Fidżi: Rotuma, Labasa, relacja z podróży

Rotuma Island

              Rotuma to Fidżi, pierwsza wyspa tego kraju na mojej trasie. Znajduje się dość daleko na Pacyfiku od Suva, ale ma niezłe skomunikowanie samolotami (1,5 g.). Jest tropikalna, pochodzenia wulkanicznego, niewielka (13×4 km), brak hoteli, ale za to duża rafa i „nietknięte” cudowne plaże, znane jako jedne z najpiękniejszych na Fidżi. Zamieszkiwana jest przez ok. 2 tysięczną unikalną, rdzenną społeczność Polinezyjczyków, na Fidżi nazywaną Rotumans. Pochodzą z Tahiti, Tonga i Samoa…

Wyspa jest naprawdę cudowna z przepięknymi plażami, ogromnymi, kilkuset letnimi drzewami (dilo trees), które próbują dalej rosnąć, sięgając gigantycznymi korzeniami dziesiąt metrów do lądu, mimo, że znajdują się na plaży.

Jedna droga dookoła przecinająca wszystkie 7 dystryktów, to jednocześnie kilkugodzinna wspaniała wycieczka samochodem…

 

 

Rotuma.  Ceremonia Mamasa

Z hotelem na Rotuma poradziłem sobie już na mini lotnisku. Gdy zacząłem pytać, zwrócił na mnie uwagę starszy dżentelmen Taio, który finalnie zaprosił mnie do swojego domu. Byłem na Rotumie jego gościem…

Cóż mam powiedzieć równolatkowi, zamieszkałemu w dużym domu…

– po prostu Bardzo Dziękuję.

Ostatniego wieczora stałem się przedmiotem oryginalnej ceremonii powitania na wyspie, tzw Mamasa, podczas której gość jest dekorowany przez kobietę ślicznym naszyjnikiem z siedmioma jednakowymi ozdobami, symbolizującymi wyspiarskie dystrykty. Towarzyszyła temu uczta z daniami podanymi „po wyspiarsku”.

 

 

Przyjeżdżając tutaj, trafisz w miejsce bardzo odległe od wszystkiego, przyjazne i… niezwykłe.

Mam kolekcję zdjęć, których nie sposób tutaj pokazać.

 

 

Labasa (Northen prow.)

              Główną wyspą wyspiarskiego Fidżi jest Viti Levu, to ta ze znanymi powszechnie lotniskami Nadi i Suva.

Dzisiaj tuptałem po drugiej z głównych wysp- Vanua Levu. Dawniej nazywano ją Wyspą Drzewa Sandałowego. Jest mniej zorientowana na turystykę i znajduje się 70 km na północ od tej największej. Jest górzysta, z gorącymi źródłami, lasami tropikalnymi i sawannami, mnóstwem raf koralowych w tym z delfinami, oraz plantacjami: trzciny cukrowej, ryżu i bananowców.

Łatwo jest się dostać samolotami (50 minut), lub promami.

Ja dotarłem do ok. 28 tysięcznej stolicy wyspy- Labasa, leżącej w delcie trzech rzek: Vailevu, Labasa i Qawa. Najbardziej spodobała mi się eksploracja dużego targowiska, gdzie tradycyjnie było mnóstwo artykułów do wytwarzania tutejszego napoju „wyskokowego”- kavy, nie mylić z naszą poranną kawą. Miałem przegląd owoców lądu i morza. Zaciekawiły mnie patyki cukrowe…, za to praktycznie brak jest pamiątek (i turystów), poza skromnie kłaniającym się Państwu autorem tej relacji.

 

 

Przejście do następnej strony: Fidzi, Levuka…

Przejście do poprzedniej strony: Wyspy Salomona…

Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka