Azerbejdżan: Sheki i Gandża
Tekst i zdjęcia: Paweł Krzyk
Zwiedzam te miasta Azerbejdżanu podczas długiej podróży, która nazwałem: „Zakaukazie i okoliczny Jedwabny Szlak”, we wrześniu 2012 r. Wcześniejszą relację znajdziesz tutaj: „U potomków Noego w Xinaliq (Hynalek)”. Przemieszczałem się autobusami. Komunikacja autobusami jest sprawna i stosunkowo tania. Wyjechałem z głównego dworca autobusowego Baku rano ok.8.10, i po 4,5 godz. byłem 306 m dalej w Seki (ang. Sheki). Pytam o hotele: zdecydowałem się na najtańszy „Domasznij” za 10 M/noc/ łóżko +2 M taxi pod górkę, w starej części miasta koło głównych zabytków. Trafiłem do prywatnego hoteliku robotniczego. Warunki: byle jakie, ciasno, łóżka bez pościeli. Lepiej było spać w mijanym nieco bliżej obok Hotelu Karawanseraj (za 30 lub 50 M/pokój 2 os.). Jedna noc nie chce mi się iść 300 m. Zostawiłem plecak i idę na spacer dookoła. Nieco w bok i pod górkę główne zabytki, w tym Pałac Szekińskich Chanów z XVIII wieku. Miasto o 2600 letniej historii dawniej było niżej w kotlinie, ale po wielkiej powodzi przeniesiono wszystko w górę, gdzie teraz można zobaczyć wyremontowane główne zabytki. Sheki znane było z produkcji jedwabiu, handlu wyrobami jubilerskimi oraz bronią. Kupcy z jedwabnego Szlaku kupowali te towary w 5 karawanserajach, które istniały jeszcze w XVII- XIX wieku. Zwiedzanie rozpocząłem od zespołu zabytku obok Pałacu. Na głównej ulicy wyremontowano fronty budynków i dachy, resztę pozostawiając właścicielom budynków. Okoliczne domy i mieszkania podobne jak na załączonym zdjęciu.
Dawny obiekt sakralny „chram” jest obecnie interesującym Muzeum Historycznym (wstęp 2 M + 2 M foto).
Pałac jest najbardziej interesujący. Posiada oryginalne zdobienia, malarstwo ścienne oraz witraże okienne, będące połączeniem: drewna, szkieł i luster. Wstęp 2 M i zakaz fotografowania.
Obok pałacu jeszcze jedno Muzeum: Etnograficzne (niezbyt interesujące), oraz wystawa rzemiosła artystycznego połączona ze sprzedażą. Bardzo miły gospodarz Musajew Ali Achmed oprowadził mnie i z dumą pokazał różne wyroby. Nauczył mnie rozróżniać oryginalne azerbejdżański instrumenty muzyczne: Tar (duzy podobny nieco do gitary), Kamanca (Czamancza- rodzaj skrzypiec), oraz odmianę tamburynu.
Nieco niżej stronę miasta obecnie są jeszcze dwa Karawanseraje: Górny i Dolny. Dawniejsze 3 kondygnacyjne obiekty handlowe: na dole magazyn, wyżej miejsce handlowe i u góry pomieszczenia mieszkalne. Były ogromne. Górny o pow. 9 tysięcy metrów kw. Jest w/w Hotelem Karawanseraj-bardzo ciekawe miejsce do spania. Dolny jest remontowany. Specjalnością Sheki jest też ociekająca miodem chałwa i pahlawa. Ta druga przypomina ciasto z miodem i dużą ilością orzechów. Załączam zdjęcia dziedzińca karawanseraju i placek chałwy.
W centrum miasta plac centralny i Meczet Dżuma (piątkowy). Obok meczetu Szkoła Koraniczna (tzw. Medresa lub Madrasa), w której obecnie studiuje przez okres 3 lat 25 uczniów. W uliczce spotkałem starca siedzącego przy froncie niskiego budyneczku na którym buło kilkadziesiąt zdjęć typu cmentarnego. Zaciekawiony spytałem i okazało się, że to fotografie , będących w różnym wieku, byłych mieszkańców tej części miasta , ofiar ataku czołgów Nagornego Karabachu, na Baku w dniu 22 stycznia 1992r. Zrozumiałem dlaczego w Baku jedna ze stacji metra nosi nazwę „22 Stycznia”.
