Sierra Leone
Spis treści
Sierra Leone, nocleg w pokoju na godziny
Nocleg w pokoju na godziny
Podróżując lokalnymi, czytaj tanimi środkami komunikacji, korzystając z raczej niedrogich noclegów, nie sposób nie trafić na perspektywę spędzenia nocy, gdzieś tam… w domu publicznym. Wyobrażenie o takim miejscu , w którym wynajmuje się pokój na godziny, faktycznie bardzo się różni się, od powszechnego mniemania o takim miejscu. W rzeczywistości bowiem, szukając hotelu, nie masz „zielonego pojęcia” gdzie trafiłeś. Wiesz o tym tylko z przewodników (jeżeli je masz i zajrzałeś do nich), lub dopiero później… (wieczorem lub w nocy), wiesz gdzie jesteś. Mnie dotychczas zdarzyło się to trzykrotnie. Dwa pierwsze przypadki miały miejsce w… Chinach.
Za pierwszym razem, podczas podróży z małżonką, w jednym z wielkich miast chińskich, trafiliśmy z pozoru do wielkiego normalnego hotelu. Dopiero wieczorem, wracając z miasta, zauważyliśmy w sąsiedztwie recepcji, dużą ilość pań o wyzywającym makijażu, które wyraźnie, i ostentacyjnie zwracały uwagę, wyłącznie na „męską część” gości hotelowych.
Za drugim razem również w tym kraju, miała miejsce bardziej zabawna sytuacja. Podróżowałem wtedy razem z grupą przyjaciół, w rejonie wschodnim Chin, w pobliżu Pustyni Takla Makan. Spałem w pokoju z siedemdziesięciokilkuletnim kolegą. Ten chwalił się wielokrotnie swoimi zdobyczami seksualnymi. Ja żartowałem sobie, mówiąc coś tam, tylko (za przeproszeniem) o sikaniu. W końcu mam już 60 lat. No, nie wiem? A może? Jesteśmy w jednym z dużych miast chińskich, i mamy problem ze znalezieniem hotelu. Nie dość że piszą, hotel międzynarodowy , to mówią tylko w jedynym języku, a właściwie nie wiadomo w którym chińskim, mandaryńskim, a może tylko w „turystycznym”, gdzie wszystko się rysuje? Trafiamy na hotel , ale nie ma w nim obsługi? Naprzeciw jest inny hotel i tam dostajemy pokoje. Wieczorem kolega mówi, że bardzo jest zmęczony i idzie spać. Przed 22-gą przychodzą do pokoju nasze koleżanki, i mówią, wiecie czemu ten pokój naprzeciw był nieczynny? To chyba, za przeproszeniem, jest „burdel”. Mój kolega ożył, idę zobaczyć! Po ok. pół godziny wrócił zmartwiony… nie chciały przyjść do tego hotelu!!! No cóż! Kolega, chciał udowodnić mi …?
Obecnie jestem w Freetown stolicy Sierra Leone. Trafiłem przez przypadek , chyba do podobnego miejsca. Nie wymienię nazwy. Dopiero po zmroku odkrywam jego przeznaczenie. Ten wydawał się spokojnym, niemal wiejskim hotelikiem, dopiero po zmroku zauważyłem pewną ilość kobiet w pojedynczych pokoikach. Nie załapałem o co chodzi, chyba że się … usłyszy przez ścianę. Późnym wieczorem usłyszałem hałas w korytarzu. Ktoś chodził i o coś pytał. Potem i zapukał do mnie. Gdy zaspany otworzyłem, usłyszałem od czarnego gościa hotelu: I’m so sorry. Do you have condom?
Tak mnie to rozbawiło, że sen uleciał i postanowiłem zrobić notatki. I jeszcze jedno, o 22-j zgasło światło, więc z konieczności je skończyłem. Po kilku minutach włączył się agregat prądotwórczy. Burczy-hałasuje, no cóż? Piwko pomogło zasnąć. Rankiem zmieniłem miejsce noclegów na Ymca Hostel w centrum miasta.
