Brazylia: Porto Alegre, Paso Fundo, Florianapolis, Campinas, relacja z podróży

Brazylia: Porto Alegre, Paso Fundo, Florianapolis, Campinas, relacja z podróży (na listopad/ grudzień 2019)

Tekst i foto: Paweł Krzyk

 

Witam z południowej Brazylii.

Szczegóły organizacyjne podróży po Brazylii podaję w Informacjach praktycznych.

Porto Alegre jest stolicą stanu Rio Grande do Sul East, znajdującego się na południu tego ogromnego kraju. Miasto półtora milionowe (aglomeracja 3 mln.). Mają w tym rejonie, rozwinięte rolnictwo: uprawy tytoniu (w tym export do Polski, do fabryki w Augustowie), pszenica, soja, hodowla bydła, oraz górnictwo miedzi i węgla.

W Brazylii, z uwagi na duże odległości, przemieszczam się najczęściej samolotami, a z lotnisk do zarezerwowanych miejsc noclegowych przy wykorzystaniu aplikacji internetowej Uber. To ostatnie okazało  się wyjątkowo korzystne i wcale nie takie drogie- za to szybkie i bezpieczne. Ba przykład do hotelu odległego 7 km: taxi Uber zawozi mnie za niespełna 15 BRL (co odpowiada około 15 zł.).

Spacer do centrum miasta, i na starcie w hostelu uprzedzają mnie- to miasto niebezpieczne, o czym wydawały się świadczyć, wyraźnie widoczne podczas spaceru, liczne, uzbrojone grupy policjantów.

Podobał mi się rejon w centrum historycznym z katedrą na wzgórzu.

 

 

Budynki rządowe, muzeum sztuk pięknych, nabrzeże portowe i… niestety nie będzie filmu, gdyż wędrując samotnie nie odważyłem się wyjąć kamery.

 

 

 Na ulicach handluje wielu rosłych, czarnoskórych Haitańczyków. Tłum, gwar i pełen uroku rozgardiasz oraz folklor, do którego muszę powoli przywyknąć. Ten stan to również gauchos (tutejsi kowboje). W sklepach, wcale nie turystycznych, oferowano dla nich kompletne wyposażenie.

 

 

Na lotnisku Porto Alegre miałem niezłą panoramę miasta. Będę po tym kraju więcej korzystał z samolotów i często będę oglądał z bliska: AZUL, TAM czy GOL.

Na muralach pokazali to co mają w tym południowym, nadmorskim regionie najciekawsze…

 

 

W drodze do Paso Fundo spotkało mnie przemiłe wydarzenie. Na pokładzie samolotu usiadła obok mnie młoda para. Podczas ploteczek okazało się, że rozmawiam z Éltonem, którego dziadkowie byli Polakami.

Nie obyło się oczywiście na lotnisku bez fotki, z nim i jego partnerką Viviane.

– Ładna?

Przyjechała po nich mama Viviane, więc nie musiałem czekać na mojego ubera. Pięknie dziękuję, szczególnie, że pogoda w Paso Fundo była mokrawa, po raz pierwszy na trasie.

 

 

Paso Fundo w siąpiącym deszczyku nie zachęcało do długich wędrówek. Miasto prawie 200-tysięczne w stanie Rio Grande do Sul West znajduje się na Wyżynie Brazylijskiej, i nie oferuje turyście zbyt wiele. Okolice głównego placu wydały mi się najciekawsze: katedra z witrażami drogi krzyżowej, pomnik oprzyrządowania do picia narodowego trunku- yerba mate… Mocno obrośnięte porostami drzewa i wilgoć, przypomniały mi o bzyczącym towarzystwie, tu roznoszącym malarię i kilka innych groźnych… problemów.

 

 

Florianapolis (w skrócie Floripa), stolica stanu Santa Catarina urzekła mnie swoją urodą, i to nie tylko Brazylijek. Miasto jest nadmorskim, 400-tysiecznym kurortem, leżącym na wyspach na Oceanie Atlantyckim. Do tego wzgórza i cudne plaże… Na razie miasto: plac z ogromnym 250 letnim fikusem i kilkoma młodszymi, piękna katedra, wspaniale budynki w centrum, miasto turystyczne rozlokowane na wzgórzach, deptaki, gwar i… bezpiecznie.

 

 

Postanawiam pojechać autobusem na drugą stronę wyspy, do miasteczka i wewnętrznego jeziora Lagoa da Conceiçäo (fon. Konsejsjoł), i potem dalej do cudnej plaży Mole. Do wyboru miałem jeszcze dwie inne: Joaquina z wydmami, oraz Barra da Lagoa. Na Mole nikt się nie kąpał, duże fale, temperatura wody około 220C.

 

 

Wróciłem pieszo przez przełęcz nad jezioro Lagoa… i wierzcie mi Państwo

– nie spieszyłem się!

Widoki miałem boskie na obie strony: oceaniczną , i górzyste wnętrze wyspy z jeziorem i diunami.

Skusiłem się na gigantyczny zestaw owoców morza z piwem- za 60 BRL. Wracałem wolniutko do terminalu autobusowego wzdłuż brzegu jeziora, a potem  miasteczko Lagoa.

– No cóż, pozdrawiam z brazylijskiego stanu Santa Caterina!

 

 

Campinas jest ponad milionowym miastem w brazylijskim stanie San Paulo. To  stan o powierzchni ¾ Polski, w którym istnieje aż 645 miast i mieszka 44 miliony ludzi. Stan, który pod względem gospodarczym znaczy w Brazylii najwięcej. Odwiedziłem Campinas, gdyż potężny 12-milionowy moloch miasta San Paulo tym razem ominąłem.

Na lotnisku w Sao Paulo Campinas jestem często, gdyż to  lotnisko jest stacją przesiadkowa na lotniczej mapie brazylijskich przelotów krajowych. Przypadkowo tak wybrałem hotel, że z lotniska autobus 193 za niespełna 5 BRL (ok.5 zl), dowiózł mnie prawie pod drzwi hotelowe. Na dodatek znalazłem się w ścisłym centrum starego miasta.

W Campinas, katedra jest chyba największym zabytkiem, ze wspaniałymi rzeźbieniami w drewnie. Warto przejść się w stronę starej stacji kolejowej Estacao da Paulista.

 

 

Oraz koniecznie trzeba niespiesznie pochodzić po… ulicach, z gwarem i tłokiem. Właśnie te zatłoczone uliczki centralne, w czarny piątek…, oraz proste życie uliczne najbardziej zaciekawiały. Co krok jakaś muzyka, zachęcanie czarnopiątkowe prawie przed każdym sklepem czy bazarowym straganie, jakiś zespół peruwiański gra w mini parku- tak, że nie sposób …nie zatrzymać się. A to sprzedawca siedzi, jak za przeproszeniem, małpa nad regałami… i filuje na to co robią kupujący, czy mniam- niuśne przegryzki na mini stoiskach. Wróciłem po południu do pokoju i

– już nie chciałem nic jeść na kolację!

 

 

 

Przejście do następnej relacji: Brazylia, Campo Grande…

Przejście do poprzedniej relacji: Argentyna: Santa Fe, Parana, Rosario

Przejście na początek trasy: Chubut, Półwysep Valdez