Rankiem następnego dnia kolejna marszrutka z Sheki do Gandży (150 km, 3 godziny, zaa 3 M). Wysadza mnie przy bramie wjazdowej do miasta od strony Baku w poblizu Yevlax Av. (Jewlawskij Abtowokzał). Z przygodnie spotkanym Mechtanem jadę inna marszrutką do placu centralnego i pytam o hotele. Wybieram nieco dalej w centrum hotel Kepez (20 M/noc: 6 piętro, pokój z c. woda w stanie do kapitalnego remontu, hotel typu d. Inturist). Ok. 11 idę zobaczyć skąd i jak pojechać jutro dalej w stronę Gruzji przez przejście Krasny Most. Możliwości dwie: z Yevlax Av ok. 9.00 jedyny bus do Marnauli (miasto za Tbilisi) za 4 M-4 godziny, i z drugiego dworca Nowa Gandża 110 km do Kazax i dalej 25 km na granicę. Jeździłem między dworcami marszrutkami (za 0,2M). Łatwo pytać starszych wiekiem po rosyjsku. Przesiadałem się pomiędzy tymi wiekowymi pojazdami (zwykle stare busy towarowe z wstawionymi wokół na „pace”wokół ławkami), na niedzielnym dużym bazarze: barwny, sporo owoców, kury powiązane za nogi, stoiska np. tylko z czarnymi butami, i wesołe pogaduszki ze sprzedawcami. Próbuję wędzonego sera typu nasz oscypek. Na obiad 2 duże pierogi nadziewane baranim mięsem+ kola za 0,8 M (jeden wystarczyłby). Zabytki zacząłem zwiedzać od dużego centralnego placu tego 2-go pod względem wielkości miasta Azerbejdżanu. Na centralnym budynku monumentalna podobizna m. innymi prezydenta Heydara Alieva, z boku placu również jego pomnik. Wokół potężne reprezentacyjne budynki miejskie, w tym wyróżniająca się rzeźbami na froncie filia Akademii Nauk. Na budynku Uniwersytetu bilbord przypominający o 870 rocznicę związanej z wybitnym obywatelem miasta poetą- pisarzem Nizamim. Z drugiej strony placu znajduje się XVII wieczny Kompleks Bahaudina. W jego składzie : z 17 metrowa kopułą z 2-ma minaretami, zbudowany z czerwonej cegły Meczet Dżuma (lub Szach Abbas), oraz budynek łazni Czejak Haman (od 2002 na liście Unesco- był nieczynny). Inne zabytki miasta: w uliczce poprzecznej do placu karawanseraj (remont- niedostępny), i ok. 7 km od miasta Grodzisko Gandża (odradzono mi, od lat niezamieszkane i niewiele z niego zostało). Jest tez Mauzoleum Nizamiego.
Wróciłem do hotelu traktem spacerowym typu łódzka ul. Piotrkowska.
Z balkonu 6 pietra hotelu patrzę na pobliski remontowany kościółek i raczej nie reprezentacyjne budynki mieszkalne z każdej strony. Idąc ulicą nie widać tego „ świata z dachami z falistego eternitu”.
Reszta niedzieli mija mi na robieniu notatek i czytaniu informacji o Gruzji, do której wjeżdżam jutro, jadąc tym bezpośrednim, czystym, nowym i wygodnym, średniej wielkości busem (tylko za 4 M). Jestem szybko na granicy Azerbejdżanu z Gruzją. Z obu stron nowoczesne budynki. Odprawa szybka podobna do lotniskowej. W Gruzji Polacy mogą być bez wizy, stempel, i… serdecznie witamy . Celnik pyta: Polak? Witam serdecznie: wy nasi przyjaciele, bardzo Was lubimy! Za chwile jadę dalej swoim busem do Stolicy Gruzji Tbilisi (jakaś godzina jazdy). Ale o pobycie w Gruzji czytaj w następnych relacjach. Pierwszą jest „NUKRI – mój gruziński brat- tamada”.