompleks willi wyposażony w łazienki z dostępem do ujęć źródeł geotermalnych. Tutaj, (całe szczęście dla nas) gorąca woda była dostępna przez całą dobę. Atrakcją wieczoru w Nampo było pieczenie małży na grillu. Grillem okazał się okrągły kamień z poukładanymi, do dołu muszlami. „Mości grillowy” polewał muszle płonącą benzyną i w ten sposób je piekł. Jak to zobaczyłem to stwierdziłem, że może trochę ryzykuję zdrowiem… ale postanowiłem spróbować. Sposób ułożenia muszli, otwarciem do dołu sprawił jednak, że benzyna się wypaliła, a w środku nie było niczego czuć. Ważne tylko, aby muszle otwierać inną muszla, a małże wyjadać zebranym że sobą widelcem.
Pierwszym miejscem odwiedzanym następnego ranka jest tama pomiędzy rzeką Tanadong a Morzem Żółtym. Tama została wybudowana w przeciągu pięciu lat a jej długość wynosi 8,8 km. Budowa prowadzona była w latach 1981 do 1986. Przeznaczeniem tej budowli jest poprawienie systemu nawadniania zachodniej części Korei Północnej. Lepsze nawadnianie przyniosło skutki we wzroście produkcji ryżu. Dodatkowo tama kontroluje ruch statków z terenu KRLD. Niecałe 20 minut od tego miejsca znajduje się największą rozlewnia wody mineralnej – kolejny „nieodzowny punkt” naszej wyprawy.. Fabryka tak produkuje dziennie 17.000 butelek kapslowanej wody mineralnej. Produkt jest dystrybuowany jedynie na rynku wewnętrznym. Po zapoznaniu się z „nowoczesną” technologią produkcji mogliśmy spróbować świeżo nasączonej dwutlenkiem węgla wody. Każdemu z uczestników została wręczona pamiątkowa naklejka z butelki. W drodze powrotnej do Pyongyangu odwiedziliśmy groby cesarskie dynastii Gogureyo. Groby zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO w 2004 roku. Znajdują się około 50 minut jazdy od Pyongyangu w pobliżu Nampo.
Po powrocie do stolicy mogliśmy odbyć nocny, piętnastominutowy minutowy spacer ulicą naukowców. Spacer, oczywiście był pod ścisłym okiem naszych przewodników. Nie można było się oddalić od grupy. Dla chętnych, którzy chcieliby tu zostać. Jest to nie możliwe, bo Twój paszport po kilku pierwszych minutach wyprawy, ląduje u Twojego przewodnika, i otrzymasz go dopiero w dniu wyjazdu, w autobusie jadącym na lotnisko. Korea Północna to przede wszystkim państwo rolnicze. Poza paroma ośrodkami miejskimi jak Pyongyang, Kaesung czy też Sariwong, to przede wszystkim małe wsie. Domy na wsi w większości są niewielkie, murowane, głównie parterowe z dostępem do elektryczności (foto). Spotkasz także wsie, wyglądające jak grupka małych betonowych bloków. Korea posiada elektrownię jądrową oraz konwencjonalne opalane węglem. Ta wdziana w Pyongyangu emitowała tyle zanieczyszczeń, że czasami nad miastem unosiła się mgła. Nasza przewodniczka zachwalała jednak powietrze w Korei, mówiąc, że przyjeżdżający tu turyści mogą swobodnie nawdychać się tlenu.
Każdy wolny skrawek ziemi przy wsiach jest uprawiany. Uprawia się głównie ryż i ziemniaki. Pola ryżowe zajmują zachodnią i południową cześć kraju. Na północy i wschodzie przeważa uprawa ziemniaków. Podczas jazdy na południe widziałem też uprawy bawełny. Ryż i ziemniaki sadzone są na zmianę z warzywami. Można bez obaw o minięcie się z prawdą powiedzieć, że Północni Koreańczycy stosują monokulturę uprawy ryżu. Na dodatek mają problem z rękami do pracy, lub praca jest wykonywana bez użycia maszyn na większą skalę. Sami widzimy wyłącznie pracę ręczną. Opiekunowie informują nas, że dwa razy w roku, w maju/czerwcu i październiku są wysyłani do pracy w polu studenci i robotnicy z fabryk.
