Filipiny
Spis treści
Filipiny: Z Manili do Sagady, relacja z wyprawy cz. I
Cz. I: Z Manili do Sagady, relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Podróż do Filipin rozpoczęła się niezwykle. Już ponad dwa tygodnie przed przylotem, dotarły do mnie ostrzeżenia z kraju, i później na trasie z miejscowych telewizji, o tragicznym w skutkach potężnym trzęsieniu ziemi, które nawiedziło ten kraj (o szczegółach napiszę w dalszej relacji). Przyleciałem liniami United z Palau późno wieczorem. Po szybkiej odprawie wymieniam pieniądze (wg kursu 1 USD= 42,6 PHP- Filipińskie Peso). Wsiadam do żółtej taksówki i wg wskazań taksometru, dojechałem do mojego zarezerwowanego Hostelu Where 2 Next Adriatico Street. Dla następców podaję ceny: taxi 220 PHP, hotel 27 zł/noc. Taksówkarze mocno zawyżają cenę- negocjuj. Jak widzisz Filipiny to raczej tani kraj. Ta relacja nie będzie zbyt szczegółowa, gdyż można spotkać przewodnik, oraz dostępne są również inne relacje podróżników. Kraj ten jest też bardziej popularny, a sądzę tak po ilości spotkanych rodaków. W hotelu od kolegów „plecakowców” mam komplet informacji, związanych z poruszaniem się w ciągu następnych 4-ch dni. Zamierzam pierwsze te dni spędzić na zwiedzeniu: stolicy, oraz w górzystej części wyspy Luzon, słynnych tarasowych pól ryżowych. Dzięki tym radom zamieniam noclegi w hotelu, i następną noc spędzę w autobusie z Manili do Banaue. Bilety rezerwuje mi recepcjonista hotelu. Kilka informacji ogólnych. Około 15 milionowa stolica Filipin nie posiada zbyt wielu miejsc atrakcyjnych turystycznie. Państwo to o powierzchni nieco mniejszej od Polski, na ponad 7 tysiącach wysp, zamieszkuje ponad 93 mln. tubylców, władających aż 86 językami. Języki urzędowe: filipiński i angielski. Wizę wydają na lotnisku. Niezły transport autobusami, oraz promami. Tanie przeloty samolotami Philippine Air pomiędzy lotniskami krajowymi. Wewnątrz miasta kursują głównie dawne amerykańskie jeepy, poprzerabiane na rodzaj barwnego pojazdu z ławkami wzdłuż na „pace”, tzw. jeepnej (lub jeepli)- dla twardzieli z nadmiarem czasu. Z tyłu stoi nagabywacz. Jeżeli potrafisz zrozumieć co wrzeszczy, to może dojedziesz… tam gdzie chciałeś. Poza miasto wyjeżdża jak skompletuje pasażerów, przy czym nie bardzo dba o ich wygodę. Oprócz tego taksówki, naciągające turystów na tyle na ile im się uda. Są jeszcze riksze równie wielokolorowe (twardo negocjuj, przy wynajmowaniu na wycieczki). Autostop i rower: pierwszego nie polecam, może być niebezpieczny, a na drugi jest za gorąco i zbyt wilgotno. Unikaj raczej wyspy Mindanao- uzbrojone oddziały ekstremistów islamskich i porwania dla okupu. Hostel mój znajduje się w doskonałej lokalizacji, w centrum starego miasta, w sąsiedztwie głównych zabytków. Po wyjściu z hotelu zaczynam robić fotki tym jeepnejom (jedną z nich załączyłem). Obok ulica w centrum, która pod wieczór zamieni się w targowisko uliczne.
Zwiedzam spacerem stare miasto: kilka wieżowców, park, budynki rządowe, bulwar nadmorski, stary fort San Pedro, katedra (obecnie na 2 lata nieczynna wskutek remontu), Kościół San Augustino- najstarszy zabytek miasta. Wspomnieć trzeba, że pierwsi koloniści Hiszpanie osiągnęli na Filipinach wyjątkowy sukces ewangelizacyjny, ponad 90 % mieszkańców jest chrześcijanami. Szczególnie barwne są katolickie obchody Świąt Wielkanocnych, kiedy to wierni … przybijają się do krzyża. Za centrum znajduje się dzielnica chińska. Zwiedzam Muzeum Narodowe i Muzeum Sztuki (na ten sam bilet). Wracam i mile wspominam spotkania i pogaduszki z ludźmi, w biedniejszej części jednej z ulic. Pamiętam jak recepcjonista uprzedzał, aby wieczorem nie odwiedzać takich dzielnic miasta. Na zdjęciach niżej: w/w kościół, oraz ta „biedna” ulica.
Ulice po południu zamieniły się w ciąg straganów. Wracając z zaciekawieniem przyglądam się knajpom przy i na ulicznych. Jedzenie na Filipinach: bajka. Mieszanina smaków i rodzajów potraw. Mnie smakowały np. kalmary z grilla. Musisz sam spróbować: podchodzisz, pokazujesz palcem, i pytasz co to…? Wieczorem i o zmroku na ulicach, co rusz usłyszysz odgłos dzwonka rowerowego. To zwracają na siebie uwagę, sprzedawcy afrodyzjaku Balot- jajka z… embrionem kurczęcia w środku. Do ramy mają przymocowane zwykle wiaderko ze: spreparowanymi jajkami, solą, butelką winegretu i czosnkiem. Są dwie wersje: dla turystów (16 dniowa), i dla …orłów. Odpuściłem sobie, a nóż zacznę szukać… Pamiętam, że w czasie swoich wypraw spotykałem już mężczyzn, którzy ze specjalnych biur- właśnie filipińskich, na czas podróży wynajmowali panie do towarzystwa. Na pierwszym zdjęciu wózek z kokosami, które po wypiciu soku oddawało się sprzedawcy, który po rozłupaniu orzecha, podawał w jego połówce, do wyjedzenia miękki miąższ kokosa. Na drugim wystawa restauracyjki z owocami morza, gdzie między innymi w ofercie był mały rekin.
Po 10 nocnych godzinach następny dzień witam w Banaue, w górzystej części wyspy Luzon. Noc minęła szybko, zasnąłem. Ten rejon zamieszkuje plemię Ifagao, którzy dawniej byli również łowcami głów. Współczesnym łowcą głów okazał się młodzieniec, który jeszcze przed przyjazdem werbował w autobusie turystów: do hoteli, na wycieczki… Po obejściu autobusu przyszedł do mnie ponownie, proponując okazyjną wycieczkę mini busem do Sagady, i z powrotem tego samego dnia, (taką wycieczkę wykupiła para Holendrów- ja jestem na doczepkę/1100 PHP). Zamierzałem tam jechać jeepnejami przez Bontoc i nocować w Sagadzie. W Banaue trzeba wykupić rodzaj biletu wstępu: 45 PHP (dają mapkę i trasy wokół z zaznaczonymi wioskami). Udało mi się, w podobnej cenie jadę szybko i wygodnie. O 12-j , po kolejnej opłacie 35 PHP, z przewodnikiem wchodzimy do głębokiej Jaskini Samaging. Jaskinia niezbyt atrakcyjna i trochę niebezpieczna. Nawet w odpowiednim obuwiu w głębszych partiach jaskini, na skałach pokrytych guano nietoperzy jest b. ślisko, a same skały są wysokie i pod różnymi kątami. Jeżeli pójdziesz miej własną latarkę- jedynym oświetleniem jest lampa naftowa przewodnika. Idąc z powrotem w kanionie Echa, na klifowych zboczach w trzech miejscach, zwiedzamy tzw. wiszące trumny. Zamieszkujący tutaj lud Igorotów, jeszcze nieco ponad 100 lat temu, w ten nietypowy sposób grzebał swoich zmarłych (bliżej do nieba).
Po trzech godzinach zwiedzania, wracamy z licznymi stopami w kolejnych dolinach z wsiami, miasteczkami, i tarasowymi polami ryżowymi. W jednym z miasteczek robię to zdjęcie, z muchami na mięsie, wiszącym na wieszaku na skraju jezdni. Drugie zdjęcie wykonałem na punkcie widokowym, na skraju Banaue od strony Bontoc. Niektóre pola ryżowe wyglądają tak, jak gdyby olbrzym pokrajał te wzgórza w plastry, a potem poprzesuwał je względem siebie. Wszystkiemu na zdjęciu przygląda się zadumana figura.
Drugiego dnia w filipińskich Kordylierach, zamierzałem zwiedzić muzeum miejskie Babaue, oraz odwiedzić spacerem dwie wioski. Idąc do muzeum zrobiłem załączone zdjęcia: pierwsze to panorama kotliny Banaue, a drugie przedstawia widok domów miasta wiszących prawie nad głowami- z dołu kotliny. Zrozumiałem dlaczego mój hotel People’s Lodge (250 PHP/noc), miał kilka pięter w dół. Od strony ulicy wyglądał na parterowy.
Po drodze w górę w stronę muzeum, nie mogę się uwolnić od natarczywego kierowcy motorowej rikszy. Dla żartu zaczynam z nim twarde negocjacje cenowe, za wycieczkę do oddalonych o 13 km słynnych zielonych Tarasów Bangaan. Obejrzałem niewielkie dwie sale muzeum, i jakiż było moje zdziwienie,kiedy zobaczyłem na górze … mój pojazd do tarasów. Cóż było robić jadę skulony w obudowanej przyczepie rikszy, i zastanawiam się jak mieszczą się tu 3-4 osoby tubylców. Droga do tych tarasów jest… jakby to delikatnie nazwać: dla wytrzymałych fizycznie i duchowo. Prowadzi w bok pomiędzy kolejne kotliny w wysokich górach, z pięknymi widokami domków, zwykle blaszanych, jakby przyklejonych do zboczy. A wszystko to w otoczeniu takich… bardzo zielonych tarasów, na których już posadzono ryż. Na jednym z poletek widzę gospodarza, brodzącego po kolana w błocie, poganiającego rogatego bawoła ciągnącego rodzaj szerokiej sochy. W końcu