Wschodni Uzbekistan, relacja z podróży
Wschodni Uzbekistan, relacja z podróży (na październik 2019)
Tekst i foto: Paweł Krzyk
Uzbekistan zobaczyłem po latach powtórnie. Dla mnie ten kraj jest największą perłą centralnej Azji, ze wspaniałymi zabytkami: Samarkandy, Buchary i Chiwy. Za Timurydów to była stolica świata, kiedy za wstęp do świętych miast niewiernych karano… śmiercią.
Obecnie postanowiłem przyjechać do wschodniego Uzbekistanu, aby odwiedzić, niejako przy okazji regiony wschodnie: Dolinę Fergańską i rejon Namanganu.
Z Kazachstanu wjechałem taksówką, po przekroczeniu pieszo granicy. Na starcie przypomniałem sobie przepyszne uzbeckie smakołyki z baraniny. Nie wszędzie potrafią to mięso pozbawić specyficznego zapachu.
Dolina Fergańska do duże płaskie miejsce otoczone górami. Znajduje się w tym rolniczym regionie kilka miast, a góry… są daleko, chyba, że przyjedzie się do doliny jadąc drogą przez przełęcz. Ja niestety przyleciałem, więc płowych grzbietów górskich nie pokażę- chyba, że z góry.
Odwiedziłem Muzeum regionalne (byle jakie) i obszedłem miasto w kilka godzin.
Wyróżniają się w centrum: pomnik Matki… z listami poległych, oraz rejon dworca kolejowego.
Tak prawdę mówiąc, można jeszcze wspomnieć … o Teatrze i parku centralnym. Ciekawostką są ruchome, beczkowate piece do wypiekania placków chlebowych. Piekarz zwykle siedzi w kucki na piecu, obsługuje, sprzedaje…-pełna egzotyka.
Chyba zaczynam marudzić. W Namangan miałem szczęście spotkać festyn szkolny, na którym różne szkoły regionu pokazywały swoje wyroby artystyczne i folklorystyczne. Bardzo spodobały mi się oryginalne stroje i … spotkania z ludźmi.
Znowu na trasie byłem jedynym turystą obcokrajowcem. Na bazarze podobał mi się „chlebkowy raj”. Miejscowi, gdy to powiedziałem, potwierdzili, że tak faktycznie jest- dolina jest centrum rolniczym kraju.
Na koniec to co tutaj się je: knajpka uliczna z mnóstwem pierożków i płow w ogromnych misach.
Jizzakh (fon. Dżizak) był ważnym węzłem Jedwabnego Szlaku na drodze łączącej Samarkandę z Doliną Fergany. Rozwijał się jako punkt handlowy, brama do zachodnich bogactw. Od południowej strony znajduje się płowe o tej porze roku, niewysokie pasmo górskie. Z dawnych czasów praktycznie nic nie zostało. Obecnie jest około 140 tysięcznym miastem w okolicy, gdzie przeważa uprawa bawełny.
Mnie podobał się w Jizzakh oryginalny, daleki od turystycznych szlaków „zielony bazar”, a to przez uśmiechniętych i życzliwych Uzbeków. Wszyscy pytali mnie
-czy przyjechałem rowerem?
Widocznie tacy goście docierają tu najczęściej- pozostali, nawet nie zwalniają po drodze do Samarkandy.
Byłem jedynym turystą. Po dwóch godzinach wszyscy wiedzieli, że ten uśmiechnięty starszak w zielonej „szlapie”, to POLAK.
Do roli „stolicy Samsy”, a także „stolicy pilawu (płowu)”, pretenduje kilka miast. Najsłynniejszym, obok Dżizaku w tym względzie, jest Taszkent oraz Gijduvan. Tutejsza samsa, bez wątpienia zrobi na tobie wrażenie. Jest wielkości małego bochenka, twardego i chrupiącego na zewnątrz i bardzo soczystego wewnątrz- wyraźnie nie jest przeznaczona do jedzenia w podróży.
Ostatni dzień spędziłem znów w Taszkiencie. Zwiedziłem pobieżnie centrum.
Ale najwięcej czasu poświęciłem niespiesznemu szwendaniu się po ogromnym bazarze. Kusiły mnie zwłaszcza ogromne, dojrzale granaty i różnorakie przegryzki serowe.
Zaglądają na ten bazar wszyscy turyści w poszukiwaniu pamiątek. Obok pokazuję mapkę całej, półtoramiesięcznej podróży od Ukrainy, przez południową Rosję i Kazachstan…
Przejście do poprzedniej relacji: Kazachstan…
Przejście na początek trasy: Północna Ukraina