Fidżi
Spis treści
Fidżi, film z podróży.
Oferuję film podróżniczy w jakości HD. Czas 20 minut. Wyspy Fidżi zwiedzałem w czasie dłuższej wyprawy „Wyspy wokół Australii”…
Fidżi, informacje praktyczne
Fidżi, informacje praktyczne (na luty 2015).
Informacje ogólne: Fidżi (Republika Fiji) to wyspiarskie państwo, niepodległe od 1970 roku. Znajduje się na południowo-zachodnim Pacyfiku, pomiędzy: Vanuatu, Tonga i Tuvalu. Odkryte w połowie XVII wieku przez Abela Tasmana, później kolonia brytyjska. Powierzchnia 18.272 km2 ,składająca się z ponad 800 wysp i wysepek wulkanicznych, otoczonych rafą koralową. Liczba mieszkańców ok. 850 tysięcy: Melanezyjczyków i Hindusów. Strefa czasowa w stosunku do Polski + 11 godzin, tzn. gdy w Polsce jest 12.00, tutaj 23.00.
Kiedy jechać? Można jechać przez cały rok, gdyż wyspy leżą w strefie podrównikowej, co znaczy, że każda pora jest niezła (ok. + 30 do ok. + 28oC). Ale najlepiej pojechać w czasie miejscowej „zimy”, czyli między majem a październikiem. Temperatura jest nieco niższa, jest mniej wilgotno, deszcz nie pada tak często, rzadziej zagrażają cyklony.
Jak się dostać? Samolotem. Fidżi jest lokalną lotniczą stacją przesiadkową z wieloma dobrymi połączeniami z: Australią, Nową Zelandią, Singapurem i Hawajami, oraz ze wszystkimi większymi portami lotniczymi okolicy. Większość turystów ląduje na lotnisku Nadi (k. miasta Nadi). Jest także drugie lotnisko międzynarodowe w pobliżu stolicy Suva.
Wiza: Obywatele polscy wybierający się na turystycznie na Fiji, nie potrzebują wiz do czterech miesięcy pobytu (okazanie biletu powrotnego).
Język urzędowy: fidżyjski, angielski, hindi
Waluta: obowiązuje dolar Fidżi (FJD). Wymieniałem na lotnisku i w Nadi dolary USA, gdyż miały korzystniejszy kurs w stosunku do EUR. 1 USD= ok. 1,97 FJD. W mieście najlepszy kurs miał Western Union. Widziałem bankomaty dostępne w miastach. Możliwość zapłaty kartą kredytową w hotelach oraz większych sklepach.
Internet i telefony, prąd, wtyczki: Internet jest dostępny w lepszych hotelach i kawiarenkach internetowych. Telefony GSM nasze chyba nie działają (mój Plus nie działał). Prąd – taki jak w Polsce, ale wtyczki stosują z dwoma skośnymi blaszkami (potrzebny reduktor).
Ceny, Fidżi jest krajem, gdzie urlop można spędzić tanio, chyba, że trafi się w rejony, gdzie mieszkańcy żyją wyłącznie z turystów. Napiwki nie są spodziewane, choć kierowcy taksówek często udają, że nie mają reszty – warto płacić drobnymi. Targowanie się możliwe tylko w sklepach hinduskich (pamiątki nawet do 50 % upustu). Tanie hotele z cenami od 7-10 USD za dorm, lepsze hotele od 30 do 900 USD. Przykłady cen w dużym supermarkecie (podaję w USD dla ułatwienia): woda 1,5 litra-1,4 USD, cola 2 litry- 1,7 USD, posiłek w barze hinduskim: ryż, kawałki kurczaka i dal-2,5 USD (do 6), wycieczki bardzo drogie.
Bezpieczeństwo: kraj raczej bezpieczny- nie nosić za dużo gotówki i przedmiotów wartościowych. Występuje ryzyko infekcji chorobami zakaźnymi, a w miesiącach letnich, od listopada do kwietnia – zagrożenie malarią i dengą (należy zabezpieczać się przed ukąszeniami komarów). W regionach wiejskich spożywać tylko butelkowaną oryginalnie wodę. Lekarze za udzielaną pomoc oczekują przedpłaty gotówką. Problemem mogą być niepokoje społeczne, unikać wszelkich zgromadzeń. Nurkujący powinni liczyć się z atakami rekinów.
