Bośnia i Hercegowina (Federacja Bośni i Hercegowiny)
Odwiedziłem Bośnię i Hercegowinę dwukrotnie. Za pierwszym razem nazywała się Jugosławią, a w zasadzie była częścią tego kraju. Obecnie w 2013 r. jest już całkowicie inaczej. Żeby zrozumieć uwarunkowania w tym miejscu Europy, muszę trochę o historii. Formalnie państwo Bośnia i Hercegowina jest federacją trzech terytoriów: Republiki Serbskiej, Federacji Bośni i Hercegowiny, oraz pod kontrolą międzynarodową Dystryktu Brćko. Nie mylić z Republiką Serbii, ze stolicą w Belgradzie. Z kolei Federacja Bośni i Hercegowiny składa się z dwóch terytoriów Bośniackiego i Chorwackiego. Właśnie Herceg Bośnią- nazwano istniejącą w latach 1991–1994 chorwacką republikę na terenie Bośni i Hercegowiny. Dziś formalnie jej terytorium wchodzi w skład Federacji Bośni i Hercegowiny. W praktyce jednak obecne władze na terytorium dawnej Republiki Herceg Bośni, w ograniczonym stopniu podporządkowują się władzom Federacji Bośni i Hercegowiny. Istnieje więc, choć nieformalnie, ale realnie, w Bośni i Hercegowinie jeszcze jedno państwo w państwie. Chodzi tutaj o terytoria kantonów: Posowina (83% Chorwatów), część Centralnej Bośni (39% Chorwatów), część Hercegowina Neretwa z zachodnim Mostarem (50% Chorwatów), Zachodnia Hercegowina (80% Chorwatów), oraz Zachodnia Bośnia (79% Chorwatów). Na tych terenach działa– Chorwacka Poczta Mostaru. Jest ona niezależna od Poczty Bośni i Hercegowiny i wydaje własne znaczki pocztowe, ale z napisem „Bośnia i Hercegowina”. Podziały te powstały w wyniku wojen w końcu XX wieku. Najpierw walczono o oderwanie się od Jugosławii, a później w 1992 roku walczyli Serbowie z Muzułmanami i Chorwatami o podział Bośni i Hercegowiny. Mediacje oraz wojska ONZ, nie doprowadziły do zaprzestania walk. Następowały masowe mordy i deportacje grup ludności. Spokój, choć nie wszędzie od razu, przyniosło porozumienie przywódców stron konfliktu w 1995 r. (Dayton- USA). Obecnie w Federacji B. i H. mieszka ok. 73% Bośniaków, 22% Chorwatów, i tylko niecałe 5 % Serbów. Wspomnienia tych wydarzeń są żywe w pamięci mieszkańców, i widać ich ślady w zwiedzanych miejscach.
Opis podróży po Bośni Hercegowinie umieściłem w czterech relacjach, oraz na filmach.
Spis treści
Republika Serbska, relacja z podróży
Republika Serbska- relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
W obecnej długiej podróży po Europie zwiedzam małe kraje, czy też terytoria zależne, naszego kontynentu. Rozpocząłem od Księstwa Zakonnego Seborga,… a ostatni opis podróży był z Lichtensteinu (kliknij). Przyleciałem do Banja Luki, stolicy Republiki Serbskiej z Zurychu, samolotem linii „B & H” (Bośni i Hercegowiny). Już na starcie wizyty w tym kraju spotkała mnie miłe zdarzenie, gdyż przygodnie spotkani Bośniacy, zaproponowali mi miejsce w swoim samochodzie z lotniska do miasta. Zdjęli mi duży kłopot z głowy, gdyż lotnisko jest… bardzo „mini”, taksówek i autobusów na parkingu nie zauważyłem… w ten wieczór, a do miasta jest ładnych paręnaście kilometrów (20 minut samochodem po autostradzie). W czasie jazdy trenuję moją koślawą- historyczną znajomość języka serbsko-chorwackiego (obecnie nazywa się już bośniackim). Takim sympatycznym sposobem już o 22-j, jestem w swoim „Miejskim Roześmianym Hostelu” (City Smail Hostel), tuż przy centrum miasta (10 EUR/noc). Hotelik jest godny polecenia. Podoba mi się ta cena, jest znacząco niższa od wszystkich poprzednich (przynajmniej o połowę). Późnym rankiem ruszam na spacer do Banja Luki, uzbrojony w wiedzę z przewodnika „Bezdroży”, oraz informacje z Internetu. Po kilku minutach jestem w centrum. Jest sobota, wszystkie sklepy otwarte. Może nie taki blichtr jak w np. Niemczech, Włoszech, czy w Szwajcarii, ale większość towarów o minimum połowę tańsze (zwłaszcza spożywczych). Usiadłem sobie w knajpce przy pół litrowym miejscowym piwku „Nektar”, i zapłaciłem 1 EUR (poprzednio to samo kosztowało od 3-7, to chyba taniej niż w … Polsce). Tutaj obowiązująca walutą jest marka transferowa (BAM- kurs wymiany w banku 1 EUR= ok.1,96 BAM). Dla ułatwienia ceny podaję w EUR. Miasto leży w zachodniej części Bośni i Hercegowiny, nad rzeką Vrbas (dopływ Sawy). Na zdjęciach niżej pagórkowata okolica Banja Luki, oraz plac w centrum miasta, z „bajernym” motocyklem, na tle kościoła i centrum kulturalnego Republiki tzw. Banski Dwor.
