Sikkim, relacja z podróży
Sikkim, relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Informacje dotyczące zwiedzania, organizacyjne i praktyczne znajdziesz pod Informacje praktyczne (kliknij)
Ukryty u stóp Himalajów Sikkim to Górska Kraina Cudów, ze wspaniałymi widokami, egzotycznymi orchideami i szlakami wśród egzotycznej górskiej przyrody. Kraina niczym legendarna Shangri-la leży u stóp Kanczendzongi, trzeciego pod względem wysokości szczytu świata. Wysokość nad poziomem morza zmienia się od ponad dwustu kilkudziesięciu metrów do aż 8596. Tak samo zmienia się klimat, od subtropikalnego po alpejski. Do najwyższych partii gór można się wybrać tylko za pośrednictwem biur podróży, za specjalnym zezwoleniem i pod opieką przewodnika. Buddyzm jest religią dominującą z mnóstwem wspaniałych starych klasztorów, ozdobionych freskami, malowidłami religijnymi na jedwabiu oraz setkami postaci Buddy w różnych wcieleniach.
Do Sikkimu wkraczamy zbiorczą taksówką od strony miasta Kalimpong. W jeepie na każdym rzędzie siedzeń zasiada czterech podróżnych a na siedzeniu obok kierowcy dwóch. Kupiliśmy dla naszej wędrownej trójki cztery bilety, aby siedzieć wygodniej w środkowym rzędzie. Mijamy słynne plantacje herbaty. Zielone listki ciągną się kilometrami. Stąd pochodzi co czwarta paczka indyjskiej herbatki, podobno najlepszej i jak mówią nazywanej „herbacianym szampanem”. Przy moście granicznym jako jedyni wysiadamy oraz idziemy do biura imigracyjnego. Tam szczegółowa kontrola paszportu i wbijanie stempla opisanego przez urzędnika. Po drodze mijamy liczne brygady remontujące drogi, czy czyszczące kanały odpływowe przed nieodległą porą monsunów. Wśród robotników drogowych znajduje się spory procent kobiet, które wykonują identyczne prace jak mężczyźni. Tworzą jak je na własny użytek nazywam „dwójki szpadlowe”. Jedna pani wbija szpadel a druga ciągnie go w swoją stronę, za pomocą sznura lub łańcucha i wysypuje. Na pewno mniej się męczą… ale nie wiem czy ten sposób pracy jest tak samo efektywny.
Zaraz za granicą wyraźnie rzucają się w oczy różnice kulturowe i większa dbałość o infrastrukturę techniczną. Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki zniknął indyjski nieporządek i byle jakość. Jedziemy po znacznej lepszej drodze, choć w dalszym ciągu niesamowicie krętej. Żartujemy sobie, że w rejonach górskich Sikkimu drogi nie mają prostych odcinków. Kierowcy w Sikkimie mogą w miarę normalnie jechać i nie potrzeba już czekać, aby przepuścić jadącego w przeciwnym kierunku. Drogi wiją się wśród urodzajnych kotlin, wspinają się serpentynami na góry pokryte gęstym lasem.
Na wysokości 1700metrów…, otoczona tarasowymi poletkami ryżowymi, leży trzydziesto tysięczna stolica Ganktok. Miasto na dawnym szlaku handlowym prowadzącym z Indii do Tybetu, które dziś jest popularną bazą wypraw wysokogórskich i przede wszystkim kurortem hinduskim. Otoczone majestatycznymi górami i bujną roślinnością, zachwyca bajecznymi widokami. Na zboczach górskich stoków postawiono domy w zwartej zabudowie, a przy wąskich uliczkach najczęściej nie ma chodników. Jadąc pod górę widzimy liczne hoteliki. Nie mamy wcześniejszej rezerwacji. Sądzimy, że przy takiej ilości hoteli znalezienie noclegu nie powinno stanowić większego problemu. Pilnowałem bagaży przez godzinę, zanim moje koleżanki wróciły z poszukiwań. Hoteli jest naprawdę wiele ale wszędzie odsyłano je z kwitkiem, wskutek braku miejsc. O zmroku zrzucam plecak z barków w pokoju trzy osobowym, po wspinaczce kilkuset schodami w górę. Śpimy w centrum miasta, w hoteliku za… trzy dolary od osoby. Nie do wiary, słownie trzy dolary! Jeszcze chyba nigdy nie nocowałem za tak niską cenę. Problemem jest dostęp do wody. Gospodarz nosi ją wiadrami na nasze trzecie piętro. Okazało się, że Ganktok o tej porze roku jest oblegany przez Hindusów. Uciekają w góry, przed rozpoczynającym się w Indiach skwarem.
