Włochy jeszcze nie zadeptane. Relacja z podróży

 

Włochy jeszcze  nie zadeptane. Relacja z podróży  (na styczeń 2019).

Tekst i foto: Paweł Krzyk

 

Bari położone jest w południowo-wschodniej części Włoch,  w centrum malowniczego regionu Apulia. Z Warszawy będzie około trzy godziny lotów lub wg google ok. 20 godzin jazdy samochodem. Zacząłem podróż od obcasa włoskiego buta i  jadę w kierunku północnym, po wschodniej stronie półwyspu. Nie rozpisuje się w tej relacji,  gdyż istnieje wiele różnych przewodników, których nie zamierzam powielać.

Podałem szczegóły organizacyjne podróży  w  informacjach praktycznych.

Aby poznać Bari, należy przejść się uliczkami Starówki, wtedy kiedy ludzie  wylęgną  do  knajpek i zakamarków.

 

 

Warto zobaczyć: Città Vecchia, Piazza Mercantile, Zamek – Castello Svevi di Bari (foto), ulicę Corso Vittorio Emanuele II, katedrę Św. Sabiny i mnóstwo innych kościołów- niestety większość pozamykanych.

 

 

Najciekawsza wydała mi się  bazylika Św. Mikołaja (Basilica San Nicola). Mało kto wie, że jest ona jednym ze świętych miejsc dla prawosławnych, którzy pielgrzymują do grobu świętego (na 09 maja). Można by sądzić po ilości: pamiątek,  knajpek,  hotelików z nazwą świętego, że żył właśnie w Bari. Otóż wcale tak nie jest. 

Kim był Św. Mikołaj, znany obecnie brzuchaty, sympatyczny staruszek, rozdający dzieciom prezenty?

Urodził się w końcu III wieku naszej ery w greckim Patros (obecnie turecka Patara) w bogatej rodzinie. Wybrany na biskupa miasta Miry (obecnie tureckie miasto Demre) podbił sobie serca wiernych nie tylko gorliwością pasterską, ale także troskliwością o ich potrzeby materialne.

Nieobojętny był mu los spotkanych na drodze niewolników, ciemiężonych i żebraków. Znane jest powszechnie, uwolnienie dzięki jego wstawiennictwu niesłusznie osądzanych oficerów, a także uratowanie żeglarzy przed katastrofą morską. Pomagał biednym, fundował skrycie posag pannom, czynił cuda… Zmarł 6 grudnia w połowie wieku IV, i ze czcią został pochowany w bazylice w Demre. W obawie przed zbezczeszczeniem przez muzułmanów, jego zwłoki w 1087 r. przewieźli marynarze do Bari we Włoszech, gdzie złożono je w specjalnie wybudowanej bazylice. Właśnie tę bazylikę i grób świętego pokazuję na kolejnych fotkach,

Zaś, współczesną, przepiękną baśniową legendę, o sunącym na saniach po niebie Mikołaju, mieszkającym w odległej Laponii, zawdzięczamy Coca– Coli. W 1931 roku artysta Huddon Sundblom stworzył na potrzeby koncernu taką reklamę napoju.

 

             

Kolejnym miejscem, moim zdaniem niezadeptanym, jest oddalona o ponad 60 kilometrów Matera. Z  okien lokalnego pociągu mogłem się przekonać, że cały region posiada mnóstwo sadów oliwnych, oraz jest we Włoszech centrum ogrodnictwa i uprawy warzyw. Matera to niesamowite miasto wykute w skałach, położone na trasie pomiędzy Bari i Neapolem. Moim zdaniem, tylko położenie z dala od turystycznych włoskich ścieżek spowodowało, że Matera nie należy  do najbardziej popularnych miejsc Italii.

Matera powstała wokół głębokiego wąwozu rzeczki Gravina i słynna jest przede wszystkim z Sassi – unikalnych domostw i grot wydrążonych w skałach. W Sassi jeszcze do lat 50-ch dwudziestego wieku mieszkali głównie ubodzy chłopi. Jaskinie podzielone były na dwa pomieszczenia: mniejsze dla zwierząt i większe dla wieloosobowej rodziny. Wodę zbierano z deszczówki, a nieczystości wylewano w dół do rzeki, chlustając na ściany wąwozu. Powodowało to wilgoć,  brud i choroby. W końcu w latach 50-tych władze przesiedliły mieszkańców do nowych domów. Przez trzydzieści lat Sassi były puste, aż do końca lat 80-ch, kiedy zezwolono na dzierżawę  domostw za darmo, jednak z nakazem remontowania, oraz zwracano nawet część kosztów. W ten sposób obecnie można podziwiać  widoki jak na załączonych zdjęciach.

