Porto Seguro, Belo Horizonte, Tubuleiro…, Congonhas…, relacja z podróży

Brazylia: Porto Seguro, Belo Horizonte, Tubuleiro…, Congonhas…, relacja z podróży

(na grudzień 2019)

Tekst i foto: Paweł Krzyk

 

              Latam samolotami (bo ogromne odległości), więc szybko jestem w Bahii Południowej. Autobusem byłoby przynajmniej dzień później. W Brazylii w pasie nadmorskim nie ma zbyt ciekawych miejsc pomiędzy miastami, więc uznałem, że nie warto tłuc się mnóstwo godzin w autobusie. Ponadto jadę z dala od turystycznych szlaków i chcę pokazać ewentualnym następcom czego uniknąć.

              Porto Seguro pozytywnie mnie zaskoczyło. Jest … takie fajne i może się spodobać, nie tylko dla atlantyckich, ciągnących się kilometrami plaż. Niska zabudowa z bardzo kolorowymi uliczkami, sąsiadująca z pasem lasów atlantyckich i namorzyn. Kurort nadmorski z mnóstwem bajerów dla turystów, niekoniecznie tych… zamorskich.

 

 

              Byłem jedynym turystą z daleka. Cieszyłem się w przedwieczornym oświetleniu z lokalnego folkloru. Nie wspomnę, ile razy skosztowałem lokalnych wyrobów z… kakaowca. Pierwszym, był facet oferujący kakaowce z taczki.

              W tym około 160 tysięcznym mieście, po raz pierwszy na trzy tygodniowej trasie poszwendałem się wieczorem pośród dziesiątków straganów, które rozłożyły się tylko na wieczór. Kupiłem wreszcie trochę suwenirów, bo za parę dni wracam do domu.

              Już w hostelu przy drinku słyszę lokalne rytmy muzyczne, aż dusza podskakuje, ale… już dawno temu nauczyłem się, że nie zawsze warto oglądać to z bliska- zwłaszcza w regionach określanych za niezbyt bezpieczne, a niestety tutaj również na ogrodzeniach znajduje się wiele zasieków pod napięciem.

              Wybaczcie mi takie … starszakowe, żeby nie powiedzieć dziadkowe, określenia.

 

 

              Planując przeskok do Belo Horizonte, zacząłem zastanawiać się,

              – jak ten rejon zwiedzić?

 Poza miastem w stanie Minas Gerais znajdują się dwa miejsca atrakcyjne, warte zwiedzenia. Patrząc na czas do dyspozycji i odległości mogłem to zorganizować tylko poprzez wynajęcie samochodu. I tak też zrobiłem. Ułatwiło mi to również dostanie się do miasta, gdyż lotnisko umieszczono w odległości ponad 50 kilometrów.

              Pierwszym celem zostało odległe o około 165 km miasteczko Conceição do Mato Dentro. Stan znajduje się w centralnej części Brazylii, a miasteczko pośród pastwisk i rzadkich lasów. Pomiędzy nimi można popatrzeć na samotne hacjendy, trudniące się głównie hodowlą. Przy drodze przed hacjendami często napotkać można specjalne zagrody służące do załadunku bydła na samochody.

              Miasteczko posiada małe zabytkowe centrum, kościół Matriz… i jedzie się dalej po gorszej drodze. A wszystko po to, aby po 22 kilometrach dotrzeć do Parque Natural do Tabuleiro. W parku trzeba pójść zobaczyć 273 metrowy wodospad Cachoeira do Tabuleiro. Idzie się pieszo do drewnianego mostu na rzece, a potem trzeba dokonać wyboru ścieżki w stronę wodospadu. Pomocny może być drogowskaz… Potem pierwszy punkt widokowy…

 

 

              Strzałki namalowane na kamienistej ścieżce pokazywały drogę. Po dość męczącym spacerze dotarłem do widoku na wodospad. W zasadzie powinienem powiedzieć wodospadzik. Pomimo początku pory deszczowej spadała w dół niewielka struga wody, która w połowie wysokości ściany skalnej zamieniała się w pojedyncze krople.

