Kajmany. W podatkowym, i nie tylko… „raju” Kajmanów, relacja z podróży.
W podatkowym, i nie tylko… „raju” Kajmanów
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Cayman Islands zwiedzam samotnie w styczniu 2013 r., w czasie prawie dwu miesięcznej wyprawy, którą nazwałem „Wielką Karaibską Przygodą”. Było to szóste miejsce z kilkunastu, które zamierzam odwiedzić. Pierwszy był Trynidad później Curacao… Ostatnią relację zamieściłem pod nazwą „W krainie dredów … na Jamajce”. Lot z Jamajki Cayman Air trwał tylko 45 minut. Na lotnisku w Grand Cayman bagaże wszystkich pasażerów obwąchuje piesek i sprawdza celnik, pewnie chodzi o „maryśkę”. Wsiadam w taxi (18 USD) i jestem w moim wcześniej zarezerwowanym Eldemire’s Tropikal Island Inn w George Town. Jest to najdroższy hotel na całej trasie (ponad 100 USD/noc). Na załączonych zdjęciach lotnisko i Grand Cayman z lotu ptaka.
Kajmany są niewielkim, bo posiadającym tylko 260 km2, terytorium zależnym Wielkiej Brytanii. W ich skład wchodzą oprócz największej Wielki Kajman, również Cayman Brac i Mały Kajman. Liczą 54 tysięcy mieszkańców, z czego połowa żyje w stolicy George Town. Obowiązującą tutaj walutą jest dolar kajmański, ale powszechnie i zamiennie używany jest także dolar USA (1 USD= 0.8 KAD). Idę na spacer po niewielkim George Town. Mój hotel jest oddalony o 20 minut spaceru od centrum miasteczka. W porcie stoją dwa potężne wycieczkowce. Mnie zainteresował zwłaszcza pierwszy z nich, gdyż za dwa dni wsiadam na niego w Miami, na zaplanowany 7 dniowy rejs po innej części Karaibów (ale o tym w kolejnej relacji). Obok niego na zdjęciu, właśnie wychodzący w morze mały okręt USA. Centrum przylegające do zatoki i portu, obejmuje raptem kilka ulic, wypełnionych luksusowymi sklepami, restauracjami, itp. dla masowych bogatych turystów, z takich właśnie statków.
Za nadmorskim pasem sklepowo- restauracyjnym, znaleźć można centra handlowe, oraz słynące na cały świat kajmańskie banki. Kajmany przecież słyną jako tzw.”raj podatkowy”, miejsce, gdzie istnieje najbardziej liberalny system bankowy na świecie. Grand Cayman jest najlepiej rozwinięta pod względem infrastruktury turystycznej. Nie wszystko jednak jest tutaj miłe i przyjemne, jak: czyste, lazurowe niebo, turkusowa czysta woda, białe dziewicze plaże, gdyż sezon huraganowy tutaj, to faktycznie ciężki okres dla mieszkańców (trwa od późnej wiosny do jesieni). Kajmany słyną z organizacji ślubów i wesel dla Amerykanów… Oferują tu również zwrot kosztów noclegu… w przypadku niespodziewanego nadejścia huraganu. Na pewno, o czym sam się przekonałem, nie jest to miejsce z tanimi noclegami… Przechodzę obok różnej klasy pensjonatów i hoteli. W centrum fotografuję Muzeum Narodowe Kajmanów.
Postanowiłem je zwiedzić (wstęp 8 USD). Uważam jednak wejście tam za nieporozumienie, muzeum jest mizerne, i nie warte wydatku na bilet wstępu. Niewiele tam informacji, sądzę że jest to bardziej miejsce dla miejscowej wycieczki… szkolnej. Nieco o historii wysp w tym miejscu. Kajmany różnią się od innych wysp Morza Karaibskiego. Odkryte przez Kolumba w 1503 r., zamieszkane zostały dopiero w 17 wieku, przez… dezerterów z brytyjskiego wojska. Wcześniej rządzili tutaj wyłącznie piraci i… żółwie, i w znacznie mniejszym stopniu kajmany. To od nich, korsarz angielski Francis Drake nadał obecną nazwę, wcześniej Kolumb nazwał je „Tortugas”, od dużych ilości żółwi. Zajęciem mieszkańców w początkowym okresie była rozbiórka … statków, które rozbiły się na licznych rafach . Później był: handel mięsem żółwim, nieco uprawy bawełny, mahoniu, wyrób szkunerów i lin okrętowych. Największy rozkwit przyniosło wyspom jednak nurkowanie i turystyka w XX wieku. Wyspy są płaskie, bez wzniesień, rzek, rolnictwa… Posiadają klimat wilgotny, równikowy z obfitymi opadami deszczu. W muzeum sfotografowałem makietę żółwicy szylkretowej składającej jaja, oraz wystawę prac ręcznych…
Innym spotkanym obiektem zabytkowym był kościół z połowy XIX wieku. Głównymi wyznaniami są: Anglikanizm i Protestantyzm. Na przedmieściach dominują parterowe drewniane domki, przypominające amerykańską zabudowę wiejską. Warto wiedzieć, że w 2004 r. potężny huragan Ivan, zniszczył lub uszkodził 90% zabudowań na tej wyspie.
