Mizoram oraz Tripura, relacja z podróży.

Mizoram

Aizawl – miasto we wschodnich Indiach, stolica stanu Mizoram, dla mnie stała się dostępna po 8 godzinach jazdy samochodem terenowym z Silchar. Około 230 tysięcy mieszkańców, żyje na zboczach w górskim krajobrazie, na wysokości około 1100 m n.p.m. Dojeżdżając, byłem zaciekawiony zwartą, kaskadową zabudową, licznymi kościołami chrześcijańskimi, oraz brakiem riksz,  tak popularnych w Indiach. Widocznie nie dają rady jeździć ciągle pod górę… Potem dalej na południe do wsi z ciekawa historią powstania.  Wieś Lawngtlai została założona przez Haihmungę Hlawncheu, wodza Lai, w 1880 roku, obecnie Vengpui. Został nazwany „Lawngtlai”, ponieważ pewnego dnia wódz Haihmunga pochwycił łódź dryfującą w dół rzeki Kaladan, stąd nazwa Lawng-tlai, co oznacza Lawng = łódź i tlai = zajęta. Odległość pomiędzy Lawngtlai i Aizawl wynosi 296 km i jest połączona z regularnymi połączeniami autobusowymi, jeepami oraz helikopterami.

Mój następny cel podróży, jakim jest Agartala- stolica stanu Tripura, okazał się dostępny tylko samolotem (za 110 zł.- cena prawie jak jazda samochodem). Fotki pokazuję z Aizawl (wieś Lawngtlai jest podobna).

 

 

Agartala, Tripura

Agartala, stolica indyjskiego stanu Tripura, sąsiaduje z Bangladeszem, który tak prawdę mówiąc, otacza Tripurę z trzech stron. Krajobraz różni się zdecydowanie od wcześniejszych. Znajduję się na Nizinie Hindustańskiej.

Nieco ponad 200 tysięczne miasto szczyci się swoim wspaniałym białym Pałacem Ajjayanta. Ja zajrzałem również do Heritage Park, czyli miejsca, gdzie pokazano w miniaturze kształt stanu i jego zabytki.

Podobały mi się tutejsze liczne, bardzo egzotyczne riksze rowerowe… z dodatkowym silniczkiem elektrycznym.

Wybieram się do Bangladeszu, ale ze względów wizowych nie mogę tutaj przekroczyć granicy.

 

 

Do Kalkuty

Samolotem do Kalkuty i od razu ją żegnam, by ruszyć dalej na wschód. Pierwsze lądowanie w Dhace, stolicy Bangladeszu (niespełna godzina w samolocie). W Kolkacie, jak ją tu nazywają, miałem ochotę na poszwendanie się po bazarze, przy okazji śniadania. W Indiach polubiłem papu bezmięsne. Jadam na ulicznych straganikach, bo świeżo zrobione, widzę co otrzymuję i jest coraz czyściej, choć czasem smrodliwie (zapach ulicy). A bazarki swoją egzotyką są klasą dla siebie…

 

 

Przejście do następnej strony: Bangladesz…

Przejście do poprzedniej strony: Indie, przez Nagaland do Manipur

Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka