Chiny
Spis treści
Chiny objazdem po raz pierwszy- foto
W 2002 roku w małej grupce trampingowej wędrowaliśmy po najbardziej popularnych zakątkach tego dużego kraju. Później była jeszcze jedna „prehistoryczna” krótka podróż. Niestety nie mogę udostępnić więcej niż naście zdjęć- po prostu zbyt odległy czas, a zdjęcia w większości są „bee” z czasów niecyfrowych.
Chiny, Jedwabny Szlak cz. I.1. Odnoga z Urumchi na północ przez Ałtaj na pogranicze 4 krajów. Relacja z podróży.
Zwiedzając Jedwabny Szlak w Chinach postanowiłem dotrzeć na północ od Urumczi do Ałtaju oraz na pogranicze czterech krajów: Chin, Kazachstanu, Rosji oraz Mongolii od wschodu. Odległość ok. 120 km skróciłem przelotem na trasie Urumczi- Altay. Na miejscu wsiadłem w taksówkę i pojechałem w stronę jeziora Kanas w W Geoparku Narodowym Xining Kanas. Miejsce niesamowite: tajga, głębokie jezioro i wysokie góry Ałtaju. Jednocześnie kraina koniarzy (Ujgurski Region autonomiczny). Zaskoczony urodą krajobrazu chciałem przekroczyć granice w strone Mongolskiego Ałtaju- niestety niemozliwe bez wcześniejszego przygotowania dokumentacji (wizy itp). Zawróciłem z powrotem w stronę jeziora Ulung Ha, Bejtung i z powrotem na jedwabny szlak do Urumczi (patrz cz. II relacji).
Chiny. Jedwabny Szlak cz.I: KASHGAR i wokół Pustyni Takla Makan, relacja z podróży
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Wyprawa odbyta w maju i czerwcu 2011 z grupa przyjaciół , w ramach zamierzanych kilku wypraw, które nazwałem: „Wędrówkami z Pawłem po jedwabnym szlaku”. W ciągu miesiąca pokonałem ok. 5600 km po Jedwabnym Szlaku , oraz ok.1500 km poza nim.
Trasa rozpoczęła się od Kaszgaru, u podnóża chińskiego Pamiru. Godne polecenia są tutaj: wysokogórskie Jezioro Karakuł, łuk Shiptona, oraz przebarwmy dalekowschodnią egzotyką, targ zwierzęcy w Kaszgarze. Dalej wokół Pustyni Takla Makan, przez Hotan, Minfeng , Urumczi, do Kuczy, w tym skrosowanie przez środek, tego największego na świecie morza piasków . Z Kuczy warto wyskoczyć trochę w bok, aby zobaczyć Groty 1000 Buddów w Kyzył. Bardzo urokliwym jest tutejszy Wielki Kanion Gór Tienszan. Kolejnym większym przystankiem była słynna Dolina Turfańska. Wokół Torfanu warto obejrzeć: okoliczne Płonące Góry, ruiny starożytnych miast: Jiaohe, oraz Gaochang, groty 1000 Buddów w Bezeklik, grobowce Astany . Ładnym miejscem w pobliżu, jest także Niebiańskie Jezioro Tian Chi (najlepiej jechać z Urumczi). Oferuję w zakładce” sklep” filmy z tej wyprawy, w jakości: Blu- Ray oraz DVD. Resztę foto z tej wyprawy obejrzyj w ” chiński jedwabny szlak cz. II”.
chinyi_019
Chiny. Jedwabny Szlak cz.II: od Dunhuangu do Xiahe i … Czengde, relacja
Druga część „Wędrówek z Pawłem po Jedwabnym Szlaku w Chinach”. Z Urumchi powędrowałem z grupka przyjaciół do Dunhuangu. Polecam w tym miejscu uwadze: Góry Śpiewających Piasków z Jeziorem Księżycowym, Twierdze Yumen i Groty Mogao.
Następny stop był w Jiayuguan, z jego nadwieszonym Wielkim Murem i twierdzą. Bardzo mi się spodobało miejsce kolejne, Lanzhou z pięknymi Grotami 1000 Buddów w Binglingsi,
a zwłaszcza z tybetańskim Xiahe. Tamtejszy klasztor Labrang, może rywalizować tylko z Lhasą w Tybecie. Tym bardziej, że trafiłem na miejscowe święto w klasztorze, z oryginalnym tłumem mnichów i wiernych.
I tutaj rozstałem się z Jedwabnym Szlakiem- dalej był Pekin (Beijing) i wypad do Czengde,
z jego letnim pałacem cesarskim, i okolicznymi świątyniami. Jeżeli zechcesz zajrzyj do sklepu, jest tam film nakrecony na tej wyprawie. Zajrzyj też do części I : z Kasgaru wokół Pustyni Takla Makan.
chinyii_001
Chiny. Szanghaj, galeria zdjęć
Do tego nowoczesnej chińskiej metropolii będącej centrum regionu, w którym produkuje się wyroby włókiennicze, przywędrowałem służbowo. Przyjechałem właśnie na targi tekstylne, wraz z Łukaszem. Przy okazji nieco zwiedziłem to miasto, w którym nowoczesność i wysokie wieżowce, sąsiadują z tradycyjną chińska zabudową. Nas, a szczególnie Łukasza zaciekawiała kuchnia: ta na ulicach, i w małych knajpkach. A że obaj lubimy owoce morza, to skosztowaliśmy prawie wszystkiego. Zobacz sam na załączonych kilku zdjęciach (kliknij w foto).
Chiny: z Beijing do Krainy Avatara i Szanghaju, informacje praktyczne.
Chiny- okolice Pekinu, Zhangiliajie, Fenghuang i Szanghaj, informacje praktyczne (na październik 2016).
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Informacje ogólne: kraj to ogromny i niezwykle zróżnicowany. Nie sposób go zwiedzić w czasie jednej podróży. Różnica czasowa +6 godzin, tzn. gdy u nas jest np. 12.00, to tutaj jest 18,00.
Kiedy jechać? Można przez cały rok ale pamiętaj, że jest tutaj występuje klimat od naszego do tropikalnego, i pustynnego wysokogórskiego.
Wiza: od Polaków jest wymagana, załatwisz najłatwiej w ambasadzie Chin w Warszawie.
Język urzędowy: istnieje kilka języków chińskich, ale wszystkie z alfabetem w „krzaczkach”, tak, że sobie nie poczytasz i nic nie napiszesz. Problemem jest praktyczna nieznajomość języka angielskiego wśród mieszkańców (na ulicy). Rzadko kiedy, nawet informacje turystyczne potrafią coś powiedzieć po angielsku. Ja najczęściej używam języka „turystycznego”. Najpraktyczniejszą, jest metoda napisania sobie haseł na oddzielnych małych kartkach, na których napiszesz sobie (lub ktoś Ci napisze, np. w recepcji hotelowej, lub anglojęzyczny tubylec). Takie hasło piszę sobie w trzech wersjach (np. dworzec autobusowy):
-po angielsku
-fonetycznie, wg wymowy chińskiej
-po chińsku w „krzaczkach”, a używam odpowiedniej wersji- czegoś szukając.
Niżej przykład informacji chińskiej…
Waluta: obowiązuje yuan (CNY- oni mówią RMB). Wymiana możliwa w bankach oraz na lotniskach (ale tam z marżą). Bank daje najlepszy kurs. Ja wymieniałem w banku wg kursu 1 EUR= ok.7,15 RMB, na lotnisku z marżą wypadało po ok.6,81 RMB.
Internet i telefony, prąd, wtyczki: Internet jest powszechnie dostępny, ale Chińczycy odcięli dostęp do wielu stron, lub je ocenzurowali (np google, facebook…). Telefony GSM działają Prąd i wtyczki takie jak w Polsce.
