Witam po przerwie.
Ruszyłem na kolejną wyprawę, tym razem do terenów powszechnie znanych i prawie całkowicie nieznanych, mimo że leżą niedaleko.
W Wielkiej Brytanii jestem po raz kolejny. Przyleciałem Ryanairem do Liverpoolu i od niego rozpoczynam samotną wędrówkę, której celem jest zwiedzenie Walii oraz małych wysp od strony północnej i południowej. Miasta zachodniej Anglii zwiedzam przy okazji, gdyż stały się moimi bazami wypadowymi. Już w samolocie przekonałem się, jak wielu rodaków lata do Liverpoolu… do pracy. Siedząc w zapełnionym samolocie, mam obok dwie panie… lecące w odwiedziny do swoich dzieci. Z tyłu jakiś człowiek tłumaczy swojemu koledze, że powinien się zbuntować i nie pozwalać komuś tam w pracy… wchodzić sobie na głowę. W przerwach drzemki, słyszę jak ten z tyłu… „truje” na ten sam temat. Po wylądowaniu, na swoje nieszczęście zapytałem go, czy wie do której godziny jeżdżą autobusy z lotniska do miasta… Temat jego moralizowania zszedł na mnie: samotny „turysta”… a dlaczego sam, nie boję się, oszukają mnie … itd. No cóż… nie tłumaczyłem już dalej kim jestem i byłem naprawdę szczęśliwy, jak odszedł po bagaż. Na lotnisku pasażerowie z pełnego samolotu jakoś się rozpłynęli, pewnie ktoś na nich czekał. Jest noc po 23-j, autobusy nie kursują i tylko ja skorzystałem z taksówki.
Dzisiaj zapraszam do pierwszego z miast angielskich, Liverpoolu. Niżej dwa zdjęcia. Więcej informacji znajdziesz w pełnej relacji z podróży TUTAJ.