Transport i informacje turystyczne:
Ruch lewostronny. Niezły stan dróg, nieuważni przechodnie, zwierzęta domowe- konie, krowy, możliwe czasami na drogach. Dobrze rozwinięty jest transport publiczny (autobusy, taksówki). Na lotnisku i w mieście Nadi znajdują się informacje turystyczne, ale nie licz na lotnisku na zbyt dużą pomoc (ja miałem kłopot może dlatego, że przyjechałem po 22-j ). Z lotniska do Nadi można jechać taxi za 6 USD (targuj się-8 km). Większość hoteli oferuje bezpłatny transfer: z i na lotnisko. W chyba każdym hotelu mają własne biura turystyczne oferujące wycieczki, a jeżeli nie to na ulicy co kilkanaście metrów znajdziesz ofertę wycieczek i spędzenia czasu. Pomiędzy lotniskami w Nadi i Suva jest bezpośredni połączenie drogowe autobusami, np. linii Pacifik. Można również przejechać taksówką na dworzec autobusów w centrum Nadi i pojechać autobusem (4g, ok. 250 km, za 7,5 USD). Trzeba liczyć na transfer około 7-9 godzin (w dzień, jeżdżą regularnie co 1-3 godziny). Jest połączenie lotnicze (ok.30’).
Hotele: spałem w: Downtown Hotel w samym centrum miasta przy głównej ulicy. Niezły hotelik z dobrymi cenami, choć przeciętnym standardem usług. Wart polecenia z uwagi na lokalizację i cenę (8 USD/noc).
Przewodniki: nie szukałem, wystarczyły mi informacje z Internetu, oraz informacje na miejscu.
Atrakcje turystyczne: Miałem do dyspozycji 5 nocy i 4 dni. Spędziłem je, chyba maksymalnie wykorzystując możliwości. Szczegóły, patrz relacja. Kupiłem dwie wycieczki oraz pojechałem komunikacja publiczną. Szczegóły tych ostatnich:
Wycieczka Seaspray na kilka wysepek. Cały dzień za 96 USD (nie jest tutaj tanio).
Wycieczka do miejsc wokół Nadi (do ok. 80 km, z obu stron miasta), cały dzień za 111 USD. Można zrobić to samemu, ale nie jest to możliwe w jeden dzień.
Wycieczka do stolicy Suva: jednodniowa autobusami publicznymi: g. 7,20 wyjazd: ok.210 km, 4 g, 7,5 USD. 5 godzin zwiedzania stolicy i powrót: wyjazd autobusem możliwy co 1-2 godziny, ostatni o 19.00. Do zwiedzenia Muzeum Narodowe (wstęp 3,5 USD), z ogrodem botanicznym Thurston Gardens obok. Warto obejrzeć: budynki rządowe z fidżyjskim Big Benem ( z zewnątrz), główna ulica, bazar, katedrę katolicka im. Najświętszego Serca…
Powrót do relacji z podróży.
Bula! Fidżi, relacja z podróży
Bula! Fidżi, relacja z podróży.
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Po kłopotach z wylotem z Wysp Salomona, dotarłem po krótkim locie do Nadi na Fidżi, kolejnym wyspiarskim państwie. Wskutek odwołania lotu Fiji Air, musiałem zmienić plan mojej wyprawy i zrezygnować z wyjazdu na Niue. Ale dość o tym- jestem na Fidżi późnym wieczorem i już na lotnisku słyszę głośne i dobitnie wypowiadane pod moim adresem: BULA! Zdębiałem i odpowiadam grzecznie po angielsku : dobry wieczór! Uśmiechy urzędników i po kilku minutach ze swoim plecakiem mam formalności wizowe z głowy i szukam transportu do hotelu, który miał na mnie czekać. Rozglądając się po lotnisku za transportem i wymianą pieniędzy, zastanawiam się, cóż to takiego te: „Bula”? W końcu taksówką na koszt hotelu dotarłem na miejsce i już przed północą jestem w pokoju. Tutaj też mnie witają głośnym Bula!. Myślę sobie, pewnie lokalne powitanie i skacze mi po głowie odpowiedź: „hula- bula”! Nareszcie mam okazję o ten okrzyk zapytać. Niewiele się pomyliłem, bo odpowiedzią również jest Bula! W języku fidżyjskim, to po prostu odpowiednik angielskiego Welcome (Witam, -y). Może powinienem dodać również „Namaste”- znaczy podobnie w języku hindi. Wszystkie trzy są językami urzędowymi. Fidżi zapamiętam dość długo. Nie, ze względy na: pacyficzne błękitne laguny, złociste plaże, uśmiechniętych ciemnoskórych