Cochabamba – miasto w środkowej Boliwii, położone jest w górskiej dolinie w Kordylierze Wschodniej Andów. Tutaj również jest wysoko- około 2600 m n.p.m. Jest największym, około 650-tysięcznym miastem regionu o tej samej nazwie. Nazwa miasta pochodzi z języka keczua, gdzie qucha oznacza wodę, a pampa otwartą przestrzeń.
Powstało w drugiej połowie XVI wieku i początkowo produkowano tu żywność dla regionu Altiplano, a zwłaszcza dla pobliskiej krainy srebra- górniczego miasta Potosí, nazywanego też Bogatą Górą. Do dziś w języku hiszpańskim istnieje powiedzenie vale un Potosi, czyli „warte fortunę”. Dwa i pół wieku później srebra zabrakło i obecnie jest tylko wysoko w górach (ok.3800 m…) miasteczko na liście UNESCO. W samej Cochabambie również wydobywano srebro, które zapewniło dobry rozwój miasta, aż do wyczerpania złóż w podobnym czasie. W XIX wieku miasto ponownie oparło swoją gospodarkę na rolnictwie. W 2000 roku mieli tu nawet „wojną o wodę” , kiedy doszło do zamieszek w związku z prywatyzacją zaopatrzenia w wodę.
Obecnie postawiono mocniej na turystykę, w tym uzdrowiskową.
Największą, a na pewno najbardziej widoczną atrakcją regionu, jest znajdująca się na wzgórzu św. Piotra najwyższa na świecie statua Jezusa, Cristo de la Concordia. Posąg ma 34,2 m wysokości, co licząc z piedestałem (6,24 m) daje wysokość 40,44 m.
Katedra Metropolitarna Św. Sebastiana, Pałac Portales, Muzeum i klasztor Santa Teresa, Place de Armas, oraz Colón, to chyba najciekawsze punkty warte spaceru w mieście… No chyba, że masz czasu trzy dni więcej i wybierzesz się również do Potosi (520 km w jedną stronę).
Z poloników odnotowuję, że w styczniu 2017 roku zamordowano tutaj polską misjonarkę Helenę Kmieć.