Walia (Zjednoczone Królestwo)
Spis treści
Walia, relacja z podróży
Walia, relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Po powrocie z Man, prosto z przystani promowej poszedłem do Avisa po zamówiony samochód. Oplem Astra ruszam z Liverpoolu na zachód, i już po południu jestem w Walii. Szczegóły organizacyjne mojej wyprawy umieściłem w informacjach praktycznych (kliknij). Jest piątek i na szosach ruch, jakby połowa mieszkańców ruszyła na wypoczynek. Musiałem szybko odkurzyć umiejętność jazdy… po lewej stronie. Nie wiem jak Wam, mnie pomaga GPS. Nie, że wiem gdzie jechać, choć to też, głównie dlatego, że… mówi mi przed każdym skrzyżowaniem… skręć w lewo…! Wierzcie mi to naprawdę pomaga- wbija do głowy potrzebę skręcenia na skrzyżowaniu w lewo, a nie tam gdzie skręca się automatycznie po naszemu. Już z daleka widzę na wzniesieniu monumentalną bryłę zamku Conwy. Jest to pierwszy z kilku zamków, które chcę zobaczyć. Należą do „Żelaznego Kręgu Zamków Waliskich” (The Iron Ring), które wybudował król Edward I, po burzliwym okresie podboju Walii przez Anglię. Wszystkie są potężnymi fortecami obronnymi i powstały w końcu XIII wieku. W całej Walii zamków jest około 400. Zamek Conwy jest jednym z najpiękniejszych i najlepiej zachowanych. Most zwodzony, potężne- liczne baszty i wieże, w murach obronnych zamku i miasta. O potędze twierdz, świadczy historia pokonywania angielskich obrońców. Jeżeli już próbowano je zdobyć, trwało to wiele miesięcy i nie zawsze kończyło się powodzeniem. Przez wieki Conwy odgrywał ważną rolę również podczas angielskich wojen domowych.
Obecnie można zwiedzać ruiny (za wysoką cenę prawie 9 GBP), oraz pójść na spacer po murach okalających stare miasto. Z najwyższych punktów roztacza się wspaniały widok na miasto, rzekę i Zatokę Liverpolską. Starówka posiada swoją atmosferę miasta żyjącego z turystyki, pełnego sklepików, barów i tłumów…
Drugi zamek zwiedzany po drodze, był w Beaumaris. Był budowany jako ostatni i nie został nigdy dokończony. Powstały potężne mury, nawet z wewnętrznymi korytarzami, ale dziedziniec pozostał pusty. Jadę dalej, pół godziny i podziwiam Caernarfon- największą średniowieczną twierdzę Walii. Z zewnątrz wygląda jakby czas się dla niej zatrzymał. Otoczona przez rzekę i cieśninę morską, była symbolem zdobyczy angielskich, nie tylko ze względu na sam rozmiar, ale także przez to, że znajdowała się tam siedziba rządu. Obecnie dziedziniec również jest pusty. Za to w jedenastu czterokondygnacyjnych wieżach, można: coś zwiedzić, wejść na szczyt, pospacerować po murach między wieżami, poznać władców Walii… Zobaczysz film w którym pokazano historię twierdzy, od czasów rzymskich, po wpisanie na listę … UNESCO. A jakie widoki, tylko, ile razy można fotografować… to samo, tyle że z różnych stron? Na dodatek w sobotę zamku strzegli żołnierze, ubrani w stroje z epoki: pokazy strzelania… Na zdjęciach oba zamki, drugie pokazuje dziedzińce Caernarfon.
Zwykle otaczano murami nie tylko zamki, ale również miasta. Podoba mi się zwłaszcza to ostatnie: kolorowe kamieniczki, pełne zwiedzających i turystycznego gwaru (foto). Przy jednym ze sklepików zaciekawiła mnie kolekcja naczyń do parzenia i podawania herbaty (słynne brytyjskie… herbatki). Niektórzy nawet prześmiewają się z Brytyjczyków, od herbatki o piątej po południu… Sam zobacz na drugim zdjęciu: „tee time”… made in China!
Jadąc dalej, miałem po drodze w Cricieth, jedno z wielu innych walijskich miejsc obronnych. Ruiny zamku, warte zwiedzania, chyba tylko dla widoku ze wzniesienia zamkowego. Miejscowość jest położona nad kamienista plażą. Niedostatki plaży, może rekompensować wyłącznie widok odległych szczytów Snowdonii. Sam zobacz, jaka jest różnica pomiędzy tą i … plażami Bałtyku (foto). Podróżując do ostatniego zamku „żelaznego…” w Harlech, można się poczuć jak w zupełnie innym miejscu (czy kraju). Przy bardzo wąskich drogach z jednej strony wysokie pagórki, po drugiej zaś, równie głębokie… doliny. Na poboczach owce… Po dotarciu na miejsce, już pierwszy rzut oka na zamek, wynagradza trudy uważnej jazdy. Na wzgórzu nad Morzem Irlandzkim stoi ogromna warownia. Dawniej, przez system korytarzy, można było zaopatrywać twierdzę bezpośrednio z morza. Obecnie jednak… morze jest oddalone o kilometr! Zwiedzisz, jeżeli zechcesz, pospacerujesz po murach wokół dziedzińca, podziwiając i fotografując. Na zdjęciach: plaża w Criccieth oraz twierdza Harlech.
