Sibut, Bambari, Kaga-Bandoro, Bangui. Relacja z podróży

Afryka Centralna,  relacja z podróży (na luty 2025)

Tekst i foto: Paweł Krzyk

 

Sibut

              Z Bangi (Bangui)- stolicy kraju środkowoafrykańskiego, do Sibut jest 200 kilometrów na północ. Im bardziej się oddalałem tym asfalt stawał się bardziej  dziurawy, w każdym razie istniał. Na posiłek zatrzymałem się na dworcu autobusowym. Na miejscu były tylko minibusy i jest to na pewno miejsce na posiłek wszystkich samochodów osobowych. Nie zauważyłem innych poza dżipowatymi z napędem na 4 koła. Plac postojowy obrósł lokalnymi knajpkami. W każdym razie było coś zjadalnego…

Około 45- tysięczny Sibut jest węzłem komunikacyjnym i ośrodkiem administracyjnym prefektury Kemo. Z uwagi na to, że mam zamiar stąd jechać w obu kierunkach, najciekawszym wydało mi się skrzyżowanie z drogowskazem…

 

 

Bambari

              Za Sibutem w prawo ktoś wyłączył pstryczkiem dobrą drogę, przełączając na coraz paskudniejsze wertepy. Kolejne 200 kilometrów do Bambari po straszliwych wertepach, pokonywałem ponad siedem godzin.

 Na osłodę turystycznej duszy miałem za oknem nieprzerwane widoki niezwykle oryginalnych wiosek. One nie są miejscem turystycznym i turystów tutaj nie widują. To chyba jedno z ostatnich nieskażonych … masowymi najazdami obcych. Nie ma też plastykowych śmieci. Sądzę, że butelki wtórnie napełniane są lokalnymi wyrobami (orzeszki, miód), a pozostałe likwidują ogniska kuchenne przed każdą chatą.

Bambari znajduje się w środkowej części  Republiki Środkowej Afryki i jest siedzibą prefektury Ouaka.

Wjeżdża się do Bambari po moście nad rzeką Ouaka. Dopiero rankiem zobaczyłem, że spałem w hoteliku za nieczynnym budynkiem dworca autobusowego. Spytasz o warunki: bez prądu, z wodą we wiadrze…, lepiej przemilczę resztę, w każdym razie wcześniej przygotowałem swój organizm do wyższych temperatur.

Rankiem nowinką na straganach ulicznych w centrum, były 5 litrowe baniaki z białym alkoholem (jakiś bimber).

– chcesz spróbować, bardzo tanio!

Mój opiekun się skusił ( dla taty).

Jestem na pewno na jednym z krańców… To naprawdę daleko w środku Afryki.

Dalej nie można, bo lokalni z bronią (wojownicy, partyzanci, bandyci, podobno muzułmanie- nazywajcie wg woli), wyskakują z buszu… i równie szybko się oddalają.

 

 

Kaga- Bandoro

              Jadąc ponad 150 kilometrów z Sibut drogą w lewo, po około trzech godzinach dociera się do 57- tysięcznego miasta Kaga- Bandoro. Oczywiście, jeżeli nie wyrwie się coś w podwoziu auta, na skutek jazdy po dziurach. A mają je duuuże i głęboookie. Czasem wzdłuż drogi pozostało koryto okresowego odpływu wody z pory deszczowej.

W moim samochodzie uszkodził się resor i ostatnie 60 kilometrów, dojechałem jako jeden z trzech na siodełku chińskiego motocykla.

Na wjeździe do miasta posterunek żandarmerii przez 30 minut deliberował nad moimi dokumentami. Pomimo posiadania odpowiednich rządowych zezwoleń, zatrzymali dokumenty do sprawdzenia rano przez dowódcę.

– Chyba nie wiedzieli co zrobić… Z TURYSTĄ?

Trochę im się nie dziwię. Miasto, siedziba prowincji Nana- Grebizi, posiada problem wewnętrzny: rosyjska Grupa Wagnera wewnątrz i stabilizujące sytuację wojska międzynarodowe UN.

Zaskoczony doczytałem, że jest tutaj także polski akcent w postaci ordynariusza diecezjalnego, którym w 2015 roku został biskup misjonarz Tadeusz Kusy.

 

 

Bangui

              Obecnie, około 800- tysięczną stolicę Centralnej Afryki odwiedzam ponownie. Pamiętałem ją jako miejsce bardzo zaniedbane, z kilkoma ulicami z powygryzanym asfaltem i… jako miejsce bardzo niebezpieczne.

Jestem mile zaskoczony, gdyż powoli staje się normalność, a miejsca, o których mówią niebezpieczne, wyniosły się na północno- wschodnie pogranicze, czyli jakieś 400 kilometrów. Są wprawdzie międzynarodowe wojska pod flagą ONZ…

Poza wspomnianym nabrzeżem rzeki Ubangi, można zajrzeć tutaj do katedry katolickiej, na targ pamiątek turystycznych, muzeum narodowego, bazar itp.

I jeszcze trochę o tym kraju: językiem urzędowym jest francuski, większość mieszkańców posługuje się też sango. 3/4 mieszkańców pracuje w rolnictwie. W przemyśle najistotniejszą rolę odgrywa górnictwo diamentów, czym według opinii „z ulicy”, wydają się zajmować… Chińczycy.

Miałem stąd odlecieć do Demokratycznej Republiki Konga, ale musiałem zmienić plany.

 W Kongo Kinszasa robi się nieciekawie, gdyż poważnie grozi wybuch walk domowych z udziałem części sąsiadów, z możliwością zablokowania lotnisk…, i część ambasad już zaleca natychmiastowe opuszczenie kraju (!!!!!).

 

 

Przejście do następnej relacji: Madagaskar płn

Przejście do poprzedniej relacji: Kongo, Zongo

Przejście na początek trasy: Mauretania