Cała relacja z Sierra Leone jest TUTAJ.
Sierra Leone, relacja z podróży.
Relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Szczegóły organizacyjne znajdziesz w : Sierra Leone-informacje praktyczne (kliknij). Do Sierra Leone wjechałem droga lądową od strony Konakry w Gwinei.. Rozpocząłem podróż o 8-j rano, po napełnieniu się taksówki. Ja wykupiłem dwa bilety, aby jechać normalnie na siedzeniu obok kierowcy. Zwykle to jedno siedzenie zajmują dwie osoby, z tym że ta druga ma dźwignię zmiany biegów… pomiędzy nogami. Taksówka jest w niezłym stanie. Jedzie się przez nieco ponad 300 km przez 6 godzin. Droga po stronie Gambii posiada odcinki prawie bez asfaltu, gdzie prędkość jazdy spada do kilku kilometrów na godzinę, a czerwono- pomarańczowy kurz… jest wszędzie, nie tylko na poboczu. Granica jak zwykle: czyli sznurek z „farfoclami” w poprzek jezdni, i budka z boku. Bronię się przed nachalnością i policjantami łapówkarzami, nierozumieniem ich języka. Nie było to trudno po stronie francuskiej, ale po drugiej z angielskim, mówiłem bardzo koślawo, coś tam o podróżującym emerycie… W każdym razie było to skuteczne… , a pozostali miejscowi, płacili …jak leci. Po przekroczeniu granicy droga staje się prawie autostradą, i prędkość wzrasta do ponad 100 km/h. Na załączonych zdjęciach pokazuję: budynki wiejskie i szkołę przy drodze.
O mojej pierwszej nocy w Freetown napisałem tutaj: pokój na godziny (kliknij). Kolejne dwie spędziłem już w schronisku młodzieżowym YMCA w centrum miasta. Ta nazwa oznacza skrót od: Young Men’s Christian Association. Freetown ( w tłumaczeniu wolne miasto) jest ok. milionowym miastem, rozlokowanym nad Atlantykiem na wzgórzach. Jest stolicą nieco ponad 6 milionowego państwa, byłej kolonii brytyjskiej. Pierwszymi jego mieszkańcami byli przesiedleni tutaj , w końcu XVIII wieku przez Brytyjczyków, wyzwoleni niewolnicy. Charakterystycznym miejscem dla Freetown, jest rosnące w centrum miasta 500-letnie potężne Drzewo Bawełniane (Cotton Tree). Jest tym samym tutaj, co Plac Czerwony dla Moskwy, czy Pałac Kultury dla Warszawy. W jego sąsiedztwie zamieszkali pierwsi przesiedleni niewolnicy. Obok znajduje się małe, lecz warte zwiedzenia Muzeum Narodowe (wstęp co łaska). Miasto posiada kilkanaście kościołów chrześcijańskich. Na zdjęciach pokazuję to drzewo, oraz otoczenie jednego z kościołów przy nabrzeżu.
W niedzielę miałem nieco czasu i postanowiłem udać się na mszę świętą do Katedry Katolickiej. Nie zawiodłem się: msza dwu godzinna, z płomiennym ekspresyjnym kazaniem czarnego kapłana- z silną gestykulacją prawie krzykiem, oraz powtarzaniem przez wiernych jego niektórych słów. Jeżeli dodać do tego żywą afrykańską muzykę, również z bębnami, rytmicznymi śpiewami i prawie tańcem słuchaczy oraz kapłanów, to wychodzi …religijna fiesta. W centrum znajduje się kilkadziesiąt budynków państwowych, w tym na wzgórzu niedostępne: Pałac Prezydenta i Parlament. Nie sądź jednak, że to posiadający również diamenty, bogaty kraj. Tuż za kilkoma ulicami centrum są już kolejne uliczki, również nieutwardzone, i takie… typu ogólno afrykańskiego. Idąc ulicę dalej dochodzę do nabrzeża i przecieram oczy, gdyż trafiam na … slumsy. Przed wejściem do nich przechodzę przez fabryczkę lodów. Wyglądało to tak: duża ciemna nora wysokiej hali z brudem i czym chcesz… Na pewno w środku dużo ludzi i jeszcze więcej chłodziarek. Nie zrobiłem zdjęć, ale uzyskałem zgodę na wejście. Za nią stały duże gary, w których gotowano to coś, co po zamrożeniu i rozlaniu do foliowych kubków jednorazowych, było lodami. Lody te od razu po schłodzeniu, wyjeżdżały w pojemnikach na głowach, na duże targowisko znajdujące się na sąsiednich ulicach. Na załączonych fotkach masz ulicę mieszkalną, oraz widok na „nadmorskie budynki mieszkalne”, z głównym meczetem Freetown za nimi.