Najwięcej zdjęć zrobisz, chyba jednak okolicy. Spodobało mi się takie: z dachami kamiennego miasteczka oraz panoramą jednej z dolin Snowdonii (foto). Nocleg miałem zaplanowany w miasteczku Llanbaris, więc musiałem przejechać do niego, jadąc na północ, przez środek Snowdonii. Czym ona jest? Można użyć kilku terminów. Górzysta kraina na północy Walii, z najwyższy szczytem Snowdon. Jeden z trzech walijskich parków narodowych. Ładne widoki: powyżej normy. Ilość owiec na metr kwadratowy: większa niż gdzie indziej. Niektórzy, porównaliby region do polskich Bieszczad. Jadąc, miałem idealną pogodę i wspaniałe widoki na rozległe panoramy, w górę w kierunku szczytów, i w dół na doliny, do których spływają kaskadami liczne strumyki. Ładne, tylko jak tu się zatrzymać, kiedy każde wolne miejsce jest szczelnie wypełnione. Na dodatek, na wąskiej jezdni, trafi się i piętrowy autobus, przed którym nie ma gdzie zjechać. Można się cofać, zwykle do tyłu… Jechałem więc… wolno. Pomyślałem sobie, jutro mam cały dzień na zwiedzanie Snowdonii, to sobie odbiję z nawiązką. Ale już w nocy, dała o sobie znać deszczowa walijska aura. Deszcz bębni i bębni, taki walijski deszczyk w wersji constans. Wyobraziłem sobie budżetowy nocleg w namiocie… Trzeba by mieć na wyposażeniu: solidną impregnację i chyba „kieszonkową motopompę strażacką”. Odwróciłem się na drugi bok i już o dziewiątej rano…, nie mogłem dalej się wylegiwać. Wstałem, bo co było robić… Poszedłem na spacer w kierunku dolnej stacji kolejki zębatej na Snowden. Cena w obie strony, aż 27 funtów (albo 35, gdy ciągnie lokomotywka parowa). Po chwili już wiem, że dzisiaj jednak jedzie tylko gdzieś do połowy trasy, gdyż drogę na szczyt ze względów bezpieczeństwa, zamknięto. Popatrzyłem na nisko wiszące chmury, które i tak zasłonią każdy widok, i sobie jazdę kolejką na Snowdon odpuściłem. Na drugim zdjęciu, dolna stacja z ruszającym pociągiem.
Koło południa jadę samochodem do Bala, gdzie zaplanowałem kolejny postój. Droga prowadzi na wschód, również przez Snowdonię. Wyżej w górach wiatr czasem rozpędza chmury, więc mam okazję popatrzeć na kolejne widoczki. Najpierw górskie trawiaste gołoborza a później pastwiska z owcami, farmy, lasy liściaste i mieszane.
Na południe zachodniej Anglii oraz Walii, przejechałem autobusem. A potem w Bristolu znowu wynająłem samochód, i ruszyłem na dwudniową trasę. Praktycznie cała Walia jest wyżynno-górzysta, prawie całą powierzchnię zajmuje pasmo Gór Kambryjskich, którego najwyższym punktem jest Snowdon (1085 m…). Pętla po całym walijskim południu rozpoczęła się od zwiedzenia Blaenavon. Przytulone do wzgórz i wrzosowisk miasteczko, jest dawną osadą hutniczą żelaza i górniczą węgla kamiennego. Miasteczko, obecnie 7 tysięczne, posiada unikalny krajobraz przemysłowy, który powstał od XVIII wieku, najpierw wokół huty a potem kopalni. Początkiem końca potęgi miasta, stało się zamknięcie na początku XX wieku huty a później linii kolejowych. Zamknięcie w 1980 roku kopalni, przypieczętowało zepchnięcie Blaenavon na boczny tor. Obecnie to miejsce znajduje się na liście … UNESCO. Można zwiedzić doskonale zachowane: kopalnie węgla i rudy, piece, infrastrukturę kolejową, domy mieszkalne z ubiegłych lat. Teren, który zwiedzam, czyli południowo-walijskie zagłębie węglowe, było w końcu XIX w. jednym z największych w świecie producentów węgla kamiennego. Jechałem dalej podrzędnymi drogami przez pagórki i podziwiałem… rekultywację terenu. Praktycznie nie ma śladów po górniczo- hutniczych hałdach. Wszystko pokryła zieleń i wrzosowiska. Punktem na mojej pętli, najdalej wysuniętym na zachód, było Swansea. Dawniej miasto związane z wydobyciem i przetwórstwem miedzi. Wraz z początkiem XX wieku, dolina Swansea wypełniła się… nieczynnymi zakładami przemysłowymi i …. odpadami. Obecnie duże miasto uniwersyteckie, jedyne które widziałem z piaszczystymi plażami. Ale były szerokie, wyłącznie w czasie odpływu. Woda cofa się o dobrych paręset metrów- i jak tu popływać? Oj, maruderów, nie lubiących plaż Bałtyku, trzeba by namówić na wyjazd urlopowy… do Anglii lub Walii. W 240- tysięcznym Swansea niewiele mi się podobało. Nawet Brytyjczycy nazywają je „… dziurą”. Na zdjęciach: Blaenavon i Swansea.