mieszkańców… czy wiele innych przyjemności turystycznych, lecz ze względu na te „ ch… ne robale” w moim łóżku, które zrobiły sobie przez pierwsze dwa dni ucztę na mnie. Po zmianie pokoju w następnym dniu pożarły mnie jeszcze raz, w końcu w trzecim jest dobrze i mogę wspominać Fidżi… jak turysta. Może nie piję drinków z palemką (najwyżej piwko), ale zastanawiam się jakie to Fidżi jest. Przed przyjazdem czytałem relacje i opisy: od takich, które świadczą, że ludzie chyba mają wyprane mózgi przez agentów turystycznych i biura podróży (chyba, że jako agenci piszą te niby relacje), po takie bardzo krytyczne narzekające na drożyznę. Faktem na pewno jest, że w odróżnieniu od krajów zwiedzanych wcześniej, Fidżi jest licznie odwiedzanym miejscem turystycznym. Atutami są: lokalizacja z przyzwoitym klimatem, ciepełko przez cały rok ale bez przesadnego skwaru, śliczna natura z powietrzem o… zapachu wakacji, zielonymi wzgórzami i szafirem wody z wielokolorowymi rafami koralowymi. Dodatkowym atutem są przyjaźni ludzie, którzy się do Ciebie uśmiechają i pozdrawiają zawsze tym głośnym Bula! Nie da się wyczuć, że jeszcze niedawno praktykowano kanibalizm (jakieś 200 lat temu). Czytając informacje innych sprzed kilku, może kilkunastu lat widać, że Fidżi się zmienia na lepsze: z kraju nieco zapyziałego, o beznadziejnych drogach, przeraźliwie drogiego w stosunku do świadczonego poziomu usług, staje się po prostu normalne i chcące zarabiać na turystach z bogatych krajów azjatycko-pacyficznych. Myślę o: Australijczykach, Nowozelandczykach, Japończykach i Chińczykach oraz sporadycznie innych. Turyści z Europy są „zjawiskiem” rzadko spotykanym. Skąd jesteś? Z Europy! To musi być … strasznie daleko! A ile godzin leciałeś? Co odpowiedzieć?- że mają rację, że to pół świata stąd, i że samego lotu jest znacznie ponad 20 godzin. Szczegóły organizacyjne zwiedzania zawarłem w informacjach praktycznych.
Miasto Nadi jest niewielkie (11 tysięcy mieszkańców) i na jego zwiedzenie wystarczy pół dnia. Wśród pamiątek spotkasz mnóstwo takich „dla chłopców”, które są turystyczną wersją narzędzi do uprawiania… kanibalizmu. Na zdjęciach: centrum Nadi oraz sklep z pamiątkami na bazarze turystycznym.
Najciekawszym miejscem do zwiedzenia jest hinduska świątynia Sziwy. Hinduskie korzenie mieszkańców Fidżi związane są z brytyjską zależnością kolonialną tego kraju. W XIX wieku Brytyjczycy sprowadzili Hindusów do pracy na plantacjach i ich potomkowie są dominującą nacją na Fidżi, a jeżeli nie liczebnie to gospodarczo. Na zdjęciach świątynia i jedna z kapliczek wokół, która pokazuje symbol falusa (jest symbolem płodności). Na tym obrazku pokazano również, że jest symbolem dostatku: święta krowa… pożywienie, mleko…
Miejscem wartym odwiedzenia jest bazar, na którym zobaczysz wszystko co Fidżi dostarcza mieszkańcom…
Wyspy Fidżi są bogate w lasy i zasobne w ryby. Są jedną z najbardziej rozwiniętych gospodarek Pacyfiku. Głównym źródłem dochodu jest turystyka (źródło dewiz) i rolnictwo. Uprawa trzciny cukrowej i produkcja cukru, tytoniu, palmy kokosowej i innych miejscowych jadalnych korzeni. Na straganach na Fidżi oraz wcześniej, ryb widziałem mnóstwo, więc obecnie pokazuję inne owoce morza: spójrz na różne kraby morskie i małże. Drugą specjalnością Fidżi, jeżeli nie największą jest kava. To lekki środek pobudzająco-narkotyczny, który dawniej ale i obecnie jest masowo używany. O zwyczajach i sposobie podawania napiszę później. Obecnie na zdjęciu masz wszystkie potrzebne towary i narzędzia do… przyrządzania kavy: korzenie rośliny, które ścierają na beżowy proszek, miski w których jest przyrządzany oraz połówki kokosa, z których napój się pije.