W tym dużym mieście można znaleźć też ładne budynki kolonialne, pamiętające jak sądzę, początki istnienia tego XIX- wiecznego miasta byłych niewolników. Znalazłem je na Podemba Rd. Na tej samej ulicy sfotografowałem tę matkę z synem, przenoszących na głowach stertę koszyków z węglem drzewnym.
W pobliżu małej hali z wyrobami rękodzielniczymi ,sfotografowałem to stoisko z … różnymi kawałkami drzewa, luzem, popakowanych w woreczki i butelki, oraz w zalewie. Zaciekawiony spytałem o przeznaczenie, tego… opału. Usłyszałem dowcipną odpowiedź, że jak będę miał problem z… kobietą, lub z żołądkiem, to te wywary mi mogą pomóc. To po prostu jakaś odmiana miejscowych afrodyzjaków ( nie mam zielonego pojęcia z czego, gdyż wymienili mi kilka nazw w językach plemiennych). Kolejne zdjęcie zrobiłem ukradkiem. Przedstawia bardzo popularną uliczną garkuchnię, z której serwuje się w całym regionie, zwłaszcza posiłki w południe i wieczorem. Są to najczęściej ryż lub makaron, polany jakimś sosem (czasem z małymi kawałkami mięsiwa). Zwykle jedzenie następuje z talerza, palcami lub łyżką stołową. I tu najciekawsze, gdyż te talerze myje się w dwóch większych miskach z zimną wodą , i bez jakichkolwiek środków do mycia.. Do pierwszej wkładają talerze po spożyciu również z resztkami , i po ich opłukaniu dwoma ruchami w tej brązowej breji, są płukane w drugiej misce, która po chwili ma kolor podobny do tej pierwszej. To właśnie dlatego kategorycznie nie zgadzają się na fotografowanie. Nie jestem brzydliwy, ale nie skusiłem się na te posiłki. Jadłem je owszem ale w restauracyjkach, tam przynajmniej nie widziałem kuchni.
Ostatnie zdjęcie przedstawia nietoperze, które są we Freetown wielkości dużych ptaków, i wiszą sobie w dzień na drzewach zaniedbanego Viktoria Park, oraz na Cotton Tree. Jeżeli spojrzysz o zmierzchu w górę, zauważysz ich całe dziesiątki tysięcy. Może dlatego nie ma we Freetown zbyt wielu owadów, a i muchy prawdziwe utrapienie w innych krajach regionu, tutaj są spotykane w niewielkich ilościach. Obok załączyłem mapkę. dotychczasowej trasy.
Następnej relacji szukaj w Liberii (kliknij).
Przejście do poprzedniej relacji: Gwinea.
Przejście na początek trasy: Gambia.
Sierra Leone, informacje praktyczne.
Sierra Leone, informacje praktyczne.
Wizy: o wizie do Sierra Leone napisałem w Gambii. Można w stolicy Freetown zdobyć wizy w Ambasadach/konsulatach: Ghany, Gwinei, Liberii, Mali, Nigerii, Senegalu. Adresy znajdziesz w przewodniku LP. Nie sprawdzałem cen, itd.