po godzinie jesteśmy na miejscu. Mój kierowca robi mi to zdjęcie, na tle pięknej doliny z małą wioską, wśród pól ryżowych w dole. Mieszka w niej tylko 27 osób z jednej rodziny. Wioska Bangaan na górze liczy sobie 300 dusz. Tarasy te w 1995 r. wpisano na listę światowego dziedzictwa… UNESCO. Postanawiam pójść w dół do tej pięknej wioski z tradycyjnymi domostwami (to 15 minut spaceru). Jednak jak … lunęło, po kilkunastu metrach co szybciej chowam się, pod dachem jednego z domów. Jak wyjeżdżaliśmy świeciło słoneczko, potem w drodze popadywało, a tutaj przy tarasach Bangaan dosięgnął nas …, jak się później okazało skraj potężnego tajfunu Jolanda. Tajfun ten był największym w tym roku na świecie, i jego główna niszcząca siła była tego dnia, w odległości ponad 600 km. Tutaj była tylko ściana deszczu, całe szczęście bez wiatru. Po pół godzinie siedzenia, ruszam z powrotem do rikszy, i w drogę powrotną. Tylko ta … droga? To faktycznie skalna dróżka wykuta w skale, z nawisami skał z góry, i … zwykle przepaściami z drugiej strony. Ładnie się ją fotografuje przy dobrej pogodzie, ale teraz to raczej: dwa, lub tylko jeden… strumień żółtej wody i błota, który na zwężeniach z hukiem wodospadu spada w dół. Patrzymy z obawą na nowe osuwiska skalne. Poznajemy je po świeżych roślinach pomieszanych ze skałami i błotem. Rozumiem dlaczego na tej drodze od czasu do czasu, poza robotami drogowymi stały koparki. Przy umiejętnościach mojego kierowcy faktycznego niebezpieczeństwa nie było. Była obawa, że nie zdążę na autobus, w przypadku osunięcia się ziemi i zablokowania drogi. Z ulgą zobaczyłem opłotki Banaue. Widzę zdumiony jatkę ze świeżym mięsem, zajmującą połowę drogi. Na rozłożonej folii leżą jakieś krwiste ochłapy, chyba krowy i świni (łby wiszą wyżej na desce), i trzy deski oddzielające to coś od drugiej połowy jezdni. Nie próbuję się zatrzymać, nie było gdzie, zrobił się korek: jeepnej, ciężarówka i kilka rikszy motorowych. Po 4-j rano jestem z powrotem w Manili w moim hotelu. Na drugim zdjęciu niżej pokazałem tradycyjne nakrycia głowy ludu Ifagao (Ipugo w miejscowym języku). Wśród piór i ozdób noszą na nich zmumifikowane głowy małp i ptaków.
Ciąg dalszy relacji z Filipin znajdziesz tutaj: Cebu i Bohol, po trzęsieniu ziemi i tajfunie (kliknij)
Przejście do poprzedniej części wyprawy: Palau.
Przejście na początek wyprawy: Kolumbia.
Filipiny: Cebu i Bohol, po trzęsieniu ziemi i tajfunie. Relacja cz.II
Cz.II: Cebu i Bohol, po trzęsieniu ziemi i tajfunie.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Już ponad dwa tygodnie przed przylotem dotarły do mnie ostrzeżenia z kraju, i później na trasie z miejscowych telewizji, o tragicznym w skutkach potężnym trzęsieniu na Filipinach. Ziemia zatrzęsła się w dniu 15.pażdziernika 2013r, o 8.12 lokalnego czasu, w dniu święta narodowego. Trzęsienie trwało ok. dwóch godzin, a w późniejszym czasie były jeszcze 24 wstrząsy wtórne, które nie wywołały fal tsunami. Epicentrum znajdowało się na popularnej wśród turystów, słynącej z pięknych plaż wyspie Bohol. W wyniku tego trzęsienia ziemi zginęło 156 osób (na wyspach Bohol, Cebu oraz Siquijor). W ostatnich latach nie jest to jedyne nieszczęście tego typu w tym kraju. Filipiny leżą na tzw. pierścieniu ognia, strefie częstych trzęsień ziemi i aktywności wulkanicznej na Pacyfiku. W 1990 roku na największej filipińskiej wyspie Luzon, w wyniku trzęsienia ziemi o sile 7,7 w skali Richtera zginęło prawie 2 tys. ludzi. Byłem w czasie obecnego trzęsienia ziemi daleko na środku Pacyfiku. Jakby tego było mało, już w czasie zwiedzania Filipin będąc w górach wyspy Luzon, na prawie ten sam rejon Filipin, spadło kolejne nieszczęście. Nadszedł w dniu 8 listopada tajfun Yolanda (Haiyan), który przeszedł ze wschodu na zachód i został oceniony jako największy w tym roku na świecie. Wiatr wiał z siłą ok. 300 km/h. Wg wypowiedzi Filipińczyków w miejscowej prasie, przy czymś takim można się tylko: modlić, modlić , modlić! Ewakuowano 120 tysięcy mieszkańców środkowych regionów Filipin. Tajfun przeszedł przez środkową część kraju w odległości około 100 km na północ od Cebu. Zastanawiałem się czy nie zrezygnować z wyjazdu do Cebu i Bohol. Do zwiedzenia tych dwóch wysp skłoniły mnie relacje innych turystów, którzy tu byli po trzęsieniu ziemi, oraz informacje o normalnym funkcjonowaniu wysp z biur turystycznych. Z