Ceny: towary i usługi : generalnie niższe od polskich, jednak pod warunkiem, że kupujesz w domu towarowym. W centrach turystycznych, w dużych miastach oraz w pobliżu atrakcyjnych miejsc … ceny są podobne do polskich. Taxi, autobusy dalekobieżne, hotele są w cenach zbliżonych do polskich. Wyjątkiem są autobusy miejskie: zwykle po 1 CNY.
Jak dojechać? Najlepiej samolotem. Istnieje wiele możliwości wjechania do Chin, praktycznie z każdej strony. Istnieją połączenia lotnicze bezpośrednie z Polski (np. LOT).
Bezpieczeństwo: kraj bardzo bezpieczny.
Transport i informacje turystyczne: istnieje bardzo sprawna komunikacja, problemem jest jedynie dogadanie się. Czasami występuje kłopot z wyprzedanymi miejscami. Informacje turystyczne posiadają niewiele materiałów. Mapki w większości są płatne. Na lotniskach słaba informacja.
Koszty transportu:
Pekin metro: bilet kupujesz w kasie lub w automacie, do konkretnej stacji (zwykle 3-4 CNY, ważny jeden dzień- nie kupuj na dni do przodu). Zabierają je przy wyjściu z metra. Można wykupić kartę biletową wielokrotnego użytku, którą doładowujesz w kasie, korzystasz z metra a w ostatnim dniu oddajesz z powrotem w kasie biletowej. Ma sens przy częstym korzystaniu z metra.
Lotnisko PEK- Pekin: kieruj się informacjami na lotnisku w kierunku „Airport Express”. Jest to najtańszy sposób przejazdu metrem-kolejką: czas ok. 35-40 minut w cenie 25 CNY. Taxi normalna cena 150 CNY, ale „naciągacze” potrafią namówić na okazyjną cenę w wysokości np. 500 CNY.
Pekin- Badaling: patrz w kolejnej informacji praktycznej niżej.
Miasta Zhangijiajie i Fenghuang:
-autobusy miejskie 1 CNY
– Zhangijiajie- Fenghuang: autobus dobrej klasy: odjazd rano o godz.: 8,30, 9,30 i 12.00… powrót podobnie (248 km). Czas jazdy 3,5-4 godziny, cena 80 CNY/osobę
– Zhangijiajie – Park Narodowy (Avatar), wejście w Wulinguan: mały autobus z dworca autobusowego (65 minut, 12 CNY) Do wejścia pieszo ok.15 minut. Wewnątrz Parku- patrz relacja.
– Zhangijiajie- PN wejście Zhingjiajie: mały autobus jak wyżej z dworca autobusowego (45 minut, 14 CNY) Powrót tak samo.
– Zhangijiajie- Wielki Kanion Zhangijiajie (Szklany Most): najpierw mały autobus do miasta Wulinguan (jw.). Na dworcu autobusowym Wulinguan przesiadka pomiędzy autobusami i dalej na parking przy Szklanym Moście (bilet powrotny 30 CNY, czas 40 minut).
–Zhangijiajie- GóryTian Men: (tzw. dziura w skale) kolejka z centrum miasta (25 minut, 260 CNY). Ma sens przy dobrej pogodzie.
Szanghaj lotnisko- centrum miasta: taksówką do centrum (za około 200 CNY, ok.50 minut), lub metrem (za około 6 CNY, 65 minut, ale nie w nocy)
Szanghaj metro: wiele linii, dojedziesz prawie wszędzie za 3-6 CNY. Bilet kupisz w automatach przy wejściu- proste w obsłudze, można przełączyć język na angielski.
Hotele: Spaliśmy w obecnej podróży w n/w miejscach:
Pekin/ Beijing.
– w samym centrum w pobliżu głównych atrakcji turystycznych w dzielnicy Hutong- Peking Station Hostel, North of No.2 Building, Suzhou Hutong Dongcheng (450 CNY za pokój 2 osobowy), oraz w Peking Yard Hostel Jla28, Wangzhima Hutong Dongsi Beidajie, Dobgheng (cena taka sama, ale ten pierwszy jest lepszy standardem).
Zhangjiajie:
Zhongtiang International Youth Hostel, Yong Ding (138 CNY/2-kę- wart polecenia)
Fenghuang: Zhongtian International Youth Hostel (cena taka sama jw, ale standard gorszy). Możesz jechać bez rezerwacji, gdyż na miejscy jest mnóstwo hotelików przy rzece.
Park Narodowy Zhangijiajie (Wulinguan): na terenie parku niezły hotelik Yuanjiajie International Youth Hostel (cena 150 CNY/2-kę).
Szanghaj: Phoenix Hostel , lokalizacja w centrum z dogodnymi połączeniami (cena 348 CNY/ 2-kę)
Przewodniki: nie szukałem, wystarczyły mi posiadane materiały z Internetu i od przyjaciół, którzy byli tutaj wcześniej. Istnieje wiele polskojęzycznych przewodników.
Atrakcje turystyczne:
Pekin: oczywiście Zakazane Miasto (wstęp 60, 30 CNY senior-powyżej 60 lat), rejon Świątyni Nieba, centrum miasta z uliczkami Hutongu, rejonami zakupowymi: Silk Street, Wangfujing Dajie (deptak) i w bok za ozdobną bramą chińską spacer po uliczkach Snack street (mnóstwo straganów z różnościami). Poza miastem Badaling z Wielkim Murem (niżej piszę jak tam samemu dojechać). Letnia rezydencja Cesarzy Chińskich… oczywiście jest wiele więcej atrakcyjnych miejsc- szukaj w przewodnikach. Piszę o tych miejscach odwiedzanych masowo, przez np. Biura Podróży.
Zhangijiajie: miasto stało się szczególnie atrakcyjne turystycznie po sukcesie filmu „Avatar”.
Zwiedza się w okolicy:
– Park Narodowy Zhangijiajie (Wulinguan) ok. 50 km od miasta (wstęp: 245, 163 senior). Potrzeba 2-ch dni. Najlepiej nocować w parku (p. relacja). Tu kręcono góry Pandory z filmu „Avatar”. Winda Baylong 72 i 43 CNY senior) podobnie kolejka Tanzi.
– Wielki Kanion Zhangijiajie: wycieczka na największy w świecie szklany most (wstęp: 141, 86 CNY senior- p. relacja).
– Góry Tian Men: można pojechać kolejką z centrum miasta (260 CNY bilet powrotny-podobno najdłuższą kolejką linową na świecie-25 minut).
Fenghuang: przepiękne stare chińskie miasto, wieczorem wspaniale oświetlone. (wystarczy pół do jednego dnia). Można pojechać taksówką na wycieczkę całodniową do wiosek położonych dookoła Fenghuang.
Szanghaj: stare miasto i nowoczesne centrum z wieżowcami… Patrz w przewodnikach.
Powrót do relacji z podróży.
Z Beijing przez: Fenghuang, Krainę Avatara, do Szanghaju, relacja z podróży
Z Beijing przez: Fenghuang, Krainę Avatara, do Szanghaju, relacja z podróży
Tekst Paweł Krzyk, zdjęcia: Łukasz Sakowski i Paweł Krzyk
Państwo Środka jest dla mnie krajem, którego najciekawszych miejsc nie da się zobaczyć w czasie jednej, nawet długiej podróży. Jest państwem dużym i geograficznie niezwykle zróżnicowanym. Podróżuję z Łukaszem, w którego obecności, czuję się … jak w podróży z synem, którego się nie doczekałem. Tym razem głównym powodem przyjazdu było zwiedzenie Korei, tej zza żelaznej kurtyny. Można do niej wjechać lub przylecieć, głównie, właśnie z Chin.
Relację z podróży do Korei Północnej znajdziesz TUTAJ.
