Od Rennes do Tours, relacja z podróży
Od Rennes do Tours, relacja z podróży.
Tekst i foto: Paweł Krzyk i Łukasz Sakowski
Bretania jest regionem położonym na północy Francji, granicząc z Normandią. Jest to region przede wszystkim rolniczy słynący głównie z uprawy pszenicy. Przemierzając drogę do Rennes, stolicy Bretanii widzimy liczne pagórkowate wzgórza, na których zielenią się lub zaczynają złocić pola pszenicy.
Sama Bretania jako część Gali kojarzy mi się z dwoma słynnymi francuskimi postaciami z bajek i komiksów – Asterixem i Obelixem. To właśnie tutaj, gdzieś w tych rejonach znajdowała się niezdobyta przez Rzymian ostatnia wolna wioska, zamieszkiwana przez postacie z komiksów Rene Gościnny’ego. Toczyli oni zaciekłe pojedynki z legionami rzymskimi Juliusza Cezara.
Stołeczne miasto regionu zamieszkuje ponad dwieście tysięcy ludzi. W starożytnej Gali mieścił się tutaj gród Condate. W XVI wieku zostało włączone dekretem do obszarów Francji. Zabudowania miejskie, przypominają te widziane w większości francuskich miast.
Wąskie uliczki pomiędzy kamienicami z okresu renesansu tworzą swoisty klimat tego miejsca. Docierając do ratusza możemy po przeciwnej stronie zobaczyć okazały budynek opery.
Kolejnym ważnym miastem w regionie Brytanii jest Nantes. Docieramy do niego rankiem następnego dnia. Niestety, gdy w naszym kraju panują upały, tutaj dopada nas chłód i deszcz. Nieodzowne stają się ciepłe kurtki i kaptury. Prawie cały czas pada. Na starym mieście próbujemy obejrzeć gotycką Katedrę Piotra i Pawła. W kościele znajduje się renesansowy grobowiec Franciszka II i jego żony Małgorzaty, dookoła którego zostały przepięknie przedstawione rzeźby czterech cnót kardynalskich, którymi powinien posługiwać się każdy prawy człowiek, tj. sprawiedliwość, męstwo, roztropność i umiarkowanie.
Spacerując uliczkami Nantes widzimy, dobrze znaną już nam zabudowę kamieniczek wykonanych z muru pruskiego. W licznych sklepikach możemy kupić, ale także spróbować lokalnych wypieków. Miejsce to jest znane głownie z wypieków herbatników typu petit buerre…
Nieopodal katedry znajduje się zamek książąt Bretanii oraz Plac Royale z okazałymi fontannami. Przemoknięci i zziębnięci wracamy do samochodu aby udać się w dalszą drogę.
Nasza droga prowadzi do Tours. Jest do dla nas miejsce wypadowe do zwiedzania zamków nad Loarą.
Tours to miasto położone w centralnej części rzeki Loary. Jest to przede wszystkim miejsce, do którego ściągają turyści chcący zobaczyć niesamowite budowle, wzniesione wzdłuż rzeki Loary. Samo miasto stanowi ośrodek przemysłowy, głównie włókienniczy. Zabudowa jest podobna do innych francuskich miast. Stare kamieniczki, wąskie uliczki – tak wygląda centrum „starego”, ale też „nowego” miasta.
W centrach francuskich miast praktycznie nie buduje się żadnych nowych budynków. Większość kamienic pochodzi z okresu od renesansu do końca osiemnastego wieku. Bywają także i starsze, z okresu średniowiecza. Ulice są wąskie, nieprzystosowane do ruchu samochodowego. Manewrowanie autem jest nie lada wyzwaniem. Nieraz na czole wystąpiły u mnie „siódme poty”, jak musiałem wjechać na lusterka do bramy, bądź wąskiej, jednokierunkowej uliczki. Bywało też gorzej, gdy jadąc bardzo wąską uliczką musieliśmy wyminąć samochód z naprzeciwka. A ja myślałem, że u nas w Łodzi ulice są wąskie i praktycznie nieprzejezdne. Po pobycie we Francji zmieniam zdanie. Żadne drogi w mieście mi nie straszne.
Znalezienie wolnego miejsca przed hotelem w Tours zajęło mi ponad pół godziny. Jak się później okazało, hotel ma dostępne miejsca parkingowe w pobliskim garażu. Byliśmy przeszczęśliwi, bo miejsce, które mi udało się znaleźć znajdowało się około kilometra od hotelu.
Spacerując po Tours możemy zobaczyć wiele zabytkowych kamienic, które wzdłuż Aleji de Grammont, tworzą swoisty pasaż z wieloma restauracjami, kawiarniami. Wieczorem jest gdzie posiedzieć i zjeść kolację. Mieliśmy okazję przekonać się o tym sami, gdy po całym dniu jazdy samochodem zapragnęliśmy zjeść coś oryginalnego, francuskiego. Okazało się, że gdy dla przeciętnego Polaka godzina osiemnasta to ostatnia pora, lub prawie ostatnia na zjedzenie kolacji, a po dwudziestej drugiej większość z nas już śpi, we Francji jest chyba czasem jedzenia podwieczorku, bądź późnego obiadu. Kolację tutaj jada się około godziny dwudziestej pierwszej. Szukając otwartej restauracji, udało nam się zjeść posiłek w – niestety włoskiej pizzerii. Nie uświadczyliśmy tego dnia specjałów kuchni francuskiej mimo, że szukaliśmy prawie godzinę. Większość restauracji była nieczynna. Posileni „czterema serami” na cienkim cieście poszliśmy spać, bo czekała nas intensywna „turystyczna robota”.
Przejście do następnej relacji: Zamki nad Loarą
Przejście do poprzedniej relacji: Wyspa Świętego Michała
Przejście na początek trasy: Bajeczne niemieckie zamki