Na kręgu polarnym: Tiumien, Jamał i Jugra, relacja

 

Na kręgu polarnym: Tiumień, Jamał i Jugra.

Relacja z podróży  (na sierpień 2018).
Tekst i foto: Paweł Krzyk

 

          Wszystkie rejony wymienione w nazwie wchodzą w skład obwodu tiumeńskiego i leżą na Syberii w azjatyckiej części Rosji. Ten rejon sięgający aż po Ocean Arktyczny, jest czterokrotnie większy od Polski.

Stolicą obwodu jest ponad siedemset tysięczny Tiumień. Jak na warunki syberyjskie jest starym miastem, założonym już w połowie szesnastego wieku. Mnie miasto się spodobało, mimo, że oglądałem je w deszczu. W ładny sposób połączono tu stare z nowym, tradycyjne drewniane domostwa z nowo wybudowanymi, kolorowymi blokami mieszkalnymi.

 

 

            O długiej historii tatarskiego grodu nad Turą- dopływem Obu, przypominały reklamy obchodów 432 rocznicy istnienia miasta, które dawniej nazywało się Czyngis- Tura. Najciekawsze do zwiedzenia jest centrum z nabrzeżem Tury, i dwoma równolegle biegnącymi ulicami: Respubliki oraz Lenina.

 

 

            Do Selechardu, leżącego daleko na północy na kręgu polarnym, można w lecie tylko dolecieć, dopłynąć promem po rzece Ob, lub spróbować długotrwałej podróży linią kolejową. Nie żartuję. Po lądzie drogi są przejezdne wyłącznie w zimie, kiedy przepastne błota zostaną ścięte lodem. Kraina wiecznej zmarzliny jest odwiedzana przez Jamalskie Linie lotnicze z wizerunkiem białego misia na ogonie. Spodobała mi się reklama „Yamal Aero” pokazująca „białego miszkę”, zaglądającego do okna samolotu. Okolice stolicy Jamalsko- Nienieckiego Okręgu Autonomicznego chyba najtrafniej określili pracownicy jakiejś firmy, których rozmowę podsłuchałem w samolocie:

– Powiedz jak tam jest- spytał jeden.

– No wiesz, tam w lecie jest mnóstwo rzeczek, rzek i jezior, a pomiędzy nimi błocko- odparł drugi.

Widok z okna zdawał się potwierdzać taka opinię- mnóstwo wody! Ob uchodzi poprzez wielką deltę do długiej zatoki na Morzu Karskim.

Potem było małe nowoczesne lotnisko i taksówką szybko przeniosłem się do miasta. Taksówkarz gaduła opowiedział mi po drodze o tym, że

– jeszcze ćwierć wieku temu Salechard był miastem całkowicie zamkniętym dla odwiedzających, a to z powodu istnienia w nim ciężkich więzień i od wieków miejsca zsyłki oponentów politycznych caratu, w tym prawosławnych biskupów i Polaków.

– „Gorbaczowska Pierestrojka” wszystko zmieniła. Teraz więzienie jest tylko jedno i dalej od miasta. Żyję tu od czterdziestu lat- opowiada po chwili.

– Zawsze Salechard był taki kolorowy?- pytam.

– A gdzie tam. To Turcy nam zbudowali nowe domy.

Pokazał mi prawie całe miasto, tak, że wiedziałem co w nim jest warte rzucenia okiem. Zwróciłem uwagę na dużą ilość latarni ulicznych i wtedy przypomniałem sobie, że to przecież rejon, w którym występuje noc polarna.  Występuje za kołem podbiegunowym zjawisko, kiedy Słońce znajduje się poniżej linii horyzontu przez ponad 24 godziny, na biegunie trwa sześć miesięcy a w Salechardzie do czterech. Noc polarna nie jest tak ciemna, jak normalna noc, mniej więcej jest tak jak o zmierzchu- pomaga również księżyc w pełni… Kulminacja następuje  w grudniu, ale za to można zobaczyć w tym okresie zorzę polarną. Jej przeciwieństwem są bardziej popularne białe noce

Długi spacer po Salechardzie mi się nie dłużył. Może dlatego, że wyszło słonce i zdziwione zaglądało na tę północną krainę spod wałów ciemnych chmur, przeganianych prawie huraganowym wiatrem. Musiałem szybko również przypomnieć sobie o ciepłej odzieży. Wyjeżdżałem z kraju przy ponad plus trzydziestu, gdy tutaj powitało mnie plus dziewięć z wiatrem chcącym urwać głowę. Brr! Dał znać o sobie klimat polarny i subpolarny, w którym śniegu i lodu nie ma tylko przez cztery miesiące w roku. Już we wrześniu będzie tu biało z temperaturą może nawet do ponad pięćdziesięciu na minusie- do Oceanu Arktycznego jest niedaleko.