Jezyk: angielski, kilkanaście afrykańskich plemiennych, oraz język krio, który jest wszędzie rozumiany. Krio to język powstały z mieszanki angielskiego i języków miejscowych. Miałem czasami problem z dogadaniem się po angielsku, gdyż człowiek miejscowy sądził, że… mówi po angielsku. Ja z tego rozumiałem… kilka słów.
Walutą jest leone (SLL)).Kurs wymiany w bankach posiada duże widełki (pomiędzy kupnem i sprzedażą), i jest mało korzystny. U prywatnych osób z kalkulatorami w ręku: 1 EUR= 5500-5800 SLL. 1 USD =4300-4400 SLL. Można wymienić również inne waluty, także krajów ościennych. Wymieniaczy w centrum Freetown jest… mnóstwo, choć to nielegalne. Najkorzystniej wymieniać EURO i USD. W jednym z banków w pobliży Drzewa Bawełnianego, widziałem bankomat (w sobotę i niedzielę nie czynny). Najkorzystniejszy kurs wymiany był… za granicą w Konakry na Bambetu (miejsce odjazdu busz taxi do Sierra Leone: 1 EUR=5900-6000 SLL). Na granicy od strony Gwinei kurs był najmniej korzystny, a po stronie Sierra Leone wymiany nie ma. Dobrze jest mieć nieco Leone przed przyjazdem, gdyż jest wtedy czym zapłacić za taxi do centrum (ja zapłaciłem 20.000 SLL). W miejscu gdzie kończą bieg busz taxi, wymienia także jeden ze sklepików (zapytaj).
Hotele w Freetown (wolne miasto) są nie liczne. Najtańszym jest schronisko młodzieżowe YMCA. Jedynka z: wentylatorem, śniadaniem, wi-fi koło recepcji, oraz toaletą i prysznicem poza pokojem, kosztuje 80.000 SLL, a dwójka 130.000 SLL. Znalazłem dwa inne hoteliki w centrum miasta, w wyższych cenach. Standard afrykański, ale czysto. Problem z wodą w ciągu dnia. Myjesz się wtedy kiedy jest woda- zwykle była z wiadra. Wracając zlany potem, marzyłem o prysznicu.
Transport. Do hotelu i po mieście wygodnym transportem są taxi z dosiadką i minibusy , w których obowiązują ceny 1000 SLL, Prywatnie tylko dla Ciebie, to samo będzie kosztować ok.20.000 SLL. Na/ z lotniska transport jest skomplikowany i długotrwały. Odległość ok. 26 km: taxi do stacji promów w Kissy (15.000 SLL), prom przez szeroką zatokę morską (3000-8000 SLL), oraz kolejne taxi z Tagrin do celu(15.000 SLL). Potrzebujesz ok. 3 godzin. Problemem są promy, gdyż kursuje tylko kilka w ciągu dnia (chyba 5). Wiem na pewno, że w stronę lotniska są o 8.00 i 11.00. Drogi główne w Sierra Leone są w niezłym stanie. Moja jazda od granicy z Gwineą do Freetown, odbywała się z prędkością przekraczającą 100 km/h.
