Campo Grande, Cuiaba, Porto Velho, Sinop, relacja z podróży

Brazylia: Campo Grande, Cuiaba, Porto Velho, Sinop, relacja z podróży (na listopad/ grudzień 2019)

Tekst i foto: Paweł Krzyk

 

Zapraszam obecnie w głąb południowej i centralnej Brazylii. Przemieszczam się w tym rejonie samolotami. Tuptając po Ameryce Południowej wydaje mi się, że świat może być ciekawym, gdy wiadomo kiedy zrobić „stopa”.

W niedzielę, w porze obiadowej zrobiłem go przy mercado municipale (targowisko). Oczywiście w Campo Grande…

– Ale to brzmi!

Znajduję się pograniczu Brazylii z Paragwajem i Boliwią w brazylijskim stanie Campo Grande da Sul. A te pyszności na zdjęciu to lokalne, mięsne specjalności z grilla, w towarzystwie manioku i lokalnej serwezzy. Lokalne melodie ktoś przygrywa. I jak tu się ruszyć dalej…?

Jeszcze pamiętam wczorajszy, wieczorny przyjazd do zarezerwowanego hostelu. Przyjechałem jak zwykle taksówką uberowską, i tu niespodzianka-jestem pod drzwiami o 23,45 I nikt mi nie otworzył, mimo dobijania się. Poszedłem do knajpki obok i nikt też nie odebrał połączenia z lokalnego telefonu. Dzięki pomocy lokalnych piwoszy, podjechałem do kolejnego hostelu w odległości 600 metrów.

Ale co tu rozpamiętywać- niczego to nie zmieni. Prawdopodobnie łobuzy mieli komplet gości, ja się nie pokazywałem, więc moje miejsce dali komuś innemu…  Humor poprawił mi widok dorodnych owoców na straganach.

 

 

Campo Grande zwiedziłem spacerem. Najpierw prawie godzinę do centrum w stronę katedry. Co chwilę zatrzymywałem się dla ładnych widoków na centrum ze wzniesienia Orla Morena (znaczy brązowa ziemia). Szedłem aleją z kawałkami torów, oraz widokami na bogatszą dzielnicę mieszkaniową i wieżowce.

 

 

Spacer po głównej ulicy Avenida Afonso Pena z dorodnymi drzewami pomiędzy jezdniami, oraz przygotowaniami do świąt… nie męczył pomimo upału.

 

 

Cuiaba jest stolicą stanu Mato Grosso Południowego, znajdującego się na płaskowyżu w północno-zachodniej części Wyżyny Brazylijskiej. Od razu na lotnisku poczułem zmieniającą się na plus temperaturę powietrza. Dotarłem na początku pory deszczowej i zaczyna mi doskwierać dodatkowo zwiększona wilgotność, pomimo braku opadów, w każdym razie nie moczy mi głowy w ciągu dnia.

Półmilionowa Cuiaba (fon. Kujaba) okazała się być miasto takim sobie. W centrum molocha miejskiego znajduje się nowoczesny budynek katedry i… nie najciekawsza okolica- wręcz brzydka. Wieczorem o 20,00 oraz 21,30, można się wybrać na pokazy grających fontann…, ale znajdują się dość daleko i trzeba podjechać taksówką, chociażby ze względu na bezpieczeństwo.

 

 

W Południowym Matro Grosso miałem nieco więcej czasu, więc wybrałem się do wpisanego na Listę Światowego Dziedzictwa… UNESCO, Parku Narodowego Pantanal. Jest to kłopotliwe z uwagi na odległość ponad 100 km do wjazdu na teren parku, licząc od stolicy stanu Cuaiby. Pojechałem na pospiesznie zorganizowaną dla mnie wycieczkę, gdyż inaczej bym tam nie dotarł. Czerwone drogi przez park rozpoczynają się za miasteczkiem Pocone i wiodą przez ponad 65 kilometrów . Pokonuje się je samochodem, oglądając zwierzęta przy drodze, a najczęściej na około 40-50 mostkach nad strumykami i rozlewiskami.

 

 

Na koniec była łódka przez dwie godziny po zakolach rzeki… Park znany jest głównie z dużej ilości ptactwa, nie licząc: kajmanów, kapibar…, i większych zwierząt typu … jaguary.