Do miasta prowadzą dwa mosty i na jednym z nich wyróżnia się restauracja, którą umieszczono na środku mostu- w górze na słupach.

 

 

Muzeum okręgowe jest warte odwiedzenia z powodu kolekcji prehistorycznych stworzeń. Kośce mamutów i nosorożca zdobią centralną salę. Rdzennymi mieszkańcami okręgu są: Nieńcy, Chantowie i Selkupowie (łącznie 6% populacji). Obecnie region zamieszkują oprócz nich: Rosjanie (69%), Ukraińcy i Tatarzy. Niestety, tradycyjne zwyczaje i stroje można zobaczyć tak naprawdę wyłącznie w salach muzealnych. Za to mamut jest  obecny na pomniku, oraz na jednym z murali wśród kolorowych zabudowań czterdziestotysięcznego miasta.

 

 

– Z czego tu żyją? Otóż z wydobycia gazu i ropy.

– Największą specjalnością kulinarną są oczywiście ryby, nawet z ikrą, którą normalnie w Rosji- może z wyjątkiem Moskwy, spotkasz prawie wyłącznie w strefach wolnocłowych. Nic dziwnego, potężny Ob żeglowny jest na całej długości i rozwinięte jest rybołówstwo (jesiotr, sterlet, nelma).

– Najczystszymi, oryginalnymi pamiątkami były ręcznie szyte buty ze skóry renifera.

 

 

Na końcu cypla z widokiem na rozlewiska rzeki Ob znajduje się pięknie odrestaurowany dawny fort kozacki „Obdorski Ostrog”. A jadąc z powrotem na lotnisko nie mogłem sobie odmówić podjechania taksówką pod znajdujący się w pobliżu miasta pomnik Polarnego Kręgu. To niezwykłe miejsce i jedno z nielicznych istniejących w świecie. Dotychczas zetknąłem się z takimi punktami w: Europie w Finlandii oraz Norwegii, w Kanadzie oraz na Alasce.

 

 

Znowu samolotem przeskoczyłem do największego  miasta Jurgi, czyli Okręgu Chanty- Mansyjskiego. Znalazłem się w tajdze, pośród niezliczonej ilości jezior, zajmujących wielkie obszary bagien oraz w dorzeczu Obu i Irtyszu. Miasto było najmniej interesujące z wszystkich oglądanych dotychczas. Betonowe blokowiska są największa ozdobą głównej ulicy- oczywiście Lenina. Za to, jeżeli się przeskoczy autobusem kilka przystanków do najstarszej części miasta, zobaczy się na przykład muzeum, które zorganizowano w dziewiętnastowiecznym domu kupieckim.

 

 

W tym rejonie miasta znajduje się skansen z odtworzoną drewnianą zabudową. Szczególnie okazała jest drewniana cerkiewka imienia Wszystkich Świętych, którą zbudowano bez  użycia gwoździ. Zza płotu skansenu można podziwiać rozległy widok na nowszą część miasta, gdzie za mostkiem złocą się kopuły cerkwi prawosławnej i błyszczą kolorowe domy. Ponad trzystutysięczne miasto nad Obem żyje również z gazu i ropy.

 

 

We wszystkich miastach obwodu tiumieńskiego za opłotkami normalnym widokiem mogą być drewniane domostwa, oraz oczywiście to, co w rosyjskiej pieśni opisują jako miejsce „gdie kaczajus tumany”. Na mapce pokazałem gdzie ten rejon świata się znajduje- to tuż za Uralem, od którego rozpoczyna się Azja i Syberia. Z uwagi na ogromne odległości zwiedzałem go samolotami.

 

 

Informacje praktyczne i organizacyjne dotyczące całej podróży po Rosji Centralnej znajdziesz pod informacje praktyczne.

 

Przejście do następnej relacji: Kurgan…