Sardynia, relacja z podróży

Sardynia, relacja z podróży (na wrzesień 2020)

Tekst i foto: Paweł Krzyk

              Na  włoska wyspę Sardynię wybraliśmy się w dobie koronawirusa, kiedy prawie wszystkie dalekie wyprawy stały się… nierozsądnym pomysłem, a wszystko na skutek obostrzeń wprowadzanych w poszczególnych krajach. To praktycznie tak: wyjeżdżasz, ale nie wiesz tak naprawdę, z czym się zetkniesz po drodze, bo to na przykład:

– trafi się ktoś… w gronie pasażerów i siedzisz na kwarantannie,

– będąc już w danym miejscu, nie wiesz, czy wyjeżdżając w kolejne, w międzyczasie tam nie zmienili zasad przyjmowania turystów… W sumie… stracisz pieniądze, które zapłaciłeś na wyprzedzające rezerwacje.

Ja wybrałem się z koleżanką, podróżniczką Ewą z Warszawy. Postanowiliśmy zwiedzić Sardynię, poprzez objazd dookoła wynajętym samochodem. Możliwe wprawdzie jest podróżowanie komunikacją publiczną, ale wymaga to o wiele więcej czasu. Nie rozpisuję się, gdyż jest to, opisany w wielu miejscach, popularny kierunek dla naszych rodaków.

Pierwszy był spacer po około 50- tysięcznym Alghero z historycznymi naleciałościami katalońskimi.

 

 

Dalej z Toyoty Yaris oglądamy pagórkowatą wyspę. W okolicy Alghero trzeba koniecznie wybrać się do nieziemskiej Groty Neptuna. Można

– dostać się rejsem przez zatokę Porto Conte, który kończy się przy Capo Caccia,

– podjechać autobusem miejskim,

– lub własnym pojazdem. Niezłym pomysłem dla starszaków jest przyjazd autobusem z odpłynięciem łodzią.

 

 

               Do groty schodzi się w dół klifów po schodach. Około 650 stopni prowadzi do niesamowitej morskiej jaskini ze stalaktytami nad wodą. Wycieczki z przewodnikiem, wstęp do groty 14 EUR.

 

 

Objazd rozpoczął się przez Sassari (krótki stop- nudnawe). O wiele bardziej spodobało nam się po drodze miasteczko Castelsardo z zamkiem na skale.

 

 

              Przez kurort Isola Rossa dotarliśmy do Palau, które jest bramą do wypadu na pobliskie wysepki Archipelagu La Maddalena (promem). Okolice Palau to hipnotyzujące, pozostające na długo w pamięci widoki. Blisko miasteczka jest bardzo piękny punkt panoramiczny – punto panoramico di Baragge z widokiem na Palau, archipelag La Maddalena i Korsykę. Koniecznie trzeba przejechać się na widokowy cypel Capo d’Orso – skalny klif z ogromną skałą w kształcie niedźwiedzia (parking 3 + 3 EUR wstęp). Za Palau, jadąc trasą nadmorską, znajduje się Costa Smeralda- zachwycające plaże, małe porty, centra sportów wodnych, miejsca gdzie można dobrze po sardyńsku zjeść. Podobało nam się miasteczko- kurort Porto Cervo. O tym regionie wspomina już Homer w Odysei- podczas swoich podróży przybił tutaj Odyseusz.

 

 

 

              W odległym o 40 km Olbia znajdziesz port promowy, katedrę z XI wieku, ładne plaże… i „takie sobie” czterotysięczne miasto.

 

 

              Kontynuujemy jazdę po wschodnim wybrzeżu przez ładne miasteczko San Teodoro: sporty wodne, kościół w centrum, i problem z wymianą przebitego koło. Wracamy do Olbia, aby wymienić samochód.

Dalej na południe było przyklejone do zboczy górskich Cala Gonone . Stąd z portu, trzeba zrobić dwu godzinną wycieczkę łodzią do przepięknej  Grotta del Bue Marino (wstęp 10 EUR).  A można w niej podziwiać najróżniejsze lśniące formy skalne przypominające organy, torty oraz ludzkie głowy, podczas jedno kilometrowego spaceru z przewodnikiem. Jest ogromna, dostępna tylko z wody. Dodać trzeba cieplutką wodę w morzu…

 

 

Można stamtąd odwiedzić  po drodze wieś Tiscali ze stanowiskiem archeologicznym. My wybraliśmy Orgosolo, niezwykłą, dawną wioskę złodziei i bandytów na Sardynii

Określano tutejszych mieszkańców mianem barbarzyńców. Słowa te były prawdziwe w XIX i XX wieku, gdy w miasteczku trwała niehonorowa i krwawa bitwa między zwaśnionymi rodzinami. Dziś na miejskich murach, zamiast dziur po kulach, zobaczy się setki kolorowych murali. Mieszkańcy postawili na turystykę. Spójrz niżej na Orgosolo, jedną z najbardziej niezwykłych miejscowości Włoch.

 

 

Na północy wyspy odwiedziliśmy Costa Rei, nazywane Królewskim Wybrzeżem, oraz kurort Vilasimius. Najdalej wysunięty w morze jest Przylądek Carbonara, cypel w południowo-wschodniej Sardynii, który stanowi wschodni kraniec Zatoki Cagliari. Pół dnia spędziliśmy na urokliwej plaży Simius. Do stolicy wyspy- Cagliari, już niedaleko. Miasto ponad 150-tysięczne z wieloma zabytkami, z sympatycznym centrum…, wartym spaceru na luzie.

 

 

Stąd zawróciliśmy z powrotem w kierunku północnym, aby zobaczyć Nuraxi di Barumini, tajemnicze, kamienne wieże- będące miejscem obronnym z epoki brązu (wpisane na listę UNESCO). Nuragi, dosłownie wieże,  to dziwne budowle w kształcie stożka, z których niektóre pochodzą nawet z 1500 r. p.n.e. Wznoszone były z wielkich bloków wulkanicznego bazaltu, bez użycia zaprawy, a archeolodzy do dziś nie wiedzą nic o ich budowniczych. Nuraghe stanowią typowy element pejzażu Sardynii – na całej wyspie jest ich ok. 7000.

Sardyńską przygodę kończymy jadąc do odosobnionej Bazyliki Najświętszej Trójcy od Łaciatej Krowy (wcale nie żartuję z tą nazwą).

 

 

Potem jeszcze piękna plaża  na północno- zachodnim cyplu Stintino, i pętla dookoła Sardynii, w Porto Torres się  zamknęła. La Pelosa jest kurortem na końcu półwyspu, natomiast  Spiaggia della Pelosa nazywają najpiękniejszą plażą na Sardynii. 

              Ciekawostką sardyńską są również Pane Carasau, cienkie jak papier chrupiące chlebki, nazywane też papierem nutowym (carta da musica). Nam smakowały te chrupiące pyszności wraz z innymi specjałami, w tym z Winem Canonnau- podobno najstarszym winem świata.

 

 

A tak nawiasem mówiąc, Włosi o wiele bardziej dbają o przestrzeganie zaleceń, związanych z pandemią,  niż my. Obok również mapka trasy.

 

 

Przejście do następnej relacji: Rodos