Alderney jest ostatnim przystankiem na trasie podróży po Wyspach Normandzkich. Wyspa ma 5 km długości i 3 km szerokości, oraz jest trzecią co do wielkości wśród Wysp…, które jak mówią złośliwi, są francuskie, ale zostały zagarnięte przez Anglię. Alderney leży w Kanale la Manche, faktycznie bliżej francuskiej Normandii (kilkanaście kilometrów), podczas gdy do Anglii jest 100 , a do Guernsey 30 kilometrów. Przyleciałem mini samolocikiem właśnie z Guernsey, który na ogonie miał maskonura z kolorowym dziobem. Te niewielkie morskie ptaki lubią polować w ławicach rybek, i czasami wynurzają się z podwodnego polowania, z kilkoma rybkami sterczącymi w poprzek dzioba. Mój samolotowy maskonur leciał z Guernsey tylko 10 minut…, i po drodze nigdzie nie nurkował! Bęc… i jestem na malusim lotnisku, z którego jeżeli chcesz transportu, musisz sobie sam zadzwonić po taksówkę… Całą relację i znacznie więcej zdjęć znajdziesz w pełnej relacji TUTAJ.
Komentarze (5)
A ja zapraszam do lektury:”Taksówka po Atlantydzie”. Jest tam zdecydowanie wiecej o Wyspach Normandzkich- zwłaszcza o Jersey!
Dzięki za podpowiedż, nie znałem Twojej książki… Jeżeli zanjdziesz chwilę zapraszam do mojej publikacji (w menu pionowym-publikacje).
http://wedrowkizpawlem.pl/publikacje/
Ha,ha,Paweł! To…chyba będziemy musieli zrobić …barter?! ;)Zaparszam na Jersey- czyli: 'Atlantydę’!
p.s. Gdzie Ty chłopie znalazłeś wydawce, który zgodził sie na…600(!) zdjęć??
Jacku, ja sam ją wydałem. Pozdrawiam