Ten pyzaty z pierwszej fotki cieszy się, że dotarł do San Luis w centrum Argentyny. Pogoda jest boska i chce się jak najdłużej podziwiać kwitnącą wiosnę. Mam caly dzień na cieszenie się urodą przyrody… i Argentynek. Jednocześnie przekonuję się że im dalej od turystycznych szlaków tym szybciej muszę odkurzać znajomość… hiszpańskiego. Niestety prawie nikt nie kuma po angielsku, a jeżeli to kilka słów. Ale, ale, nareszcie dorwałem kartę telefoniczną i mam internet. Szczególnie przydatny, gdy masz zarezerwowany super pokój w hotelu, IDZIESZ DO NIEGO, a tam się okazuje, że hotel to… dom zamknięty na głucho, i nie reagują na dzwonki czy telefony. Pozdrawiam ze szlaku argentyńskiej przygody.
Za swoje motto podróżnicze uważam „tego co zobaczyłeś i przeżyłeś nikt Ci nie zabierze”. Mogę to udowodnić niestety na własnym przykładzie. Byłem bardzo zapracowanym przedsiębiorcą. W 1994r. na skutek niefortunnych decyzji urzędników administracji państwowej, zatrzymano moją firmę w rozwoju na ponad dwa lata, do czasu cofnięcia decyzji przez Ministerstwo… To wtedy zacząłem podróżować i zrozumiałem też, że jest czas na pracę, ale też musi być i na wypoczynek. więcej o mnie