Wracając do hotelu przechodzę przy mini targu rybnym na skrawku plaży, oraz przy jednym ze sklepów z… napojami wyskokowymi. Przed nim pirackie postacie… obfotografowywane, przez liczną klientelę sklepu z wycieczkowców. Rozumiem dopiero teraz, dlaczego podczas przylotu na lotnisku, sprawdzano ilości wwożonego alkoholu- ceny w sklepie ok. 100 % wyższe niż na Jamajce. W porównaniu do cen drinków na pokładzie, to pewnie jednak i tak taniej…
W innym miejscu oglądam pamiątki, niestety nie widzę nic oryginalnego, poza napisami… Kajmany. Reszta … jako żywo, przypomina mi towary, made in … (daleko wschodnie rejony globu). W pobliżu pomnik… płaszczek. Na morzu występuje Stingray City, czyli Miasto Płaszczek, gdzie można je z bliska poznać a nawet dotknąć. Wybieram się tam jutro.
Mój drugi dzień na tej wyspie rozpocząłem przejazdem taksówką na słynną plażę Seven Mile Beach, która rozciąga się jak okiem sięgnąć po stronie zachodniej. Plaża z drobnym piaskiem opada łagodnie ku płytkiej zatoce, i rzeczywiście ma 5,5 mili, czyli 8,8 km długości. Tutaj znajduje się najwięcej luksusowych ośrodków i ekskluzywnych hoteli, jednak nie przekraczają wysokości drzew. Plaża aspiruje do grona najlepszych nie tylko na Karaibach.
Z okolic jej środkowej części, wypływam na 3 godzinną wycieczkę w morze, ale na stronę wschodnią (40 USD). Jest tu rodzaj skalistej mierzei sięgającej głęboko w ląd swoimi odnogami. Wokół niski skalisty brzeg porośnięty zaroślami namorzynowymi. Pomiędzy nimi wybudowano szereg domów, hoteli, oraz port jachtowy.
W środku dużej zatoki był pierwszy przystanek. na zabawę w wodzie …z płaszczkami. Płaszczki przyzwyczajone do karmienia w tym miejscu, podpływają całymi gromadami, tak że można je dotykać i robić z nimi zdjęcia, co skrzętnie wykorzystuje załoga łodzi (kilka zdjęć na CD z płaszczką za 45 USD). Były jeszcze dwa przystanki na pływanie z rurką, nad rafą koralową z dużą ilością ryb (snorkeling). Nie mogłem się powstrzymać od zrobienia sobie zdjęcia z okazałymi rozgwiazdami. Kajmany oferują również, a może przede wszystkim, nurkowanie z akwalungiem, po przystępnych cenach (ok. 50 USD/ nurkowanie z ich sprzętem z brzegu).
Po zakończeniu wycieczki lokalnym autobusem (2,5 USD), pojechałem kilka kilometrów na północ, o zgrozo! , … do piekła. Że też mnie podkusiło, samemu się tam pchać! Sam zobacz na załączonych zdjęciach: Czarne ostre postrzępione skały, z wystającymi z nich dwoma diabłami. Jest i piekielny urząd pocztowy. Hell, to po angielsku piekło. Obok jest nawet serwis piekielny, oraz kilka piekielnych sklepów. Tyle, że : diabły są drewniane, miła Pani na poczcie, otwarła ją na moją prośbę po godzinach pracy, a serwis jest na sąsiedniej stacji benzynowej. Piekło znajduje się w końcowej części siedmiomilowej plaży przy West Bay.
Jeszcze trochę dalej jest kolejna duża atrakcja turystyczna Kajmanów Farma Żółwi Morskich. Kiedyś bardzo popularne na Kajmanach, masowo zabijane na mięso, obecnie są na skraju wymarcia. Na tej farmie oczywiście za opłatą (18 i 45 USD) można zwiedzić wszystkie jej zakątki. Cena zależy od długości wycieczki. Zwiedziłem ją na tej podstawowej długości. Pokazano różne stadia rozwoju dużych morskich żółwi zielonych. Jestem nurkiem i zawsze spotykając w morzu żółwia, podziwiałem jego swobodę i majestatyczne poruszanie się(nigdy w wodzie nie spotkałem tych olbrzymów). Tutaj ze smutkiem patrzyłem jak obcierają się o siebie, i betonowe ściany próbując pływać wokół ciasnawego basenu. Obok na kępie namorzyn sfotografowałem morskiego legwana.
Po drugiej stronie ulicy przy żółwiej farmie znajduje się delfinarium, w którym można podziwiać wyczyny tych morskich ssaków (99 USD wstęp). Za jeszcze większymi opłatami do 150 USD, można z nimi popływać w basenie. Oczywiście robione wtedy zdjęcia są dodatkowo płatne. Zrezygnowałem, gdyż już kilkakrotnie pływałem i oglądałem pokazy ich tresury. Na skalistym morskim brzegu podglądałem morskie kraby.
Autobus zawiózł mnie z powrotem do centrum stolicy George Town. Robi się wieczór kończę dzisiejszą ciekawie spędzoną sobotę. Wieczorem robię te notatki. Jutro wcześnie pobudka, gdyż odlatuję do Miami na Florydzie w USA. Jadę na … prawdziwą randkę, ale o tym już w kolejnej relacji z podróży: „ z Miami na Bahamy”.