Dieta Koreańczyków jest prosta. Podstawą jest ryż podawany na rożne sposoby, makaron oraz mięso: kaczki, kurczaki, ryby lub wieprzowina. Całość uzupełniają warzywa. Jedzona jest głównie kapusta, podawana na rożne sposoby, czerwona fasola (dżem), ogórki i jabłka. Jedną z tradycyjnych potraw koreańskich jest zupa ze słodkiego mięsa. Jest to wywar mięsny gotowany na psim mięsie (foto). Odświętnym sposobem podawania posiłków w Korei, jest ich serwowanie w wielu małych miseczkach. Naszym najbardziej luksusowym posiłkiem był taki składający się z trzynastu… miseczek z różnościami (drugie zdjęcie).
Korea Północna jest państwem odciętym od reszty świata. Jak to stało się możliwe w XXI wieku? Wpływa na to położenie geograficzne samej KRLD. Z jednej strony mamy zablokowanie przepływu informacji do ludności. Kontakty międzypaństwowe istnieją głównie z Rosję i Chinami, z drugiej strony faktem jest anty koreańska koalicja, stworzona przez rządy: Korei Południowej, Japonii i Stanów Zjednoczonych. Umiejscowienie Korei oraz jej perturbacje wojenne, doprowadziły do chęci posiadania silnego lidera, który zapewni elitom poczucie bezpieczeństwa. Przejęcie i umocnienie się władzy Kim Il Sunga, rozwój militarny wojska, przyjęcie idei Dżucze, to główne powody izolacji społecznej Korei Północnej. Już starożytni Rzymianie stwierdzili, że aby utrzymać lud w garści trzeba mu zapewnić „chleb i igrzyska”. Podobnie jest z rządami północnokoreańskimi. Zapewnienie dostępu do żywności, po latach panującego głodu, zapewniony dostęp do rozrywki intelektualnej w postaci rozgrywanych własnych igrzysk sportowych, międzynarodowy festiwal filmowy, sztuki teatralne, aquapark, park rozrywki oraz reżimowa telewizja, dostarczają wszystkiego co niezbędne mieszkańcom KRLD. Zablokowanie wiary i religii, czczenie tylko wodza oraz znalezienie wspólnego wroga, patrz: USA i kultury zachodu, to główne punkty potrzebne do spełnienia, aby społeczeństwo czciło jednostkę. Trzeba wyrobić w człowieku poczucie możliwej straty a wówczas rzuci sie w ogień… Pamiętaj, Ci ludzie w to wierzą i są w stanie oddać za to życie. Z ich strony to my jesteśmy inni, i nasz sposób życia jest dla nich niezrozumiały. Myślę, że nie ma większego sensu komentowanie tego co zobaczyliśmy podczas północnokoreańskiej podróży. Za to będąc trochę starszym wiekiem, bardzo łatwo wyobrazić sobie jak mogłaby wyglądać nasza ojczyzna, gdyby nie przewroty gospodarczo-polityczne i wybory dokonane w 1989 roku.
Już po powrocie do normalności, czytaj do możliwości skorzystania, np z Internetu i telefonów, postanowiliśmy trochę poczytać na temat państwa, które dopiero co zwiedziliśmy. Oczywiście, poza aktualnymi niusami, na temat kolejnych prób z rakietami mogącymi przenieść… broń jądrową, jakież było nasze zdumienie, gdy przeczytaliśmy relacje, jak to Korea Północna została mistrzem świata w piłce nożnej podczas Mistrzostw Świata w 2014 roku. Podobno wygrała z Brazylią w finale 8 :1 (!!!). Byliśmy zdumieni, gdyż Korea Północna… w ogóle nie zakwalifikowała się do rozgrywek.
Na dodatek, nie odważę się zgadywać, ile w tych wiadomościach jest prawdy…
Zainteresowanych kieruję do linków z Koreańskiej Telewizji.
