Wyspa Norfolk, relacja z podróży
Wyspa Norfolk, c.d. historii o „Bounty”. Relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Wyspa Norfolk leży na południowo- zachodnim Pacyfiku, pomiędzy: Australią, Nową Zelandią i Nową Kaledonią. Jest terytorium zależnym Australii, posiadającym autonomię wewnętrzną, czyli prawie jak samodzielny kraj ale należący do Australii. Rząd Australijski reprezentuje administrator, ale posiadają własne: parlament, rząd, premiera, pocztę… , a do tego tylko niecałe 35 km 2 wulkanicznej powierzchni i około 2,130 mieszkańców. Praktycznie jedynym normalnym kontaktem ze światem jest lotnisko, na którym mogą lądować duże samoloty. Port nie istnieje z uwagi na niedostępne klifowe wybrzeże a dostarczane droga morską towary, muszą być przeładowywane na morzu do mniejszych łodzi. Ja przyleciałem z Nowej Zelandii i po niecałej godzinie byłem w moim zarezerwowanym Hotelu Heritage Hill. Ceny są porównywalne do tych w Australii i Nowej Zelandii… i nie mają tanich hotelików dla turystów z plecakami. Może i dlatego, że tacy chyba tu nie przyjeżdżają. Ja byłem jedynym, który bagaż dźwigał na plecach, oraz patrząc na pozostałych turystów… mój wiek emerytalny był znacznie niższy od średniego ogółu pasażerów samolotu- wahającego się gdzieś pomiędzy 70 i 80. Ale po raz pierwszy na całej trasie miałem w cenie: porządne śniadania i… wycieczkę odjazdową po wyspie. Uwzględniając te plusy, gdybym nie był sam w pokoju, może i ta cena nie byłaby taka przesadnie duża. W niedzielne popołudnie po głównym zamieszkanym osiedlu wyspy Burnt Pine, poruszali się tylko pasażerowie samolotu w drodze do jedynego czynnego domu towarowego. Jeżeli jakiś mieszkaniec się pokazał to wyłącznie w samochodzie. W osadzie nie ma w ogóle chodników, a jeżeli są to wyłącznie wąziutkie prowadzące z parkingu do sklepu. Tutaj nie chodzi się pieszo, a długość wszystkich dróg w kraju to 80 kilometrów. Transportu publicznego nie ma. Zdjęcia niżej zrobiłem podczas tego spaceru.
Po drodze do domu towarowego spotkałem nazwę Christian Fletcher ( był przywódcą buntowników z „Bounty”). Miejsce okazało się nazwą drogiego hotelu. W centrum miałem okazje popatrzeć na grę w Bowling Klub. Zobaczyłem jak w potoczne „kule” gra się na boisku do tej gry przeznaczonym. Obowiązują specjalne stroje, buty i procedura rzucania, a w zasadzie nie rzucania, tylko toczenia kul po trawiastej nawierzchni boiska. Jeden z graczy używał nawet specjalnego trzymaka do kuli, aby nie musiał się zbyt mocno schylać… No cóż, zobaczyłem coś nowego dla mnie.
W poniedziałek do południa objechałem całą wyspę w czasie wycieczki zafundowanej przez hotel. Najciekawszym miejscem wyspy jest centrum historyczne, czyli stolica Kingston. Stolica, w której znajduje się: kilka urzędów, wszystkie historyczne budowle i cztery muzea… Z Kingston związana jest prawie cała historia Norfolk. Po pierwsze z punktu widokowego nad nią, doskonale widać dwie inne bezludne wysepki: Nepean i Philip, należące do Norfolk. Wyspę odkrył James Cook w 1774 roku, a następnie Norfolk stała się kolonią brytyjską, na której dwukrotnie funkcjonowała kolonia karna w latach 1788-1814 oraz 1825-1855. W międzyczasie była opuszczana. Ze wspomnianego punktu widokowego widzę wszystkie historyczne budowle z czasów więziennych i późniejszych, o których opowiem za chwilę.