Po powrocie z tej krainy szalonej propagandy, miejsca:
- gdzie czci się przywódców, jak nie przymierzając „bóstwa”,
- gdzie codziennie składasz pokłony (do pasa) przed ogromnymi figurami lub muralami w/w,
- gdzie prawie nic turyście nie wolno,
- gdzie wszystko jest pod kontrolą „opiekunów”,
- gdzie nie masz dostępu do mediów poza miejscową TV,
- gdzie musisz słuchać z wszelkich możliwych miejsc muzyki typu: oficjalnego, w tym marszowego…,
z ulgą wróciliśmy do normalności. Rysy twarzy ludzi podobne, ale reszta jak u nas. Kiedyś podczas pierwszej przyjazdu do Chin, przewodnik nazwał Chiny państwem „trzeciego świata”. Patrząc obecnie, na dalej komunistyczne Chiny, zastanawiać się można… kto jest dla kogo tym gorzej rozwiniętym „krajem trzecim”. Na pewno nie kraina Chińczyków. Z uwagi na fakt, że Chiny są popularnym kierunkiem wycieczek, nie rozpisuję się. Pokazałem Łukaszowi okolice Beijing. Stolica Chin widziana obecnie, ma znacznie więcej pięter w wieżowcach, a samochody na ulicach nie różnią się od tych w metropoliach światowych. Najciekawszym miejscem w Pekinie/ Beijing jest na pewno Zakazane Miasto.
Zimową rezydencję Chińskich Cesarzy zwiedza każdy turysta, a my mamy kłopot, gdyż czas naszej wizyty zbiegł się z ponad tygodniowym świętem narodowym, i prawie wszyscy Chińczycy (chyba) też postanowili zobaczyć to miejsce. Tłumy są ogromne, nie sposób nic zobaczyć szybciej, wszędzie stoisz w długaaaśnej kolejce. Nawet do wyjścia! Zauważyłem współczesna wersję chińskich „żurawi” w postaci bardzo popularnych urządzeń do strzelania fotek selfie.
Potem, masz do wyboru wiele miejsc w Pekinie i najbliższej okolicy. Najbardziej popularnymi na pewno są: Świątynia Nieba, dawniej cesarski ołtarz ofiarny, oraz Chiński Wieki Mur w Badaling. Wielki Mur Chiński jest jednym z najznakomitszych i najbardziej morderczych dokonań budowlanych wszechczasów. Jego budowa została rozpoczęta po roku 220 p.n.e. i trwała około 10 lat. Pomysłodawca był pierwszy władca zjednoczonych Chin- założyciel dynastii Czeng. W Badaling mur zachował się w najlepszej formie, oraz jest miejscem najbardziej malowniczym i widowiskowym.
Jak dojechać samemu z Pekinu do Badaling napisałem TUTAJ.
Warto w Pekinie wyjść na spacer ulicą Wangfujing Dajie (deptak), i w bok za ozdobną bramę chińską. Wszystko po to aby przejść się po uliczkach Snack Strett. Każdego zaciekawią w tym miejscu zakupy, oraz podjadanie rożności na mnóstwie straganów i ulicznych barów. Ja pokazuję przygotowane do grillowania: koniki morskie, skorpiony… i szarańczę.
Później było już dla mnie, prawie wszystko nowe w Chinach. Jestem w Państwie Środka po raz szósty i tym razem postanowiłem zobaczyć miejsce rozpropagowane sukcesem filmu „Avatar”, oraz leżące niedaleko, prześliczne Fenghuang. Po przelocie samolotem i kilkugodzinnej jeździe autobusem, jesteśmy w Fenghuang. To słynne, starożytne miasto położone jest w południowo-wschodnich Chinach nad rzeką Tuo Jiang. Przez wielu uważane jest za jedno z najpiękniejszych miast w całych Chinach – od 2008 roku na liście światowego dziedzictwa UNESCO. W centrum miasta znajduje się ponad trzysta tradycyjnych chińskich domów, świątyń, mostów i studni, a wszystko zachowane jest w bardzo dobrym stanie. Zwiedzamy pieszo.
Pomimo rosnącej popularności wśród turystów, na ulicach Fenghuang wciąż można poczuć jego dawny urok- tubylcy żyją w dokładnie w taki sam sposób, jak ich przodkowie w czasach Mao. Kultura i tradycja są tu wciąż żywe, a wpływy nowoczesnych Chin niemal niewyczuwalne, stąd próżno szukać światowej marki komercyjnych miejsc. Fenghuang cenione jest ze względu na swoje naturalne piękno i wszechobecną tradycję. Głównymi atrakcjami w mieście, poza spacerowaniem po starożytnych uliczkach i podziwianiu widoków, są miedzy innymi świątynia Wanshou, muzeum Gucheng, dwór rodziny Yang oraz wieża East Gate. Wejścia są płatne, ale można kupić zbiorczy trzydniowy bilet („through ticket”). Śpimy w hoteliku tuż przy rzece, z niesamowitymi widokami przy wejściu do niego (foto). Na ulicy nie bądź zdziwiony widokiem, na przykład sprzedawcy obnoszącego w koszach suszone mięso wieprzowe, w tym świńskie ryje.
Innym specjałem, gdzie indziej nie widzianym były larwy pszczele, oferowane w plastrach przed restauracjami. Trzeba tutaj przenocować, bo domy nad brzegiem rzeki są wieczorem pięknie oświetlone.
Na uliczkach miasta Łukasz ze swoja posturą i brodą robi furorę. Ciągle podchodzą do niego młode Chinki, chcące mieć z nim… fotkę. Spacerom i podglądaniu życia mieszkańców nie było końca: a to formują drewnianymi młotami jakieś słodycze, lub rozciągają pasma słodkości na haku przed pokrojeniem. Białoskórych turystów zaledwie kilku. Problemem w naszym hoteliku, było (za przeproszeniem) „darcie ryjów” na ulicy przez prawie całą noc.
Niecałe dziesięć kilometrów od miasta znajduje się południowa część Wielkiego Muru, do której można dojechać wynajętym samochodem (z kierowcą). Można również wybrać się do oryginalnych wiosek, leżących wokół miasta
Wracamy autobusem z powrotem do miasta Zhangijiajie (fon. Dziang Dzia Dzie), i od razu przemieszczamy się autobusem do Parku Narodowego Zhangijiajie (wejściem w Wunghuang). Nie słyszałam o tym miejscu wcześniej, stało się popularne również w Chinach po rozpropagowaniu przez film o krainie Pandory. Las majestatycznych form skalnych o podnóżach we mgle, powoduje złudzenie zawieszenia ich w przestrzeni. Tworzy atmosferę futurystyczną, która była dla Jamesa Camerona wzorem dla stworzenia filmowej krainy Pandory w filmie „Avatar”. Do chińskiej Pandory trzeba dojechać autobusem z dworca w Zhangjiajie, w zależności od tego, którą bramę wejściową wybierzemy (są dwie), podróż zajmie do godziny. Bilet do Zhangjiajie National Park uprawnia do zwiedzania parku w ciągu czterech dni, a także do nielimitowanego korzystania z autobusów na terenie Avatara. Postanowiliśmy zwiedzać park w ciągu dwóch dni, i zanocować w hostelu na terenie parku. Za bramą, autobusem bezpłatnym jedziemy do Tanzi Mountain Cabel Way. Przy odrobinie wysiłku i dodatkowego czasu można autobusy ominąć, ale wtedy trzeba dużo chodzić. Potem już tylko piętnaście minut jazdy kolejką gondolową, wśród pionowych ostańców skalnych na górę Tianzi. Następnie decydujemy się na spacer w dół do punktów widokowych First Finger Park.
Dalej znów autobusem parkowym do hostelu, gdyż powoli zapada zmrok. Spacer przedwieczorny na punkty widokowe na skalny most, i cudne widoki powodują, że nie wiemy kiedy odwrócić się, i wycofać do pokoju hotelowego.
Rankiem dalej autobusem parkowym i potem cudowny, dwugodzinny spacer w „krainie Avatara”. Drażnią nieco hordy rozwrzeszczanych chińskich turystów, prowadzonych przez przewodników z mikrofonami, oraz przytwierdzonymi do pasków głośnikami. Aparaty fotograficzne wielkości armaty i wiaderka błyskawicznych zupek. Fotografujemy jak szaleni, zwłaszcza, że po poprzedniej mżącej niepogodzie mamy… słoneczko i boskie widoki. Niektóre tarasy widokowe zagracono wątpliwej urody figurami filmowych postaci z przeboju Camerona, z którymi za opłatą fotografują się skośnoocy turyści. Dojeżdżamy znowu busem do szklanej windy Baylong Elevator. Jedziemy w dół prawie czterysta metrów. Z dolnej stacji fundujemy sobie dwugodzinny spacer, wśród lasów i poszarpanych gór, wzdłuż rzeczki do wyjścia.
I znowu wrzeszczący problem. Tubylcy, a jest ich mnóstwo, mimo że jesteśmy poza sezonem, gdy tylko wkroczą do lasu drą się wniebogłosy- to poprzednio użyte określenie „o darciu ryja”, chyba najbardziej oddaje istotę zjawiska (wiem, paskudny kolokwializm). Na ścieżce wijącej się raz z jednej, raz z drugiej strony rzeczki, na frykasy od turystów polują małpki. Jeszcze się nie nauczyły, wyrywania z rąk czy plecaczków. Jedzenie po drodze nie jest zbyt tanie i raczej w ubogim wyborze. Przez drugie wyjście nazywane „Zhingijiajie entrance” wracamy z powrotem do miasta.
Wszystkie niedogodności nie są zbyt ważne, bo nawet dla zobaczenia choćby kilku z dziesiątek majestatycznych kamiennych maczug, warto tłuc się tu kilka dni. Dla widoku, który zdaje się być nie z tego świata, sprawiającego, że człowiek rozgląda się za smokami, które przecież powinny gdzieś tu być…. Dla dużych ważek i spotkań z dzikimi małpami… Dla spaceru naturalnymi mostami oraz pomiędzy wiszącymi skałami. Warto, mimo tego, że nie wszyscy polubili fantastyczną fabułę filmu.
W Zhangijiajie mamy czas na spacer, w centrum po starszej części miasta. Miasto jest nowoczesne i… takie sobie. Nam podobają się stare uliczki z jatką i straganami warzywnymi, oraz dwie ulice z mnóstwem knajpek. W domu towarowym zauważamy nowoczesny sposób pakowania i sprzedawania typowych chińskich specjałów, jak np. nóżki kurczaków (te z pazurami).
Kolejny dzień spędzamy na wycieczce na szklany most, który oddano do użytku w sierpniu, zaledwie dwa miesiące temu. Obiekt znajduje się także w prowincji Hunan i łączy dwa szczyty w regionie zwanym potocznie „górami Avatar”. Rozpościera się nad przepaścią w Wielkim Kanionie Zhangijiajie. Podróż wiedzie znowu w pobliże parku do Wulinguan. Przesiadamy się w ciągu kilku minut do autobusiku obok, i jedziemy do Szklanego Mostu (podróż trwa łącznie około dwóch godzin). Kupujemy bilety na most, musimy zostawić bagaże w przechowalni a na nogi założyć ochraniacze, zabezpieczające przed porysowaniem szklanej podłogi. Ma 430 metrów długości, a przejście nim grozi palpitacjami serca. Jest największym most pieszym, którego powierzchnia została wykonana ze szkła. Most zaprojektowany przez izraelskiego architekta Haima Dotana, zbudowano kosztem 3,4 miliona dolarów amerykańskich. Konstrukcja, jest odporna: na trzęsienia ziemi, silne porywy wiatru oraz ciężar ponad 800 osób. W ramach pokazu wytrzymałości mostu, uderzano młotami w konstrukcję oraz wjechano na niego ciężkim samochodem typu SUV. Ze względów bezpieczeństwa zwiedzać go może dziennie nie więcej niż osiem tysięcy turystów. Przechodnie poruszają się po panelach wykonanych z trzech warstw specjalnego szkła. Dla osób z lękiem wysokości pozostawiono po bokach „przejścia” ze szkłem mlecznym. Budzimy ogromne zainteresowanie chińskich turystów, zwłaszcza Łukasz, wśród płci nadobnej…
W Zangijiajie można wyjechać kolejką gondolowa do tzw. „dziury w skale”. Kolejka linowa na Tianmen Shan jest ponoć najdłuższą kolejką na świecie…, startuje w centrum miasta w pobliżu dworca autobusowego, i jedzie 25 minut. Na początku widoki miasta, potem trochę tarasów uprawnych, a potem już tylko fajne widoki, do czasu wjazdu w chmurę. Słynną dziurę (Tianmen Cave) zasłoniła chmura (leje). Dziurę za to usłyszysz na tarasie do oglądania jej z góry, przez hordy turystów sprawdzających zasady działania echa. Warto zajrzeć do znajdującej się na szczycie świątyni, podpatrzeć zapalających kadzidła i modlących się Azjatów. Jest także miejsce ze szklanymi oknami do popatrzenia sobie w przepaść na dole. Oczywiście również założysz kapcioszki.
Ostatnim etapem chińskiej przygody był nowoczesny Szanghaj. Szczyty wieżowców próbują drapać chmury, ale miasto pamięta również o swoich korzeniach. Szanghaj jest świadectwem boomu, jaki przeżywa chińska gospodarka. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość – wszystko tu miesza się ze sobą. W latach sprzyjającej koniunktury powstało wiele wieżowców i futurystycznych budynków, a zabytkowe świątynie ukrywają się wśród wielkomiejskiej zabudowy. Ciekawym miejscem jest Plac Ludowy- park w centrum miasta z podziemnym miejscem handlowym. Wokół las wieżowców. Trochę dalej, również w centrum, znalazłem ulicę wśród starszej zabudowy, wzdłuż której postawiono… długaśne wieszaki do suszenia, za przeproszeniem gaci i prania.
W wielu miejscach Szanghaju znajdziesz knajpki z całkiem niezłym zestawem chińskich specjałów. Nam się spodobał zestaw, który samemu gotujesz w specjalnym piecyku stawianym pośrodku stołu (foto). Spróbuj zgadnąć co zjedliśmy- pokazuję kartę z tymi daniami oraz zapiski kelnera, po złożeniu zamówienia.
Daniem, które musisz koniecznie zamówić jest xiaolongbao, pyszne pierożki z nadzieniem z mięsa wieprzowego (foto). Czasami zamawiamy dodatkowo zupę. Pokazuję tę wielgachną michę na zdjęciu, obok koszyczka z pierożkami.
Gdy skonsumujesz całą porcję, spróbuj spalić trochę kalorii, spacerując deptakiem East Nanjing Road. Mnóstwo sklepów, również z wszelkimi światowymi markami, barów… Warto zajrzeć w boczne uliczki- spojrzysz na Szanghaj bardziej chiński, z wieloma drobnymi miejscami handlu, warsztacikami…, czy miejscami, gdzie każą Ci usiąść i spróbują namówić na kupno herbacianych specjałów- podając je zaparzone w mini filiżaneczkach. W jednym z wielopiętrowych domów towarowych znajduję trzypiętrowy sklep z… czekoladowymi MMS- i. Łukasz twierdzi, że nie byłoby szans aby jego dzieciaki (moje wnuki), dały by się stąd łatwo wyciągnąć. Na górnym piętrze, fotografuję musztrę obsługi restauracji, zakończoną gromkimi okrzykami, pewnie typu „jesteśmy lepsi od konkurencji”… Szanghaj w Chinach jest także miejscem wystaw i targów biznesowych- i właśnie na jednej z nich spędzamy swoje ostatnie dwa dni.
Przejście do poprzedniej relacji: Korea Północna
Przejście do: informacji praktycznych
Przejście do relacji: Jak samemu dojechać na Chiński Mur w Badaling?