Jestem w samym centrum miasta, z głównymi budynkami rządowymi. Republika Serbska jest jedną z części składowych Bośni i Hercegowiny. Jest niepodległym państwem od 1992 r. Obecny status tego państwa został uregulowany w porozumieniu pokojowym, którym zakończyła się bardzo krwawa wojna domowa (1992-1995). Trzeba pamiętać , że to nie są odległe … zacierające się w pamięci … czasy. Tu większość zdarzeń jest żywa w pamięci większości mieszkańców. Podczas rozmowy widzę czasami dziwny wyraz twarzy, gdy użyję historycznej nazwy… Nie jest to niechęć do mnie, ale wspomnienie… czegoś… Opowiem więcej przy okazji… Na zdjęciach pokazuję budynki rządu, oraz władz miasta.
Przyglądam się z pomnikowi z gwiazdą, i znajdującymi się wokół popiersiom. Jest to pomnik bohaterów II wojny światowej. Większość nazwisk z datą śmierci 1941 i 1942, ale i kilka z datami z końca XX wieku. Trochę historii w tym miejscu. Banja Luka była twierdzą rzymską, później były okres pod władaniem tureckim, czy austro- węgierskim. W czasie II wojny światowej toczyły się tutaj zacięte walki partyzanckie z okupantem niemieckim. Miasto było kilkakrotnie wyzwalane przez partyzantów. W 1969 r. silne trzęsienie ziemi zniszczyło 80% zabudowy. Na sąsiadującym placu przyglądam się meczowi szachowemu w parku, i zawzięcie dyskutującym kibicom, na tle muzeum sztuki.
Wszedłem zwiedzić wystawę karykatury w tym muzeum. Na zdjęciach ciekawe karykaturalne ujęcie problemów kraju: jak z trzech zrobić jedno (państwo), oraz temat… jak najbardziej współczesny.
Pora na główne zabytki Banja luki, którymi są XVI wieczne meczety: Farhadija i Arnaudi Dżamija. Nie pokazuję zdjęć gdyż były niedostępne- w remoncie. Najbardziej natomiast okazałymi, kapiącymi od złoceń, są cerkwie- chramy serbskiego prawosławnego kościoła ortodoksyjnego. Zwiedzam w centrum miasta dwa z nich: Chrystusa Zbawiciela, i Świętej Trójcy. Na zdjęciach: ten pierwszy z zewnątrz, oraz drugi wewnątrz. Oba chramy (jak je tu nazywają), posiadają wspaniałe ikonostasy.
Republika Serbska posiada około 1,4 mln. mieszkańców, z czego ok.90% stanowią Serbowie. Prócz nich żyją tu głównie Chorwaci i Boszniacy (bośniaccy muzułmanie). Religią dominującą jest prawosławie, ale są obecne też inne wyznania. W centrum fotografuje współczesny budynek katedry katolickiej, z siedzibą diecezji obok. Trochę dalej przy rzece robie fotkę kolejnej nowej cerkwi-chramowi.
Zabudowa miasta jest ładna, kolorowa, choć nie super luksusowa. Spaceruję po deptaku ze sklepami i oglądam zabudowę nieco dalej od centrum.
Zwiedzam Fortecę/ Zamek, również zabytek najstarszy tutaj bo z końca XV wieku. Z samego zamku niewiele zostało oprócz murów zewnętrznych. Drugie zdjęcie zrobiłem na opłotkach miasta.
Nie mam kłopotu językowego. Z większością młodszego pokolenia można się porozumiec po angielsku lub niemiecku, a starsi uczyli się rosyjskiego, choć nie zawsze chcą w nim rozmawiać (może zapomnieli). Masowej turystyki nie ma, nie spotkałem turystów rozmawiających w innych językach. Skąd jesteś: z Poljski, a ja mam znajomych w …, a z jakiego miasta ty jesteś…? Młodszy mężczyzna, Serb mówi mi, że pracuje w Wiedniu, i ma tam wielu kolegów… z Polski. Tłumaczy mi jak dotrzeć do poszczególnych zabytków Banja Luki. Jadę autobusem z centrum do dworca autobusowego (nr: 6, 8 lub 10/ 0,8 EUR), aby sprawdzić możliwości transportowe do Brczko. Kupuję bilet na jutro rano (ok.5 EUR). W drodze powrotnej kosztuję jednej ze specjalności kulinarnej. Jest to rodzaj dużej bułki/ grubego placka, z potężnym grillowanym plackiem mielonego mięsa, i mnóstwem dodatków do wyboru (1,5 EUR). Pyszne, a nazywa się plaskavica. Wracając kupuję drugą specjalność Burek: cienki wąski placek zawinięty na mięsie w rodzaj węża, i tak zakręcony, ze wygląda jak cienki płaski chlebek. „Mniam-niusi”. Na zdjęciach pokazuję reklamę bardzo często spotykaną w mieście… kupujemy złoto, oraz plaskavicę.
