Byłem w Egipcie we wszystkich interesujacych miejscach. Najpierw była to wycieczka, gdzie pilot Egipcjanin opowiadał o zabytkach z oryginalną egipską znajomoscia sprawy. Pamiętam jak dzisiaj uczestnika wycieczki, żartownisia z Katowic, który gdy przyjechalismy do Hurgady do hotelu mówił, że to „obciach”, podchodzic do szwedzkiego stołu, … więcej niż… 6 razy!!! Było to śmieszne i zabawne, ale trzeba zaznaczyć, że: chodziliśmy po owoce, sluchając muzyki, oraz wtedy gdy mało kto wiedział co to znaczy „OLL…”, oraz (o wapniaku) Hurgada miała wtedy raptem 6 (sześć) hoteli. Teraz gdy wróciłem tam ponownie, to kilkumilionowe miasto turystyczne. Jestem podróżnikiem- globtroterem i nie znam miejsca w świecie tak szybko się rozwijającego(!!!) Póżniej: poznałem przyjemność nurkowania i dzieki Egiptowi zdobyłem uprawnienia nurkowe. Po kilkunastu latach wróciłem do Hurgady ponownie… w charakterze opiekunki dla wnuków. Rodzice, Kasia i Łukasz zdobywali swoje szlify na kursach nurkowych. Po swoich, raczej niezbyt przyjemnych doświadczeniach głębokowodnych nurkowań na Palau, sądziłem, że mój wiek (ponad 60 lat) nie nadaje sie do nurkowania z akwalungiem. Zdecydowałem się wejść do wody i nie jest tak żle, choć chyba nie będę powtarzał tych doswiadczeń zbyt często. Na pewno wnuki: Antosia i Wiktor, wolałyby dziadka razem z nimi, a nie w morzu na statku! Piszę o tym wyjeżdzie dlatego, że rozbawił mnie widok z lotniska w Hurgadzie. Zwykle na lotniskach istnieją „skarbonki” na resztki waluty lokalnej, gdzie turyści wrzucają monety… itd, nie wykorzystane w zakupach na lotnisku. W Egipcie spotkałem dwie skarbonki: jedną faktycznie z walutą, a drugą… z opaskami typu „OLL” z hoteli.