Chiny, Beijing i Szanghaj, film z podróży
Zajrzyj do Pekinu i Szanghaju. Film HD z podróży…
Chiny, Badaling, jak dojechać samemu na Chiński Mur?
Chiny, Badaling, jak dojechać samemu na Chiński Mur?
tekst: Paweł Krzyk
Na Chiński Mur w Badaling przyjeżdża każdy, który przyjechał na kilka dni do Pekinu / Beijing. W stolicy Chin chyba wszystkie agencje turystyczne oferują taką jednodniową wycieczkę. Badaling jest oddalone o około 70 kilometrów.
W jaki sposób można tam pojechać samemu, bez potrzeby płacenia marż przewodników i biur podróży?
Z biurem podróży taka wyprawa wygląda tak: jazda w tłoku wypełnionego autobusu. Na miejscu trochę wolnego i czasu … i powrót. Jeżeli się nie boisz kłopotów związanych z brakiem kontaktu w języku angielskim, możesz pojechać samotnie, korzystając z: metra i pociągu. Korzystanie z metra w Pekinie opisałem wyżej. Droga jest następująca:
– zaopatrz się w plan metra
-znajdź na planie metra stację, która łączy linie nr 2,4 i 13. Jest to stacja Xizhimen. Bilet z centrum Pekinu kosztuje 3-4 CNY.
– jak wysiądziesz na stacji, skieruj się do wyjścia oznaczonego jako „A”. Nie ma problemu idź zgodnie ze strzałkami.
-wychodzisz z metra zostawiając bilet z metra w bramce wyjściowej (z kręciołkiem). Masz w pobliżu kasy biletowe- to nie są kasy dla Ciebie. Spójrz w prawo- tam będą schody w górę. Wejdź nimi i jesteś na świeżym powietrzu przy stacji kolejowej Beijing North Railway Station.
-po lewej będzie budynek stacji. Jak wejdziesz do środka znajdziesz kasy biletowe. Kup bilet do Badaling.
I tutaj problem, bo to słowo dla osoby nie mówiącej po angielsku, nic nie znaczy. A naprawdę niewielu w tym języku, w Państwie Środka rozmawia. Najlepiej przed wyjazdem z hotelu poproś kogoś z tubylców (recepcja lub …) o napisanie Ci na małej kartce nazwy: Wielki Mur i Badaling w języku chińskim. Przydatne też jest napisanie sobie samemu, tej samej nazwy po chińsku fonetycznie, tzn. tak jak oni to wymawiają. Jeżeli komuś pokażesz karteczkę z napisem, każdy to zrozumie.
Pociąg jedzie niecałe półtorej godziny. Jesteś przy Wielkim Murze. Już tylko kupić bilet i wjechać kolejką gondolową na szczyt, i masz czasu ile chcesz… w hałaśliwym tłumie tłoczących się tubylców.
Ja miałem trochę kłopotów gdyż na miejscu na stacji okazało się, że miejsca w pociągu są wyprzedane, i że dopiero o 15-tej mogą mi sprzedać bilet (!!!)
Gdy się rozglądałem co zrobić kiwa do mnie Chinka (jest wiele takich naganiaczy- kierowców). Oferuje przejazd do Badaling w postaci prywatnego mini busa, za 100 CNY (80 za jazdę tam i 20 powrót. Jest to cena podobna do tej na pociąg). Dojechaliśmy w ciągu 1 godziny i 40 minut do Badaling. Kolejką gondolową wjechaliśmy na mur (kilka minut- po 8 osób, cena kolejki 100 CNY za bilet powrotny + bilet wstępu na Wielki Mur 40 CNY+ 20 za seniora- gdy masz powyżej 60 lat) Zwiedzanie Wielkiego Muru trwało 2 godziny.
Wracamy z powrotem tak samo: mini busik i metro.
Można? Nawet przy braku biletów na pociąg?
Powrót do relacji z podróży
Chiny, Niesamowite Fenghuang. Film z podróży
Chiny. Podróż do niezwykłego Fenghuang, to jak podróż w czasie…
Chiny, W krainie Avatara, Zhangjiajie. Film HD
Zapraszam do Krainy Avatara oraz na słynny szklany most…
Chiny, Heihe, prowincja Heilongjiang, relacja z podróży.
Chiny, Heihe, prowincja Heilongjiang, relacja z podróży.
Tekst i foto: Paweł Krzyk
Heihe (po chińsku „Czarna Rzeka”) to chińskie miasto w prowincji Heilongjiang, port nad rzeką Amur, na przeciwnym brzegu rosyjskiego miasta Błagowieszczeńsk. Ponad stu tysięczne Heihe jest ośrodkiem regionu wydobycia złota oraz rozwiniętym przemysłem drzewnym. Obecnie, znajduje się w strefie wolnocłowej i jest głównym centrum chińsko-rosyjskiego handlu. Transport pomiędzy Heihe i Błagowieszczeńskiem odbywa się za pomocą łodzi w lecie, natomiast zimą, po zamarzniętym Amurze kursują autobusy. Gdy grubość lodu na rzece jest zbyt mała, po rzece kursują poduszkowce. Nic dziwnego, podczas prawie bezśnieżnych zim temperatury dochodzą do minus trzydziestu pięciu stopni Celsjusza i niżej, a rejon znajduje się w obszarze wiecznej zmarzliny. I co dziwne w tym zestawieniu z wieczną zmarzliną, w lecie może być i plus trzydzieści pięć stopni.
Do Heihe przedostałem się „tylnymi drzwiami” w czasie zwiedzania Błagowieszczanska. Rosjanie i Chińczycy w ramach przygranicznego ruchu bezwizowego jeżdżą do siebie bez przeszkód- małym promem osobowym. Po stronie rosyjskiej bilety na prom można nabyć w kasach przy urzędzie celnym na nabrzeżu. Gdy poprosiłem o bilet, zapytano mnie o wizę.
– Nie masz, to nie możesz pojechać!-Ruch bezwizowy tylko dla Rosjan…
– A tylko tam iż powrotem, bez wysiadania na ląd?
– Możesz, to łódź rosyjska- z uśmiechem ładnej Rosjanki w kasie.
Pojechałem, a może się uda pogadać na miejscu…? Po zapłaceniu tysiąca pięciuset rubli (dwadzieścia dwa euro) za bilet powrotny, w ciągu dziesięciu minut, w towarzystwie skośnookich wspólpasażerow jestem w Chinach. Wylądowałem przy dużym centrum handlowym „Juań Duch”.
Chińczyk pogranicznik z uśmiechem odmawia wpuszczenia mnie do miasta. W oczekiwaniu na powrót promu na brzeg rosyjski, zgodził się jednak, na moje popłynięcie chińską łodzią wycieczkową po Amurze (około trzy euro). Mam okazję widzieć z wody okazałe budynki oficjalne Heihe.
Wyraźnie widoczna jest rozbudowa miasta- las dźwigów i powstające wysokościowce.
Jakie było moje zaskoczenie, gdy prom przybił do brzegu w innym miejscu niż się spodziewałem. Niestety rozmawiali tylko „krzaczkami” i nic nie zrozumiałem, z tego co mówili do mnie. Znalazłem się bez wizy w Heihe. Z duszą na ramieniu,
– bo to wiem, co Chińczyk postanowi, gdy zobaczy mnie po drugiej stronie barierki granicznej?
Wracam bez ociągania się do portu rzecznego i po drodze obserwuję życie chińskiej dalekowschodniej prowincji. W kontraście do budowanych luksusowych wieżowców, życie na ulicy przypomina, to co wszędzie w bocznych uliczkach chińskich metropolii. Małe restauracyjki z gotowaniem i myciem naczyń na ulicy…
W chińskim mieście znalazłem dwujęzyczne rosyjskie informatory, reklamujące pobyt w Błagowieszczańsku- po rosyjskiej stronie nie do zdobycia, z mnóstwem reklam klubów nocnych, restauracji itd. Nie miałem problemów z powrotem na prom, gdyż przyjął mnie ten sam oficer, który pozwolił mi na chińską wycieczkę i dodatkowo mogłem mu po angielsku wytłumaczyć powód przybycia na granicę od strony miasta. Uśmialiśmy się, gdy mówiłem mu o rozmowie w „języku krzaczkowym” na łodzi. Wracając zrobiłem ostatnie zdjęcie, na którym pokazałem mycie samochodów w Amurze na tle luksusowego hotelu.
Przejście do następnej relacji: Jużnosachalińsk, Obwód Sachaliński.
Przejście do poprzedniej relacji: Błagowieszczańsk, Obwód Amurski
Przejście na początek trasy: Władywostok
Chiny kwitnące: Qingdao, Harbin, Changchun, Jilin. Relacja z podróży.
Chiny kwitnące: Qingdao, Harbin, Changchun, Jilin. Relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Chiny są krajem, który odwiedzałem już kilkakrotnie. Udało mi się dotrzeć do najdalszych zakątków, od Tybetu po wysokie góry na pograniczu z zachodnimi sąsiadami. Obecnie postanowiłem zobaczyć regiony z dala od turystycznych szlaków, zwykle przez turystów pomijane.
Szczegóły organizacyjne podróży opisałem w Informacjach praktycznych.
Rozpocząłem od Qingdao, gdzie przybyłem z Japonii. Miasto czteromilionowe nad Morzem Żółtym, jeden z największych portów świata. Centrum z wieżowcami w towarzystwie wiosny w pełnym rozkwicie nie może się nie podobać.
W mieście znajduje się słynny most Qingdao Haiwan o długości 42,5 kilometra, łączący Qingdao z dzielnicą Huangdao przez zatokę Jiaozhou. Był najdłuższym mostem drogowym nad wodą na świecie, zbudowanym za ponad półtora miliarda USD. Most posiada dwie trzy pasmowe jezdnie i został tak zbudowany, że ma wytrzymać trzęsienia ziemi, uderzeniu tajfunu i … statku o wyporności do 300 tysięcy ton. Od roku 2011 do 2018 był najdłuższy, potem Chińczycy zbudowali sobie dłuższy z Hong Kong do Macau. W okolicy jest Lao Shan -święta góra Taoizmu (zwiedzona przed laty). Mają swoje piwo i organizują międzynarodowy Festiwal Piwa. Historycznie teren miasta w okresie od końca dziewiętnastego wieku do zakończenia pierwszej wojny światowej, był terytorium Cesarstwa Niemieckiego- stąd niemieckie pozostałości kolonialne. Współcześnie zobaczy się więcej znaków firm amerykańskich, również francuski Carrefour.
Pędzę dalej, przeskoczyłem do Harbin w prowincji Hejlongjiang. Patrząc z okna samolotu podchodzącego do lądowania, ujrzałem tylko zakola meandrującej rzeki Song Hua, wśród burej okolicy przedwiośnia na północy Chin. Potem widać było pyły niesione wiatrem znad pół pustynnego krajobrazu. Autobus lotniskowy zakończył bieg w pobliżu okazałego dworca kolejowego, co z kolei mnie ucieszyło, gdyż pozwoliło poszukać biletu kolejowego na dalszy etap. Patrzacna odległośc prawie 300 kilometrów spodziewałem się dość długiej jazdy. Zaskoczeniem był czas jazdy- półtorej godziny,
– pewnie coś pomyliłem- dumałem sobie. Potem okazało się, że ten pociąg jedzie sobie ponad 250 km/h.
Historycznie, miasto powstało w końcu dziewiętnastego wieku podczas budowy przez Rosjan Kolei Wschodniochińskiej- łączącej Syberię z Władywostokiem. W budowie uczestniczyli nasi rodacy, w tym inż. Adam Szydłowski, który był założycielem rosyjskiego Harbinu. Zwiedzałem pieszo, gdyż mój mini hotelik znajdował się w pobliżu najbardziej turystycznej ulicy miasta: Zhongyang (Centralna). Zobaczysz tutaj: cerkiew Św. Zofii, rozliczne sklepy dla Rosjan, oraz mnóstwo miejscowych turystów i spacerowiczów. Pozostałości rosyjskie skłaniały do nazywania Harbinu orientalnym Petersburgiem. Po Rosjanach pozostał również Festiwal Rzeźb Lodowych, wynikły kiedyś z prawosławnego zwyczaju wycinania z rzeki krzyży lodowych… na święto Chrztu Chrystusa (19 stycznia).
Pogodny dzień zachęcił mnie do spaceru nabrzeżem rzeki, nad którą zbudowano kolejkę linową z „gargamelowatymi” miejscami początku i końca kolejki. Potem był park i plac ludowy. Ludzie tańczący, grający, ćwiczący, oraz mężczyźni strzelający z bicza do kręcącego się bąka- aż zaczyna wyć od wysokich obrotów.W innym końcu placu też usłyszałem trzaski biczów- te dla odmiany były wykonane z łańcucha zakończonego kawałkami skóry. Strzelano z nich dla efektu trzasku bata. Nie mogłem nie przystanąć przy: ulicznych fryzjerach, spożywczych dziwnościach chińskich: od skorpionów, chrząszczy… do gotowanych pisklaków jeszcze nie wyklutych z jajka.
Changchun znalazło się na mojej drodze pokonywanej kolejami. Gdy zobaczyłem mój zarezerwowany hostel na 24-m piętrze wieżowca, z początku zdębiałem, a potem poszedłem po aparat fotograficzny. Nie można sobie zażyczyć lepszego widoku na okolicę, liczącą w zespole miejskim aż siedem milionów mieszkańców, będącą także ośrodkiem administracyjnym prowincji Jilin.
Podczas zakupu biletu na wycieczkę do miasta Jilin miała miejsce zabawna pomyłka: otóż odpowiedziano mi, że nie posiadają miejsc, a wiedziałem, że to tylko około sto kilometrów w bok. Okazało się, że różnica w „mojej’ wymowie brzmiała podobnie i pomylono mi nazwę Jilin z Yulin. Żeby coś kupić w okienkach kasowych, musiałem zawsze wcześniej przetłumaczyć sobie nazwę angielską na język krzaczkowy- ale gdy piszący nie znał alfabetu łacińskiego, to mogło się to odbyć wyłącznie poprzez czytanie przeze mnie, a pisanie przez Chińczyka.
Changchun posiada ładny, bardzo duży dworzec kolejowy, a w centrum świątynię buddyjską- niedostępną dla turystów. Otoczona była sklepami ze świątynnymi pamiątkami, mnóstwem restauracyjek- miałem stamtąd niezły widok na moje 24 piętro- ponad widocznym na zdjęciu oknem. Całkowicie brak było turystów z nie dalekowschodnimi rysami twarzy.
Do ponad dwumilionowego miasta Jilin zrobiłem sobie jednodniową wycieczkę z Czangchun na wschód. Wspomniane 110 km pokonałem w 40 minut. Zwiedzałem jak zwykle pieszo. Chyba byłem jedynym turystą i wzbudzałem sympatyczne zainteresowanie.
Jilin dla mnie było takie… bardziej prowincjonalne, ale przez to z bardziej egzotycznymi scenkami ulicznymi. Oferowano mnóstwo jajek z niewyklutymi pisklętami … oraz żeńszeniami. Zaciekawił mnie, na przykład wieziony na wózku piec do gotowania ziemniaków- jako danie w porze obiadowej.
Jak tutaj się jada i za ile? Najczęściej, liczne knajpki przyuliczne oferują mnóstwo dań różnego typu: w misce lub na talerzu. Nie byłem specjalnie głodny, ale czekała mnie podróż powrotna, więc zamówiłem sobie coś na „mały głód” za równowartość 6 złotych- specjalnie wybrałem najmniejszą porcję. Zdębiałem, gdy zobaczyłem tę miskę z posiłkiem…
Niżej mapka z dotychczasową trasą.
Powrót na początek tej relacji: Chiny kwitnące…
Przejście do następnej relacji: Chiny, Shenyang, jinan, Chongqing…
Przejście do poprzedniej relacji: Japonia na Honsiu
Przejście na początek trasy: Korea Południowa
Chiny kwitnące, informacje praktyczne
Chiny kwitnące, informacje praktyczne (na kwiecień/maj 2019)
Tekst: Paweł Krzyk
(Nie rozpisuję się, gdyż kraj można poznać z wielu przewodników, oraz jest to moja któraś kolejna podróż po tym kraju).
Wiza: Obywatele polscy, potrzebują wizy- do załatwienia np. w ambasadzie w Warszawie- zapłaciłem poprzez pośrednika ponad 500 zł.
Język urzędowy: chińskie, znajomość angielskiego jest taka sobie- im dalej od turystycznych szlaków tym gorzej. Najlepiej zabrać przenośny translator.
Waluta: obowiązuje juan. W Polsce był kurs 1 PLN=1,82 CNY. Na miejscu na lotnisku w dwu bankach były różne kursy: dalej od przylotu kurs lepszy nawet do 7-8 %. Ja wymieniłem Euro po kursie: 1 EUR= 7,07 CNY, 1 USD= 6,6 CNY. Wzięli prowizję 60 CNY (niezależnie od ilości wymienianej gotówki).
Internet i telefony, prąd, wtyczki: Internet jest dostępny prawie wszędzie. Telefony GSM nasze działają. Prąd i wtyczki: takie jak w Polsce. Mają kontakty uniwersalne- pasują wszystkie. Czasem są tylko dwie skośne blaszki.
Ceny: towary i usługi : „ znacznie niższe do polskich”.
Jak dojechać? Najwygodniej samolotem.
Bezpieczeństwo: kraj bardzo bezpieczny.
Co do zdrowia: nie ma większych zagrożeń.
Transport i informacje turystyczne: na lotniskach i we większych miastach bywają informacje turystyczne, wyposażone w mapki. Ruch prawostronny.
Najwygodniej korzystać z: pociągów, b. szybkie i niedrogie, lub przelotów samolotowych na większych odległościach. Z autobusów na tej trasie nie korzystałem- mają niezłe autobusy sypialne. Ale z uwagi na różne firmy, trzeba udać się na odpowiedni dworzec.
Na początek uwagi do logistycznych problemów (za darmo):
1/ koniecznie przygotuj sobie przed przyjazdem nazwy miejsc, adresy hoteli w języku krzaczkowym, po to abyś mógł je podstawić pod nos taksówkarzowi ( bo nie pogadasz- chyba, że sam znasz chiński).
2/ Na miejscu nie licz na skorzystanie z jakichkolwiek aplikacji i stron powiązanych z google.com (także większość portali społecznościowych…). Tutaj ta witryna jest zablokowana.
3/ jest jednak możliwość częściowego obejścia tego zakazu: skorzystać z chińskiej wyszukiwarki : www.bajdu.com i tam np. skorzystać z map google (otworzą się).
4/ aby dostać się na miejscu do wyszukiwarki np. pociągów, w w/w wyszukiwarce wpisz: ctrip english, i otworzy ci się chińska wyszukiwarka samolotów i innych… (zmień język, np. na polski… i działaj… Problemem może być zapłata przy pomocy „polskiej karty…” Z tego powodu, po sprawdzeniu połączeń w Internecie, kupowałem bilety w okienku kasowym na stacji kolejowej.
Korzystałem z różnych środków lokomocji. Poruszałem się zwykle pieszo po centrach miast.
Niżej niektóre szczegóły i ceny:
– Qingdao, lotnisko- hotel w centrum, odległość 32km, 50’ autobusem lotniskowym za 20 CNY do centrum (k. Carfura) i taxi w bok do hotelu za 20 CNY. Bilet autobusu kupiony w kasie na lotnisku (przyloty, niedaleko autobusu)
– Harbin, lotnisko- hotel: autobus lotniskowy, 55’za 20 CNY, bilet w kasie na przylotach, oraz taxi na miejscu za 9 CNY (7 CNY=1 EUR).
– Harbin- Changchun– super pociągiem, ok. 1g.35’, ok. 280 km , bilet za 81 CNY.
– Changchun: dworzec kolejowy- hotel, taxi za 7 CNY.
– Changchum- Jilin: super pociągiem, ok. 110 km, 45’, za 31,5 CNY
– Changchun- Shenyang: super pociąg 1g,30’, ok.350 km, za 145 CNY (ponad 300 km/h).
– Shenyang, dworzec kolejowy- hostel, taxi za 10 CNY.
– Shenyang: hotel- Park Biling: dojechałem autobusem nr 231 za 2 CNY (niezależnie od długości przejazdu, płaci się gotówką kierowcy).
– Shenyang: z miasta na lotnisko: autobus nr 240 do dworca kolejowo/ autobusowego i dalej autobusem lotniskowym: 50’ za …. CNY, ok. 25 km.
…. Pozostałe przejazdy pomijam, gdyż jest ich wiele a ceny podobne. Przemieszczałem się do końca trasy w większości samolotami. Pociągami poruszałem się pomiędzy:
Changsa- Nanchang- Hangshou, oraz
-Shijiazhuang- Yulin- Ordos- Beijing
Hotele, spałem w:
– Qingdao, Defuxuan Inn–No.444-9,Nanjing Road, Sifang , 266000 Qingdao, za 60 CNY/noc. Niezły.
– Harbin, West Street International Hostel–No.34 West 15 Road, Daoli, 150001 Harbin, dorm 4-osobowy za 38 CNY. Taki sobie w piwnicy, ale w b. dobrej lokalizacji.
– Changchun, ShangJian Capsule Apartment Chong Qing Road Branch-Room 2427 Unit 5 Block 7 Ya Tai DingSheng Internat. No465 Chongqing Hutong , Nanguan, 130041 Changchun, za 59 CNY. Dobry hostel na 24 piętrze, niezłe warunki i dobra lokalizacja.
– Shenyang, Jiaduobao Guesthouse, No. 23 Changde Street, Heping, 110011 Shenyang, za 88 CNY. Dobra lokalizacja, pokój 2 osobowy.
– Jinan, Dengba International Youth Hostel Jinan Branch ,No.7 Weisi Road, Shizhong, 250000 Jinan, w dorm za 20 CNY/noc………
– Hangzhou, Memory Travel Hotel (Edge West Lake) No.306, Zhongshan Middle Road,, Shangcheng, 310000 Hangzhou, za 81 CNY……
– Nanyang, Holiday Inn Nanyang, No 2000 Xinchen road,Nanyang za 103 zł /noc….
– Shijiazhuang, Jinshijie Apartment, Jinyu Huayuan Estate, Nanxiao Street, Qiaoxi District, 050000 Shijiazhuang, za 22 zl/noc………
Pozostałych nie podaję, gdyż nie są warte polecenia.
Przewodniki: nie szukałem. Wystarczyły mi przygotowane przed przyjazdem informacje z Internetu, oraz informacje na miejscu.
Atrakcje turystyczne: pomijam w tym miejscu- patrz w relacji.
Powrót do pierwszej chińskiej relacji: Chiny kwitnące…
Chiny kwitnące: Shenyang, Jinan, Chongqing… . Relacja z podróży.
Chiny kwitnące: Shenyang, Jinan, Chongqing… . Relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Super pociągiem dotarłem do największego miasta Mandżurii, ośmiomilionowego Shenyang. Po drodze migotały kolejne wioski z burymi jeszcze polami- niewiele można zobaczyć z okna pociągu osiągającego prędkość ponad trzysta kilometrów na godzinę (zobaczyłem 306).
Po przyjeździe spacer doprowadził mnie do placu z pomnikiem Mao Zedonga. Jego „rewolucja kulturalna” w latach 1966-76 spowodowała szalejący terror, ale co by nie powiedzieć- patrząc z perspektywy współczesnej, doprowadziła do jedności kraju i… obecnego poziomu gospodarczego. Dookoła mnóstwo wieżowców. Miasto jest głównym ośrodkiem gospodarczym i naukowym północno- wschodnich Chin. Dawniej dominował przemysł ciężki, obecnie to głównie środki transportu, rafinerie, włókiennictwo… Z Pekinem łączy je express Jingshen.
Shenyang był z początku siedemnastego wieku stolicą cesarską. Potem stolicę przeniesiono do Beijing, ale ładny pałac pozostał i cieszy oczy zwiedzających. Ruszyłem do niego pieszo.
Lubię ten sposób niespiesznego zwiedzania, gdyż pozwala mi poczuć miejsce w którym jestem, dojrzeć prawdziwe życie ulicy, poobserwować mieszkańców, czy wreszcie skosztować lokalnych potraw.
Duży teren pałacowy jest zbliżony funkcjami do popularnego Zakazanego Miasta, choć nie został tak pieczołowicie odrestaurowany. Był to pałac dynastii Qing ze stolicą w latach 1624-43. Wędrowałem pomiędzy kolejnymi placami, zrobiłem wiele zdjęć i co dziwne, nie dostrzegłem turystów obcokrajowców.
Głównymi zabytkami regionu są właśnie te związane z cesarską historią. Kolejnymi są grobowce władców: Nurchaczego i jego syna. Jeden z nich znajduje się w rozległym Parku Beiling . Na terenie 3,3 km2 zorganizowano piękny park, którzy mieszkańcy w „moim wieku” wykorzystują, poza spacerami, do: ćwiczenia tańca, śpiewu karaoke, gry w karty.
Nie chcę tutaj zbytnio komentować jeszcze jednego „popularnego zajęcia”, ale od częstego za przeproszeniem „charchania i plucia”, zbierało mi się też… coś innego- w żołądku.
– A myślałem, że po olimpiadzie letniej, ten obrzydliwy obyczaj zanikł- Jak widzę, tylko w stolicy i miejscach turystycznych.
Grobowiec terenem przypomina pałac z wieloma budynkami. Sam grobowiec- Qing Shaoling Tomb, otoczono wysokim murem z basztami i bramami wejściowymi.
Do Jinan w prowincji Shandong przeskoczyłem samolotem China Southern- prawie 2 godziny lotu na południe. W Chinach odległości są duże i nie zawsze ma sens podróż pociągami. Miasto niezbyt mi się spodobało. Mimo, że ponad 2- milionowe, nazwałem je „Jinan w budowie”. Zapamiętałem pyszne jedzonko: makaron z warzywami i cebulą za równowartość około 8 złotych.
Kolejny żabi skok, tym razem ponad 2 godzinny i jestem w pięknym Chongqing. Ponad sześciomilionowe miasto wydzielone- jedno z czterech w Chinach. Do hostelu w centrum dojechałem metrem. Piszę o tym, gdyż po drodze w ciągu prawie godzinnej jazdy, miałem okazję podziwiać wspaniałe widoki miasta, poprzecinanego rzekami, i rozłożonego na wzgórzach z lasem 339 wieżowców.
Nie mogłem nie zrobić postoju w okolicy przystanku metra- dla niesamowitego widoku: na rzekę Jangcy, mosty i wieżowce.
Autobusem wyjechałem na koniec półwyspu, na połączenie rzek Jangcy i Jialing Jiang, aby zobaczyć most zbudowany z wieżowców: bramę do nieba- Chaotianmen i przystanie wycieczkowców rzecznych. Zaraz za miastem znajduje się tama na Jangcy, a wspomniane wycieczkowce wypływają na zwiedzanie zbiornika zalewowego trzech przełomów Jangcy. Będąc w Chongqing warto zajrzeć do rzeźb skalnych w Daza (UNESCO).
Na koniec krótkiego opisu pokazuję jedną ze świątyń i pomnik… pałeczek.
Haikou znajduje się w południowych Chinach, na wyspie Hajnan i jest ośrodkiem administracyjny prowincji o tej samej nazwie. Niespełna dwa miliony mieszkańców, miasto portowe, ośrodek przemysłu rybnego, cukrowniczego, olejarskiego… elektronicznego.
Ostatnim lotniczym stopem w południowo- wschodnich Chinach, było Changsha w prowincji Hunan. Do tego portu nad rzeką Xiang Jiang, do końca lat 70-ch XX wieku przyjeżdżały tłumy osób, by zobaczyć miasto, skąd pochodził przewodniczący Mao Zedong.
Powrót na początek tej relacji: Chiny kwitnące: Shenyang…
Przejście do następnej relacji: Chiny….
Przejście do poprzedniej relacji: Chiny kwitnące: Qingdao, Harbin, Changchun, Jilin.
Przejście na początek trasy: Korea Południowa
Chiny kwitnące, galeria zdjęć.
Chiny kwitnące: Nanchang, Hangshou, Nanyang, Shijiazhuang, Yulin, Ordos Galeria zdjęć.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Niżej załączone zdjęcia dotyczą końca trasy chińskiej. Wobec braku dostępu do programów współpracujących w Internecie z Google, miałem problem czasowy- nie mogłem nic publikować… Mówiąc po prostu: dopadło mnie lenistwo i tylko porządkowałem zdjęcia. Stąd załączone fotki z sześciu chińskich prowincji, oraz trochę ciekawostek i… kilka foto tego co jadłem. Oraz oczywiście mapka całej chińskiej części trasy.
Przejście do poprzedniej relacji: Chiny kwitnące: Shenyang, Jinan, Chongqing…
Przejście na początek trasy: Korea Południowa
film: Qingdao, Harbin, Chang Chun i Jilin...
Zapraszam do Chin w okresie kwitnienia wiśni do: Qingdao, Harbin, Chang Chun i Jilin…
film: Shenyang, Jinan, Chongqing, Hainan, Changsha i Nanchang
Zapraszam do Chin w okresie kwitnienia wiśni. Trasa prowadzi z dala od turystycznych szlaków przez: Shenyang, Jinan, Chongqing, Hainan, Changsha i Nanchang…
film Chiny, Hangshou.
Zapraszam do interesującego Hangshou w Chinach…
Czengdu, Wolong- rezerwat pand . Relacja z podróży
Czengdu, Wolong- rezerwat pand . Relacja z podróży (na wrzesień 2024)
Tekst i foto: Paweł Krzyk
Czengdu jest ogromnym, jednym z najliczniej zamieszkanym chińskim miastem. Ta ponad 15 milionowa metropolia jest stolicą chińskiego Syczuanu.
Przeskok z dalekiego Kaszgaru usunął problemy „wysokościowe” i pokazał zupełnie odmienny klimat: dużo wody i praktycznie zielone dwie pory, czyli klimat subtropikalny i monsunowy.
My przylecieliśmy, aby zajrzeć do pobliskiego ośrodka z pandami.
Jako jeden z rezerwatów pandy wielkiej w chińskim Syczuanie, Narodowy Park Przyrody Wolong znajduje się na Liście… UNESCO. Na obszarze 2 tysięcy kilometrów kwadratowych żyje tu około 150 dzikich pand wielkich, oraz kilku innych zwierząt, w tym między innymi pand czerwonych…
Ośrodek pand wielkich znajduje się w górzystym terenie i można do niego dojechać w ciągu dwóch godzin, przyjeżdżając z Czengdu.
Przejście do następnej relacji: Nepal, Katmandu
Przejście do poprzedniej relacji: Chiny, Tybet,… Kaszgar
Przejście na początek trasy: Wschodnia Mongolia