Herm, relacja z podróży.
Herm, relacja z podróży.
Tekst i niektóre zdjęcia: Paweł Krzyk
Wyspa Herm znajduje się 3 km od wybrzeża Guernsey i tylko z niej można się na nią dostać niewielkim promem. Szczegóły organizacyjne mojej wyprawy umieściłem w informacjach praktycznych (kliknij). Promy odpływają w lecie co około godzinę, i płyną przez 20 minut. Bilet kupisz w specjalnym budyneczku firmy Travel Trident, na nabrzeżu promowym w pobliżu wieży zegarowej. Herm, wszyscy turyści traktują jako idealne miejsce na wypoczynek urlopowy typu plażowego. W tłumie turystów i rodzin obciążonych sprzętem biwakowo- plażowym, czas się nie dłużył. Przepływamy pomiędzy trzema statkami, które zaparkowały w pewnej odległości od portu (pływy- niski poziom wody). Turystów swoimi łodziami przewożą do Saint Peter Port dwa niewielkie wycieczkowce i… żaglowiec. Chwilka na strzelenie zdjęcia i już jestem w malutkim porcie Herm. Na nabrzeżu czeka traktor z małą przyczepką na walizki turystów. Tak, tutaj nie wolno jeździć niczym innym, nawet rowerami. Jak chcesz się przemieszczać, musisz to zrobić… na nogach. Jeszcze na promie zwróciłem uwagę na różne miejsca, skąd prom wraca z powrotem na Guernsey. Do południa z porciku do którego przypłynąłem, a po południu z innego , czytaj, głębszego miejsca przy nabrzeżu. Tutaj również, różnica poziomu wody podczas przypływu i odpływu, jest… gigantyczna i potrafi dojść do 10 metrów. Na zdjęciach: statki przy porcie w Saint Peter port, oraz mini port Herm z moim promem przy molo.
Wyszedłem w grupce kilku młodych rodziców z pociechami i z zaciekawieniem rozglądam się po tym kraiku, który reklamuje się jako idealne miejsce na wypoczynek. W folderze czytam o: pięknych plażach, dziewiczym, bezpiecznym i wolnym od zanieczyszczeń środowisku, braku tłumów i braku stresu! Zachęca się do przyjazdu jednodniowego lub z pobytem na miejscu… na każdy gust! Reklamują White House Hotel, jedyny na wyspie, w którym nie ma: telefonów, telewizorów czy zegarów! A to dobre! Ledwo wyszedłem po kamiennym molo, widzę grupkę kwiatów, które skusiły mnie do strzelenia fotki (foto). Zaraz dalej były sklepiki turystyczne. Zachęcają Panie do strojenia się, w wianki sztucznych kwiatów na głowie.
Szukam mapek… nie ma. Jak chcesz, to sobie kup (tanie, jakieś 0,3 GBP)! Trudno, zajrzałem do jednej i zobaczyłem, że piesza ścieżka dokładnie otacza wyspę, więc po co mi mapka. Nie ma szansy na zabłądzenie- masz do wyboru kierunek w lewo, lub „przeciwpołożnie” (zapamiętałem zwrot z jakiegoś filmu). Herm mierzy 2,5 kilometra długości i niecały kilometr szerokości. Jak by nie liczyć, maksymalny czas spaceru 3 godziny. Idę w lewo (na północ) w kierunku plaż. Już pierwsza, Fisherman’s wygląda ciekawie, ale wszyscy plażowicze idą dalej. Poszedłem i ja- nie wiadomo kiedy wyspa mi się skończyła. Spacer w wysokich trawach, pomiędzy suchymi kwiatostanami juki, odgłosów ptactwa w wysokich paprociach, nastrajał melancholijnie. Nawet specjalnie nie zwracałem uwagi na drogę i wyszedłem w pobliżu stożkowatego pomnika, którego nazwali w mapce obeliskiem (?), a zaraz za nim widzę cudowną plażę… i nikogo. Ludzie idący wraz ze mną wcześniej gdzieś skręcili. Po dwustu metrach za zakrętem plaży, zobaczyłem wszystkich na kolejnej plaży marzeniu. Nazywa się Shell, z barkiem, toaletami itd., ale bez jakichkolwiek urządzeń plażowych. Masz, tylko to co sam przyniosłeś (foto). Jakieś trzysta metrów dalej w małej zatoczce, znalazłem najładniejszą dla mnie plażę wyspy (Zatoka Belwoir). Łuk niewielkiej piaszczystej plaży, pomiędzy klifami porośniętymi wysokimi paprociami. Sam zobacz na zdjęciu drugim.
Nie przewidywałem takich plaż i… nic nie wziąłem… Trudno, idę dalej w kierunku wybrzeża, gdzie plaż już nie ma. Herm posiada resztę wybrzeża skalistego. Co zakręt ścieżki, wijącej się teraz wyżej na zboczu, odsłaniają się kolejne widoki na poszarpane brzegi, oraz liczne wysepki.
W pewnym miejscu zwróciłem uwagę, że widzę wyspy zwiedzane wcześniej: Brecqhou i Sark. Jednak zdjęcia pod słońce, to nie jest to… co umieszczam w relacjach. Mija kolejna godzina spaceru i wracam prawie do punktu wyjścia. Zwróciłem uwagę na kolczastą roślinę (foto) a zaraz potem mam ten hotel (Biały Dom), który reklamowali jako… nie posiadający łączności ze światem. Okazały budynek hotelu przedstawiam na zdjęciu drugim.
Wyspa mi się skończyła. Widzę, że mieszkańcy żyją z turystów i ich szanują. Można by powiedzieć: nic tu nie ma, ale sądzę, że jednak jest wszystko, aby móc się rozkoszować pięknymi plażami i wolnym od zanieczyszczeń środowiskiem. Jednym z praw Hermu jest: nie zrywaj kwiatów, zachowaj spokój, nie zbaczaj z drogi, nie słuchaj radia… Mnie to nie przeszkadzało. Po południu odpłynąłem z powrotem, już z głębszego miejsca- w tym pierwszym zaczęło się pokazywać dno! Miejsce wcześniej całkowicie przykryte wodą, wygląda obecnie jak… rozlewisko brązowej lawy? Stateczek odpływa z powrotem. Już z wody robię ostatnie zdjęcie wysepce Herm.
Po drodze prom przepływa bliżej okrągłej historycznej baszty… Drugie zdjęcie jest mapką wyspy Herm, na której zaznaczyłem trasę mojego spaceru. Jutro odlatuję na ostatnią z Wysp Normandzkich.
Przejście do następnej relacji: Alderney.
Przejście do poprzedniej relacji: Brecqhou
Przejście na początek trasy: Liverpool i Manchester