Haiti
Spis treści
Haiti. Slumsy Haiti, relacja z podróży
Slumsy Haiti
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Niesamowite Haiti zwiedzam w lutym 2013 r., w czasie swojej „Wielkiej Karaibskiej Przygody”. Pierwszy był Trynidad później … Ostatnią relację zamieściłem pod nazwą „Wyspy Turks i Caicos”. Tę część wyprawy odbywam podróżując z małżonką Basią i naszą koleżanka Ewą. Ta część wyprawy budziła największe kontrowersje: jechać, a może zrezygnować, z uwagi na … bezpieczeństwo podróży. Przylecieliśmy tutaj późnym popołudniem i taksówka Tap-Tap (20 USD) jedziemy do zarezerwowanego hotelu Ayiti w zachodniej dzielnicy Carrefour. Tap- tap to furgonetka z przerobionym bagażnikiem, z ławkami wzdłuż „paki”, i bardzo ozdobną ażurową nadbudową. Basia siada obok kierowcy, ja z Ewą „na pace” , i plotkujemy co czuje Basia z przodu, mając pełny widok na… Właśnie na co? 5- 6 milionowa stolica Port au Prince to zatłoczone chaotyczne miejsce przypominające … jeden wielki śmietnik, w którym żyją tłumy ludzi. Smród ulicy i brudu, sterty śmieci na ulicach, cieki wodne pełne wszystkiego tylko nie wody. To co płynie nie przypomina wody, i mnóstwo ludzi żyjących wśród tego… Chodniki wypełnione straganami z …wszystkim. Za chwilę jedziemy obok mini miasta z … namiotami i budowlami skleconymi z … tego co mieli.
Jedziemy prawie godzinę. W centrum potężny korek (leją asfalt), stoją w kilku rzędach pod różnymi kierunkami: tap- tapy napełnione po brzegi, school busy, niesamowicie wymalowane większe ażurowe autobusy, motocykle, i … ludzie próbujący przejść na drugą stronę, lub… coś sprzedać.
Dojeżdżamy do Ayiti Hotel i tu niespodzianka, hotel jest zamknięty. Zapada zmrok, całe szczęście że do naszego Tap- Tapa wsiada gość z Ayiti , aby doprowadzić do innego hotelu. Jedziemy pod górkę, jadąc ulicami ze ściekiem po środku, w lewo, prawo, wreszcie jakby trochę bardziej elegancko … i wjeżdżamy w bramę do Hotelu Auberge du Quebec, Thor 67, Rue Cordoue. Hotel bardzo ładny z uzbrojoną ochroną i dobrymi warunkami (84 USD/noc/pokój 3 osobowy). Z dużą ulgą sięgam po zakupionego w Miami litrowego Absoluta. Popijamy go z sokiem pomidorowym z samolotu. Basi wyparowała gdzieś z bocznej kieszeni plecaczka butelka coli, wypadła lub ukradli? Odpalam komputer, jest wi- fi, i… jest wesoło. Nie zapamiętałem tych żarcików, które robiły sobie ze mnie, w każdym razie nazwały mnie… „Kocurkiem”. Rankiem filmuję nasz hotel. Mam ładny widok na zabudowę u podnóży i zboczach okolicznych wzgórz.