Trzeci oraz czwarty dzień poświęciłem na wycieczki wokół Nadi do wszystkich najciekawszych miejsc. Pierwszy był leżący u podnóża wzgórz Ogród Śpiącego Giganta. Niezwykle urokliwe miejsce, które w pięknej okolicy, wśród drzew obwieszonych inną tropikalną roślinnością pokazuje przyrodę wysp. Na zdjęciach wzgórza i sad z papajami.
Mnie urzekały orchidee, które oglądałem z ciężkimi kroplami deszczu na okazałych kwiatach.
Dwa kolejne zdjęcia pokazują inne kwiaty. Pierwsze początkowo pomyliłem z czerwonymi bananami… ale czemu rosną kwiatem do góry? Natomiast drugie to po prostu młody ananas.
Całodzienna wycieczka niewielkim żaglowcem pozwoliła mi poznać kilka wysepek archipelagu Mamanuca. Miałem okazję zobaczyć je z zewnątrz ale nie tylko, z których niektóre są wyspami- hotelami z … bardzo drogimi miejscami w hotelu, jak np. wysepka Beachcomber (pierwsze zdjęcie). Potem kilka innych: Bounty Island, Mana, Modriki i Yanuya.
Domy mieszkalne na Fidżi nie są już chatami z liści palmowych lecz domami murowanymi, przeważnie krytymi blachą. Uprawia się na każdym bardziej płaskim kawałku terenu rośliny warzywne, bardziej opłacalne i są przedmiotem eksportu. To co znajduje się poza terenem upraw jest gęstą tropikalną dżunglą, w której większe drzewa są obwieszone innymi roślinami i pnączami. Patrząc na nią z góry nie widzisz drzew, lecz jakby wielką zieloną pofalowaną łąkę…
W wioskach Fidżi nie udało mi się wybronić przed skosztowaniem kavy. Dawniej używka była domeną mężczyzn, uprawianą wieczorami w specjalnych chatach. Kobiety przeżuwały korzenie (obecnie mielą w młynkach elektrycznych). Następnie papka (beżowy proszek) są krótko namaczane w woreczku z grubego materiału i ten woreczek jest wykręcany do specjalnej drewnianej lub glinianej misy. Zostaje w niej… praktycznie bezsmakowa beżowa breja, którą podają pijącemu w połówce kokosa. Obowiązuje rytuał z okrzykami „Bula” i klaskaniem w dłonie. Obecnie ceremonię praktykują obie płcie. Na zdjęciach masz przykłady: żeński i męski w przygotowywaniu i podawaniu kavy.
W wiosce Nahauta specjalizującej się w garncarstwie, byłem jednym z trzech gości na tej ceremonii, po której część wioski uraczyła nas śpiewami… i tańcami regionalnymi. Czekałem na efekt działania kavy… i poza początkowym smakiem rozwodnionej gliny… się nie doczekałem Na zdjęciach część ceremonii i autor relacji… (jak to piszę, już jestem po kontakcie z maszynką do golenia).
Dwutysięczne miasteczko Sigatoka, w pobliżu którego oglądałem wioskę garncarzy, jest miejscem na… zrobienie postoju na zakup np. czegoś do picia, oraz ew. zrobienia zdjęć: meczetowi czy mostowi zerwanemu podczas cyklonu w końcu XX wieku. Miejscem leżącym bliżej Nadi jest zatoka Natadola z piękną piaszczysta plażą, szafirowym kolorem wody z rafą koralową, oraz hotelem z cenami dochodzącymi do 200 USD/noc.
Dzień kolejny to daleka, ponad 200 kilometrowa wycieczka do stolicy kraju, 75 tysięcznej Suvy. Leży po przeciwnej, wschodniej stronie wyspy Viti Levu. Pojechałem dobrej klasy autobusami, które pokonały tę trasę tylko w cztery godziny. Pozostało mi od 5 do 8 godzin czasu na zwiedzanie, ale wystarczyło 5 godzin. Najbardziej reprezentacyjnym miejscem jest zespół budynków rządowych, w którym najbardziej rzuca się w oczy wieża zegarowa nazywana fidżyjskim Big Benem. Leży przy głównej ulicy Victoria Parade. Tuż przy niej można zwiedzić Muzeum Narodowe, znajdujące się w niewielkim ogrodzie botanicznym Thurston Gardens.