publikatorów filipińskich wiem, że Cebu i Bohol nie ucierpiało wskutek przejścia Yolandy. Postanowiłem nie rezygnować z wykupionych przed trzęsieniem: biletów lotniczych i rezerwacji hotelowych. Miejscowymi Liniami Philippine Air przylatuję wieczorem z Manili na wyspę Cebu. Linie posiadają nowoczesne samoloty i … bardzo niskie ceny (lot ok.600 km za 110 zł). Jest to chyba najlepszy i może nawet najtańszy, sposób przemieszczania się pomiędzy głównymi wyspami Filipin. Taksówką dojeżdżam z lotniska do zarezerwowanego Cebu Guesthouse w Cebu City (ok.8 USD/noc/ łóżko). Hostel taki sobie. Jedyną zaletą jest lokalizacja w centrum, i cena. Cebu City posiada ok. 900 tysięcy mieszkańców, i jest miastem bez miejsc atrakcyjnych turystycznie. To taka mniejsza Manila- kilka godzin wystarczy na zwiedzenie miasta. Na ulicach kilkakrotnie widzę białych mężczyzn w średnim wieku z młodszymi paniami Filipinkami. Widać nie najlepszy status materialny, zmusza młodych mieszkańców do różnych przedsięwzięć… aby się wyrwać z biedy. Wg statystyk podobno poza granicami mieszka kilkanaście milionów Filipińczyków. Zwiedzam miasto w niedzielę kilkugodzinnym spacerem. Najpierw trafiłem do Fortu San Pedro (wstęp 30 PHP, 1 USD= 42,6 PHP). W przeciwieństwie do miasta, gdzie praktycznie nie widać zniszczeń po trzęsieniu ziemi i tajfunie, ta stara budowla ucierpiała. W kilku miejscach popękały historyczne mury. Obok fortu znajdują się pirsy portu, z którego jutro odpłynę wodolotem na wyspę Bohol (kupuję bilet za 510 PHP- ok.93 km/ 2 godziny). Drogę szybkiego ruchu w pobliżu centrum i portu, poprowadzono po grobli przez zatokę. Odkrywca Filipin Portugalczyk Ferdynand Magellan 7 kwietnia 1521 r. postawił tutaj krzyż. Jego replika znajduje się w rotundzie przed budynkiem władz miasta. Rotunda także ucierpiała- jest podparta w wielu miejscach, i nie ma do niej wstępu. W pobliżu inny ślad tym razem tajfunu: wykrot dużego drzewa. Na zdjęciach Fort i rotunda z krzyżem.
Chyba najbardziej ucierpiała podczas trzęsienia ziemi znajdująca się w pobliżu XV-wieczna Bazylika Świętego Dzieciątka, której wieża rozpadła się. Bazylika obecnie jest zamknięta dla wiernych, a niedzielną mszę świętą oglądam na dużym placu obok tej świątyni. Cudowna figurka Dzieciątka Jezus z tej katedry jest eksponowana poza budynkiem bazyliki.
Przy następnej ulicy znajduje się katedra katolicka z zarysowaną fasadą. W niej mam okazje uczestniczyć w części niedzielnej mszy świętej po angielsku. W drodze do hotelu mijam ładny pomnik pokazujący historię Cebu. Obok znajduje się zabytkowy XVII wieczny budynek Yap- Santiago Ancestral House, z ładnym muzeum wewnątrz. Na zdjęciach pokazuję zarysowaną katedrę i w/w budynek.
Magellan nie odpłynął zbyt daleko w czasie swojej odkrywczej podróży, gdyż na znajdującej się niedaleko wyspie Mactan zginął z rak lokalnego wodza Lapu- Lapu. Następne odkrycia faktycznie dokonywali jego oficerowie. Okolica wyspy Cebu jest usiana wyspami, i można tutaj znaleźć niezłe miejsca do wypoczynku i poleniuchowania nad wodą, podobnie zresztą jaki na pozostałych wyspach, wysepkach. O godzinie 9,20 następnego dopołudnia szybkim promem- wodolotem przepływam, na kolejną wyspę Bohol, do 100 tysięcznego miasta Dagbilaran. To ta wyspa pod którą było epicentrum trzęsienia, i na której było najwięcej ofiar. Już w porcie zaatakowali mnie różni głośni naganiacze, którzy pytają czego szukam: hotel? Wycieczki??? Opędzam się gdyż nic nie słyszę, w tym chórze głosów i przekrzykiwania się. Do hotelu przywozi mnie ryksiarz (20 PHP). Hotel również w centrum: Buen Bella, Parras St.26 (700 PHP/noc/pokój 1 osobowy). Hotel wart polecenia. Wydawać by się mogło, że po tak silnym trzęsieniu i tajfunie, to powinno być miejsce… po prostu zniszczone. Nic podobnego, ja prawie nie widzę zniszczeń w mieście. Owszem na ścianach niektórych budynków są zarysy innych, których już nie ma. Ale nie ma także śladów po nich- zostały doszczętnie rozebrane, i trwają budowy nowych budynków. Godne podziwu za tempo działania. W kościele katolickim im Św. Józefa Robotnika zastałem porządkowanie i segregowanie kartonów z darami. Miasto Dagbilaran jest podobne do tych poprzednich. Tutaj się mieszka i pracuje, a turystów zaprasza np. na … plaże. Na zdjęciach masz ulicę Dagbilaran, i różniste odmiany ryżu. Tutaj masowo go produkują, dlatego ich tyle znają.