Jutro o 9-j mój autobus odjeżdża do Dystryktu Brczko (kliknij, jeżeli interesuje Cię opis podróży).
Dystrykt Brczko, relacja z podróży
Dystrykt Brćko (Brczko)- relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
W obecnej długiej podróży po Europie zwiedzam małe kraje, czy też terytoria zależne, naszego kontynentu. Rozpocząłem od Księstwa Zakonnego Seborga,… a ostatni opis podróży był z Republiki Serbskiej (kliknij). W swojej obecnej części wędrówki po krajach powstałych z podziału dawnej Jugosławii, trafiam do Dystryktu Brćko. Właściwym by się mogło wydawać pytanie: a cóż to jest (?), z uwagi, na praktycznie… powszechną nieznajomość tej nazwy. Dystrykt Brćko znajduje się w północno-wschodniej części Bośni i Hercegowiny, i formalnie jest jej terytorium zależnym. Utworzono go po 8 marca 2000 roku, z terytorium wchodzącego w skład Republiki Serbskiej. Republika Serbska oraz Dystrykt Brćko, formalnie wchodzące w skład Bośni i Hercegowiny, są faktycznie państwami w państwie. Dystrykt Brćko oficjalnie stanowi część Republiki Serbskiej oraz Federacji Bośni i Hercegowiny, ale władze tych terytoriów nie sprawują nad nim kontroli. Wpływy władz centralnych sprowadzają się wyłącznie do reprezentacji dyplomatycznej, wydawania paszportów i tablic rejestracyjnych pojazdów oraz wymogu używania tylko flagi państwa Bośnia i Hercegowina. Dystrykt Brćko (fonetycznie Brczko) działa jako wolny dystrykt (wolne miasto). Skład ludnościowy to 40% Serbów, 39% Bośniaków oraz 20% Chorwatów. Posiada własny parlament, rząd, na którego czele stoi burmistrz, oraz siły policyjne. Jest terytorium neutralnym i zdemilitaryzowanym, pod kontrolą międzynarodową. Obecnie działalność państwa nadzoruje specjalny wysłannik ONZ, Roderick W. Moore z USA. Stali mieszkańcy tego dystryktu nie podlegają obowiązkowi służby wojskowej w armii Bośni i Hercegowiny. Na terenie dystryktu działają dwie różne poczty, zarówno Republiki Serbskiej, jak i Bośni i Hercegowiny. Dystrykt Brćko posiada 494 km2 , oraz 80 tysięcy mieszkańców, z czego 45 tysięcy zamieszkuje w stolicy, również noszącej nazwę Brćko. Powierzchnia dość duża w porównaniu do innych małych państw typu Monako czy Lichtenstein. Przyjechałem do Brćko autobusem z Banja Luki, stolicy Republiki Serbskiej (11 EUR, 4,5 godziny jazdy, 172 km). Po wyjeżdzie z Banja Luki jechałem terenem pagórkowatym typu… nasze Podbeskidzie. Potem teren zrobił się równinny, z małymi polami, licznymi domostwami i wsiami. Było też kilka większych miejscowości ze stacjami autobusowymi. Z dworca autobusowego w Brćko, prawie poza miastem, jadę taksówką (3EUR) do Hotelu Vila Cicibela (28 EUR). Ładny budynek z bardzo dobrymi warunkami zakwaterowania, i restauracją, nad brzegiem rzeki Sawy. Na zdjęciach hotel oraz widok z jego tarasu, na brzeg rzeki, i przystań statków rzecznych.
Wychodzę na spacer po mieście. Uprzedzając opis… na zwiedzenie wystarczy pół dnia. Miasto posiada liczne kontrasty, od luksusowego szklano- aluminiowego centrum, po budynki, w stanie jak na zdjęciu, wykonanym tuż obok mojego hotelu.
Centrum miasta jest niewielkie. Idąc główną ulicą po ok.300 metrach, widzę tablicę informująca o drogowej granicy państwa. Przed wjazdem na stalowy most na rzece Sawie, kontrolowane są samochody, przekraczające granicę Dystryktu Brćko z Chorwacją.
Skręcam w lewo wzdłuż nabrzeża Sawy. Dochodzę do ujścia niewielkiej rzeki Brka do Sawy. Mijam nowy meczet i za stalowym mostem żółty budynek uniwersytecki. Zauważam że ten trójkątny budynek, jest na rysunkach typu pamiątkowego.
Zagłębiam się w spokojne uliczki przy rzece z domami mieszkalnymi. Budynki znajdują się w różnym stanie technicznym. Wiele nowych oraz dopiero w budowie, ale zobaczyłem i taki, który sądząc po punktowych uszkodzeniach elewacji, był (może się mylę)… ostrzelany z broni maszynowej.