Teraz muszę nieco faktów: 9- milionowe Haiti, o powierzchni 27,5 tysiąca km2 , leży na wyspie na Morzu Karaibskim o tej samej nazwie, którą dzieli z Dominikaną. Jest to Archipelag Dużych Antyli. Dawniej nazywano wyspę Espaniolą (Mała Hiszpania). Odkrył ja Kolumb w 1492 roku. Wyspa Haiti (obecne państwa Haiti i Dominikana) ma swoją historię, w której biorą udział: Hiszpanie, piraci, francuscy korsarze, Francuzi, Brytyjczycy, Amerykanie z USA. Były okresy: rewolucji niewolników, okupacje i dyktatury wynoszące do władzy nowych dyktatorów, były wybory kończące się rozlewem krwi, jest ostatnio w 2004 r. antyprezydencka rebelia kiedy prezydent opuszcza kraj i interweniują wojska… Ciemnoskórzy mieszkańcu Haiti używają głównie języka kreolskiego i francuskiego. Haiti nigdy nie było bogatym krajem. Jeszcze kilka lat temu uważano je za miejsce pełne: kontrastów, zagadek, … ale i skarbów sztuki i architektury. Chciałem Haiti zwiedzić przy okazji zwiedzania w 2006 roku Dominikany. Jednak wtedy nikt w sąsiedniej Dominikanie nie oferował tam wyjazdy , czy wycieczki, generalnie odradzając tam wyjazd, uważając go za bardzo niebezpieczny … dla turysty. Ten obraz Haiti znacznie pogorszyło, bardzo tragiczne w skutkach trzęsienie ziemi, które nastąpiło 12 stycznia 2010 r. Główny wstrząs miał potworną siłę 7 stopni w skali Richtera, i epicentrum w pobliżu Port Au Prince. Dziesięć wtórnych wstrząsów miało siłę ponad pięciu stopni. Zginęło ponad 316 tysięcy osób… Po trzęsieniu nad morzem ruin zapanował chaos, głód, choroby… Zniszczeniu uległa większość historycznych budynków. Była to ogromna tragedia, której wynikiem jest oglądane przez nas życie w stolicy Haiti. Piszę o tej tragedii, gdyż dalsza relacja pokaże jej dzisiaj widoczne niektóre skutki. Wychodząc z hotelu zastanawiamy się jak zwiedzić to bardzo niebezpieczne dla białego turysty miejsce. Na pewno nie powinniśmy się wyróżniać, choć jak to zrobić będąc jedynymi białymi na ulicy!!! To tak jakby nieść tabliczkę „ jestem cudzoziemcem i mam pieniądze”. Wcale nie przesadzam z taką opinią. Problem w naszym przypadku rozwiązał się sam, kilkadziesiąt metrów za bramą hotelu. Zaczepił nas mówiący po angielsku czarnoskóry pracownik fundacji opiekującej się sierotami, proponując swoje usługi: objazd miasta tap- tapem, i swoją opiekę (ochronę). Za wielokrotnie niższą cenę (50 USD) od takiej sługi proponowanej przez hotel, jedziemy zwiedzać główne zabytki. Ale właściwszym byłoby powiedzieć : to co z nich zostało. Polecam naszym następcom usługi tego człowieka, gdyż zasługuje na to (do 2015 r.): Jimmy Decilia, Diquini 5, Port Au Prince, Carrefour. Mail: VDecilia@yahoo.com, Tel.(509) 3720-1659.
Wiemy od tego urodzonego na Haiti Amerykanina, że trzęsienie ziemi pozostawiło „na ulicy” 50 tysięcy sierot. Miedzy innymi jego kalifornijska fundacja zapewnia im wyżywienie, mieszkanie i naukę. Jimmy był również cennym źródłem informacji. Większość wiadomości z tej relacji, posiadam z rozmowy z nim. Idziemy do naszej wymalowanej „tap- tapowej” taxi, i budzimy na ulicach zainteresowanie i zdumienie. Każdy biały jest tu traktowany jako osoba- bogacz posiadający górę pieniędzy, z której należy cos dla siebie uszczknąć. Proponują swoja pomoc we wszystkim, lub od razu wyciągając rękę… po kasę. Warto o tym wiedzieć, gdyż ułatwia to zachowanie dystansu, poczucia humoru, czy… bezpieczeństwa. Opieka Jimiego uwalnia nas od natarczywości większości kupców i żebraczych nagabywaczy. Czekając na taksówkę zostawia nas pod opieką… policjanta. Jedziemy i robimy większość zdjęć przez otwory tego pojazdu. Ja mam do dyspozycji mojej kamery cały odkryty tył.
Jedziemy do centralnej rządowej części miasta. Tu wysiadamy na Placu de Heroes del’Indenpendence. Ludzi tu jakby mniej, sporo policjantów. Filmuję rodzaj wysokiego betonowego ażurowego budynku nazywanego „Wieżą Światła”, ze zniczem na szczycie.
Obecnie na placu znajdują się także 3 pomniki. Jeden z nich to znicz symbolizujący wieczny płomień ku pamięci tych co zginęli w walce o niepodległość. Drugim jest pomnik bez oznaczeń. Na zdjęciach oba te pomniki, u podnóża drugiego ktoś śpi.