Drugiego dnia wybrałem się z moim zaprzyjaźnionym kierowcą rikszy na wycieczkę, do głównych poza plażami, atrakcji turystycznych Bohol. Jest to najciekawszy dla singla sposób podróży (1200 PHP/6 godzin). Jedziemy szybko wzdłuż brzegu morskiego, a potem skręcamy wgłęb lądu. W wiosce Loboc zobaczyłem co może trzęsienie ziemi. Z kościoła prawie nic nie zostało, dzwonnica obok to tylko sterta gruzu. A obok w pobliżu mostu nad rzeką, budowle prawie wszystkie do kapitalnego remontu lub odtworzenia. Sam zobacz na zdjęciach.
Numerem jeden na Bohol są malownicze Czekoladowe Wzgórza, przypominające krople zastygłej czekolady, faktycznie mające kształt stojących w grupach stożków lub półkolistych pagórków . Nazwę zawdzięczają kolorowi trawy, która brązowieje w porze suchej. Jest tych wzniesień 1268 o wysokości od 30 do 100 metrów. Jedna z legend wiąże historię powstania wzgórz z olbrzymami rzucających w siebie skalami. Inna bardziej romantyczna opowiada o miłości do śmiertelniczki, i łzach olbrzyma po jej śmierci, z których powstały te kopce. Ogląda się je z punktu widokowego (wstęp 60 PHP). Jadąc z powrotem wjeżdżamy do małego rezerwatu, którego atrakcją są wyraki (tarsier), małpy z gatunku naczelnych, ale mniejsze od ludzkiej dłoni (wstęp 60 PHP). Na zdjęciach wzgórza i tarsier puszczający mi „oczko”.
Wracając podziwiam mroczny wysoki las mahoniowy, i widzę dwa kolejne kościoły w stanie do częściowej rozbiórki. Z wyjątkiem jednego, wszystkie mosty na tej 60 km drodze, wymagały odtworzenia lub naprawy po trzęsieniu ziemi. W czasie jazdy widzę mnóstwo pól ryżowych na których trwają prace przygotowawcze do sadzenia ryżu. W strugach deszczu chłopi zmiękczają ziemię na zalanych poletkach: rodzajem maszyny na specjalnych ażurowych kolach, pługiem ciągnionym przez rogatego bawola, lub … motyką na długim dwumetrowym kiju. Na zdjęciach jeden z kościołów oraz pola ryżowe.
W warsztacie produkującym maczety kupuję jedną, do mojej kolekcji „dziwnych” noży. Mój kierowca mnie pyta czy poczułem trzęsienie ziemi? Zdumiony zaprzeczam- podobno był właśnie niewielki wstrząs. A później już tylko brzegi morskie. Największą atrakcją Filipin są jednak plaże i ocean z rafą koralową, choć czasami zniszczoną od polowania na ryby materiałami wybuchowymi. Załączyłem zdjęcia tego domu z warsztatem maczetowym, oraz brzeg w czasie odpływu.
Będąc już na Bohol dowiaduję się o bardzo tragicznych szczegółach związanych z przejściem Yolandy. Najprawdopodobniej ponad dziesięć tysięcy ofiar pochłonął ten najgroźniejszy tajfun w historii. Wiele ofiar zginęło w falach oceanu, które zachowały sie jak w przypadku tsunami. Tym razem jednak fale te pchał wiatr, z szybkością ok. 300 km na godzinę. Na obszarze środkowych Filipin mniej lub bardziej od tajfunu ucierpiało ok.10 mln mieszkańców. Zniszczenia są porównywalne do tsunami sprzed kilku lat. Na ulicach ciała ofiar. W wielu miastach, jak Tacloban, stolicy prowincji Leyte, chyba nie ma budynku który by nie ucierpiał (to jest około 150 km na północ od Bohol w stronę Manili). Z miejscowych relacji wynika, że w miastach i wioskach tego regionu panuje anarchia, gdyż ocalali mieszkańcy dopuszczali się przemocy w walce o żywność i wodę. Wprowadzono tam stan wyjątkowy. Wojsko zaprzestało działań na Mindanao i przyszło pomagać. Przeczytałem komentarz, że ludzie są agresywni nie dlatego, że pragną zadać cierpienie, lecz dlatego, że są spragnieni i głodni. Tajfuny są niestety w tym państwie ponad 7 tysięcy wysp codziennością. Formułują się zwykle nad wodami oceanu i wędrują na zachód. I na koniec jeszcze jedno: ktoś zapyta co to w ogóle jest tajfun? Tak we wschodniej Azji nazywa się cyklon tropikalny, z silnym wiatrem i opadami deszczu, oraz tzw. „okiem cyklonu”, ze względnym spokojem wewnątrz oka. Na Atlantyku te same zjawiska przyrodnicze są huraganami. Na mapce obok masz trasę którą przebyłem na całych Filipinach.
Po ośmiu dniach pobytu na Filipinach, lecę do Chiang Mai w Tajlandii (kliknij).
Przejście do poprzedniej części wyprawy: Cz.I: Z Manili do Sagady
Przejście na początek wyprawy: Kolumbia.
Filipiny w czasie tajfunu, z Manilii do Sagady, film
Zapraszam na część I filmu.
Filipiny po trzęsieniu ziemi, film
Zapraszam na Filipiny. pokazuję swoje przygody ze zwiedzania Filipin, na które trafiłem po silnym trzęsieniu ziemi…
Filipiny: Balabac I Puerto Princesa. Relacja z podróży
Balabac island
Rozpoczynam wyprawę po odległych, niezbyt turystycznych zakątkach Filipin.