Zawracam i spaceruje po ulicach centrum. Występują kontrasty typu ładny budynek banku i budynek, patrz na zdjęciu. W centrum znajduje się również część ulic wyłączona z ruchu, deptaki z barami i kawiarenkami ulicznymi. Niestety dzisiaj pustymi gdyż dzisiejsza niedziela jest swiętem religijnym, w serbskim ortodoksyjnym kościele prawosławnym, i prawie wszystko, poza nielicznymi barami i sklepikami, jest pozamykane.
Pomnik widoczny na zdjęciu niżej, znajduje się przed tym kolorowym budynkiem władz rządowych i miejskich.
Nieco na uboczu przy trochę zaniedbanym parku miejskim, zrobiłem to zdjęcie z pomnikiem, a drugie przedstawia, wybudowany przez amerykanów w 2002 roku, budynek szkoły dla chłopców.
Na kolejnych fotografiach znajdują się cerkwie-chramy serbskiego kościoła prawosławnego.
Zrywa się niewielka wiosenna burza z piorunami. Wracam do hotelu z … 2 litrowym piwem, zakupionym za 1,2 EUR. Na załączonej mapce pokazuję trasę pomiędzy Banja Luką i Brćko.
Robię te notatki i je publikuję. Jutro rankiem wyruszam dalej, znowu autobusem, do… Sarajewa. Następnej relacji szukaj tutaj
Federacja Bośni i Hercegowiny i Herceg Bośnia, relacja z podróży cz.I
Federacja Bośni i Hercegowiny i Herceg Bośnia relacja z podróży cz. I
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
W obecnej długiej podróży po Europie zwiedzam małe kraje, czy też terytoria zależne, naszego kontynentu. Rozpocząłem od Księstwa Zakonnego Seborga,… a ostatni opis podróży był o Dystrykcie Brćko (kliknij). W swojej obecnej części wędrówki po krajach powstałych z podziału dawnej Jugosławii, trafiam już do trzeciego kraju. Żeby zrozumieć uwarunkowania w tym miejscu Europy, muszę trochę o historii. Formalnie państwo Bośnia i Hercegowina jest federacją trzech terytoriów: Republiki Serbskiej, Federacji Bośni i Hercegowiny, oraz pod kontrolą międzynarodową Dystryktu Brćko. Nie mylić z Republiką Serbii, ze stolicą w Belgradzie. Z kolei Federacja Bośni i Hercegowiny składa się z dwóch terytoriów Bośniackiego i Chorwackiego. Właśnie Herceg Bośnią- nazwano istniejącą w latach 1991–1994 chorwacką republikę na terenie Bośni i Hercegowiny. Dziś formalnie jej terytorium wchodzi w skład Federacji Bośni i Hercegowiny. W praktyce jednak obecne władze na terytorium dawnej Republiki Herceg Bośni, w ograniczonym stopniu podporządkowują się władzom Federacji Bośni i Hercegowiny. Istnieje więc, choć nieformalnie, ale realnie, w Bośni i Hercegowinie jeszcze jedno państwo w państwie. Chodzi tutaj o terytoria kantonów: Posowina (83% Chorwatów), część Centralnej Bośni (39% Chorwatów), część Hercegowina Neretwa z zachodnim Mostarem (50% Chorwatów), Zachodnia Hercegowina (80% Chorwatów), oraz Zachodnia Bośnia (79% Chorwatów). Na tych terenach działa– Chorwacka Poczta Mostaru. Jest ona niezależna od Poczty Bośni i Hercegowiny i wydaje własne znaczki pocztowe, ale z napisem „Bośnia i Hercegowina”. Podziały te powstały w wyniku wojen w końcu XX wieku. Najpierw walczono o oderwanie się od Jugosławii, a później w 1992 roku walczyli Serbowie z Muzułmanami i Chorwatami o podział Bośni i Hercegowiny. Mediacje oraz wojska ONZ, nie doprowadziły do zaprzestania walk. Następowały masowe mordy i deportacje grup ludności. Spokój, choć nie wszędzie od razu, przyniosło porozumieniu przywódców stron konfliktu w 1995 r. (Dayton- USA). Obecnie w Federacji B. i H. mieszka ok. 73% Bośniaków, 22% Chorwatów, i tylko niecałe 5 % Serbów. Wspomnienia tych wydarzeń są żywe w pamięci mieszkańców, i widać ich ślady w zwiedzanych miejscach. Piszę o dwóch terytoriach w jednej relacji, gdyż moja obecna podróż po najciekawszych turystycznych miejscach, przeplata się przez oba terytoria. W moim autobusie z Brćka do Sarajewa (18,5 EUR), za oknem teren początkowo równinny, staje się pagórkowaty z licznymi zabudowaniami wiejskimi, by w Srebreniku zmienić się na coraz to wyższe wzgórza. W mieście Tuzla 40 minutowy postój. Wiążę z tym dużym przemysłowym miastem Federacji B. i H. miłe wspomnienia, związane z moją młodością, sprzed około 30 lat. Mieliśmy tam z żoną przyjaciół. Safeta, Żeljko i Gito zapadli mi w pamięć na zawsze. Poznałem ich rodziny, zwyczaje i spokojne życie, pomimo mieszaniny w ich dużej rodzinie: narodowości i … wyznań religijnych. Po wojnie nie mieszkali już po swoimi adresami… Poznaliśmy się z Żeljko na stacji kolejowej w Tuzli. Obecne ta stacja jest prawie nieczynna. Jadę dalej, droga zaczyna się mocno wić w górskich kanionach. Popaduje, a gdy przestało, obłoki mgły zalegają na zboczach kolejnych pięknych dolin. Droga obecnie to… prawie tylko zakręty. Na zdjęciach Tuzla i … gdzieś po drodze.