Zwiedziłem muzeum i tam zaciekawiła mnie wyłącznie bambusowa łódź rybacka (foto). Wewnątrz muzeum znalazłem pamiątkę z okrętu „Bounty”, znanego z buntu wszechczasów na statku, który doczekał się aż kilku wersji filmowych. Historia morskiej braci jest pełna opowiadań i mrożących krew opowieści, ta jednak o „Bounty” jest prawdziwa i niezwykła. Potomkowie buntowników, mają nawet swój kraj „Pitcairn”. W czasie swoich podróży miałem okazję zwiedzić ten malutki skrawek lądu na Pacyfiku, i jeżeli Cie to zainteresuje, zajrzyj na „Pitcairn opowiada o Bounty”. W sklepach na Fidżi spotkałem także 58% rum „Bounty”, ba, nawet go kupiłem… ale okazał się wyjątkowym „zajzajerem”. Z uwagi na wspomniane bycie na Pitcairn, interesowałem się prawdziwą historią tego okrętu i byłem zdziwiony fidżyjskim wątkiem opowieści. Wiem, że Bounty nigdy nie przypłynął na wyspy Fidżi, ani pod dowództwem kapitana, ani pod dowództwem buntownika-pierwszego oficera. Skąd więc nazwa: wyspa Bounty…? Prawda okazała się w muzeum banalna, otóż w 1932 roku przeprowadziła się na Fidżi, poczta Pitcairn… No cóż… każdy próbuje, coś ze znanej historii wyskrobać dla siebie. Na drugim zdjęciu, pokazuję okazałe drzewo przed muzeum z gałęziami pokrytymi inną roślinnością.
Spacer po niewielkim Thusrton Gardens był ciekawy z uwagi na spotkane dwie rośliny. Pierwszą z nich jest pasożytnicze pnącze z niezwykłymi kwiatami w kształcie: paszczy, lub oka z brwiami…. Druga roślina mnie rozbawiła, a w zasadzie jej owoce, zwisające kilkanaście… jeden pod drugim. To coś rozweselającego widza, mnie przypominało… „wiszące fallusy w prezerwatywie”. W Suvie można zwiedzić jeszcze kilka miejsc: bazar, katolicką Katedrę im. Najświętszego Serca, czy spędzić czas aktywnie wypoczywając i korzystając ze sportów wodnych, itp.
Załączyłem mapkę z trasą zwiedzania. Na koniec wszystkim paniom, czytelniczkom tej relacji, dedykuję to zdjęcie z kwiatami. Na Fidżi i większości wysp w okolicy, część kobiet nosi je we włosach. Z okazji zbliżającego się Dnia Kobiet … po jednym kwiatku i wszystkiego najlepszego.
PS. Jak zabraknie, trzeba sięgnąć… trochę dalej, gdyż na tym drzewie było ich mnóstwo. VINAKA (dziękuję- po fidżyjsku).
Przejście do następnej relacji: Tonga.
Przejście do poprzedniej relacji: Wyspy Salomona, cz. II
Przejście na początek podróży: Singapur, Changi.
Fidżi: Rotuma, Labasa, relacja z podróży
Rotuma Island
Rotuma to Fidżi, pierwsza wyspa tego kraju na mojej trasie. Znajduje się dość daleko na Pacyfiku od Suva, ale ma niezłe skomunikowanie samolotami (1,5 g.). Jest tropikalna, pochodzenia wulkanicznego, niewielka (13×4 km), brak hoteli, ale za to duża rafa i „nietknięte” cudowne plaże, znane jako jedne z najpiękniejszych na Fidżi. Zamieszkiwana jest przez ok. 2 tysięczną unikalną, rdzenną społeczność Polinezyjczyków, na Fidżi nazywaną Rotumans. Pochodzą z Tahiti, Tonga i Samoa…
Wyspa jest naprawdę cudowna z przepięknymi plażami, ogromnymi, kilkuset letnimi drzewami (dilo trees), które próbują dalej rosnąć, sięgając gigantycznymi korzeniami dziesiąt metrów do lądu, mimo, że znajdują się na plaży.
Jedna droga dookoła przecinająca wszystkie 7 dystryktów, to jednocześnie kilkugodzinna wspaniała wycieczka samochodem…
Rotuma. Ceremonia Mamasa
Z hotelem na Rotuma poradziłem sobie już na mini lotnisku. Gdy zacząłem pytać, zwrócił na mnie uwagę starszy dżentelmen Taio, który finalnie zaprosił mnie do swojego domu. Byłem na Rotumie jego gościem…
Cóż mam powiedzieć równolatkowi, zamieszkałemu w dużym domu…
– po prostu Bardzo Dziękuję.