 

 

              Na dole znajduje się jeziorko, w którym można się wykąpać. Brązowy kolor wody mi w tym nie przeszkodził. Schnąc, obserwowałem skoki spadochronowe ze szczytu zbocza na krawędź jeziorka. A potem powrót do Belo Horizonte w deszczyku, który zakończył się tuż przed tym ogromnym, pięciomilionowym molochem miejskim.

 

 

              W odległości 88 km na południe od Belo Horizonte znajduje się zabytkowe miasteczko wpisane na Listę… UNESCO: Sanktuarium Dobrego Jezusa w Congonhas. Sanktuarium jest rokokowym kościołem z drugiej połowy XVIII wieku.

 

 

 Częścią zabytku jest także Droga Krzyżowa i rzeźby proroków, dłuta Aleijadinho. Droga Krzyżowa prowadzi zabytkowymi uliczkami z historyczna zabudową.

 

 

              Belo Horizonte było ostatnim regionem na mojej trasie z dala od turystycznych szlaków w Argentynie i Brazylii- 45 dni podróży dobiegło kresu. Pierwszego dnia wieczorem zwiedzałem centrum miasta.

              Ciekawostką były przystanki komunikacji miejskiej, w postaci zamkniętych pomieszczeń na środku jezdni. Pasażerowie wchodzili do wnętrza, kasując bilety przy wejściu do tych przeszklonych budyneczków.

 

 

              Tutaj dorwała mnie znowu, całe szczęście już po zaparkowaniu samochodu, pora deszczowa, której intensywność spowodowała myśli o arce. Ale jak zwykle spędziłem pół godziny potopu w pierwszej napotkanej knajpce, i zacząłem właściciela przezywać per NOE. Jego to bawiło, mnie mniej, bo miałem 3 kilometry tuptania do hoteliku.

               Zdążyłem jeszcze zwiedzić centrum przy ulicy… Peny, potem piękną katedrę i wrócić po ulicach, na których rozłożyły się stragany dredziaży… Mnóstwo knajpek zachęcało obniżkami- dla pozbycia się nadmiaru wypieków. Mimo, że miałem kolację w pokoju, zanim doszedłem do dworca dwukrotnie się skusiłem, za pierwszym razem na nadziewane pierożki (za 3 złocisze), a ostatni raz, prawie wśród lokalnego półświatka u bram mojego hotelu.

              Tu piszę tę relację słuchając ogłuszających lokalnych rytmów, gdzie obok, dwóch faciów z zamglonym wzrokiem wyginało się w rytm muzyki. Portier co chwilę patrzył, gdzie jestem, więc…pisałem przy browarku Brahma.

              Spacerując po ulicach przekonałem się, że jest to miasto, z którego niestety nie będzie filmu. Gdy ujrzałem ulice i powszechne żyletkowo- elektryczne zabezpieczenia, zrezygnowałem z wyjmowania kamery. Mnóstwo osób żyjących… na ulicach, ćpających… , że lepiej pójść do swojego pokoju. Mam pełny przegląd tego typu ulicznych zachowań, gdyż przez wygodnictwo wynająłem pokój przy dworcu autobusowym.

 

 

              W dniu wyjazdu wyskoczyłem na skraj Belo Horizonte do nowoczesnego zespołu  miejskiego Pampulha. Region miejski nad jeziorem został zaprojektowany przez Oscara Niemeyera na zlecenie Juscelino Kubitschka, ówczesnego prefekta Belo Horizonte i wzniesiony w latach 1942-44. Obecnie wpisano go na Listę… UNESCO. W słoneczku pozdrawiam spod palm podróżników.

 

 

              Na pożegnanie fotka na centrum Belo Horizonte z okna mojego hoteliku, oraz uczniowski zespół śpiewający kolędy na dworcu autobusowym, z którego odjechałem na lotnisko.

 

     

 

              Te kwiatki ofiarowuję wszystkim tym, którzy wędrowali wraz ze mną- dziękuję za komentarze i dowody sympatii. Trasę pokazałem na mapce.

 

 

 

Przejście do poprzedniej relacji: Goiania, Goias Velho, Uberlandia, Vitoria

Przejście na początek trasy: Chubut, Półwysep Valdez