Z pięknego budynku dawnego pałacu prezydenckiego nic nie zostało. Całkowicie zniszczony trzęsieniem ziemi, zastał zastąpiony parterowymi budynkami i masztem flagowym. Obok zwraca uwagę posąg Le Merron Inconnu (Nieznany Niewolnik), przedstawiający dmącego w muszlę, wzywającego do walki mężczyznę.
Patrząc na ulicę widząc tap- tapy można poczuć się jak w ruchomej galerii sztuki. Pojazdy z napisami: kreolskimi, francuskimi i angielskimi, wkomponowanymi w motywy głównie religijne i sportowe. Wiele malunków na tych pojazdach mogłoby znaleźć miejsce w … galeriach sztuki. Widzimy, co dziwne na czystych pojazdach: Madonnę z Dzieciątkiem, motywy przyrodnicze, z napisami typu: „miłość”, „pokój”, czy „życie jest niczym bez Jezusa”…
Jest trochę ładnych oryginalnych pamiątek: rzeźb, a zwłaszcza malowideł tzw. sztuki naiwnej.
Wsiadamy z powrotem do naszego pojazdu by dojechać do Katedry Notre-Dame. Sam zobacz na zdjęciach niżej co zostało z tego pięknego zabytku. Przy płocie katedry namioty mieszkających tam bezdomnych mieszkańców. Uciekamy przed natarczywością żebraczą. Nasz opiekun wręcza małe drobne sumy w wyciągnięte dłonie.
Bardzo dużym problemem jest fotografowanie. Skierowanie obiektywu w stronę Haitańczyka wzbudza zwykle gwałtowna reakcje niechęci, lub żądania wygórowanych opłat typu 5- 10 USD. Miłośnicy fotografii znajda tutaj mnóstwo barwnych i często dziwacznych obiektów. Trzeba jednak zawsze zapytać o zgodę (rzadko się zgadzają), lub zachowywać się niezwykle dyskretnie, co prawie niemożliwe w ciekawskim tłumie. Jedziemy dalej w centrum. Kierujemy się w kierunku Marche de Fer (Targ Żelazny). Zostałem uprzedzony że filmowanie jest możliwe wyłącznie z samochodu w ruchu, i że należy zapomnieć o pomyśle spaceru, po tym niesamowicie barwnym targowisku. Jedziemy bardzo wolno, a ja kręcę film o tym niezwykłym miejscu.
Mówią że trasy tap-tapów wielokrotnie się krzyżują na ulicach Port Au Prince, ale wszystkie zbierają się w pobliżu tego targowiska.
Dawna żelazna hala targowa już nie istnieje. Obecnie to raczej brzydka stalowa konstrukcja oblepiona straganami , z tłumami przelewającymi się we wszystkich kierunkach.
Stoiska są pogrupowane rodzajami towaru. Później widzimy stragany i punkty napraw: pojazdów… Zrobiłem zdjęcia straganów w których widziałem rozebrany na części elektroniczny sprzęt: patrz stragan z obwodami drukowanymi. Cos czego nie spotka się już … nigdzie. Próba naprawy tych bardzo skomplikowanych układów elektronicznych, chałupniczo jest prawie niemożliwa.