I tutaj rozpoczyna się ciąg dalszy historii potomków buntowników z brytyjskiego okrętu HMS „Bounty”. Historia przesądnej morskiej braci żeglarskiej jest pełna niezwykłych i dziwnych opowieści. Ta historia, jest w przeciwieństwie do innych, prawdziwa i była aż pięciokrotnie dotychczas przenoszona na ekrany kinowe. Pokrótce przypomnę fakty. Król brytyjski wysłał Bounty na Tahiti po sadzonki drzewa chlebowego. Okręt przypłynął jednak w nieodpowiedniej porze do transportu roślin. Musiał sześć miesięcy czekać i gdy przyszła pora odpłynięcia, marynarze niezbyt chętnie chcieli pozostawiać na Tahiti urocze polinezyjskie mieszkanki. Okręt jednak wypłynął w drogę do Ameryki i nie wiadomo co spowodowało bunt: tęsknota do uległych Tahitanek, czy surowość kapitana Bligha racjonującego wodę pitną (aby wystarczyło do podlewania roślin). Trzy i pół tygodnia po opuszczeniu Tahiti w dniu 28 kwietnia 1789 roku pod dowództwem pierwszego oficera Christiana Fletchera doszło do buntu, w wyniku którego 19 marynarzy wraz z kpt. Blighem zostało wysadzonych na pełnym morzu do najmniejszej łodzi o wymiarach 7 na 2 metry. „Bounty” powrócił na Tahiti. Po uzupełnieniu załogi Tahitańczykami i Tahitankami wypłynął dalej, by ostatecznie osiąść na wyspie Pitcairn. Okręt dla uniemożliwienia powrotu zatopiono przy brzegu wyspy.
Co się stało z buntownikami dalej? Otóż doszło do walk o kobiety, w wyniku których mężczyźni się wymordowali. Powodem była decyzja Fletchera zabrania z Tahiti: tylko po jednej kobiecie dla białych i jednej na… dwóch marynarzy tahitańskich. Gdy przypadkiem odkryto Pitcairn, była zamieszkiwana przez jednego białego mężczyznę Johna Adamsa oraz grupkę kobiet i dzieci. W latach późniejszych nastąpiło przeludnienie Pitcairn i decyzją brytyjskich władz kolonialnych w roku 1856 wszystkich 183 mieszkańców wyspy przesiedlono na niezamieszkaną wtedy Norfolk. Dwa lata później szesnastu z nich wróciło z powrotem na Pitcairn i ich potomkowie obecnie ten kraj zamieszkują. Pozostali potomkowie: buntowników z „Bounty” oraz mieszkańców Tahiti pozostali na wyspie Norfolk, i nazywają siebie Norfolczykami. Oni wraz z przybyłymi później Australijczykami i Nowozelandczykami, stanowią współczesne nieliczne społeczeństwo wyspy. Jeżeli ta historia Cię zainteresuje bliżej o mojej podróży na Pitcairn napisałem pod: Pitcairn opowiada o „Bounty”. Do historii związanej z „Bounty” przyznają się również na Fidżi. Dlaczego?- możesz przeczytać we wcześniejszej relacji z tej wyprawy, pod: Bula! Fidżi… Widać z tej opowieści, że potomkowie buntowników zasiedlają obecnie dwa niewielkie kraje: Pitcairn i Norfolk, posiadające łącznie około 2200 mieszkańców. Na zdjęciach niżej pokazałem: jedną z dwóch plaży na Norfolk- plażę cmentarną (koło historycznego cmentarza w Kingston), oraz Norfolk Island Muzeum.
We wspomnianym muzeum pokazano pełną historię buntu na HMS „Bounty” oraz pamiątki z czasów przed i po przybyciu na Norfolk. Zobaczyć można między innymi działo wydobyte z wraku statku (foto). Opisałem pokrótce historię buntowników, ale cała opowieść ma jeszcze drugi wątek, związany z tym: co się stało z marynarzami wysadzonymi w kruchej łodzi na środku oceanu? Otóż dzięki umiejętnościom żeglarskim, nawigacyjnym i szczęściu, udało im się przetrwać. Po 47 dniach podróży łodzią przez: ocean i dalej pomiędzy Australią i wyspami Indonezji, udało im się dotrzeć do Timoru, skąd zabrano ich do Anglii. Kpt. Bligh stał się bohaterem a za buntownikami ogłoszono „polowanie z nagonką” . Na drugim zdjęciu mapka drogi pokonanej przez łódź z kpt. Blighem.
Na Norfolk na drogach oraz przed wszystkimi wejściami / wjazdami na posesje spotkasz poprzeczne belki stalowe, rodzaj rusztu uniemożliwiającego przejście zwierząt. Krowy jak zobaczysz na zdjęciu, chodzą swobodnie a kierowcy ze stoickim spokojem objeżdżają je na drodze. Inna ciekawostką są przezwiska i pseudonimy używane przez mieszkańców. Nazywają na przykład dowcipnie swoje domy. Z uwagi na niewielka ilość nazwisk, umieszczają w książce telefonicznej przezwisko / imię, pod którym ta osoba jest bardziej znana. Większość brzmi doprawdy mało oficjalnie. Dowiesz się w książce jaki nr telefonu ma: Tarzan, Wiggy, Snoop, Paw Paw,… W telefonach firmowych: wymieniony jest telefon do firmy oraz imiona osób i ich telefony komórkowe. Jakich używają języków? Oczywiście głównym jest angielski, ale istnieje także język Norfuk stanowiący konglomerat XVIII wiecznego języka angielskiego i tahitańskiego.
Z czego tutaj żyją? Przede wszystkim z turystyki i dbają aby ci dobrze się na wyspie czuli. Każdy kierowca pozdrowi przechodnia chociażby gestem, czy machnięciem dłonią znad kierownicy. Większość artykułów muszą importować. Eksportują: owoce tropikalne, warzywa, wołowinę. Uprawiają: araukarie i palmy Kentia na nasiona. Przychód pochodzi także ze zbytu znaczków pocztowych oraz rybołówstwa. Główną atrakcją turystyczna wyspy jest przyroda. 14 % powierzchni zajmuje park narodowy, mający chronić subtropikalny las deszczowy i około 30% endemicznych gatunków roślinnych. Dla turystów ważne znaczenie ma umiarkowany klimat ze średnią temperatura roczną około +20oC. Patrząc na zabudowania i domy mieszkalne sadzę, że są podobne do tych w Australii: czysto, ładnie i raczej na wysokim poziomie cywilizacyjnym. Na koniec jeszcze o kwiatach hibiskusach. Na Norfolk dorastają do „wieeelkich rozmiarów”, rzadko gdzie indziej w tropikach spotykanych.
Moja trasa na Norfolk się zamknęła: odwiedziłem 10 nowych, małych, trudnodostępnych, wyspiarskich krajów w ciągu 50 dni. Pozostał mi wyłącznie powrót. Oj długaśny, najpierw do Brisbane w Australii i przesiadka do Singapuru. Tam mam kilkanaście godzin czekania w ciągu dnia- może uda mi się wyskoczyć do miasta. Potem „naście” godzin lotu do Londynu i już tylko „co nieco” do Warszawy. Ruszam jutro (10 marca) o 12,30 z hotelu, by być w Warszawie 12 marca koło południa… Niżej na mapce cała trasa wyprawy na „ Wyspy wokół Australii” a praktycznie (prawie) szósta podróż dookoła świata. Mogłem ruszyć dalej dookoła (odległość podobna), ale bilety lotnicze okazały się tańsze w wersji powrotu tą samą trasą.
Przejście do poprzedniej relacji: Tonga.
Przejście na początek podróży: Singapur, Changi.