Po 6 godzinach jazdy jestem w rozległej kotlinie Sarajewa. To 300 tysięczne największe miasto i stolica Bośni i Hercegowiny, leży na wysokości 500 m n.p.m. pomiędzy 5-ma szczytami Gór Dynarskich. Wpływa to na malowniczość domów, ulic i osiedli. W 1984 r. odbyto tu zimowe Igrzyska Olimpijskie. Podczas wojny domowej miasto było oblegane przez ponad 3 lata przez Bośniackich Serbów. Te ciężkie chwile pokazały filmy, m. innymi „Aleja Snajperów”, czy piosenka „Miss Sarajewa”. Odbudowę miasta wsparła UE. Miasto jest stolicą całej Bośni i Hercegowiny, ale faktycznie zamieszkują je w 97 % Bośniacy. Jest to miasto historycznie łączące kultury Wschodu i Zachodu. Można tu spotkać: islam (liczne meczety), judaizm (synagoga), prawosławie (cerkiew), ale i kościół katolicki (katedra). Zwiedzam centrum miasta z obu stron, płynącej środkiem rzeki Miljacki. Fotografuję budynki Uniwersytetu Sarajewskiego z łukowatym mostem, oraz tzw. Most Łaciński.
Kolejne zdjęcia pokazują spalony w czasie wojny budynek biblioteki na tle wzgórz, oraz panoramę miejską z góry.
Stare miasto Sarajewa jest w dużej części deptakiem z mnóstwem sklepów, kramów i wszelkiej maści pamiątkami, w większości made in: Turcja oraz … daleki wschód.
Cały następny dzień byłem w drodze jadąc kolejnymi autobusami, w przerwach zwiedzając. W Travniku jestem po 2-ch godzinach (9 EUR). Wcześniej w Visoko przyglądam się wzgórzu w kształcie piramidy. Trwają dyskusje fachowców na temat, czy w Bośni istnieją piramidy? Za drobną opłatą 5 EUR korzystam z taxi, przemieszczając się między kolejnymi zabytkami. Najpierw zwiedzam twierdzę z murami i minaretem starego meczetu. Na zdjęciach: piramida w Visoko oraz zamek w Travniku.
Travnik nazywany jest Europejskim Stambułem, był głównym miastem handlowym Bośni i ośrodkiem ze szkołami koranicznymi. Posiada liczne tureckie meczety, medresy, oraz wieże zegarowe. W tym mieście urodził się bośniacki laureat literackiej nagrody Nobla Ivo Andrić (z 1961r.) Na zwiedzenie spokojne wystarczy pół dnia.
O 13-tej witam starożytną stolicę królestwa Bośni, 24,5 tysięczne miasto Jajce (bilet aut. 7,5 EUR). Sprawdzam możliwości transportowe i okazało się że za niecałe 2 godziny mam autobus dalej, i że jest tylko jeden w ciągu dnia. Szybka decyzja i znowu przy pomocy taksówkarza ekspresowo zwiedzam miasto. Najpierw wyjeżdżam nad oddalone o ok. 10 km Jezioro Pilvskie. Urocze miejsce do kapania się w lecie, w którego wodach odbijają się okoliczne zielone wzgórza. Wody jeziora wypływając zasilały tureckie młyny zbożowe. Na zdjęciach jezioro i w/w młyny.
Wracam do starego miasta i przechodzę przez bramę Travnicką (p. zdjęcie). Zwiedzam niewielką starówkę, robię kolejne zdjęcie wieży zegarowej. Wychodzę przez bramę w murach obronnych, z drugiej strony (Brama Bania Lucka). Trochę sklepów pamiątkarskich i kilka restauracyjek. Jajce zawdzięcza swoją nazwę kształtowi tego wzgórza ze starym miastem (jajko).
Na kolejnym zdjęciu zobaczysz uliczkę starego miasta, oraz ładny dawniej 30 metrowy wodospad, w centrum miasta na rzece Pilva, u jej ujścia do rzeki Vrbas. I tutaj też wojenna historia: to obecnie należące do Herceg Bośni miasto było bombardowane, w wyniku czego wodospad uległ zmniejszeniu, i ma obecnie tylko 23 metry. Jak widać raz jestem w części bośniackiej by za kilka godzin trafić do chorwackiej, i tak jest co kilka godzin jazdy.
