Saint Lucia
Spis treści
Saint Lucia, relacja z podróży
Relacja z Saint Lucia
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Saint Lucię, zwiedzam w lutym 2013 r., w czasie swojej „Wielkiej Karaibskiej Przygody”. Pierwszy był Trynidad, później … Ostatnią relację zamieściłem pod nazwą „Dominika”. Tę część wyprawy odbywam podróżując z małżonką Basią i naszą koleżanką Ewą. Przylecieliśmy Liat Air w godzinach wieczornych. St. Lucia również jest górzysta wyspą pochodzenia wulkanicznego, okrytą bujnym płaszczem wilgotnego lasu równikowego. Posiada charakterystyczne szczyty górskie wynurzające się prosto z morza, złote plaże, rzadkie papugi i obfitość tropikalnych kwiatów. Jest samodzielnym państwem od 1979 r. w Archipelagu Małych Antyli (Wyspy Zawietrzne), i posiada ok.165 tysięcy mieszkańców. Nasz hotel Casa del Vega znajduje się w pobliżu lotniska, na półwyspie Vigie, w stolicy kraju Castries (28 USD/noc). Dojeżdżamy taksówką za 10 USD. W hotelu spotykamy 18- osobowa grupę Kanadyjczyków. Jedna z nich mówi nam, że Polska to jest „favorite” kraj. Była z kościelną wycieczką w Polsce: Wolsztyn, Głogów, Warszawa i kilka mniejszych miejscowości. Dostajemy 3- osobowy apartament z kuchnią, z widokiem na ocean. Jest zejście na kamienista plażę, nie nadająca się do kąpieli. Na zdjęciach pokazuję mini lotnisko St. Lucia i nasza hotelową plażę.
Nad naszym półwyspem góruje latarnia morska. W przeszłości znajdował się tam Fort Charlotte. Obecnie część obiektów zajmuje szkoła i kilka ambasad.
W niedzielne popołudnie idziemy na spacer do stolicy Castries (1 godz.). Przy ulicy gąszcz tropikalnych kwiatów. Później wędrujemy wzdłuż publicznej piaszczystej plaży i cmentarza.
Ładny widok na domy rozlokowane na zboczu wzgórz. W małym parku spotykamy młodą parę robiącą sobie zdjęcia. Zrobiłem je także…
Obok portu wchodzimy do budynku marketu ze stoiskami turystycznymi. W porcie stoi wycieczkowiec, ale turyści z niego już wrócili na pokład, i dosłownie miasto opustoszało. Jesteśmy w markecie jedynymi oglądaczami pamiątek.
Spacerujemy prawie po pustych ulicach. Przygląda się nam z ławek w parku kilku kudłatych bezdomnych. Obok stary , niezbyt atrakcyjny ratusz.
Przy małym placyku w centrum zlokalizowana jest katolicka katedra, w której odbywały się chrzciny dzieciaków. Panie na niebotycznych obcasach wsiadły do samochodów, a my wędrujemy dalej. Robię zdjęcie pomnikowi Francuza Castriesa, po drugiej strony placu.
Następnego dnia wybieramy się na objazd wyspy minibusami. Najpierw do centrum Castries (0,8 USD), i dalej do Soufriere (ok.3 USD). Jest to niewielka miejscowość w zatoce, w pobliżu dwóch wygasłych wulkanicznych szczytów zwanych: Gros i Petit Piton (Duży i Mały Piton).
Załączam także dwa zdjęcia uliczek tego urokliwego miasteczka.
Soufriere (Siarkowy) to zwykle nazwa wulkanów na wszystkich okolicznych wyspach. Najwyższym wzniesieniem na wyspie jest Morne Gimie, 958 m n.p.m. W pobliżu miasteczka znajduje się kaldera wulkanu Qualibou (ok. 22x 4 km). Ostatnia erupcja miała miejsce w 1766 r. Przyjeżdżamy kolejnym busikiem (0,8 USD) do znajdującego się w tej kalderze Rezerwatu Sulphur Springs. Potem 15 minutowy spacerek i jesteśmy w rezerwacie z bulgoczącymi błotem mini jeziorkami, o temperaturze 100 do 175 stopni C. Zwiedza się teren z przewodnikiem (wstęp 8 USD). Z oparów siarkowych wypływa strumyk, w którym na końcu zorganizowano możliwość wykapania się, za dodatkową opłata 3 USD. Patrzymy na grupę umorusanych ciemno szarym błotem, kąpiących się białasów.
Kolejny mikrobus (3 USD) i droga wiedzie dalej, już nie tak kręta jak dotychczas. Widać oba Pitony, mnóstwo kolorowych kwiatów, niebrzydkie domki i skaliste klify wyspy. Dojeżdżamy na południowy kraniec wyspy do Fort Vieux. Miasteczko z lotniskiem, niezbyt ciekawe.
Łapiemy „okazję” i za kolejne 4 USD wracamy do stolicy wzdłuż wschodniego, atlantyckiego, równie skalistego wybrzeża. Castries dzisiaj w dzień roboczy jest zatłoczone pieszymi i samochodami. Dużo dzieci w wieku szkolnym, w jednakowych kolorowych mundurkach. W kilku marketach większość towarów … z Chin. Znowu minibus (0,8 USD) w stronę hotelu, i spacerek pod górkę. Na cmentarzu akurat pogrzeb, a na plaży kąpie się kilku białych turystów. Wieczorem dłubiemy w internecie i umawiamy się z gospodynią hoteliku, że nas odwiezie o piątej rano na lotnisko. Jutro wylot na Saint Vincent i Grenadyny (kliknij, jeżeli chcesz poczytać o tym kraju).
Saint Lucia, film z podróży
Oferuję film podróżniczy w jakości HD. Czas 13 minut. Saint Lucia zwiedzałem w czasie dłuższej wyprawy…