Podjeżdżamy z powrotem w kierunku dzielnicy Carrefour aby zwiedzić Uniwersytet. Okazuje się że droga jest zamknięta, gdyż … zastrzelono policjanta z ochrony portu!!! Zawracamy pod sklep spożywczy po zakupy, napoje, i zostawiamy bagaże w hotelu. Idziemy do Uniwersytetu bocznymi uliczkami pieszo. Uniwersytet Lunah okazał się zespołem szkół od: podstawowej… do wyższej. Właśnie wychodzą tłumy dzieci po skończeniu zajęć. Jednakowe stroje uczniów w towarzystwie odbierających opiekunów. Wywiązuje się dyskusja na tematy szkolne. Wśród mieszkańców Haiti tylko 42 % umie czytać i pisać, a do szkół posyłane są dzieci gdy rodziców na to stać…
Przewodnik i opiekun Jimmy prowadzi nas do małego parku szkolnego, a potem odwiedzamy tutejszą rozgłośnię radiową. Zwiedzamy studia nagrań…
Wracamy w kierunku hotelu. Po drodze Moje dziewczyny podśmiewują się ze mnie, bo jestem przedmiotem „rwania” przez trzy jak to określiły, apetyczne dorodne małolaty w wieku licealnym… Wracamy do sklepu po kolejne piwka, które dobrze smakują przy hotelowym basenie. Okazuje się że mieszka z nami w hotelu, grupa amerykańskiego personelu medycznego. Przyjeżdżają na Haiti 2 razy w roku, na tydzień z 2- ma ciężarówkami sprzętu medycznego, będąc prawie ruchomym szpitalem. Poruszają się z dwu osobowa ochroną w kamizelkach kuloodpornych. Miły lekarz z tej „Life Clinic” powiedział nam, że przyjęli w tym czasie 500 pacjentów i wykonali 10 operacji. Docierali do miejsc, w których spotykali ludzi nigdy nie mających kontaktu z lekarzem. Był bardzo zaskoczony gdy usłyszał że jesteśmy turystami! Widocznie tutaj obecnie turysta to: ktoś … dziwny, niespotykany? Żeby nie powiedzieć szalony… Lekarz z Pensylwanii plotkuje z nami, i mówi między innymi o problemie jaki miał ich lokalny kierowca. W pobliżu swojego domu: pod groźbą przyłożonego do głowy pistoletu musiał oddać wszystko co miał przy sobie (40 USD). Liczba mieszkańców miast w Haiti rośnie. Dawni rolnicy na miejscu przekonują się, że konkurują z wieloma innymi, skutkiem czego w miejscu dawnych plaż stolicy, rozciąga się największy slums świata. Z tego powodu nie załączam zdjęć nadmorskich, gdyż nawet miejscowi kierowcy nie za bardzo chcą tam się zbliżać. Jest jeszcze kilka takich miejsc w Port Au Prince, gdzie nawet w okresie przed trzęsieniem ziemi było niebezpiecznie, a zapuszczanie się tam nocą to… Zalicza się do nich: La Saline, Cite Soleil, dzielnica portowa Bicentenaire. Obecnie doszło wiele innych: Croix Bosal z budami z byle czego, oraz między innymi Iyoport, gdzie królują namioty.
Będąc na Haiti nie sposób nie wspomnieć o religii najpopularniejszej na Haiti- Wudu. Na Haiti nastąpiło swoiste połączenie religii katolickiej z religią wudu. Jest to główne wyznanie, w przedziwny sposób łączące znane nam wartości katolickie z religią: z własną wizją świata, filozofią, systemem uzdrawiania, i sposobem życia. Przeczytałem że wudu na Haiti jest bardzo odległe od filmowego złowieszczego stereotypu, w którym opętani wyznawcy niszczą wrogów, przebijając lalki igłami, rzucają klątwy i czynią z nich żywe trupy zombie. Tym podobno zajmują się czarownicy (bokor), nie należący do religii. Do tego stereotypu przyczyniła się rewolucja haitańska, w wyniku której niewolnicy w 1804 r, jako pierwsi na Karaibach zdobyli niepodległość. Wudu pochodzi z terenów zachodnio afrykańskich: obecnie Ghany, Nigerii, Togo i Beninu. Jako religia większości, wudu było zawsze tolerancyjne wobec innych wyznań chrześcijańskich (wszystkie ceremonie rozpoczynają się modlitwami katolickimi). Wcześnie rano nasz tap-tap z Jimmym zawozi nas na lotnisko. Jesteśmy zadowoleni,… że wszystko skończyło się dobrze. Nie bardzo tęsknimy za zwiedzaniem reszty tego kraju. Odlatujemy na „Brytyjskie Wyspy dziewicze”(kliknij, jeżeli interesuje cie kolejna relacja z wyprawy).
W slumsach Haiti, film z podróży
Oferuję film podróżniczy w jakości HD. Czas 14 minut. Haiti, będące kilka lat po straszliwym trzęsieniu ziemi, zwiedzałem w czasie dłuższej wyprawy…