Następne dni niestety znowu są pochmurne i nici z widoków na ośnieżoną Kanczendzongę. Władcy Sikkimu uważali górę za swoją prywatna własność i ogłosili świętą. Legenda głosi o ukrytych na wierzchołku pod śniegiem pięciu skarbach: złoto z turkusami, sól, święte księgi, oręż, zboże i leki. W mieście i okolicy nie spotyka się tłumu białych turystów, jak w innych stanach indyjskich. Sikkim odwiedzają wytrwali, fani trekkingu, zainteresowani: buddyzmem, tybetologią czy delektowaniem się pięknem nieskażonej natury. Spotkasz różnorodność krajobrazu i piękne buddyjskie monastyry…
Ulice do centrum Ganktoku wiją się długimi serpentynami, ale można pójść po schodach licznymi skrótami. Na pierwszym zakręcie ulicy w dół odkryłem małą uliczną restauracyjkę. Chodzę do niej minimum dwa razy dziennie: na śniadanie i kolację. Rankiem najlepsze są placuszki zanurzane w gęstym warzywnym sosie. Później najczęściej smażone w oleju różne odmiany pierogów samosa. Najsmaczniejsze dla mnie były gotowane na parze momo. Rodzaj naszych pierogów z najróżniejszym farszem, np. wegetariańskim, z kurczakiem, szpinakowo-serowym- bardziej i mniej pikantne. Wyrabiane zręcznymi placami cienkie ciasto… a całość podawana na aluminiowej miseczce jednorazowej, z odrobiną czerwonego pikantnego sosu. Jeden ciąg schodów niżej znajduje się główna ulica spacerowa z najelegantszymi sklepami, na początku której ustawiono pomnik twórcy państwa indyjskiego Mahatmy Gandiego. Odwiedzamy dobrze zorganizowaną informację turystyczną i pocztę, z oryginalnymi znaczkami Sikkimu. Pierwszy dzień był także poświęcony organizacji pobytu. Znajdujemy odpowiednie przystanki taksówek i kupujemy z wyprzedzeniem bilety do granicy z Bhutanem w Jaigoan . Okazało się, że w kierunku górskiego królestwa jadą w ciągu doby wyłącznie dwie zbiorcze taksówki, i jazda trwa aż sześć godzin. Po drodze w dół zachwycamy się domami o dachach typu „pagoda”. Lokalne samochody i autobusy służą nie tylko do przewozu pasażerów. Są również obładowanymi przewoźnikami: warzyw, worków z kardamonem… i przesyłek kurierskich. Spotykamy mnichów w szkarłatnych szatach oraz… białą świątynię buddyjską przy bazie wojskowej Armii Indyjskiej.
Jedynie w Gandtoku znajduje się Instytut Tybetologii Nangyal, promujący badania nad odmianą Buddyzmu Mahajana oraz językiem i tradycjami Tybetu. Instytut zgromadził szereg tybetańskich zabytków i unikalną kolekcję manuskryptów, z których część przywieźli ze sobą mnisi, uciekający z Tybetu po aneksji przez Chiny.
Sikkim jest miejscem z licznymi miejscami kultu buddyjskiego. W południe wyjeżdżamy małą taksówką na zwiedzanie w okolice Gangtoku.Zaczęliśmy od wyjazdu na północ w góry do Chungthang (zimnawo i wiele kręcenia w górach), więc zawracamy na południe w stronę pięknych klasztorów. Najpierw była największa atrakcja regionu- klasztor Rumtek, siedziba jednej z najstarszych szkół buddyzmu tybetańskiego. To największy buddyjski kompleks świątynny w Indiach. Pochodzi z siedemnastego wieku i uważany jest za najbogatszy buddyjski klasztor w Indiach. Wnętrza kryją skarby przywiezione z tybetańskich klasztorów.
Trafiamy przez przypadek na klasztorne święto, zorganizowane z okazji zmiany dyrektora klasztornego instytutu. Dołączamy do licznie zgromadzonych mnichów w szkarłatnych szatach. Na wszystkich tarasach wraz z turystami oglądają występy, śpiewy i tańce. Potem osobom zasłużonym wręczają prezenty w postaci miniatury największego zabytku klasztornego. Mnisi zachowują się podobnie do nas, fotografują i filmują… swoimi telefonami komórkowymi. Jest ciekawie i tak… czerwono.
Po drodze zatrzymujemy się kilka razy. Podobają się nam pola tarasowe i widoki, zwłaszcza że czasem prześwitują nieśmiałe promyki słoneczne.
W odległości dwudziestu ośmiu kilometrów od miasta znajdują się kolejne dwa znaczące sikkimskie zabytki. Klasztor Phodong, wciąż zamieszkany przez mnichów, został wybudowany w wieku osiemnastym. Słynie z licznych buddyjskich rzeźb i pięknych malowideł ściennych o dużej wartości artystycznej. Następnie Klasztor Labrang, słynący z oryginalnego kształtu. Niestety nie możemy tam dotrzeć na skutek zerwanego drogowego mostu. Gangtok posiada Centrum Rzemiosła, które powstało, aby pielęgnować tradycyjne wyroby i promować lokalnych artystów. Na szczycie góry w Gangtok podziwiamy znacznie mniejszy klasztor Enczej.
Kilka dni w górskiej sikkimskiej krainie minęły szybko, i… deszczowo. Wracamy do Indii w pobliże granicy z Bhutanem.
Przejście do następnej relacji: Toto, plemię nazywane prymitywnym…
Przejście do poprzedniej relacji: Indie północne, z Dardżylingu…
Przejście na początek trasy: Gujana Francuska