Ostatni dzisiaj autobus wiezie mnie do Jablanicy. Po drodze mijam raz po raz: wspaniałe górskie kotliny, doliny, górskie miasteczka.
W Jablanicy przenocowałem, i zwiedziłem przed wieczorem, to kolejne małe miasteczko. Jablanica posiada dużą hydroelektrownię na końcu wybudowanego z początku lat 50-ch XX wieku Jablanickiego Jeziora, będącego dużym zalewem, powstałym w wyniku spiętrzenia wody rzeki Neretwy. Przy muzeum Bitwy nad Neretwą widzę resztki mostu, zerwanego podczas bitwy partyzantów z Niemcami, w czasie II wojny światowej. Skojarzyłem sobie ten widok z akcją powieści przygodowej(i filmu) „Partyzanci z Nawarony” Alistaira Macleana. Ten rejon grał w tym filmie, ale … cóż, wyobraźnia pisarza, ten zalew wybudowano znacznie później niż akcja tej książki. Na zdjęciach muzeum (wstęp 1 EUR), oraz widok miasteczka.
Na tych zdjęciach zobaczysz Neretwę z elektrownią w oddali (zakaz fotografowania), oraz meczet w miasteczku na tle okalających, niektórych… ośnieżonych szczytów.
Oj… ten dzień był… intensywny. Następcom sugeruję rozbicie go na dwa dni.
Obok mapka pokonanej trasy
Ciąg dalszy w części II (kliknij).
Federacja Bośni i Hercegowiny i Herceg Bośnia, relacja z podróży cz.II
Federacja Bośni i Hercegowiny i Herceg Bośnia relacja z podróży cz. II
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
W obecnej długiej podróży po Europie zwiedzam małe kraje, czy też terytoria zależne, naszego kontynentu. Rozpocząłem od Księstwa Zakonnego Seborga,… a ostatni opis podróży był o części I (Sarajewo, Travnik, Jajce, Jablanica) (kliknij). Z Jablanicy następnego, już szóstego, dnia zwiedzania krajów Bośni i Hercegowiny, ruszam znowu autobusem do Konjic, trochę z powrotem na północ, w kierunku Sarajewa (25 km,ok.30 minut,2Eur). Zamierzam zwiedzić położoną wysoko w górach (1500m.) starożytną wioskę Lukomir, gdzie jak przeczytałem, można się zetknąć z naprawdę starożytnym stylem życia. Tam ludzie żyją jak w średniowieczu w domach w kształcie litery A z falistymi blaszanymi dachami, żyjąc z tego co sami wytworzyli. Dopiero od kilku lat maja elektryczność. Postanowiłem się tam dostać i przeznaczyłem na to ten dzień, tym bardziej, że w moich wędrówkach po świecie, już kilka razy takiego niesamowitego przeskoku w … czasie, doświadczyłem- ostatnio w Azerbejdżanie(p. Hynalek). Wiedziałem, że tam jest długo śnieg, i możliwe jest to tylko od maja do początku jesieni. Szukam taksówki i mam kłopot, bo żądają ode mnie ceny jak dla… „bogatego turysty”. Znalazłem w końcu po targach w grupie taksówkarzy jednego, który bez problemu wsadził mnie do swojego Volkswagena (40 EUR), i zapowiedział że pojedziemy asfaltem. Myślę sobie, a co mi tam, może dalej, ale celem jest przecież ta wioska , a nie długość drogi. Ruszamy w stronę Sarajewa i w miasteczku Hadżić skręcamy w góry. Mój sympatyczny 59 letni kierowca Nasko podpytuje mnie o Polskę, Unię Europejska i opowiada mi o swoim kraju. Zarobki w B. i H.: 150-200 EUR, ludzie szukają za granicą… Pokazuje mi w mijanych miejscach zabytki,… a ja patrzę na zegarek, i na mijane ośnieżone szczyty górskie. W końcu po przejechaniu prawie 70 km w terenie, który mój opiekun nazwał „same krywiny” (same zakręty), dojeżdżamy w rejon, gdzie nie ma już lasów, a tylko trawy i górskie turnie. Śmieje się w kułak z tego, że powtórzyłem jego słowa w czasie nagrywania filmu. Jestem na wysokości ok.1500 m n.p.m. Wioska górska Kramari, tam próbujemy podpytać, ale nie ma specjalnie kogo, jak jechać dalej? Drogowskazy?- zapomnij o czymś takim, wyboiste resztki asfaltu i od czasu do czasu coś, ale ludzi nie widać. W końcu pasterz stadka owiec mówi to tam… w prawo, potem w lewo w dół, będzie Brda, i… może zapytamy dalej! Na zdjęciach droga w górach i wioska Kramari.
Słońce świeci, auto pomrukuje pokonując kolejne wyboje i zakręty, kierowca ma dobry humor, a co mi tam… jedziemy. W końcu, myślę sobie, zawsze trafimy po tej samej drodze z powrotem. Nareszcie jest wioska Brda, jesteśmy prawie u celu, ma być już tylko parę kilometrów. Spotykamy mieszkańca Brdy, który zaciekawiony podchodzi do nas, wypytuje, i … zaprasza na kawę. Spoglądamy z Nasko po sobie, i … idziemy, za jeden spiczasty dach budynku, za drugi, i jest ławeczka przed domkiem: Safet i jego żony Lsiji. Mają po 59, 58 lat, żyją w tym miejscu na końcu cywilizacji, ale tylko przez lato, i … mieszka w 25 domach tylko 4 osoby. Wiedziałem, że koło Lukomir jest kilka prawie równie egzotycznych wiosek, ale tutaj wszystkie prawie budynki są… nowo wybudowane. Safet zaprasza nas na kawę po bośniacku, której wykonanie zleca żonie a sam plotkuje z nami, a właściwie ze mną: a skąd, a… o wszystkim, rodzinie itd. Opowiada o sobie… był drwalem. W końcu zapytałem dlaczego tu wszystko jest nowe. Odpowiedź: bo w czasie wojny Bośniaccy Serbowie przejechali seriami zapalającymi po domach, i … wszystko spłonęło. Teraz te wioski to… miejsca letniskowe… na lato, dla osób mieszkających w okolicznych miasteczkach. Z Nasko z uznaniem spoglądamy po sobie, próbując pysznej kawy i… mleka, którym nas poczęstowała bardzo miła gospodyni. Na zdjęciach: Safet z zoną Lsiją, oraz kawa po bośniacku. Safet mówi nam, że droga jest dalej nieprzejezdna, ale postanawiamy jechać jak długo się da. Patrzę na okoliczne góry: Treskavicę i pasmo Bjelasnicy, które mamy obok siebie.
Niedaleko do kolejnej wioski w górach Miliśici. Tu też wszystko nowe. Sfotografowałem połówkę starego domu, który się … ostał. Dalej za kilometr… niestety koniec drogi, łacha śniegu zagradza dalszy przejazd do niedalekiego już Lukomir. Zawiedziony zawracam do Miliśici i tam dowiaduję się prawdy o Lukomir. Obecnie tam już nikt nie mieszka, przyjeżdżają tylko na lato… To po prostu skansen… dla turystów, i miejsce do zarobienia nieco… grosza. I tyle z moich planów. Pewnie bym tu nie przyjechał wiedząc o tym wcześniej. Kolejne autentyczne miejsce, stało się… muzeum.
Wracamy już szybciej, mijając po drodze w Igman, ośrodek sportów zimowych z czasów olimpiady zimowej na zboczu Bjelaśnicy. Wracam szybko do Konjic i przesiadam się na wyprzedzony po drodze autobus do Mostaru. Jest dopiero 13-ta, a wrażeń już było na … Po drodze z powrotem w kierunku Jablanicy, już przy lepszej pogodzie podziwiam zalew na Neretwie. Ciągnie się od Konjic do Jablanicy (ponad 25 km). Zielone zbocza otaczających gór odbijają się w wodzie. P drodze też jedziemy 645 metrowym tunelem Ivan, który oddziela geograficzne krainy Bośni od Hercegowiny. Za nim do granicy z Chorwacją i Czarnogóra, to już Hercegowina.
Na dworcu łapie mnie przedsiębiorcza właścicielka Hostelu Magdalena- Lena, i w ten sposób mieszkam prawie w centrum, oraz przy stacji autobusowej (tylko za EUR). Zostaję na dwie noce, już ostatnie w B. i H. Jest dopiero 14-ta więc id zwiedzić piękne miasto Mostar, którego starówka została wpisana na listę dziedzictwa… UNESCO. Pełne zaskoczenie, dotychczas byłem jedynym turystą w odwiedzanych miejscach, lub było nas bardzo niewielu, a tutaj tłumy… osób z autobusów, które przyjechały odwiedzić pobliskie Miedjugirije. Około 100 tysięczny obecnie Mostar był podobnie jak Sarajewo, miejscem bardzo krwawych starć pomiędzy stronami bośniackiego konfliktu (opisałem wcześniej w I części). Ulica Bulwar była tu granica pomiędzy Bośniakami i Chorwatami: ulica śmierci, ulica snajperów? Ta ulica oddziela obecnie bardzo wyraźnie, starą, piękną, turecką- zabytkową, bośniacką i muzułmańską część miasta, od nowszej chorwackiej, i …katolickiej. Miasto obecnie zamieszkują w około 50 % Bośniacy i Chorwaci. Zachodnia część miasta była stolicą Chorwackiej Republiki Herceg Bośni. Obecnie z Bośniakami tworzą Federację Bośni i Hercegowiny. Niby są razem, ale z chyba wyjątkiem policji, jakoś tak tu jest oddzielnie. Sprzedawca pamiątek religijnych przy katedrze po stronie Chorwackiej z dumą… opowiada mi o tych czasach, i mówi Federacja… przecież tu jest nasza granica pokazując na ulicę Bulwar! Pewnie musi trochę wody upłynąć w … Neretwie, zanim to miasto się scali naprawdę. Podoba mi się wiele miejsc w Mostarze. Chyba najciekawszy jest most, z którego szczytu śmiałkowie skaczą, w oddalone o 27 metrów wody Neretwy (za 50 EUR). To urocze, obecnie prawie odbudowane miejsce po zniszczeniach wojennych, choć wiele budynków jest jeszcze zniszczonych, podziobanych kulami. Z uwagi na to, że Mostar jest popularnym miejscem turystycznym nie zamieszczam wielu zdjęć. Pokazuję tylko jego centrum z Neretwą, oraz popularne tu danie „Calvi” w restauracyjce, składające się z od 5-10 krótkich kiełbasek, z różnie przyprawionym serkiem i cebulką, w kawałku placka(pyszne, spróbujcie przy okazji).