 

 

Z tym miastem  związana jest również ciekawostka filmowa. Otóż w uliczkach Sassi nakręcono wiele scen do „Pasji” Mela Gibsona, ponieważ miasto przypominało Jerozolimę sprzed dwóch tysięcy lat. Miasto posiada muzeum  Salvadore  Dali, i dwie rzeźby na motywach jego sztuki zdobią centralne  miejsca. Spotkasz na ulicy w centrum „słonia  na szczudłach”,  oraz „fortepian na damskich wdziękach” przed kościołem św. Franciszka z Asyżu.

 

 

Znajdujące się ponad 200 kilometrów na północ Termoli, to położony na wybrzeżu Adriatyku popularny letni kurort . Miasto znane jest z pięknych plaż oraz starych fortyfikacji. Najstarsza część Termoli znajduje się na wysuniętym w morze cyplu, Najbardziej reprezentacyjną ulicą miasta jest Corso Nazionale, a wejścia do otoczonego murami starego miasta, strzeże trzynastowieczna kamienna twierdza Castello Svevo.

 

 

Szybki pociąg Inter City przeniosł mnie wzdłuż brzegu Adriatyku do Pesaro. Pociąg gnał 180 kilometrów na godzinę i jazda się nie dłużyła. Za oknami migały kolejne pola, sady i małe miasteczka poprzeplatane nadmorskimi pejzażami. Miasto znane jest z festiwalu operowego Gioacchomo Rossiniego, oraz starożytności: most rzymski, forteca, pałac, gotycka katedra i  kościoły.

Mnie natomiast,  zaciekawiło na wystawie sklepu z pamiątkami  mnóstwo postaci Pinokia z… długaśnym nosem. Zgłupiałem, wydawało mi się, że bajkowa postać Pinokia to Italia, ale dlaczego w Pesaro… ? Przecież, prawdziwym autorem  postaci Pinokia był włoski pisarz Carlo Collodi, związany z  Florencją.

Zwykle, gdy czegoś nie wiem, pytam… „dr. Gogle”, i okazało się, że istnieje firma wykonująca pamiątki metodą tradycyjną… o nazwie Bartolucci.  Produkują, po prostu postać Pinokia…. Świat jest mały…

 

 

Ostatnią na mojej liście była 150- tysięczna Ravenna, nazywana miastem mozaik. Byłem w niej już ćwierć wieku temu z wycieczką autokarową.  Wtedy uważałem, to super, poznałem, aż tyle … Ale wtedy, po prostu przejechaliśmy autobusem autostradą w drodze do Wenecji.  Zatrzymaliśmy się, na jakimś postoju przy domach towarowych na zakupy, … i tyle.

I tak  to zwykle bywa- zaliczasz- byłeś gdzieś  tam. Zapamiętałeś nazwę, ale nie wiesz prawie nic o tym miejscu.

Obecnie wiem, że  Ravenna  jest usiana zabytkami. Osiem z nich, zostało umieszczone na liście światowego dziedzictwa UNESCO (mauzoleum Galli Placydii, baptysterium Ortodoksów, Sant’Apollinare Nuovo, baptysterium Arian, kaplica arcybiskupia, mauzoleum Teodoryka, San Vitale, Sant’Apollinare in Classe).

Powiedzcie szczerze, znacie jakieś miejsce, gdzie jest ich aż tyle? Przyjechałem tutaj i   miałem  w moim programie niespełna dwa dni na zwiedzenie Rawenny.

I, okazało się, że jak w moim przypadku to bywa, za mało. Pokazuję mozaiki w bazylikach…

 

 

W czasie tej podróży chciałem  pokazać kilka urokliwych zakątków, które znajdują się na uboczu włoskich tras, i jak żartobliwie to określam, nie podróżuje się tam w ścisku grup turystycznych z całego świata. A jeżeli zrobi się to w zimie, lub na skraju zimy z wiosną czy jesienią, to, może będziecie tylko wśród „lokalsów”. Mnie nie było zbyt zimno- w połowie stycznia miałem temperatury od 5-17 stopni na plusie, i tylko dwa razy mnie lekko pokropiło.

A najciekawszym w czasie podróży było to, że dość często słyszałem język ojczysty: rodaków, przybyłych do Włoch za pracą, oraz studentów.

 

Przejście do poprzedniej relacji: Kurdystan