 

 

Cuiaba stała się dla mnie punktem  wypadowym po okolicy. Ruszyłem z niej na wycieczkę samolotami do Porto Velho w stanie Rondonia. Samolotami (tam-powrót), ale trzeba wiedzieć, że to półtora tysiąca kilometrów w jedną stronę.

Porto Velho jest ponad czterystu tysięczną stolicą Rondonii. Znajduję się już na północy Brazylii, prawie w środku Ameryki Południowej, oraz na pograniczu z Boliwią i ogromną Amazonią. Jeszcze niedawno Rondonia miała 200 tysięcy kilometrów kwadratowych amazońskich lasów deszczowych- to dla uzmysłowienia obszaru, gdzieś tak ze 2/3 Polski. Obecnie w znacznym stopniu, jak piszą…, odlesili przez wypalanie.

Porto Velho nie posiada super zabytków. Najmilsza dla oka była katedra w stylu kolonialnym, oraz mały park z pomnikiem ślepej sprawiedliwości.

 

 

 Spacer w kierunku portu nad rzekę Madeira- jeden z głównych dopływów Amazonki, ciekawy bazar i ładne uliczki w zapadającym  zmierzchu. No i niestety te zasieki pod napięciem mówiły same za siebie…

 

 

Po raz pierwszy na mojej brazylijskiej trasie, gdy wróciłem pod hotel, poszedłem poszukać sklepu spożywczego. Oczywiście nie znalazłem, ale za to kilkanaście metrów od hotelu spotkałem sklepik z dwoma stolikami dla miejscowych starszaków. Usiadłem przy piwie i wreszcie ostygłem. Przestały ze mnie wysiąkać wszelkie płyny… W tej p…nej Amazonii jest teraz nawet pod wieczór wiele stopni przy dużej wilgotności. Powoli zapadał wieczór, odezwały się cykady, na pewno byłem jedynym obcokrajowcem, wzbudzałem ciekawość…

– Ale jak tu się dogadać? Wiecie, jak szybko przypominałem sobie podstawy hiszpańskiego i wszystkie znane słowa portugalskie… ?

W drodze do Sinop w Mato Grosso Północnym musiałem wrócić na noc do Cuiaba. Hotelik zamówiłem tuż przy lotnisku w odległości nieco ponad kilometra. Cóż to dla mnie, poszedłem pieszo. Dotarłem lekko namiękły, a gdy wróciłem z knajpki na rogu ulicy można by wszystko na sobie wykręcić. Zjadłem gigantycznego, nadziewanego placka za całe 5 złociszy. Tak się składa, że jeden brazylijski real odpowiada mniej więcej naszej złotówce.

Ciepło i wilgotno… Niby nie pada-przecież pora deszczowa, ale powoli Amazonia mi doskwiera. Humor poprawia tylko zimny browarek i widoczki zachodzącego w tropiku słoneczka.

W Mato Grosso Północnym najbardziej reprezentacyjnym miejscem jest nieco ponad 100-tysięczne Sinop. Z okna samolotu dało się zauważyć ogromne, obecnie bardzo zielone łany pól.

 

 

 Miasto przypominało mi bardziej Australię niż Brazylię. Wszystko takie zadbane, niezbyt wysokie, szerokie ulice zaplanowane w kwadraciki pod linijkę, w centrum nie zaparkujesz, wyraźnie widać niezbyt odległy czas powstania . Najbardziej reprezentacyjna tu katedra pochodzi z 2007 roku.

 

 

Widząc mnie z kamerą, przyglądają mi się- jak kosmicie. Miłym wyjątkiem były sprzedawczynie pierożków- duży posiłek za 5 złotych. Nawet gdybym tam nic nie kupił, starałbym się je zabajerować, dla zrobienia fotki z takimi uśmiechami.

Trochę dalej, pomimo skwaru przekonałem się, że jestem kokoso-jadem.

 

 

Niżej mapka trasy

 

 

Przejście do następnej relacji: Brazylia, Goiania…

Przejście do poprzedniej relacji: Porto Alegre, Paso Fundo, Florianapolis, Campinas

Przejście na początek trasy: Chubut, Półwysep Valdez