Ostatniego wieczora stałem się przedmiotem oryginalnej ceremonii powitania na wyspie, tzw Mamasa, podczas której gość jest dekorowany przez kobietę ślicznym naszyjnikiem z siedmioma jednakowymi ozdobami, symbolizującymi wyspiarskie dystrykty. Towarzyszyła temu uczta z daniami podanymi „po wyspiarsku”.
Przyjeżdżając tutaj, trafisz w miejsce bardzo odległe od wszystkiego, przyjazne i… niezwykłe.
Mam kolekcję zdjęć, których nie sposób tutaj pokazać.
Labasa (Northen prow.)
Główną wyspą wyspiarskiego Fidżi jest Viti Levu, to ta ze znanymi powszechnie lotniskami Nadi i Suva.
Dzisiaj tuptałem po drugiej z głównych wysp- Vanua Levu. Dawniej nazywano ją Wyspą Drzewa Sandałowego. Jest mniej zorientowana na turystykę i znajduje się 70 km na północ od tej największej. Jest górzysta, z gorącymi źródłami, lasami tropikalnymi i sawannami, mnóstwem raf koralowych w tym z delfinami, oraz plantacjami: trzciny cukrowej, ryżu i bananowców.
Łatwo jest się dostać samolotami (50 minut), lub promami.
Ja dotarłem do ok. 28 tysięcznej stolicy wyspy- Labasa, leżącej w delcie trzech rzek: Vailevu, Labasa i Qawa. Najbardziej spodobała mi się eksploracja dużego targowiska, gdzie tradycyjnie było mnóstwo artykułów do wytwarzania tutejszego napoju „wyskokowego”- kavy, nie mylić z naszą poranną kawą. Miałem przegląd owoców lądu i morza. Zaciekawiły mnie patyki cukrowe…, za to praktycznie brak jest pamiątek (i turystów), poza skromnie kłaniającym się Państwu autorem tej relacji.
Przejście do następnej strony: Fidzi, Levuka…
Przejście do poprzedniej strony: Wyspy Salomona…
Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka
Fidżi: Levuka, Moala, Ono i Lau. Relacja z podróży
- Levuka (Eastern prow.)
Levuka znajduje się na wyspie Ovalau i jest największą osadą we wschodniej prowincji Fidżi. Nieco ponad 1100 mieszkańców zamieszkuje nadbrzeżne miasteczko, które było pierwszą stolicą kraju.
Historycznie było to miasto portowe, ośrodek handlu ogórkiem morskim… Obecnie Levuka znajduje się na Liście UNESCO i liczą w niej na… turystów. Na talerzu mam rybę z cassawą (jedna z odmian kartoflopodobnych).
I tradycyjnie, jak się dostać? Łatwo, z Suvy. Wykupić w porcie w firmie Goundar Shipping, bilet na autobus skomunikowany z promem. Wyjazd rano o 6.00, Levuka o 10.30. Możliwy powrót tego samego dnia ok. 19.00. Na miejscu miałem ponad 4 godziny.
Moala Islands
Moala to wulkaniczna wyspa w archipelagu Lau na Fidżi . Ma powierzchnię 62,5 km2, co czyni ją dziewiątą co do wielkości wyspą Fidżi . Najwyższy punkt na wyspie Moala, znajduje się na wysokości 468 metrów i nazywa się Delaimoala. Bogatą roślinność wyspy składa się z ciemnego, gęstego lasu. W ośmiu wioskach mieszka około 3000 mieszkańców. Główną wioską jest Naroi, której populacja wynosi około 500 osób. Charakterystycznym tutaj jest ,mnogość różnorakich miejsc kultu religijnego. Większość wyznaje Kościół Metodystów, ale i kolejni protestanci, Świadkowie Jehowy; Adwentyści Dnia Siódmego; katolicy; Zgromadzenie Boże, a nawet nowe „kościoły dobrobytu”.
