Jestem na Fidżi późnym wieczorem i już na lotnisku słyszę głośne i dobitnie wypowiadane pod moim adresem: BULA! Zdębiałem i odpowiadam grzecznie po angielsku : dobry wieczór! Uśmiechy urzędników i po kilku minutach ze swoim plecakiem mam formalności wizowe z głowy i szukam transportu do hotelu, który miał na mnie czekać. Rozglądając się po lotnisku za transportem i wymianą pieniędzy, zastanawiam się, cóż to takiego te: „Bula”? W końcu taksówką na koszt hotelu dotarłem na miejsce i już przed północą jestem w pokoju. Tutaj też mnie witają głośnym Bula!. Myślę sobie, pewnie lokalne powitanie i skacze mi po głowie odpowiedź: „hula- bula”! Nareszcie mam okazję o ten okrzyk zapytać. Niewiele się pomyliłem, bo odpowiedzią również jest Bula! W języku fidżyjskim, to po prostu odpowiednik angielskiego Welcome (Witam, -y). Może powinienem dodać również „Namaste”- znaczy podobnie w języku hindi. Wszystkie trzy są językami urzędowymi. Fidżi zapamiętam dość długo. Nie, ze względy na: pacyficzne błękitne laguny, złociste plaże, uśmiechniętych ciemnoskórych mieszkańców… czy wiele innych przyjemności turystycznych, lecz ze względu na te „ ch… ne robale” w moim łóżku, które zrobiły sobie przez pierwsze dwa dni ucztę na mnie. Po zmianie pokoju w następnym dniu pożarły mnie jeszcze raz, w końcu w trzecim jest dobrze i mogę wspominać Fidżi… jak turysta. Może nie piję drinków z palemką (najwyżej piwko), ale zastanawiam się jakie to Fidżi jest. Przed przyjazdem czytałem relacje i opisy: od takich, które świadczą, że ludzie chyba mają wyprane mózgi przez agentów turystycznych i biura podróży (chyba, że jako agenci piszą te niby relacje), po takie bardzo krytyczne narzekające na drożyznę. Faktem na pewno jest, że w odróżnieniu od krajów zwiedzanych wcześniej, Fidżi jest licznie odwiedzanym miejscem turystycznym. Atutami są: lokalizacja z przyzwoitym klimatem, ciepełko przez cały rok ale bez przesadnego skwaru, śliczna natura z powietrzem o… zapachu wakacji, zielonymi wzgórzami i szafirem wody z wielokolorowymi rafami koralowymi. Dodatkowym atutem są przyjaźni ludzie, którzy się do Ciebie uśmiechają i pozdrawiają zawsze tym głośnym Bula! Nie da się wyczuć, że jeszcze niedawno praktykowano kanibalizm (jakieś 200 lat temu). Niżej dwa zdjęcia.
Znacznie więcej zdjęć znajduje się w relacji TUTAJ.