Zdrowie, czas wyjazdu, zagrożenia, i inne… W Sierra Leone występuje wysokie zagrożenie malarią przez cały rok. Jest ten kraj, podobnie jak inne okoliczne, również terenem występowania dla całego szeregu groźnych chorób tropikalnych: żółta febra, cholera i wiele chorób przewodu pokarmowego (zabezpiecz się przed wyjazdem). Sprawdzają wpis w żółtej książeczce dot. żółtej febry. Ja ten temat, podobnie jak bardzo wielu turystów, lekceważyłem sobie, ale po zachorowaniu przez małżonkę na malarię, traktuję bardzo poważnie. Piszę o tej chorobie na tej stronie: Malaria. Możesz również poczytać u kolegi podróżnika: Malaria w Afryce. Klimat podrównikowy wybitnie wilgotny. Najlepszym czasem wyjazdu jest pierwsza połowa pory suchej, która jako taka przypada od listopada do kwietnia. Zagrożenia są podobne jak w całej Afryce. To państwo ma obecnie sytuację stabilną, choć dobrze wiedzieć o wieloletniej wojnie domowej zakończonej w 2002 r. Zawsze warto sprawdzić sytuację przed wyjazdem, np. na stronie naszego MSZ. W tym kraju po zmroku lepiej nie poruszać się, bez towarzystwa zaprzyjaźnionej miejscowej osoby. Przewodnik znalazłem tylko Lonely Planet, np. Afryka Zachodnia… Jedzenie, jak wszędzie w okolicznych krajach: bagietka z czymś i ew. jajko na śniadanie, a później ryż, lub makaron z sosem… Jedynym wyjątkiem, który spotkałem w centrum miasta (niedaleko Cotton Tree) była restauracja chińska, serwująca tradycyjne chińskie specjały w tym owoce morza. Freetown posiada również plaże. Zawsze pytaj o zgodę na fotografowanie, zwłaszcza w miejscach kultu religijnego.
Relacja z podróży wraz ze zdjęciami jest TUTAJ
Sierra Leone, film z podróży
Oferuję film podróżniczy z afrykańskiej wyprawy w jakości HD. Czas 8 minut. Sierra Leone zwiedzałem w czasie podróży do Afryki zachodniej na trasie od Południowego Senegalu do Wybrzeża Kości Słoniowej.
Jeżeli jesteś zainteresowany zajrzyj niżej
Sierra Leone, relacja z podróży (na luty 2024)
Sierra Leone, relacja z podróży (na luty 2024)
Tekst i foto: Paweł Krzyk
Tasso Island
Powtórną przygodę z Sierra Leone rozpocząłem od wyskoku promem (łodzią) przez Tagrin na Wyspę Tasso. To tylko 8 mil ze stolicy Freetown, a miejsce jest popularnym terenem wypoczynkowym. Wyspa leży w sercu jednego z najcenniejszych terenów podmokłych Afryki, u ujścia rzeki Sierra Leone.
Banana Islands
Wyspy Bananowe to grupa wysp leżących u wybrzeży zatoki Yawri, na południowy zachód od półwyspu Freetown w zachodniej części Sierra Leone. Wyspy Bananowe tworzą trzy wyspy: Dublin i Ricketts- połączone kamienną groblą, a trzecia, Mes-Meheux, jest mała i niezamieszkana. Wyspy, ze swoim wspaniałym pięknem i historią, znajdują się na szczycie listy atrakcji Sierra Leone. Bujny las sięga brzegu oceanu. Z wędrówki po tropikalnym lesie można przejść do nurkowania, wędkarstwa itp..
Miejsca historyczne na wyspie Banana są powiązane z czasami kolonialnymi i handlem niewolnikami i mogą dać wgląd w przeszłość Sierra Leone. Wyspa Bananowa była jednym z głównych ośrodków handlu niewolnikami… Dostać się najwygodniej promem lub łodzią.
Sherbro Island
Sherbro Island albo Bonthe Island znajduje się u południowo-zachodnich wybrzeży Sierra Leone. Od stałego lądu odziela ją rzeka Sherbro i cieśnina Sherbro. Główną miejscowością na wyspie jest Bonthe.
Postanowiłem ja odwiedzić, gdyż jest miejscem wylęgu morskich żółwi zielonych i żółwi skórzastych. Znajduje się tu też ponad 100 kilometrów tropikalnych plaż, co sprawia, że państwo promuje region jako atrakcję turystyczną.
W przeszłości Brytyjczykom wykorzystywali ją jako miejsce przerzutu niewolników. Obecnie ok. 10 tysięcy mieszkańców żyje z uprawy ryżu i rybołówstwo. Ja dotarłem lądem do Yagoi, a potem łodzią przez cieśninę…
Przejście do następnej relacji: Gwinea Bissau…
Przejście do poprzedniej relacji: Benin…
Przejście na początek trasy: Niger, Agadez…