Żyją tutaj z: kokosów, rolnictwa, kakao, rybołówstwa i produkcji yaqona (kava). Najwygodniej dotrzeć tu samolotem z Suva…
Ono I Lau Island
Ono Levu jest również znany jako Ono-i-Lau. Jest to grupa wysp, raf koralowych, w archipelagu Wysp Lau na Fidżi (ono oznacza „sześć” w języku Fidżi ). Na rafie w Ono-i-Lau znajduje się sześć małych wysp. Na Ono levu Onolevu), największej wyspie, znajdują się trzy wioski: Nukuni, Lovoni i Matokana. Na innej wyspie jest czwarta wioska, Doi. Istnieją cztery centralne wyspy wulkaniczne : Onolevu , Doi (lub Ndoi) Lovoni i Ndavura, oraz kilkadziesiąt mniejszych. Znajdują się na wysokości do 60 metrów nad poziomem morza.
Ono-i-Lau, to zdecydowanie najbardziej odległa społeczność na Fidżi. Na szczęście istnieje lotnisko w postaci długiej łąki, a jego budynki przypominają szopę. Dolot jest możliwy z Suva, choć samolociki nie kursują zbyt często.
Rdzeni mieszkańcy Fidżi wywodzą się z dwóch różnych korzeni. Zachodnie Fidżi jest melanezyjskie. Wyspy na wschodzie, czyli grupa Lau, są polinezyjskie.
Miałem okazję poznać nieco wioskę Matokana, która znajduje się po zachodniej stronie wyspy, w pobliżu pasa startowego.
Czasami przy większych uroczystościach używają tu do gotowania-pieczenia, dołów Lovo, wtedy domostwa spowijają wydobywające się z nich dymy.
Nie wspominam już o bajecznych plażach, szafirowej wodzie, drinkach z kokosów otwieranych maczetą, czy ceremonii picia „kavy”.
Przejście do następnej strony: Fidzi, Viwa, Waya
Przejście do poprzedniej strony: Fidzi, Rotuma…
Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka
Fidżi: Viwa , Waya, relacja z podróży
Viwa Island
Skaczę po melanezyjskim, wyspiarskim państwie Fidżi, jak ten kangur z niezbyt odległej Australii. Wysp jest mnóstwo, a ja obecnie chcę pokazać Wyspę Viwa, która znajduje się w Archipelagu Yasawa. To około 60 km morzem na północny zachód od Denarau, do którego z kolei jest całkiem niedaleko z Nadi (po zachodniej stronie największej wyspy Viti levu).
Można do niej dotrzeć płynąc promem, lecąc mini samolotem, lub kupić bilet na wycieczkę jednodniową z Denaru. Wyspa jest otoczona kwitnącą, bogatą, kolorową rafą koralową , obfitującą w różnorodne organizmy wodne, co czyni ją fantastycznym miejscem do nurkowania, wędkowania, snorkelingu i sportów wodnych, z piaszczystą plażą i krystalicznie czystą, turkusową wodą. Najczęściej turyści organizują swój przyjazd tutaj poprzez wypasiony hotel, Viwa Island Resort.
Waya Island
Waya to wyspa w południowej części Wysp Yasawa na Fidżi. Wyspa jest częścią prowincji Ba w zachodniej części kraju . Leży około 40 kilometrów (25 mil) od Lautoki. Najdogodniejszy dojazd jest możliwy promem z Denaru Port, w pobliżu Nadi. Do archipelagu Yasawa kursują promy (Yasawa Flyer) z licznymi stopami przy kolejnych wyspach (takie promowe hop on, hop off). Wyjazd rankiem i powrót po południu przed wieczorem. Bobrze jest wcześnie zarezerwować sobie odpowiedni hotel (niestety dość drogie, rezerwując wcześniej można wybrać tańsze opcje).
Wyspa Waya jest górzysta, gęsto zalesiona z czterema wioskami, wspaniałymi plażami i piękną rafą, że nie wspomnę o hamakach przy plaży i szafirowej… cieplutkiej wodzie, śpiewach, nastrojowej wyspiarskiej muzyce, kosztowaniu kavy, czy pozdrowieniach „BULA”…
– Wierzcie mi Państwo, tego się szybko nie zapomina!
Postanowiłem pobyć na Waya krócej, aby móc zajrzeć także na położoną bliżej Denaru, równie ciekawą, ale innego typu, malutką Wyspę- hotel: Beachcomber Resort. To w Archipelagu Mamanuca.
Miałem niezwykłą przyjemność, na obu wyspach spotkać przyjaciół- Rodaków, którzy dotarli tam, mieszkając na stale w: Kong Kongu, Warszawie, oraz w Anglii. Serdecznie Was pozdrawiam.