Mój ostatni dzień był wypoczynkowo- turystyczny, po skorzystaniu z propozycji właścicielki hotelu, aby pojechać na wycieczkę po okolicznych miejscach, wykorzystując samochód jej znajomego (dość drogo- 30 EUR, ale to jedyna możliwość zwiedzenia w ciąg jednego dnia, nie posiadając własnego pojazdu). Ruszamy o 9-j rano w kierunku Blagaj. To tylko kilka minut jazdy od Mostaru (jedzie też autobus miejski nr 10). Zwiedza się w tym miejscu XV wieczną Tekiję- turecki dom derwiszy, oraz źródło rzeki Buna, wypływającej obok Tekiji ze zbocza góry. To podziemne źródło oddalone o 700 m. w głębi góry, posiada ogromną wydajność 43 tysięcy litrów/sekundę. To wygląda jak podziemną rzekę wypływającą na powierzchnię z głębi gór.
Po kolejnych około 45 minutach wjeżdżamy w Poćitej na wierzch wzniesienia, gdzie znajduje się równie stara XV wieczna turecka twierdza, z murami obronnymi, basztą i fortem w narożnikach. Z góry roztacza się wspaniałą panorama na cała okolicę, wzgórza, ośnieżone szczyty na horyzoncie, oraz rzekę Neretwę, wijąca się w stronę Adriatyku. Miasto w przeszłości było kryjówką i bazą piracką. Oglądam zabytkowy meczet, wieżę zegarową, dawną madrasę oraz łaźnię turecką, zamieniona w restauracyjkę.
Ruszamy dalej w kierunku rzeki Trebiżat, na której podziwiam Wodospady Kranice. Jest to kilkadziesiąt wodospadów obok siebie z małą restauracja na dole. Dobre miejsce na kąpiel (w odpowiedniej porze), oraz na wypoczynek nad wodą, lub przerwę na posiłek. Piwo w każdym razie nieźle smakowało, z widokiem na huczące nieustannie wody rzeki. Ostatnim odwiedzonym punktem było Katolickie Sanktuarium Najświętszej Marii Panny w Mjedjugorije. Bardzo popularne miejsce katolickich pielgrzymek z całego świata (2 miliony pielgrzymów rocznie). Miasteczko posiada 50 tysięcy miejsc noclegowych. Na zdjęciach wodospady oraz Sanktuarium…
Miejsce znane z niepotwierdzonych objawień Matki Boskiej na Górze Crunica, tzw. Górze Objawień. Wg świadectwa sześciorga, wtedy młodych parafian (2 chłopców i 4 dziewczynki) od 1981 r. w pobliskiej wsi ukazuje się Matka Boska. Miejscem pierwszych objawień była Góra Crunica. W miejscach objawień ustawiono krzyże. Wokół w rozpadlinach skalnych stoją niezliczone mniejsze krzyże , do których przymocowano różne święte obrazki, obietnice, prośby…, różańce, kwiaty. Objawieniom towarzysza znaki: kształt hostii, obracanie się krzyża, białe światło i kształt kobiety obok niego. Na zboczu góry zauważono kiedyś duży pożar, lecz wezwana straż pożarna i organy władzy nie zauważyły śladów pożaru… Przed górą na miejscu starego kościoła św. Jakuba, wybudowano nową świątynię, przystosowana do obsługi zmasowanych rzesz wiernych. Na zdjęciach wnętrze Sanktuarium, oraz widok na Crunicę.
Wracam do Mostaru. Rankiem o 7-j odjeżdżam autobusem do Dubrownika w Chorwacji (17 EUR).Wyjeżdżając nie zwróciłem uwagi że autobus przejeżdża w drodze do Dubrownika przez jedyny kurort nadmorski B. i H. miasto Neum. Najpierw była granica z Chorwacją, potem znowu wjechaliśmy do B. i H. i Neum, gdzie zrobiłem załączone zdjęcia, i z powrotem wjazd do Chorwacji (łącznie trzy kontrole paszportów).
Niżej pokazuję cała moją trasę w Bośni i Hercegowinie.
Kolejnej relacji szukaj w Czarnogórze (kliknij)
film Republika Serbska i Dystrykt Brczko
zajrzyj niżej
film Bośnia i Hercegowina: Sarajewo, Travnik, Jajce, Lukomir
zajrzyj niżej
film Bośnia i Hercegowina: Mostar, Blagaj, Medugorje, Neum
zajrzyj niżej