Korea Północna, informacje praktyczne (na październik 2016).
Tekst (i zdjęcie): Paweł Krzyk
Informacje ogólne: Korea Północna posiada ustrój polityczny Dzucze, a de jure jest republiką socjalistyczną. Oba państwa koreańskie ogłosiły niepodległość w 1948 roku. Liczba ludności około 25 milionów, przy powierzchni około 1/3 Polski. Kraj w większości górzysty. Różnica czasowa +6 godzin 30 minut, tzn. gdy u nas jest np. 12.00, to tutaj jest 18,30.
Kiedy jechać? Korea Północna posiada klimat podobny do nam znanego europejskiego, gdzieś na wysokości Turcji. Występują mroźne zimy (wpływ Syberii) i monsuny w lecie, które powodują powodzie. Najlepiej jechać od wiosny do jesieni- w październiku nie jest zbyt gorąco, a są ładne pogodne dni..
Wiza: od Polaków jest wymagana, ale sam nic nie załatwisz. Aby pojechać do Północnej Korei musisz skorzystać z pośrednictwa Biura Podróży. Może to być któreś z polskich biur, lub… zrobisz to taniej sam. Trzeba wtedy napisać do jednego z dwóch biur podróży w Pekinie. istnieją dwa: Koryo Tours oraz Young Pioneer Tours. Ja skorzystałem z tego drugiego (tańsze). Biuro podróży załatwia wizy i organizuje cały pobyt. Ne masz możliwości wyboru trasy zwiedzania. Zwiedzisz tylko to co… Ci pokażą. Jest kilka terminów i tras wycieczek- zajrzyj na ich strony internetowe . Służę adresem: youngpioneertours.com. lub koryogroup.com. Pamiętaj o wyrobieniu sobie wizy chińskiej 2-krotnej.
Język urzędowy: koreański. Z przewodnikami porozumiesz się po angielsku. Z mieszkańcami Korei prawie nie będziesz miał okazji rozmawiać.
Waluta: obowiązuje waluta miejscowa won północnokoreański (KPW), ale turyście nie wolno jej używać. Będziesz płacił wyłącznie w walutach wymienialnych. Najczęściej chiński juan (CNY) lub EUR. Podpowiadam chińską walutę w drobnych nominałach. Zapomnij o bankomatach i podobnych „duperelach”.
Internet i telefony, prąd, wtyczki: Internet jest całkowicie niedostępny. Telefony GSM nie działają a użycie wifi i GPS jest nielegalne, i zagrożone wysokimi karami. Prąd i wtyczki takie jak w Polsce.
Ceny: towary i usługi : generalnie niezbyt wysokie w domu towarowym (jeżeli uda Ci się do niego dostać). Ale gdy przeliczysz waluty wymienialne okażą się … podobne do polskich.
Jak dojechać? Tylko z zorganizowaną wycieczką. Nie wjedziesz samodzielnie. Granicę możesz przekroczyć: jadąc pociągiem z Pekinu lub samolotem też z Pekinu (jest też kilka innych adresów, gdzie łatają samoloty Air Koryo- ale prawie wszystkie z Chin).
Bezpieczeństwo: kraj „bardzo” bezpieczny. Nie zrobisz kroku sam bez opieki miejscowego „opiekuna”. Nie zrobisz raczej zdjęć, na których zrobienie opiekun Ci nie zezwoli. Inaczej skasują Ci zdjęcia w kamerze czy aparacie.
Transport i informacje turystyczne: Wszystko masz zapewnione od wjazdu do wyjazdu. Samodzielnie nie zrobisz… nic.
Hotele: nie musisz się tym martwić. Wszystko masz w pakiecie wycieczki.
Przewodniki: nie szukałem, i tak z nimi do Korei Północnej nie wjedziesz. Zabiorą Ci na granicy, podobnie jak wszelkie materiały drukowane, prasę itd.
Atrakcje turystyczne: zobaczysz tylko to, co będziesz miał w programie wycieczki.
Powrót do relacji z podróży
Przejście do następnej relacji: Chiny