Kolejną wycieczkę z Selcuk najlepiej zrobić własnym samochodem lub taksówką. Wynajętą taksówką pojechaliśmy do trzech miejsc: Priene, Milet i Didyma, które okres świetności przeżywały w antycznych czasach greckich i rzymskich. Najciekawszym miejscem wydała mi się Didyma. Podziwiać można pozostałości świątyni Apollina z ogromnymi kolumnami, z których niestety zachowały się wyłącznie szczątki podstaw. Rodowód świątyni jest wyłącznie grecki i w tamtych czasach była miejscem istnienia wyroczni, która sławą i prestiżem dorównywała wyroczni delfickiej. Zaraz po wejściu na teren świątyni, zaciekawiają wykute w kamieniu głowy meduz.
Leżący nad Morzem Egejskim, dawny Milet był potęgą morską , którego żeglarze docierali aż do Gibraltaru. Miasto było bogate i stąd wywodziło się kilku znanych uczonych…, z których najbardziej zapamiętałem z lekcji matematyki Talesa. Z ruin niewiele zostało. Najciekawszy był teatr z czasów grecko-rzymskich i łaźnie. Miasto Priene leżało kiedyś u ujścia do morza rzeki Meander. Sądzę, że jej liczne zakola są pierwowzorem naszego słowa „meandrowanie”. W każdym razie, właśnie ta rzeka raz na zawsze zakończyła okres świetności Priene. Mieszkańcy je opuścili, wskutek niemożliwości dopłynięcia do portu oraz przez malarię. Obecnie brzeg morski znajduje się w odległości pięciu kilometrów od dawnej zatoki portowej. Na zdjęciach pokazałem: rzekę Meander i jej ujście w różnych wiekach, oraz figi (jeszcze na drzewie).