Dni z piękną pogodą a statek płynie bez bujania się, jak po jeziorze a nie po oceanie. Czyżbym tęsknij do tego co było wcześniej? Chyba nie… bo na horyzoncie widzę kolejne skały wystające z wody. Już na pierwszy rzut oka widać, że to następna kraina wulkanów. Zwracają uwagę brązowe, regularne stożki kraterów. A jak statek rzucił kotwicę w zatoczce przy stolicy Georgetown, jeden z nich jest groźną ozdobą tego miasteczka. Ma się z nich wszystkich najlepiej, z uwagi na wojskowe lotnisko z regularną komunikacją lotniczą. Na Ascension Island (nazwa brytyjska) znajduje się amerykańsko-brytyjska baza wojskowa obsługująca lotnisko, na którym dwa razy w tygodniu lądują pary samolotów z Anglii, w drodze na Falklandy. W ten sposób jako jedyną z pozostałych, można ją szybko odwiedzić. Posiada tylko 88 km2 i populację 880 osób. Zwiedzam całą wyspę w ciągu dwóch dni. Rozpocząłem od spaceru po centrum Georgetown, z kilkunastoma budynkami oficjalnymi… Po dwustu metrach od portu jestem na placu z dwoma reprezentacyjnymi budynkami. Pierwszy jest anglikańskim kościołem a drugi z wieżyczką zegarową na dachu, historycznym budynkiem ze sklepikiem… Zaraz za nimi: jedyny sklep spożywczo-chemiczny, poczta oferująca egzotyczne wyspiarskie znaczki, Hotel Obsydian, dwa sklepiki z pamiątkami, …
Więcej zdjęć znajdziesz w relacji TUTAJ (kliknij)