Do Cardiff, stolicy Walii, przyjechałem późnym popołudniem na nocleg. Zrobiłem błąd, odkładając na następny dzień zwiedzenie miasta. Tutaj, czytaj na Wyspach Brytyjskich, sądzę że należy się cieszyć pogodą… wtedy kiedy jest, i nie liczyć, że jutro też będzie. Rano nie chce mi się wstać! Zrozumiałem, gdy wyjrzałem przez okno- usypiał mnie dodatkowo regularny, mocny stukot kropel deszczu. No cóż było robić? W „telewizorni” pokazali, że będzie tak do… popołudnia. Czyli znowu deszczyk w wersji : jakby się „Bozia o wiadro potknęła”. „Kurde…” mam pogodę tego typu, tak… co dwa… trzy dni. Naciągnąłem kaptur na głowę i pojechałem, zamiast pójść pieszo do centrum miasta. Kosztowało dodatkowo 3,5 Funta na opłatę parkingu, ale kurtka nie zdążyła mi przemięknąć. Częściej niż w innych miejscach, widzę „Cymru”- nazwę kraju w języku walijskim. W 350- tysięcznym mieście, największym zabytkiem jest XI wieczny zamek. Urokliwe, pomimo siąpiącego deszczu, wydały mi się ulice centrum w jego pobliżu.
Podjechałem na drugi koniec miasta do dzielnicy portowej. Nad zatoką Cardiff od wieków, właśnie port był jednym z motorów napędowych gospodarki Walii. W okresie swojej świetności, przodował w świecie w przeładunku węgla. Obecnie nic z tych czasów nie zobaczysz. Ja spotkałem raczej budowle finansowo- biznesowe oraz turystyczne. Deszczysko pogoniło mnie z Cardiff. Zrezygnowałem z odwiedzenia Muzeum Narodowego. Jadąc również po mniej ważnych drogach Walii, miałem okazję podróżować wielokrotnie, po drogach o szerokości jednego pojazdu. Zwykle kierowcy cofają się do miejsca, gdzie ominięcie się jest możliwe. Godna podziwu jest kultura i „angielska flegma” osób za kółkiem. Rzadko usłyszałem trąbienie na marudnego, czyli mnie, niezbyt szybkiego uczestnika ruchu. Można też zobaczyć takie widoczki, jakie pokazałem na kolejnych zdjęciach. Pierwsze foto pokazuje malutką pocztę, ze sklepikiem typu wiejskiego. Drugie zdjęcie zrobiłem, również podobnego typu obiektowi, tyle że ten znajdował się wśród wysokich pokrzyw, i miał napis dotyczący… nie używania monet.
Ostatnie miejsca na trasie , znajdują się przy trzecim co do wielkości mieście Walii, Newport. Ślady osadnictwa pochodzą już z czasów brązu, a zwiedzić nawet obecnie, można budowle pozostawione przez Rzymian. W Canolfan zwiedzisz np. amfiteatr rzymski i muzeum legionów. Długim mostem nad Kanałem Bristolskim opuściłem Walię. Deszczyk przestał padać, gdy zdawałem moją Skodę Fabia w angielskim Bristolu. W sklepach z pamiątkami walijskimi spotkasz to, co równie często, na poboczach mniej uczęszczanych dróg. Oczywiście czerwonego smoka zobaczysz tylko na… flagach.
Na mapce znajdziesz całą trasy zwiedzania w Walii i zachodniej Anglii.
Przejście do poprzedniej relacji: Wyspa Man.
Przejście do następnej relacji: Bristol
Przejście na początek trasy: Liverpool i Manchester
Walia, film z podróży
Oferuję film podróżniczy z tej wyprawy w jakości HD Czas 24 minuty. Walię i Zachodnia Anglię zwiedzałem w czasie dłuższej wyprawy po wyspach brytyjskich.
Jeżeli jesteś zainteresowany zajrzyj niżej