Wyspy Balabac znajdują się na południowym krańcu wyspy Palawan. Jest najbardziej wysuniętą na zachód na Filipinach. Tylko Cieśnina Balabac oddziela od Sabah w Malezji.
Najbliższe międzynarodowe lotnisko znajduje się w Puerto Princesa. Pokazuję jak się dostać na Wyspę Balabac. Trzeba pojechać mini busem do Rio Tuba (wcześnie rano, ok.5g). Na molo znajdzie się łódź pasażerska, kursująca na Balabac lub Bataraza (przesiadka po drodze). Odpływają gdy napełnią się pasażerami i pozwoli pogoda (ok.11-12.00). Po przyjeździe zarezerwuj sobie miejsce, lokalsi kładą swoje torby… Powrót: codziennie odpływa z wysp Balabac kilka łodzi (6-6,30), można u swojego kapitana zarezerwować miejsce. W Rio Tuba możesz wsiąść do promu z powrotem do Puerto Princesa (zatłoczony).
Wyspa Balabac jest domem dla różnych gatunków endemicznych . Jest domem dla ptaków, takich jak szary gołąb cesarski ( Ducula pickeringii ), kakadu filipińska ( Cacatua haematuropygia), niebieskogłowy rakietogon ( Prioniturus platenae ) i dzioborożec palawański ( Anthracoceros marchei). Jeleń filipiński , podgatunek jelenia większego ( Tragulus napu ), występuje tylko na tej wyspie.
Wyspę zamieszkuje Molbogs – muzułmańska grupa tubylców, którzy utrzymują się z: rolnictwa, rybołówstwa i handlu wymiennego z pobliskimi centrami targowymi. Trudno nie wspomnieć o bajernej egzotyce wiosek, plaż, czy morskich stworów w wodzie, oraz u rybaków.
Puerto Princesa, Palawan
Do Puerto Princesa, ponad 150 tysięcznego miasta na filipińskiej Wyspie Palawan, przyjeżdża się dla urody jej plaż, wysepek na tle zielonych gór, oraz aby popłynąć Podziemną Rzeką Saint Paul (ok.70 km, na Liście… UNESCO). Ja połączyłem wypad do Parku Narodowego z rzeką, z dwoma cudnymi wysepkami w Zatoce Honda.
Podziemna Rzeka jest zasolona, gdyż podlega morskim pływom. Można nią popłynąć przez 1,2 km od strony jej ujścia do morza. Ograniczają ilość turystów do 600 dziennie. Dodatkowym ograniczeniem jest stan morza, gdyż do rzeki trzeba dopłynąć od strony morskiej. Fotografować rzekę można praktycznie tylko z zewnątrz (ciemno). Najlepiej wykupić całodzienną wycieczkę.
Przejście do następnej strony: Filipiny Mindanao
Przejście do poprzedniej strony: Bangladesz Tangail i Bogura
Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka
Wyspa Mindanao, relacja z podróży
Davao, Wyspa Mindanao
Davao jest około 1,2 mln miastem nad Morzem Filipińskim na południowo- wschodnim krańcu Wyspy Mindanao. Pierwszy przybył tutaj Don Jose Oyanguren na czele hiszpańskiej ekspedycji, który po pokonaniu tubylców założył osiedle. Prawdziwy rozwój tych ziem nastąpił z początku XX wieku, po przybyciu osadników amerykańskich i japońskich.
Obecnie miasto żyje z przemysłu i turystyki, a port morski Davao obsługuje wywóz manilii, kopry, drewna i owoców tropikalnych…
Zajrzałem do centrum z budynkami rządowymi, w których sąsiedztwie znajduje się Katedra Świętego Piotra. Na placu przed budynkiem ratusza trwały przygotowania do koncertu rozpoczynającego Dni Davao. Zakończą się bajerną paradą … za dwa tygodnie. Szkoda.
Davao posiada również dzielnicę chińską
Trzeba też wiedzieć, że region poza dużymi miastami nie jest miejscem zbyt bezpiecznym- niepokoje związane z próbami oderwania muzułmańskiej Wyspy Mindanao od… katolickiej reszty kraju.
Cagayan de Oro. Mindanao
Cagayan de Oro jest miastem portowym w północnej części Wyspy Mindanao. Wędrując po drugiej co do wielkości wyspie Filipin (po Luzon), nie mogłem zwyczajnie przejechać na jej drugi kraniec… (wspomniane wcześniej problemy separatystyczne, które tutaj rozwiązują przy użyciu wojska…).
Musiałem przelatywać… poprzez stolicę Manillę, czyli zamiast niespełna godziny mam prawie całą noc…). Mindanao posiada liczne półwyspy i zatoki, jej górzyste wnętrze skrywa wulkan Apo (2975 m…). Czekając na przesiadki mam okazję podziwiać jej liczne atrakcje… na ekranie lokalnego kanału turystycznego (!!!).
Natomiast około 600 tysięczne Cagyan de Oro żyje z przemysłu spożywczego i przetwórczego… Do miasta z lotniska jest ponad 30 km, lecz kursuje luksusowy mini bus za 4 USD (taxi za 20-a). W centrum wyróżnia się katedra metropolitarna, oraz przedziwne samochode ciężarowe przerobione na otwarte mini busy z ławkami wzdłuż paki.