Przejście do następnej strony: Fidzi, Kodavu…
Przejście do poprzedniej strony: Fidzi, Levuka…
Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka
Fidzi: Kodavu, Conway Reef, relacja z podróży
Kodavu Island
Kadavu to malownicza wyspa melanezyjska i czwarta co do wielkości wyspa Fidżi. Większość jego terytorium zajmują lasy deszczowe. Wszędzie widać zielone wzgórza i zbocza gór, białe plaże i… wioski rybackie. Kadavu spodoba się turystom, którzy chcą odpocząć od cywilizacji, zobaczyć egzotykę wyspiarską i mieszkańców lubiących „kavę”, ponurkować i podziwiać piękno rafy koralowej.
Najwygodniej dostać się tutaj z lotniska Nadi. Stąd też możliwe są wypady na inne wyspiarskie perełki tego kraju.
Egzotyczne owoce w tym smażone owoce drzewa chlebowego, dania z owoców morza, duże czerwone papugi i motyle, to tutejsze główne atrakcje. Spacery można urozmaicić wycieczką taksówką wodną pływającą wzdłuż wybrzeża…
Conway Reef
Malutka plamka piasku zwana Conway Reef- gdzie to na Boga jest?
– Otóż geograficznie leży kilkaset kilometrów na południowy zachód od głównego kompleksu Wysp Fidżi.
Znana jest też pod fidżyjską nazwą Ceva-I-Ra Reef (fon.ˈðeβaiˈra). To rafa koralowa typu atolu, ma 2,5 km długości. Pośrodku rafy znajduje się mała piaszczysta wysepka wystająca z wody 1,8 do 3 metrów, o długości około 320 i szerokości 73 metrów.
Niezwykle trudno jest się tu dostać, trzeba zorganizować:
-ekspedycję,
-wynająć pojazd latający, lub…
-z kimś się dogadać.
Najczęściej pływają tam wycieczki krótkofalowców, lub jachty oceaniczne. Zdąża się statek w drodze z Fidżi na inne wyspy. Polowałem na okazję kilka dni, w międzyczasie zwiedzając coś innego i trafiło się miejsce w przypadkowej grupce amatorów krótkich fal radiowych, a z powrotem przyjęli mnie na jacht wędkarze- Nowozelandczycy. Inaczej miałbym tydzień: patrzenia w morze, pośród ptaków- głuptaków, ryb na rafie i ludzi słuchających w słuchawkach „… fal”. Można jeszcze wyć… do księżyca w pełni.
Chyba… zaczynam marudzić, czyżby boskie widoki cudnych plaż…, szafirowej, cieplutkiej wody ze wspaniałymi okazami morskich stworów…, mi się przejadły (!!!???).
Faktycznie zaś, jestem na pewno na jednym z krańców… naszego pięknego globu.
Na miejscu jest się zupełnie samym na odludziu, gdzieś tam… na Pacyfiku. Przypuszczam, że u każdego, tylko od własnej fantazji zależy tok rozumowania w tym miejscu. Rafa jest otoczona płytkimi koralowcami, które są znanymi niszczycielami statków.
O dostęp do atolu można starać się tylko podczas przypływu i przy płytkim zanurzeniu. Ja wylądowałem małą łódką na maleńkim półksiężycu piasku, wśród którego starczą resztki chińskiego statku rybackiego San Sheng. Z opisów innych wypraw dowiedziałem się, że na rafie były ostatnio trzy wraki statków (1979, 1981 i 2008)- w/w to ten najmłodszy. Pozostałe prawdopodobnie pochłonęły fale oceaniczne.
Rafa jest tak rzadko odwiedzana i tak mało o niej wiadomo, że zanim tam dotrzesz, nie ma pewności co się zastanie na miejscu. Z opisów sprzed około 8-10 lat widać, że atol miał zielona kępę zarośli. Obecnie jest całkowicie opuszczony z suchymi kikutami krzewów i… populacją głuptaków, które wydają się prawie nie bać ludzi.
Rafa Conwaya na pewno oferuje rzadką okazję do nurkowania i snorkelingu, w praktycznie nietkniętym środowisku podwodnym. Błękity i zielenie na morzu po prostu zapierały dech w piersiach, że nie wspomnę o emocjach związanych z połowami wędkarzy oceanicznych.
Przejście do następnej strony: Nowa Zelandia…
Przejście do poprzedniej strony: Fidzi, Viwa…
Przejście na początek trasy: Indie Chandigarth… Bhimbetka