Cotabato, region autonomiczny
Cotabato znajduje się w południowo-zachodniej części wyspy Mindanao nad Zatoką Moro. Jest eksklawą regionu SOCCSKSARGEN, oraz znajduje się tutaj siedziba władz Autonomicznego Regionu Muzułmańskie Mindanao… Nie tak dawno trwały tam walki, obecnie spokój, więc wyskoczyłem z Davao samochodem z kierowcą… Dojazd pośród pagórków, po drodze wodospad Asik-Asik… Aparatu filmowego … nie wyjmowałem.
Przejście do następnej strony: Legazpi, Tacloban
Przejście do poprzedniej strony: Balabac…
Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka
Legazpi, Tacloban, relacja z podróży
Legazpi,
Legazpi- 210 tysięczne miasto na Filipinach, znajduje się na południowo-wschodnim wybrzeżu wyspy Luzon, nad Oceanem Spokojnym. Jest stolicą prowincji Albay. Posiada dwa lotniska. Wylądowałem na dalszym- Bicol i od razu po wyjściu z samolotu, w przed wieczornym oświetleniu zobaczyłem wspaniały, pocztówkowy widok największej atrakcji regionu- stożkowy kształt wulkanu Mayon.
Głównym zabytkiem jest tu Cagsawa Ruins Park, pozostałości dawneg kościóła, który nie przetrwał kontaktów z Jego Wysością Wulkanem Mayon.
W mieście każdy pewnie zajrzy do centrum w okolice katedry…
Ja, przemieszczając się tylko tymi dziwnymi ciężarówkami osobowymi (nazywane dżipami, za 0,2-0,3 USD), podpowiadam również wybrzeże w miejscu nazywanym Embarcadero. Tuż obok, za drogą nadmorską znajduje się przedziwne osiedle Victory Village, gdzie uliczki o szerokości nawet moich ramion, kryją miejsce zamieszkania wielu ludzi z przeoryginalnymi knajpko- sklepikami…, targiem rybnym i gdzie mój widok był sensacją, nie tylko dla dzieciaków.
A „łobuz” wulkan, poza widokiem z przylotu, polubił parkującą na nim chmurę deszczową…
Tacloban
Tacloban – obecnie pokazuję szczególne miasto portowe na Filipinach, w regionie Wschodnie Visayas, na wyspie Leyte.
8 listopada 2013 roku miasto zostało poważnie zniszczone przez tajfun Haiyan. 06 listopada został sklasyfikowany jako tajfun 5 kategorii, aby dwa dni później uderzyć w Filipiny, a punktem „zero” w Tacloban. Straty były ogromne! Śmierć poniosło ponad 6300 osób, kolejne kilka tysięcy pozostało zaginionych. Straty materialne wyceniono na 12-15 mld dolarów. Haiyan w momencie uderzenia w ląd, był drugim najsilniejszym tajfunem w historii światowych pomiarów. W szczytowym momencie wiatr w porywach osiągał do 380 km/h. Tereny dotknięte katastrofą były przez wiele dni odcięte od świata. Bez wody, bez żywności, bez prądu wśród wód powodziowych, powalonych drzew i gruzów domów. Zniszczenia objęły ok. 80 procent miasta.
Dla mnie ta informacja była ważną, gdyż tego dnia przebywałem na Filipinach na wyspie Luzon i dosłownie przekonałem się, co faktycznie oznacza tropikalna burza. Znajdowałem się w odległości ponad 400 km i mimo to, nikt nie przyjmował jej lekko, a gdy pokazano liczbę ofiar… , zwłoki…(!!!).
Obecnie usłyszałem żart, że bary w mieście ponownie okupują miejscowi pijaczkowie, a nie pracownicy organizacji pomocowych.
Zwiedziłem Mac Artur Landing Memorial Park, upamiętniający wyzwalające lądowanie Amerykanów w czasie II Wojny Światowej (20.10.1944r.). Później katedrę metropolitarną, która mimo poważnych zniszczeń lśni świeżą farbą, z trwającą ceremonią ślubną, podobnie jak w mieście brak jest śladów niszczycielskiego oceanu. Te zostały na pewno w pamięci rodzin… ofiar żywiołów.
Przejście do następnej strony: Polillo…
Przejście do poprzedniej strony: Mindanao…
Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka
Polillo, Laoag, Lubang i Busuanga, relacja z podróży
Polillo Island
Polillo, kolejna wyspa, która jest moim przystankiem w rajskich Filipinach, a konkretnie to północno-wschodni region archipelagu filipińskiego. Jest największą z 27 wysp i wysepek wchodzących w skład Polillo, grupy wysp położonych w zatoce Lamon u północno-wschodniego wybrzeża wyspy Luzon.
Podpowiadam zainteresowanym jak tam dotrzeć. Najpierw ze stolicy czymś na wschodnią stronę wyspy: autobus, minibus, samochód, do Infanta i potem prom/ łódź pasażerska na Polillo Island (np. Burdeos Port, około 3,5 g).
W połowie XVI wieku na wyspę przybyli Hiszpanie i zbudowali kaplicę… Obecnie zamieszkuje tutaj 65 tysięcy Filipińczyków.
Z ciekawostek. Wyspa jest domem dla niektórych zagrożonych i endemicznych zwierząt na świecie. Wśród nich jest jaszczurka monitora Graya, lub lokalnie znana jako „ Butaan”- krewna warana / smoka z Komodo.
Jeśli chodzi o klimat, wyspa otrzymuje mniej opadów przez cały rok. Z tego powodu nadaje się do upraw, takich jak orzechy kokosowe, ryż, banany i rośliny okopowe.
Polillo to wyspa, a jeśli chodzi o wyspę, jest jedna rzecz, którą każdy chciałby zobaczyć: plaża! Polillo to wiele pięknych plaż na Filipinach. Piaski i wody wysp Patnanungan, Jomalig i Balesin to tylko niektóre ze wspaniałych plaż, gdzie warto zajrzeć. Rafy koralowe i życie morskie wokół wysp sprawiają, że jest to idealne miejsce do snorkelingu i nurkowania.
Laoag
Na północno-wschodnim krańcu największej filipińskiej wyspy Luzon, znajduje się 95- tysięczne Laoag. Jest stolicą prowincji Ilocos Północny i leży przy ujściu rzeki o tej samej nazwie do Morza Południowochińskiego. Lecąc samolotem pod skrzydłami przesuwały się góry, oraz nieliczne pola tarasowe. Miasto jest takie sobie, czyste i z niezwykle niskimi trójkołowcami motocyklowymi.
Właziłem do nich, rozwesejając kierowców, kuna, prawie na czworakach. Cóż poradzę na to, że oni zwykle sięgają mi do ramion…
Zabytkiem głównym jest wieża dzwonnicy kościoła z końca XVI wieku.
Ciekawszym znacznie, jest położone w odległości około 80 km miasto Vigan (48 tysięcy mieszkańców). Jego dzielnicę kolonialną wpisano na Listę… UNESCO. Istnieje dogodny dojazd autobusami…(2-3 godziny).
To miejsce bardziej mi się podobało, choć było celem krótkiej wycieczki. Naśladowcom podpowiadam, że kursują tu dwie linie autobusowe…Jedyną różnicą jest cena biletu…(o ok. pół dolara USD). Zaplaciłem tańszą wersję (3 USD), ale tylko dlatego, że odjazd nastąpił bliżej w centrum, k. Parlamentu Prowincji (to zaraz za długaśnym mostem, patrząc od strony lotniska). Nawiasem mówiąc, śliczne Vigan też posiada lotnisko…
Lubang Island
Wyspa Lubang jest największą wyspą w Grupie Wysp Lubang , archipelagu leżącym na północny zachód od Mindoro na Filipinach. W grupie jest siedem wysp. Największą osadą jest miasto Lubang, północno-zachodnim krańcu wyspy. Koło niego mieści się Port Tilik (13 km od centrum Lubang). Grupa wysp Lubang, na którą składa się wszystkie siedem wysp, jest geograficznie odrębna od jakiegokolwiek lądu, co czyni ją biologicznie wyjątkową – i jednocześnie zagrożoną. Wyspy są rozważane do objęcia patronatem UNESCO .
Tradycyjnie pokazuję chętnym jak się tutaj dostać. Promem z Manila Port Ferry do Tilik, lub lądem do Calatagan, i potem promem do Bayan ng Lubang-całość (ok 180 km, 5,5godziny).
Z ciekawostek… Hiszpanie zbudowali fort Bastion San Vicente, na zachodnim krańcu wejścia do portu Tilik.
Ale największą sensacją tutaj jest sprawa z czasów końca II Wojny Światowej, a mianowicie ukrywania się w dżungli Hiroo Onoda, oficera armii japońskiej. Po zakończeniu wojny angażował się w ciągłą, śmiertelną wojnę partyzancką przeciwko Stanom Zjednoczonym, a później przeciwko żołnierzom Filipin i policji paramilitarnej. Pomimo ulotek zrzucanych przez samoloty w jego kryjówce, stanowczo wierzył, że wojna jeszcze się nie skończyła. W marcu 1974 roku został oficjalnie zwolniony ze służby, 29 lat po zakończeniu wojny…
Nakręcano filmy na ten temat „Wojna Onody” i „Onoda”(ten drugi z 2021 roku).
Busuanga Island
Busuanga, jest największą wyspą w grupie wysp Calamian w prowincji Palawan na Filipinach . Wyspa Busuanga jest drugą co do wielkości wyspą w prowincji, po wyspie Palawan (890 km2 i 74 tys. mieszkańców). Wyspa znajduje się w połowie drogi między wyspami Mindoro i Palawan w sąsiedztwie Morza Południowochińskiego i Morza Sulu. Na południe od wyspy znajdują się dwie inne główne wyspy grupy Calamian: wyspa Culion i wyspa Coron. Mnie najbardziej zaciekawiła Czarna wyspa w sąsiedztwie Busuanga: plaże i jaskinia…
Wyspa Busuanga jest znana jako miejsce do nurkowania rekreacyjnego, ze względu na japońskie wraki z czasów II wojny światowej, które zostały zatopione 24 września 1944 r. przez bombardowania amerykańskiej marynarki w zatoce Coron, naturalnym kotwicowisku koło miasta Coron.
I tradycyjnie, jak się dostać?. Tutaj stosunkowo prosto i szybko, bo za niewielkie pieniądze regularnymi samolotami z Manili do Busuanga.
Przejście do następnej strony: Wietnam…
Przejście do poprzedniej strony: Legazpi…
Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka